Mowili czas goi rany...Moje nie..

Problemy z partnerami.

Postprzez jokasicaa » 26 gru 2008, o 02:48

---------- 01:36 26.12.2008 ----------

kochani...mowilisie ze czas goi rany, ze z kazdym misiacem bol bedzie mniejszy..choc troszke. minał rok. bol nie mija, rosnie z kazdym dniem. Coraz trudniej mi, coraz smutniejszy wstaje dzien, coraz mniej cieszy nowy dzien...Co czuje? pustke, zal, tesknote...Nie smialam sie ani raz, od czasu gdy on rzucił mnie. To kłamstwo, ze lepiej bedzie, ze pokocham innego. a wierzyłam i chcialam wierzyc wam :( dzis minal rok...dzis minal rok? czy minal ból? nie...Jedynie rosnie w siłę by wykonczyc mnie...SIł juz nie mam...Pewnie myslicie, że poddałam się bez walki. Otóz mylicie się. Spełniam swe marzenienia, rozpoczelam swe ukochane studia, prace...i co nawet to nie pomoglo...Bylam wsrod przyjaciol...Lecz tej jedynej, jednej osoby było mi brak...bez ktorej nawet najwazniejszych mi spraw bylaby dla mej duszy jak ptak....Co MAM ? nie mam nic, procz serca pustki i wieczny żal :( nadzieja ze przyjdzie i utuli mnie? oto ale żałosna JA!

---------- 01:48 ----------

nie mowcie ze to moja chwila zwatpienia jest...ze to tylko trudne me dni, bo to kolejne kłamstwo jest. sama sama...zupełnie sama..w tym samym miejscu lecz w innym czasie...marnosc nad marosciami. TYLE SIE ZMIENIŁO A NIE ZMIENIŁO SIE NIC. moze jestem chora, moze jestem zła....jedynbe co wiem to to ze serce peka...umieram od wewnatrz, nawet nadzieja co trzymala mnie, nawet ona nie-przyjaciolką okazała sie, pozwolila by wierzyc w to co byc juz nie moze, by serce moglo dalej rwac do serca, ktore kocha inna... cos ja moge? zyc dalje mimo wszystko? odnalezc sens w cierpieniu? gdyby to chociaz bylo jedno zmartwienie, lecz jest jedno z wielu o ktorych nie smiem tu pisac. niby walka to wartosc....ehhh nic juz nie wiem, czuje tylko bol i ogromna pustke. dosc mam juz....ale coz.
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez limonka » 26 gru 2008, o 03:43

a gdzie jest napisane ze po roku minie..jednym zajmuje miesiac innym dwa..innym rok a jescze innym dluzej. kochanie ja na swoja milosc troche czekalam ....ale uwierz mi bylo warto...ty tez sie doczekasz....i NIGDY nie doszukuj sie zla i winy w SOBIE SAMEJ!!!!!!!!!!!!! :pocieszacz:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez joanka34 » 26 gru 2008, o 19:31

Każdy przezywa stratę ukochanej osoby na swój sposób,jedni bardzo szybko wracają do równowagi,inni potrzebują więcej czasu. Nikt nie powie Ci,że przezywanie straty powinno trwac tyle i tyle i ani dnia dłużej. I nikt tego robić ,wyznaczać czasu nie ma prawa, nie powinien.Widać,masz w sobie tyle emocji,stąd te reakcje...tak myslę. Poza tym pewnie jeszcze ten okres świąteczny potęguje Twoje kiepskie samopoczucie :( Ważne chyba,by zaakceptować to jak się czujesz teraz i próbować zyć tak jak zyjesz,mieć swoje plany,przyjaciół,zajęcia...Wiesz, ja podobnie, bardzo długo wracałam do równowagi po rozstaniach(rok, nawet 2 lata) i najbardziej wkurzało mnie jak ktoś mówił,że "powinnam już przestać ".Tzn,że co ? że mam udawać,że jest dobrze, skoro nie jest ?? Nie powinno się zagłuszać emocji,spychać je w nieświadomość...bo one i tak wrócą........?Ale smutek minie,zobaczysz, nie ma innej opcji ! Trzymaj się ciepło...
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez jokasicaa » 28 gru 2008, o 18:41

