Zdradziłem Żonę

Problemy z partnerami.

Postprzez kropka75 » 3 gru 2008, o 12:20

dziwny napisał(a):Zgadzam sie ale jesli nie napisal bym jak to juz napisalas nic nieznaczacych słów to nikt a napewno Zona nie wiedziała tak napawde co ja doniej czuje bo w wswojej UAZASDNIONEJ wściekłości niechaiała mnie słuchać.
I pewnie nadal nie wie. Ten problem się leczy miesiącami albo latami, nie godzinami.
I niestety nie słowami, a ciągłym pokazywaniem jak bardzo Ci zależy, znoszeniem jej fochów, krzyków, wypominania i łez.
Powiedziałeś co musiałeś i dobrze. Ale teraz będziesz musiał pokazywać przez dłuuuugi czas.

Filemon napisał(a): zdrada to duże życiowe wyzwanie... natomiast histerie, robienie scen, próby samobójcze czy spuszczanie rzeczy męża przez okno, itp. to niepoważne, niedojrzałe wybryki, niezrównoważonej osoby mającej emocjonalne problemy...
Ależ oczywiście. Każda zdradzona kobieta nim się z tym zjawiskiem upora, jest niezrównoważona i ma emocjonalne problemy. Zresztą większość facetów także. A robienie scen (bez względu na płeć) jest w tym przypadku jak najbardziej normalne!


Filemon napisał(a):
droga wyjścia ze zdrady jest moim zdaniem przez prawdę i uczciwość - większą niż to było dotychczas, gdyż zdrada właśnie jest czymś bardzo nieuczciwym i nie fair... w moich oczach jest rzeczą wykluczoną by odbudowywać związek w oparciu z kłamstwo zatajonej, ukrytej zdrady za którą nie poniosło się wobec partnera odpowiedzialności i nie dało mu się prawa wyboru czy chce dalej z nimi być czy też już nie...

I nie dało mu się kopa w dupę tą prawdą?

Wiesz czemu związki się sypią po takiej objawionej prawdzie? Temu, że jedna strona nie umie się z tą prawdą pogodzić, a druga po pewnym czasie ma już dość ciągłego wracania do sprawy. Pierwsza czuje potrzebę wyrzygiwania tego non stop (i to też jest normalne!), druga nie ma już siły. Zwykle to zdradzający swoja postawą powoduje, że zdradzony mówi: dość!

I tak jak większość małżeństw po zdradzie nie objawionej, jednak funkcjonuje, tak większość po zdradzie objawionej jednak się rozpada.
A co gorsza - problem zostaje w głowie zdradzonego. Jest kolejny związek, podejrzenia, grzebanie w telefonach, w mailach, przeszukiwanie kieszeni, pretensje, wojny itd. Zwykle ten drugi w końcu ma dość i robi papa. A problem się pogłębia i krzyczy w każdej komórce ciała osoby kiedyś zdradzonej.
Zauważ, że ludzie zdradzani, jeśli odchodzą w szale, w tym pierwszym odruchu, bez pogodzenia się z tym faktem, często są zdradzani ponownie przez kolejnych partnerów! Z czasem to działa jak alkoholizm, dziecko z pijackiego domu odchodzi od kogoś kto pije, znajduje się drugi, cudowny, kochany, a za 5 lat ten sam problem - bo on też pije.
I nie dzieje się dlatego, że ktoś ma to w genach, a dlatego że po dowiedzeniu się kiedyś tam, potem rodzą mu się w głowie różne głupoty i człowiek samą swoją postawą mówi: "nie jestem wart by ktoś był mi wierny, tamten mnie zdradził i ten też to zrobi!" No i robi!

Filemon napisał(a):
jeśli ktoś jest niezdolny do uniesienia ciężaru przykrej, bolesnej prawdy w relacji partnerskiej, to znaczy moim zdaniem, że w ogóle nie jest jeszcze w pełni zdolny do partnerstwa, niestety... oraz najwyraźniej boryka się z brakiem emocjonalnej równowagi i problemami z tym związanymi...

