potrzebuje zrozumieć męski punkt widzenia

Problemy z partnerami.

Postprzez blue66 » 30 gru 2008, o 21:10

Cvbnm masz racje...

tylko że miłość to było dla mnie te 7 lat... każdy dzień walki o lepsze jutro u jego boku, co skończyło sie tragicznie...

Był wszystkim, kiedy odchodził czułam jakbym traciła kawałek siebie... a teraz nagle myślę o kimś kogo prawie nie znam.. z kim spedziłam kilka chwil...

To nie jest tak że siedzę i rozpaczam cały czas... Funkcjonuje normalnie, niektórzy moi znajomi nawet nie wiedzą, że przychodzą takie chwile kiedy nie potrafię zapanowac nad płaczem, kiedy tak bardzo mnie boli wnętrze, że mam ochotę krzyczeć z całych sił... Nie rozumiem czemu nie potrafię o nim zapomnieć...
... chodzi o to że w jednej chwili myślę że zakochałam się, żeby po chwili stwierdzić, iż to niemożliwe... motam się ze swoimi uczuciami, co mnie męczy...
Chce zapomnieć... nie myśleć... a może wcale nie chcę zapominać ... może żyję złudzeniami, że własnie On dałby mi szczęście...

Nie dawałam mu wiele... świadomie... teraz żałuje... On nie wie, że potrafię dać wiele... bo ptrafię naprawdę...

i te jego telefony... poddałam sie ... dałam u spokój którego chciał, żeby usłyszeć po dwu miesiącach, że myslał że bedę dalej walczyć... że na jego prośbe żebym sie poddała ja się nie poddam... te jego słowa, że nie potrafi zapomnieć... plącze się miedzy myślą że był przecież pijany, a tą że może mówi o tym co czuje...

Mam problem... musze odzyskać to co straciałam w poprzednim związku... ale ta sytuacja poprostrou sprawia że mam ogromny mętlik w głowie... że nie radzę sobie...

Tak usmiecham się ale straciłam radość, nie potrafię pokochać siebie i chyba szukam zbawcy...
Chce być silna pełna swobody jak dawniej tylko jak do tego dojść... proszę pomóżcie...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 30 gru 2008, o 21:50

jestes tak zaskoczona swoim pomieszaniem ze az wyczuwam swoista fascynacje tym stanem.
mysle ze potrzebujesz wyrazic to co czujesz.
i odnalezc jakis wzorzec, zrozumiec siebie. zanalizowac to co jest.
to cie kieruje na forum psychologiczne.
myslisz ze znajdziesz tu metodologie do zastosowania w twoim przypadku
ja jestem zwolennikiem personalizmu. nie uznaje metod. szukam swojej metody i popieram wszelki indywidualizm. nie lap sie zewnetrznych regul, szukaj swojej wlasnej. to jest moja droga.
nie dam ci wiec recepty

przepraszam, ze bredze, ale ja juz swietuje nowy rok, i wypijam lampke wina... a zawsze po winie zaczynam bredzic....
cvbnm
 

Postprzez wuweiki » 30 gru 2008, o 23:10

"myslisz ze znajdziesz tu metodologie do zastosowania w twoim przypadku
ja jestem zwolennikiem personalizmu. nie uznaje metod. szukam swojej metody i popieram wszelki indywidualizm. nie lap sie zewnetrznych regul, szukaj swojej wlasnej. to jest moja droga."

też tak myślę
Blue ...nie uciekniesz od siebie... czegokolwiek byś się nie uczepiła, jeśli nie będzie to wynikało z Twoich przemyśleń, nie wyniknie z Ciebie, to i tak wrócisz do tego samego punktu ...i tak w kółko...może czasami jest tak,że trzeba twardo usiąść na tyłku aby zobaczyć,że wszelkie porady,metody,wskazówki nie są rozwiązaniami ale tylko drogowskazami ...jak ten palec co wskazuje księżyc -chcąc zobaczyć księżyc nie patrzysz na palec tylko na to co wskazuje... chcąc poznać smak miodu nie naliżesz się przez słoik...
tak jak nie ma dwojga identycznych ludzi tak nie ma dwóch identycznych doświadczeń i recept na życie
uważnie słucham,patrzę, analizuję i czuję -to jest moje,tamto nie i robię tak jak dyktuje mi moja metoda...
jeżeli w tym pomieszaniu nie umiesz znaleźć wyjścia to po prostu wyjdź z tego...czas!...daj sobie czysty nie mącony niczym ani nikim innym czas na pobycie z sobą samą bez ciśnienia ...lot ptaka nad wszystkim a przede wszystkim nad swoim mętlikiem... tyle mogę Ci powiedzieć od siebie
a zrobisz jak zechcesz ... :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez blue66 » 31 gru 2008, o 01:12

"myslisz ze znajdziesz tu metodologie do zastosowania w twoim przypadku"- chyba dokładnie tego chciałam...

