Flirt, romans, zrdada ...

Problemy z partnerami.

Flirt, romans, zrdada ...

Postprzez Lena000 » 27 gru 2008, o 01:32

Mam męża od 5 lat, nie mamy dzieci, dobrze mi z nim, ale czuje się jak byśmy już przeżyli ze sobą z 60 lat, albo jak byśmy po tyle mieli. To dobry człowiek, ale mnie czegoś brak. Mieliśmy kryzys, ponieważ jest osobą skrytą i nie umie okazywać uczuć. I … poznałam innego mężczyznę w pracy. Na początku stanowiło to tylko niewinny flirt, ale zaczyna się to przeradzać w romans i pożądanie rośnie coraz bardziej. On jest żonaty i ma dziecko. No i rodzi się dylemat moralny. W sumie sama nie wiem, czemu ale takie podwójne życie jest dla mnie wygodne i sprawia mi przyjemność i co więcej mogłabym nadal taki stan utrzymywać, ale jak pomyślę o swoim mężu, jego żonie i dziecku to wiem, że to jest złe, tylko dlaczego ? czemu jak znalazł się ktoś, kto wypełnił mi tą pustkę to wiem, że to źle? I co robić? Czy przez taki romans mogę poprawić relację w swoim związku? Nie chce rozbijać małżeństwa ani mojego ani mojego drugiego partnera.
Lena000
 
Posty: 4
Dołączył(a): 27 gru 2008, o 01:06

Postprzez caterpillar » 27 gru 2008, o 16:58

Witaj lena!
Poniekad Cie rozumiem ,bo czasem i w moim zwiazku wieje obojetnoscia czy brakem zainteresowania soba wzajemnie.
Rozumiem,ze to boli i przeszkadza,
tylko tak sobie mysle ,ze zaden zwiazek nie jest caly czas taki jak na poczatku.
Motylki w brzuchu opadajaja i wkarada sie codziennosc.

A i tego faceta pokochalas z jakiegos powodu,cos bylo i pewnie jest w nim co cie pociaga.

Ja mysle tak,jesli nic absolutnie nie przemawia do Twojego faceta,nie pomagaja rozmowy a jego postawa jest dla Ciebie nie do zaakceptowania..no to sie rozstancie..i znajdz sobie wolnego aceta,ktory bedzie Ci odpowiadal.
Tu dylemat moralny rozwiazany,oszczedzi Ci to wyrzutow sumienia,ze przyczynilas sie do rozpadu malzenstawa innych ludzi no i ze zdradzilas swojego meza.

Myslisz ,ze bedziesz szczesliwsza oszukujac swojego meza i w dodatku sypiajac z zonatym? poczytaj sobie watek Zizi moze jak zobaczysz to z innej perspektywy troche ochloniesz.

Ja rozumiem,ze czasem jest tak ,ze z desperacj wpadmyw obce ramiona bo nasz ukochany juz nas nie zauwaza,bo mamy wrazenie ,ze wszystkie nasze starania i tak spelazaja na niczym..rozumiem
ale to jest moment ,w ktorym jeszcze sie zatrzymalas ..wiec pomysl..zrob sobie bilans zyskow i strat..znajdz inne wyjscie z sytuacji.bo tak zranisz siebie,meza i ta drugo kobiete "za jednym wystrzalem"

Mi pozostalby niesmak czy raczej kac moralny a nie wspomnienie milego romansu.

pozdrawiam i zycze rozwagi!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez szachistka » 28 gru 2008, o 00:48