:shock: Bredzisz. A co gorsza - wydaje Ci się, że masz rację.

Zdrada to BRAK EMOCJONALNEJ RÓWNOWAGI. To moment, w którym wali się życie! Wszystko się zmienia, przestaje mieć sens, każdy przeżyty z kimś dzień okazuje się być kłamstwem, nie ma prawdy, nie ma miłości, nic nie ma sensu!
To nie jest problem: oj boli, mąż mnie zdradził. To tragedia życia!
Do równowagi wraca się kilka, kilkanaście miesięcy. Niektórzy nie mogą się obejść bez pomocy specjalisty. Niektórzy biorą leki. Inni nie dają rady z tym żyć i odchodzą. Jeszcze inni zostają opuszczeni "za karę", że szybko nie zapomnieli i nie wybaczyli.

Poznasz problem to zrozumiesz, bo na razie widać nie wiesz o czym mówisz.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez ewka » 3 gru 2008, o 13:48

Filemon napisał(a):p.s. kiedy wreszcie jakieś ładne sobie wynajdziesz, jak na początku, a nie takie zezulce...? :lol: ;)

Eh, "widzę" te ładne... ale nie mogę ich znaleźć i w tym jest właśnie problem. Chwilowo będę sobie zezować;)

Tak Filemonie, teoretyczna wiedza o związku i partnerstwie czasam nijak się ma do samego życia. Oczywiście, że szkoda... ale tak jest.


kropka75 napisał(a):I tak jak większość małżeństw po zdradzie nie objawionej, jednak funkcjonuje, tak większość po zdradzie objawionej jednak się rozpada.

Coś w tym jest.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 3 gru 2008, o 19:37

piękne!! filemon, co o Tym powiesz? :P

Dziwny co słychac? Elua, jak sie czujesz?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez dziwny » 3 gru 2008, o 19:56

Nie będę cytował bo za dużo tego odniosę się do wypowiedzi kropki75.

W wielu sprawach się zgadzam. Ale nie możesz uogólniać każdej sprawy do większości. Zycie było by Zbyt proste a takie fora nie potrzebne.
Czy można postawić znak równości między złodziejem który ukradnie batona za 5 zł a drugim który kradnie notorycznie dorobki całych rodzin??
Ja zdradziłem nie wypieram się. Zdradziłem raz i przyznałem się czy jestem taki sam a według ciebie gorszy ze nie zdradzałem nadal nie mówiąc nic?? (zostałem podstępnie skuszony raz i żałuje)

Powiedz mi czy więcej jest facetów takich jak ja który zdradzi raz (wie ze zrobił źle i wszystkimi siłami chce naprawić włsną winę) i powie żonie czy takich ze maja stałą kochankę i żyją z zoną jak by nic albo zona dowiaduje się że mąż ma kochankę – ja nie miałem i nie mam kochanki.


I jeszcze jedno uważam ze forum jest żeby pomagać a nie powodować ze my (zona i ja) doszukujemy się nowych rzeczy które wcześniej nawet nam nie przeszły przez myśl. To jak takie gdybanie co by było gdyby albo co będzie jeśli ………………

Znalazłem się na tym forum nie po to żeby cos udowodnić sobie ani żonie tylko żeby się dowiedzieć jak pomóc naszemu związkowi. Bo według mnie to jest najważniejsze.


Czemu nie napiszesz ze powinienem liczyć się z tym że żona takim przypadku mam wszystkie karty w ręce a ja mam tylko nadzieje ze nie zostaną wykorzystane przeciwko mnie i nie zostanę pantoflarzem – choć jeśli miało by to uratować nasz związek to jestem wstanie moje ambicje schować pod dywan. Wiem tylko że moja żona jest kochana i do tego się nie posunie.

Rozpatrujemy konkretny przypadek i Postawa Filomena Jest jak najbardziej Prawidłowa. I szanuje Ją za to ona odnosi się do konkretnej sytuacji Już powiedziałem i powiedział bym jeszcze raz, i próbuje to naprawić.