żeby ktoś tu dał mi gotową receptę "zrób tak tak i tak, a bedzie dobrze"

i tak nie bardzo potrafię odnaleźć się w tej sytuacji choć raczej daleka jestem od fascynacji - reszta się zgadza...

być samą zze sobą... i jak nie myśleć o nim??? jak nie analizować tego co powiedział... czasem bojję się że popadam w obsesję... [/quote]
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 31 gru 2008, o 14:09

jak nie myśleć o nim??? jak nie analizować tego co powiedział..

podobny problem mialam kilka lat temu. proces jaki mnie wtedy porwal to
1. zrozumienia mechanizmu w jaki sposob te mysli sie pojawiaja, co jest przyczyna?
2. zastanowienie sie nad samym mechanizmem myslenia, i postawienie pytania, czy wogole mozna myslec cos czego sie chce myslec. to nie blad. czego sie CHCE. myslec. bowiem sytuacja ta jest przykladem, ze myslimy to czego NIE chcemy. tak jakby myslenie pozbawione bylo mozliwosci sterowania. jakby sterowalo NAMI.

poddalam sie potem jakiemus samosterowaniu i dyscyplinie, polegajacej na odwyku od naprowadzajacych mnie na myslenie o "kims" mechanizmow. zupelnie tak jak robia to np alkoholicy. zamiast picia wodki, MUSZA pic jakis np sok, wode, ...cokolwiek, aby zachowac rytual nalewania, i wypijania napoju, rytual, do ktorego sa przyzwyczajeni.
jest to taki trick z samym soba.
w moim przypadku pewne wspomnienia powodowaly napady histerycznego myslenia o "kims". odwyk polegal wiec na odwracaniu sie od przeszlosci i zainteresowaniu czyms konkretnym "teraz". np analizowaniem wzoru dywanowego. cos, co zajmie umysl, i co bedzie odwracalo uwage od przeszlosci. cos co przykuje mnie do rzeczywistosci. nie ksiazki, idee, lecz cos rzeczywistego. zawsze jest sie GDZIES. wiec w moim przypadku to zwrocenie calej uwagi i spostrzegawczosci na otoczenie bylo pomoca.

jak to kiedys przeczytalam "samotnosci nie leczy sie towarzystwem, lecz kontaktem z rzeczywistoscia" nie wiem kto, moze de mello... jakis tego typu mysliciel to powiedzial...



mi to pomoglo. czy pomoze tobie? nie wiem
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 18 sty 2009, o 01:21

---------- 23:20 17.01.2009 ----------

kręci mi się w głowie i taaak bardzo boli w piersiach...

Napisałam do niego na gg...ot tak; zażartowałam, że usunął ten nr tel ale na gg przywitać to się chyba możemy... odpisał miło..spytał co słychać... luźna romowa; on ma pogrzeb w rodzinie ja ciocie w szpitalu...

i nagle; "muszę się przyznać, że dzisiaj w myślach moich gościłaś" nie poczułam nic.. w tym momencie poprostu wiedziałam, że wbrew pozorom to nic dobrego...

"myślałem o tobie bo pomyślałem coś sie ciebie poradzić"

"nie wiem jak to się stało ale zakochałem się w dużo młodszej dziewczynie i co ty o tym myslisz, czy taki związek ma szanse???"


co ja o tym mysle???

"myśle, a raczej czuje że własnie wkładasz mi nóż w serce" Odpisałam :jasne że tak, dlaczego wątpisz? On: bo wszyscy mówią że to małolata, znudzi się i mnie zostawi"

ja :przecież ty nie martwisz się tym co mówią inni wiec dlaczego? szczerze? ja chyba wiem...
on; powiedz
ja: lubisz dostawać dopiero wtedy dajesz ona Ci nadal coś daje ale Ty sie boisz ze za dużo jej dajesz
a teraz bardzo ci brakowało bliskoći
szukasz miłości od dawna ..
on: ku*** jak Ty mnie dobrze znasz!!!

ja: dlatego że jestem taka jak Ty
on: nam nie wyszło bo jesteśmy tacy sami
ja; nam nie wyszlo bo coś przegapiliśmy
on: może i tak

to w skrócie rozmowa... słowa klucze które siedzą mi w głowie i przyprawiają o zawrót głowy!!!

Idiotka jestem że napisałam!!!

Dlaczego mi to napisał???Dlaczego mnie chciał się poradzić???