powiedzcie mi jeszcze kochani co myslicie o spotykaniu sie z byłym bez zobowiazan to znaczy, że czasem, od czasu do czasu wyjsc razem do kina, na spacer, do restauracji...Czy urwac kontakt? czy mozna byc koleżanką, przyjaciółką, znajomą od kawki faceta którego kocha sie ponad zycie? czy to prawie jak samobojstwo? jak do tej pory tak było...tylko tyle że za każdym razem jak mnie odwozi do odmu to ja płaczę jak wariatka. ale z drugiej strony tez nie chce urywac kontaktu z najważniejszą osobą w moim życiu :(

spedzilam u niego noc...ogladalismy telewizję, gralismy w jakies walki na komputerze, Było cudownie. nie bylo sexu. po prostu weekend razem spedzilismy. 5 minut temu mnie odwiozl do domu. powiedzialam mu, że chce urwac kontakt bo go za bardzo kocham i boli mnie takie kolezenskie spotykanie. Ale on na to, że nie chce urywac ze mną kontaktu bo nigdy nie znał tak dobrej dziewczyny. Mam to wszystko sobie przemyslec i dac mu znac. a ja Boze nie wiem co mam robic :( nie wiem...serducho peka
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez limonka » 28 gru 2008, o 20:05

NIE NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE.....sama widzisz ze za chwile sczescia placisz potem wysoka cene..placz..depresja...ect. moim zdaniem on ciepo prostu wykorzystuje nie chce z toba byc (choc nie jest ciebie wart) ani nieda odejsc...co za wygodna sytuacja.......i dziwisz sie ze minal rok a ty dalej nie zapomnialas...bo i jak??? ciagle tkwisz w tym g....moim zdaniem potrzebna ci terapia wstrzasowa....bo bo to co samasobie robisz i co robi ci on ............
to nie jest zdrowa relacja..............nie daj sie wykorzystywac!!! :?
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez jokasicaa » 28 gru 2008, o 20:49

wiem limonko, to moja wina. Brak mi konsekwentnego podejmowania decyzji i mowienia NIE. Ale szczerze? jak wczoraj do mnie zadzwonił i zaproponował spedzenie wspolnego weekendu to myslalam, że kryje się w tym cos wiecej. Ze moze bedzie chcial rozmawiac o powrocie...itp. a tu nic, ani słowa! po prostu miało byc tulenie...Spedzilam ten weekend w jego mieszkaniu, w ktorym kiedys mieszkalam razem z nim. Dzis tam ani sladu po mnie. Lecz jego dziewczyny owszem, jej tampony, spinki, herbatki odchudzajace, ich wspolne pamiątki z wkakacji, zdjecia..ich wspolne łozko.Wszytko inne. To tak strasznie bolało. Ja wiem, to moja wina, nie powinnam tam jechac. Ale jak juz wiecie gdy on zaproponuje ja nie potrafię odmowic. Dlatego tez wracając poprosiłam go o urwanie kontaktu, powiedzialam, ze nie potrfie byc jego przyjaciolka. Potem cos gadal ŻE "MNIE KOCHA ALE NIE NA TYLE ŻEBY TO ZNÓW NAS POŁĄCZYŁO". coz za głupie zdanie prawda? Dla mnie sie kocha albo nie. Wiec czego on kurde ode mnie chce. NIe kocha mnie, nie chce ze mna byc...ale urwac kontaktu nie chce. Ja wiem powinnam byc rozsadna, powinnam urwac kontat albo zgodzic sie na te znajomośc ale nie liczyc na nic wiecej, tylko na kolezenstwo. ale jakze trudno to zrobic kochając kogos :( ja wiem że mu znow ulegne, wiem ze znow bede cierpiec. Robie z siebie idiotke. ale nie potrafie urwac z nim kontaktu, jeszcze nie teraz. nie jestem gotowa na ten krok. Boze ja juz sama nic nie wiem. :cry:
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez joanka34 » 28 gru 2008, o 23:02