Żeby była jasność jestem winny, jestem tego świadomy i choć bym miał nieść ten ciężar przez całe życie za siebie i żonę to poniosę.


Ale się opisałem - ale ……………………………… Chce odzyskać rodzine.
dziwny
 
Posty: 11
Dołączył(a): 30 lis 2008, o 15:06

Postprzez smerfetka0 » 3 gru 2008, o 20:23

i jak wasze sprawy stoja?
tez mysle ze watek zalozony jest do innych rzeczy. mozecie zalozyc drugi o filozoficznych poczynaniach co lepsze i podyskutowac.
trzymam kciuki :* popelniles blad...straszny blad...ale podziwiam cie za twoja postawe ze jestes w stanie zniesc wszystko dla niej ::*
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 3 gru 2008, o 20:31

kropka75, ale ja Ciebie nie zdradziłem ani żadnej innej krzywdy Ci nie zrobiłem, więc nie masz chyba podstaw by w nieprzyjemny sposób odnosić się do mnie mówiąc mi, że BREDZĘ, kiedy mam inne zdanie niż Ty, prawda? :P

a tak w ogóle ludzie są różni - jedni robią sceny, histerie, odnoszą się po chamsku i pozwalają sobie na zbyt wiele (w sytuacji zdrady czy innych trudnych dla nich sytuacjach życiowych) a inni potrafią walczyć o przetrwanie swojego małżeństwa budując a nie niszcząc i starając się przywrócić partnerstwo, wzajemny szacunek, zaufanie i odbudować swoją miłość... i wierzę, że wielu z nich się udaje - natomiast narwańcom, agresywnie atakującym partnera, wchodzącym mu na głowę w ramach wyrównywania rachunków, itp. to raczej nie sądzę by udało się odbudować autentyczne małżeństwo (może jakiś tam układ raczej ze specyficzną grą sił...) a ponadto niezbyt dobrze to świadczy o nich samych i ich rzekomej miłości...

przykro mi jeśli Cię drażni to co mówię, ale takie jest moje zdanie...

P.S.
kropka75 napisał(a):Ten problem się leczy miesiącami albo latami, nie godzinami.
I niestety nie słowami, a ciągłym pokazywaniem jak bardzo Ci zależy, znoszeniem jej fochów, krzyków, wypominania i łez.
Powiedziałeś co musiałeś i dobrze. Ale teraz będziesz musiał pokazywać przez dłuuuugi czas.


nie sądzę, że tej stronie która została zdradzona wolno teraz wszystko a temu co zdradził nie wolno nic a musi za to wszystko to co zechce zdradzony... - to nie byłby żaden związek ani partnerstwo, tylko chora jazda i nikt w miarę normalny (ani kobieta ani mężczyzna) na dłuższą metę by w czymś takim nie wytrzymał...

mówię to wszystko w kontekście sytuacji życiowej, w której znalazły się te dwie konkretne osoby, dla których ten wątek jest najważniejszy...

elua i dziwny, pozdrawiam i trzymam kciuki... - jeśli jest jednak miłość gdzieś w głębi serca, to nie dajcie sobie tego zniszczyć i odebrać z powodu jednego potężnego "wypadku", który miał miejsce w Waszym życiu... walczcie o przetrwanie, o wspólnotę, walczcie RAZEM a nie przeciwko sobie - emocje trzeba koniecznie odreagować, ale nie na partnerze, który przecież ma nim być i jest (jeśli dalej tego pragniemy) a nie jest on wrogiem i przeciwnikiem... :kwiatek2: - tak przynajmniej ja uważam i tak starałbym się sobie radzić, gdybym się znalazł w podobnej do Waszej sytuacji...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez marusza » 5 gru 2008, o 01:41

W tym temacie moje zdanie jest takie jak Filemona...
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez elua » 5 gru 2008, o 15:36