Boli...

to i cos uświadomiło... miałam cały czas nadzieję... żyłam tą nadzieją...chciałam nią żyć!!! i co???

jak mógł??? :cry:

---------- 00:21 18.01.2009 ----------

wiem ... głupoty... bredzenie... jest tu tyle poważnych problemów...a ja sie rozczulam nad sobą...

tylko tak trudno opanować emocje, zrozumieć...wytłumaczyć sobie... dopuścić do siebie mysl: tak to koniec!!!

nie chce końca... chcę żyć nadzieją... ale...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez onelove » 19 sty 2009, o 02:52

Ja tez wiem, ze nie ma sensu zyc nadzieja i tez ciagle sie w niej topie jak w jakims bagnie..wiem, ze nie ma sensu rozmawiac z bylymi, nie ma sensu dowiadywac sie co u nich..im mniej wiesz tym mniej cierpisz..a ten tekst, ze sie zakochal w innej skierowany do ciebie..zenada oni nie maja serca..mysla hujami..brak slow..trzymaj sie, nie jestes sama ;***

a wiecie co jest dla mnie najwiekszym paradoksem? kiedy facet mowi ze kocha, ze nie spotkal nigdy takiej kobiety jak ja, ze jestem inna i wyjatkowa ze znam go lepiej niz nikt inny..i co to w ogole za gadka, ze przeciwienstwa sie przyciagaja skoro wtedy sa klotnie i zwiazek upada (przynajmniej moj..) no a jak dwoje ludzi jest takich samych to jak u blue tez jest zle to ja juz nie wiem..
Avatar użytkownika
onelove
 
Posty: 34
Dołączył(a): 4 sty 2009, o 02:54
Lokalizacja: Sillezjah

Postprzez blue66 » 20 sty 2009, o 13:09

Nie wiem... nie wiem co mi się stało...
Od rana mam uśmiech na twarzy...
To juz wczoraj się zaczło... czuje taki spokój... :)

NIe czuję bólu:)
czy przestałam kochać??? Pytam samą siebie... Nie wiem... czym jest miłość???
Pisaliście;" jak na razie z zaleznosci od poprzedniego 'partnera' wkopujesz sie od razu w zaleznosc od nowego goscia....daj samotnosci szanse, takiej z wyboru - zeby poznac siebie i moc przemyslec, na czym tak naprawde Ci zalezy...na jakich wartosciach w zwiazku, na tym, jak chcialabys, zeby ten idealny zwiazek wygladal.... "

Myślałam nie!!! To nie tak czuję przecież że to coś wiecej...

Nie on wypełnił ten brak tą pustkę. To nie miało szans!!! Nawet teraz!!!

Po 7 latach nie dałam szansy sobie!
Ile musiało się stac żeby to zrozumieć...
Nie mam żalu do niego...
Jest coś między nami... czuje nadal tą dziwną bliskość.. wiem to dopiero początek... będzie jeszcze mi trudno... będa chwile załamania... ale mam czas teraz dla siebie...
czas którego nigdy sobie nie dałam...
7 lat moje mysli toczyły się w jednym kierunku "ON" i jego zastąpiłam nowym "ON" . Dosyć!!! MOja myśli to żaden ON teraz jestem "JA"

Pozdrawiam wszyskich!!! Dziękuje Wam tak baaardzo!!!
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 20 sty 2009, o 17:29

teraz jestem "JA"

:))

oby na trwale

pozdrawiam
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 27 sty 2009, o 18:52

cały poprzedni tydzień czułam, że mogę... że jest lepiej... czułam energię.. choć uczucie nie minęło chciałm byc szcześliwa tu i teraz wiec czerapałam z tej dobrej energii:) wiedziałam, ze przyjdzie moment załamania i przyszedł...
piszę bo chcę się tym podzielić - TYM ŻE NIE DAŁAM SIĘ TEJ ZŁEJ CHWILI!!! :D nie zanurzyłam sie w niej jak dotychczas... TAK BARDZO CHCĘ TO WYSZTKIM POWIEDZIEĆ ŻE MOŻNA!!!

pomyślcie przecież całe nasze życie nie jest dla nich, ani też przez nich, ani tym bardziej od nich!! ONO JEST NASZE I TOCZY SIĘ PO NASZEMU!!!

takie myślenie mi pomaga... może i wszytskim tym którzy czują teraz ból i pustkę pomoże... :)
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez niflheim » 27 sty 2009, o 20:02

blue66 napisał(a):pomyślcie przecież całe nasze życie nie jest dla nich, ani też przez nich, ani tym bardziej od nich!! ONO JEST NASZE I TOCZY SIĘ PO NASZEMU!!!



Tak musimy brac zycie pelnymi garsciami, dla siebie - ale z 2 strony jak sie emocjonalnie zaangazujemy w zwiazek - to chyba naturalne jest ze czec naszego zycia oddajemy tej 2 polowce, czasami rezygnujac z naszych pragniej/marzen dla wspolnego dobra....
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Postprzez blue66 » 28 sty 2009, o 13:34

"DLA WSPÓLNEGO DOBRA"

...
pozdrawiam:)
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 199 gości

cron