Wiem,że łatwo radzić,stojąc z boku :( ale,kurcze, zobacz,im dłużej to będzie się ciągnęło tym dłużej bedziesz potem wracała do równowagi....bo przecież był już koniec,prawda ? I uczyłas się życ od nowa,bez niego i może z trudem,ale dawałas radę . A teraz co ? znowu chcesz zaczynać od nowa ?
Swoją drogą facet zachowuje się dziwnie,to fakt. Może męczą go wyrzuty sumienia ?Ale jak sam CI powiedział,nie kocha Cię na tyle,by znów być z Tobą :( komunikat jasny :( Wiesz, mi chyba serce by pękło gdybym spędziła noc w mieszkaniu swojego byłego faceta wiedząc,że moje miejsce zajmuje już inna :( To jakis masochizm :(
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez jokasicaa » 28 gru 2008, o 23:32

dziekuje za wyrozumiałosc jak i za oblanie zimna woda. ja naprawde nie panuje nad emocjami, zawsze mialam słabą psychike. u mnie to nawet rodzinne.

spałam w łozku, w ktorym on co noc sypia z nią :( jak ja mam teraz nie wariowac. Mam jakas barire umysłową bo nigdy nie umiem mu odmowic. dla mnie jego słowo jest swiete. choc za kazdym razem wiem ze bede plakac to i tak za nim ide zaslepiona, zakochana...chora.
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez limonka » 29 gru 2008, o 00:26

tak to jest chore...bylam w doslownie identycznej sytuacji wiele lat temu. ..gosciu byl [pokroju twojego..tez sie rozstalismy...on byl juz z inna dziewczyna...a na "boku"spotykal sie ze mna..jak szlam do niego na "romatyczne" spotkania..chowal jej zdjecia bo dostawalam szalu...coz smutne...i chore...ale dziekuje wszelkim mocom ze jakos ucieklam od tego.....czego i tobie zycze:):):)buziaki!!!!!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez jokasicaa » 29 gru 2008, o 13:31

---------- 10:52 29.12.2008 ----------

limonko a w jaki sposob od tego udalo Ci sie uciec? jak tego dokonalas..

---------- 12:31 ----------

od rana myśle o jego propozycji utrzymywania kontaktu. Jak już mowiłam zaproponował mi, że czasem, wybierzemy sie do kina, restauracji. Tak tak było do tej pory, ale oprocz tego on zawsze chciał przytulania i pocałunku, na co ja się głupia zgadzałam. On uwaza, że w przytulaniu nie ma nic złego.