Filemon napisał(a):pozdrawiam i trzymam kciuki... - jeśli jest jednak miłość gdzieś w głębi serca, to nie dajcie sobie tego zniszczyć i odebrać z powodu jednego potężnego "wypadku", który miał miejsce w Waszym życiu... walczcie o przetrwanie, o wspólnotę, walczcie RAZEM a nie przeciwko sobie - emocje trzeba koniecznie odreagować, ale nie na partnerze, który przecież ma nim być i jest (jeśli dalej tego pragniemy) a nie jest on wrogiem i przeciwnikiem... :kwiatek2: - tak przynajmniej ja uważam i tak starałbym się sobie radzić, gdybym się znalazł w podobnej do Waszej sytuacji...
[/quote]

Filemon, bardzo dziękuję za wszystkie te słowa. Dziękuję Wszystkim którzy starali się nam pomóc.
Nadal jest mi bardzo ciężko z tymi moimi myślami, ale gdzieś w środku zapaliła sie iskierka nadziei że może nie wszystko stracone. Napewno potrzeba czasu bo rana jest świeża lecz chyba już robimy postępy bo zaczęliśmy rozmawiać (dużo rozmawiać) a co najważniejsze postanowiliśmy dać sobie szanse. Zaczniemy od początku bo chyba tak najlepiej, najpierw rozmowy potem może randki takie jak na poczatku 10 lat temu, mam nadzieję że zapomnę o tym na tyle aby nie myśleć natrętnie o tym bo wymazać z pamięci się nie da!
Gdzieś podświadomie czuję że nie tylko mi jest ciężko, on również potrzebuje pomocy a może nawet mojego małego wsoparcia?
Juz teraz dziwię się temu, jak moje poglądy zmieniły się w ciągu zaledwie kilku dni. Na poczatku nie uwierzyłambym że to mozliwe, ale dzięki Wam zrozumiałam duzo rzeczy i myslę że nawet psycholog nie poruszyłby tylu kwestii w tak krótkim czasie jak to było tu na forum.
Zastanawiam się jak dużoo czasu musi minąć aby odbudować to co było i czy to w pełni możliwe...? Nie wiem, Wiem napewno, że będziemy walczyć i starac się RAZEM. Jeszcze są we mnie wątpliwości i poczucie że ktoś znów może mnie skrzywdzić ale uciec od wszystkiego nie można... a chyba warto spróbować w imię tego że byłam z nim szczęśliwa, że mamy wspaniałe dzieci, że tak wiele nas łączyło, że on również bardzo tego pragnie i stara się ogromnie abym mu wybaczyła...

Na koniec taka moja mysl dnia: ...co nas nie zabije to nas wzmocni...
Avatar użytkownika
elua
 
Posty: 11
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 13:42

Postprzez Kaycee » 5 gru 2008, o 15:40

elua :pocieszacz:

Jesteś bardzo dzielna... I piękne jest to, co napisałaś.

Trzymam za Was mocno kciuki i wierzę, że wszystko będzie dobrze. Prawdziwa Miłość przezwycięży wszelkie trudności... :serce2:

:slonko:
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez smerfetka0 » 28 gru 2008, o 15:33

jestem ciekawa jak tam nasi kochani sie maja?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez dziwny » 28 gru 2008, o 19:08

zagubiona0 napisał(a):jestem ciekawa jak tam nasi kochani sie maja?


Witam serdecznie wszystkich.

Powiem Tak Jest Dobrze a nawet bardzo dobrze. Było ciężko i nadal chwilami jest i nawet nie chodzi mi o żonę - sumienie nie daje mi spokoju i mam cały czas wyrzuty. Żona też czasami przypomina sobie te ciężkie chwile ( tak twierdzi choć wiem ze jak zostaje sama strasznie ją to męczy ale staram się jej pomagać aby zapomniała i wybaczyła mi) ale żyjemy razem spędziliśmy sami święta razem (pierwszy raz, zawsze jeździliśmy do rodziców, cudowna wigilia, romantyczny wieczór, było cudownie) Staram się o Kochaną żonę jak tylko potrafię. Wiem że długo jeszcze musze wszystko naprawiać ale chciałem podziękować Wam wszystkim za pomoc szczególnie Filemonowi i ogólnie wszystkim, bardzo nam pomogliście. Mam nadzieje ze będzie tylko lepiej, teraz. Bardzo kocham moja rodzinkę i chcę aby było tylko lepiej.

I najważniejsza rzecz dla wszystkich nie tylko facetów - ja dopiero to teraz zrozumiałem, a o tym pisał juz Newton że przy każdej akcji jest reakcja i pamiętajcie że każda rzecz którą zrobicie niesie skutek. Jak by mi ktokolwiek uświadomił to inaczej bym myślał. Uwierzcie zmieniło się moje życie bardzo. Całe życie żyłem nie martwiąc się co będzie jutro. A dziś jest inaczej martwię się co będzie jutro staram się żyć każdą chwilą każdą jak by to była ostatnia.

Życzę sobie i mojej żonie dalszego wzrostu zaufania w stosunkach miedzy nami, miłości i żeby było lepiej niż wcześniej.

Pamiętajcie w życiu z kłamstwem żyć się nie da, nie da się budować domu bez solidnego fundamentu, albo mieszkać w domu w którym niektóre cegły ktoś wyciągnął (kłamstwa) bo albo nas okradną albo będzie zimno i będziemy ciągle chorować.

Z pozdrowieniami i życzeniami szczęśliwego nowego roku ~DZIWNY
dziwny
 
Posty: 11
Dołączył(a): 30 lis 2008, o 15:06

Postprzez Filemon » 28 gru 2008, o 19:21

elua i dziwny - odwzajemniam również dla Was dwojga noworoczne życzenia i bardzo, bardzo się cieszę, że najwyraźniej dajecie sobie radę i powoli wraca harmonia do Waszego związku...

Wszystkiego dobrego - miłości, także takiej, która potrafi przetrwać ciężkie chwile, dobrego zdrowia i licznych uśmiechów losu Wam życzę na nadchodzący Nowy Rok... oraz dziękuję za miłe słowa... :kwiatek2: :slonko: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez smerfetka0 » 1 mar 2009, o 15:54

jak się Wam moi drodzy teraz wiedzie ????? liczę że dalej pozytywnie?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Zdradziłem Żonę

Postprzez dziwny » 28 gru 2011, o 16:46

Witam wszystkich Ponownie.

Chciałem tylko powiedzieć że minęła już” chwila” i jest dobrze jesteśmy razem choć momentami było ciężko. Ale musze powiedzieć jedną rzecz: Bardzo ciężko jest nadal mi że to zrobiłem - mam cały czas wyrzuty sumienia. I nienawidzę siebie strasznie za to.

Ale pisze głównie po to aby podziękować wszystkim z tego forum za pomoc.
I powiedzieć wszystkim facetom jedno jeżeli kochają swoją KOBIETĘ TO NIECH PRÓBUJA NAPRAWIĆ ZWIĄZEK ZA WSZELKĄ CENĘ bo rana jaką wypala takie zdarzenie jest straszna dla mnie a co dopiero dla drugiej połowy.
To według mnie tyczy sie też kobiet, a tak naprawdę obojga , aby nie popadajcie w rutynę, w obrażanie się na siebie z byle powodu, w dziecinadę ( bo to powoduje pewne głupie decyzje i ucieczki) tylko rozwiązywać problemy razem kochać sie wzajemnie, a także w ŁÓZKU i poza nim aby było miło razem 

Pozdrawiam wszystkich i dziękuje za POMOC okazaną.
dziwny
 
Posty: 11
Dołączył(a): 30 lis 2008, o 15:06

Re: Zdradziłem Żonę

Postprzez Abssinth » 28 gru 2011, o 17:04

dzieki, ze wrociles, Dziwny :)

dobrze wiedziec, ze komus sie udalo rozwiazac problem, z ktorym sie pojawil tu na forum - czesciej ludzie po prostu znikaja i nie wiadomo, jak sie potoczyly ich dalsze losy...

wszystkiego najlepszego dla Was...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 96 gości