Ja nie jestem gotowa podjac aż tak radykalnej decyzji, aby zmienic numer telefonu i nie odpowiadac na jego telefony. NIe potrafie zrobic az tak wielkego kroku.Musze do tego dojsc małymi krokami. Wiec postanowiłam, że zanim urwe z nim kontakt, musze odzyskac swoją dumę i poczucie wartości. Więc gdy on np za miesiac znow zadzwoni i zaproponuje spotkanie, ja sie zgodze. Pojde z nim do kina jesli bedzie chciał. Ale gdy sproboje mnie pocałowac albo przytulic to odmowie...A na jego pytanie "dlaczego"? odpowiem mu prosto "robie to co uwazam za słuszne. Wcale nie musze całowac faceta, który kazdej nocy całuje inną, swoja dziewczyne, nie musze przytulac faceta, który przytula kazdej nocy inna". Wtedy pierwszy raz pokaze mu że mam swoją godnosc. Pewnie myslicie, że to głupie ale ja musze odzyskac to co najwazniejsze dla mnie-poczucie własnej wartości. Potem moge realizowac probe urwania kontaktu. Pewnie myślicie, że tak tylko mówie, a potem znow bedzie płacz, że znów pozwole aby mnie tulił i całował. NIe tym razem nie. Teraz już wiem jak pocałunek faceta, mającego inną kobiete boli!!!nie musze życ w jakims trójkącie. Co mi da z nim sex raz na pol roku? nic. bol i poniżenie. Musze z tym skonczyc. Za miesiąc mam urodziny, na pewno wtedy zadzwoni i bedzie chciał mnie gdzieś zabrac (wspominał cos o tym). Ja oczywiscie jak kolezanka sie zgodze. Spedze z nim czas ale pierwszy raz w życiu nie pozwole mu się dotknąc. Wiem jak ten dotyk boli. Bede choc raz dumna z siebie, pierwszy raz w życiu mu udowodnie, że wcale nie muszę byc jego ofiarą. Przede wszystkim to sobie to udowodnię. Na spotkaniu bede mila, naturalna, taka jak zawsze, tylko po prostu grzecznie odmowie gdy bedzie chciał się do mnie zbliżyc. Wtedy bede mogła z czystym sumienie, poczuciem godnosci wrócic do domu. Naprawde tego potrzebuje. potem małymi krokami bede urywac kontakt. Co o tym myślicie? jestem pewna tego co tu mowie. Naprawde dostałam tym razem takiego kopa, że już wiecej nie pozwole sie mu dotknąc. O to możecie byc pewni. W kontakcie z nim nie bolał mnie sam fakt kontaktu z nim, tylko te pocałunki i pieszczoty...To mnie doprowadzilo do stanu depresjii.

Skoro nie umiem tak nagle urwac kontaktu to zrobie to małymi krokami ale skutecznie. Rok 2008 był dla mnie najtrudniejszym okresem w moim zyciu. Oczywiscie zwiazanych z rozstaniem (choc nie tylko). Byłam głupia, zawsze mu ulegałam...dotykał mnie kiedy miał na to ochotę. Chcę aby w roku 2009 widział, że już nie ma swojej ofiary. Chce aby widział, że siedząc obok niego umiem zdjac jego reke z mojego kolana. Ze już nie mówie "kocham Cie". Chce odzyskac swoją dume zanim urwe kontakt! Gdybym teraz nagle bez słowa urwała kontakt to pomysli, że uciekam przed nim bo nie umiem mu sie oprzec. Pokaze mu, że umiem...Potem bede mogła spokojnie myślec o urwaniu kontaktu. Wiem, że uważacie mnie za wariatkę, ale ja naprawde muszę zrzucic ten cieżar z serca. W moim przypadku same nagłe urwanie kontaktu nic nie pomoże. Najpierw musze udowodnic sobie, że umiem mu odmowic pocałunku. Wtedy bedzie mi lżej. To coś w rodzaju katharsis, oczyszczenia. Wtedy łatwiej bedzie mi odejśc i urwac kontakt. Bo nie chce urywac kontaktu i życ ze świadomościa, że zawsze mu ulegałam. Chce urwac kontakt i miec świadomośc, że umialam powiedziec "nie". Ze potrafie na spotkaniu z nim pkazac klasę i własną wartośc. Koniec roku i rozpoczęcie nowego to dobry czas na zmiany. Pewnie potępicie moj plan, ale ja czuję, że tak muszę.
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez cvbnm » 29 gru 2008, o 19:06

zycze ci aby tak sie stalo...
powiem o moim doswiadczeniu, ja tez kiedys mialam takie postanowienie. lekko inna sytuacja, ale mam spostrzezenie ktore moze jest z punktu widzenia "kroku dalej"
...

zauwazylam bowiem ze nie robie tego co chce, ale "reaguje" jak w jakims transie, jak bezwarunkowym odruchem, na gesty mezczyzny. zauwazylam ze mam pewne wyuczone zachowania, jakis rytual, ktoremu ulegam wbrew sobie. nazwalam to uzaleznieniem.

aby sie z tego wydostac musialam bardzo uwazac na te wlasnie nieuswiadamiane reguly. nie pozwolic im programowac moich zachowan. musialam oduczyc sie reagowac. oduczyc sie pewnego mechanizmu.

moja droga odchodzenia z tego uzaleznienia polegala na permanentnym okreslaniu czego JA CHCE. nie czy ja chce zadowolic kogos, tylko czy ja - po prostu JA, gleboko w sobie TEGO chce.
gdy nastepowal jakis impuls, jakis gest mezczyzny, natychmiast uruchamialam umysl i pytanie., czy ja tego chce. w innym razie, nie potrafilam powstrzymac REAGOWANIA. tylko glebokie i permanentne okreslanie swojej woli pomoglo mi sie z tego wydostac.

zycze powodzenia w 2009...
cvbnm
 

Postprzez limonka » 29 gru 2008, o 21:48

jesi metoda malych krokow myslisz w twoim przypadku zadziala i wiesz ze nie masz jescze (NO WLASNIE----JESCZE!!!!!)wystarczajaco sil aby calkowicie urwac kontakt mysle ze warto sprobowac...

jak mi sie udalo???
moja czara goryczy i cierpienia po prostu sie przelala...poza tym ja w glebi serca wiedzialam ze dbrze sie stalo bo nie wyobrazalam sobie zycia z osoba ktora robi przekrety i nie zyje zgodnie z prawem...to mnie przerazalo bardziej niz moja chora milosc do nieg.zdawalam sobie tez sprawe z tego ze jeli nawet do siebie wrocimy to bedzie dobrze miesiac dwa a potem bedzie od nowa...i nie jakos czas tez zrobil swoje:):):)
trzyam kciuki...i NIE DAJ SIE WYKORZYSTYWAC!!!!!...ja tak to widze z boku..jak rowniez przez pasmo moich doswiadczen...tak bardzo podobnych...

:D :buziaki:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez jokasicaa » 29 gru 2008, o 23:32

Wiem, że macie rację. Chciałabym byc taka madra i rozsądna jak wy :(

musze sie wam do czegoś przyznac choc wstyd mi jak cholera :( napisalam wam, ze nie było sexu. Kłamałam. Spałam z nim w ostatni weekend jak zaproponował spotkanie. Długo mnie podniecał, piescil. długo sie powstrzymywalam, nie chcialam ulegac ale stało sie :( znow oddałam mu swoje ciało. teraz czuje się jak szm.ta. Uwazacie, że jestem łatwa dziewczyną? :( tak paskudnie się czuje...Kocham go, czuje do niego naprawde wielkie uczucie, ale to mnie nie usprawiedliwa ze oddałam mu sie :( czuje sie jak dziwka ;/ tak mi zle, nie wiem jak ja mam teraz z tym życ :cry: :cry: :cry: :cry:
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez cvbnm » 29 gru 2008, o 23:40

zanim powiesz cos do niego, dowiedz sie wiec, czego w glebi siebie tak na prawde chcesz.
poki co chcesz jednoczesnie oddawac mu sie i nie oddawac.
w koncu decyduje "cos silniejszego", a nie ty.

biczowanie sie jest wg mnie nonsensem w tej sytuacji

nie dosc ze ta cala sytuacja cie wykancza to teraz zamierzasz sie sama wykanczac, wpjajac w siebie poczucie winy.

czego tak na prawde chcesz? jesli chcesz z nim bliskosci, to po co sie oszukujesz?
wtedy nic cie nie powstrzyma, zadna decyzja, jedynie uciecie kontaktu.
ale czy ty na prawde chcesz z nim bliskosci?
tego nikt ci nei powie, tylko ty sama.
cvbnm
 

Postprzez limonka » 30 gru 2008, o 15:30

nie oceniaj sie tak surowo...wiem ze jest ci ciezko umysl walczy z sercem:( ale niestety musisz stawic czolo prawdzie wczesniej czy pozniej..lepiej wczesniej.....ten 'uklad" przynosi ci tylko cierpienia za przyslowiowe 5 minut czulosci placisz tygodniami cierpienia:( moim zdaniem on cie zwyczajnie wykorzystuje..nie chce z toba byc i nie chce puscic wolno..i jescze technicznie doprawia rogi swojej dziewczynie..z toba:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 231 gości

cron