Moim zdaniem nie mogłabyś tego stanu utrzymywać. Żaden rodzący się romans/ flirt nie pozostaje bez końca tylko romansem/ flirtem. Zawsze trzeba pójść w jedną lub drugą stronę: albo powiedzieć B i wylądować w łóżku, albo cofnąć się w swych zapędach do kontaktów czysto znajomy - znajoma. O ile się nie mylę, ciężko jest osiągnąć to drugie, szczególnie gdy między dwojgiem ludzi pojawił się pociąg, ale wystarczy trochę chęci, trochę silnej woli i zdrowy rozsądek i można. To tak a propos wyrwanego zdania, które napisałaś.
Skoro stawiasz jakieś pytania, to postaram się na nie odpowiedzieć.
1. Dlaczego TO jest złe? Najwidoczniej dlatego, bo ta znajomość ma dwuznaczny charakter. Gdybyś w swoim podejściu do tego kolesia nie miała żadnych podtekstów, żadnych dwuznacznych zamiarów, żadnych niemoralnych myśli/ pragnień itp, Twoje sumienie nie odezwałoby się. Ale pożądasz kogoś innego niż swojego mężczyznę i właściwie nie wiadomo, co Cię powstrzymuje przed zdradą. Może tylko brak okazji? Właściwie pomyślałam sobie, że lepiej będzie, jeśli sama odpowiesz na swoje pytanie. Wystarczy, że wyobrazisz sobie, iż Twój mąż ma identyczną znajomą do której ma identyczne nastawienie jak Ty do tego kolesia. Myśli o niej tak samo intensywnie jak Ty o tamtym, w takich samych kategoriach, to samo czuje gdy się z nią spotyka itd. To Ty powiedz, dlaczego zachowanie Twojego męża byłoby złe to wtedy będziesz wiedziała co sobie odpowiedzieć. Chyba że nie uważasz tego za złe. Wówczas proponuje porozmawiać z mężem nt. ustalenia wspólnych granic w relacjach z płcią przeciwną. Może się okazać, że flirty, igranie z niemoralnością, podteksty seksualne itd. są tym, co oboje zaakceptujecie więc będziesz mieć problem z głowy:)
Czy przez romans możesz poprawić relację w związku? Zależy, jak zareagujesz. Kiedyś czytałam, że jednym z objawów zdrady jest, gdy dziewczyna jest bardziej niż zazwyczaj zaangażowana w związku, jest bardziej chętna do seksu itp. Jeśli tak zareagujesz, może Wasz związek ulec poprawie. Ale podejrzewam, że poczucie fascynacji osobą trzecią sprawi, że przestaniesz myśleć o mężu/ o Was a zaczniesz o sobie i o sobie i tym kolesiu.
Na koniec dodam: wiem, że czasami łatwo jest zafascynować się, nawet na chwilę, jakimś nowym kolesiem. Bez względu na to, czy fascynacja przychodzi łatwo, czy trudno, czy szybko, czy wolno, czasami się pojawia, w każdym związku. O tym warto pamiętać. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że taka fascynująca znajomość może się szybko wymknąć spod kontroli i człowiek ani się nie obejrzy, i jest już koniec. Ryzyko porażki jest nieodłącznie związane z każdym takim przypadkiem. Każdym! I każdy człowiek jest na nie narażony. Wiele zdrad bierze się z fałszywego mniemania, iż ma się sytuację pod kontrolą. A później jest już za późno. Zatem: zastanów się, czy te motylki w brzuchu, adrenalina, jaką daje Ci ten koleś (i nie tylko ten, za chwilę może znaleźć się następny i następny amant który wprawi Cię w identyczne poczucie podniecenia) i cała ta ułudna otoczką są warte, aby ryzykować tak wysoką stawkę jaką jest Twoje małżeństwo, Twoja rodzina, Twoje mniemanie o sobie itd.
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Lena000 » 28 gru 2008, o 00:56

Dziękuje za odpowiedź Caterpillar :). W moim związku ciągle wieje nudą, bo mój mąż patrzy na wszystko przez ciemne okulary, nic się nie uda, wszyscy są źli i z góry wie, że zrobienie czegokolwiek jest zdane na porażkę. O motylkach w brzuchu nie myślę, raczej przy jego podejściu do życia, nigdy u nas w związku nie było romantycznie itp. Tak, robiłam już bilans i wiem, że pokochałam męża, bo miał pasję, hobby, ale jak przyszły problemy to musiałam radzić sobie za nas oboje z nimi sama. Jest tak nieporadny, że czasem aż mnie to przeraża. Staram się nie robić nic, nie sprzątam, nie gotuje, nie martwie się o jego sprawy, chce aby był samodzielny, ale on nie potrafi, a mnie to wkurza. Czytałam wątek Zizi, wzbudza we mnie wyrzuty sumienia, ale zapytam zaczepnie: czy mnie się też coś nie należy? mam choć tą odrobinę tej cennej dla mnie uwagi, ktoś się mną interesuje .
Lena000
 
Posty: 4
Dołączył(a): 27 gru 2008, o 01:06

Postprzez Honest » 28 gru 2008, o 01:49

Nikt nie odbiera Tobie prawa do szczęście. Jednak Ty chcesz je budować na nieszczęściu niewinnej kobiety i dziecka. Taki Eden to iluzja, domek z kart.
Ciekawa jestem jakbyś się czuła będąc zdradzaną przez męża? Albo gdyby pewnego dnia "kolega" z pracy zawiesił oko na młodszej, energicznej stażystce...???
Moim zdaniem zdrada to wystawienie świadectwa samemu sobie przez osobę zdradzającą. Jeśli związek nie jest satysfakcjonujący - można odejść. Nie jest to łatwe, również wiąże się z bólem osoby opuszczonej, ale nie ograbia jej z godności.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez zizi » 28 gru 2008, o 11:32

Lena......nie mam zamiaru osądzać cię...pisać..co jest moralne co nie......
życie....relacje z ludźmi są bardzo skąplikowane ,zawiłe i zależą od wielu czynników...
życie to zmiany....to niestety rozstania....
..........ja kiedyś myślałam inaczej....myslałam,że miłość,małżeństwo to moja opoka w życiu....
...........teraz jestem bogatsza w doswiadzczenia ostatnich lat....




powiem Ci co mnie najbardziej bolało....

NAJGORSZE JEST TO OSZUKIWANIE....WBIJANIE NOZA W SERCE....BRAK ROZMOWY I SZCZEROSCI...
wolałabym ,żeby wcześniej przyznał się...wolałabym,żeby szczerze powiedział,że odkochał się,że kocha inną....a nie on ...zwodził mnie kilka lat..ja czułam,że jest nie tak..a on patrzył mi w oczy i kłamał.....a ja wciąż szukałam sposobu ...co by tu zrobić....co by tu zmienić w sobie,zeby on mie pragnął,żeby mnie przytulał,zeby chciał seksu ze mną.....
i tak czekałam....czekałam...ginęłam....ginęłam...

.bolało,bo teraz na szczęście jestem już w innym miejscu mojego życia....przezyłam straszne chwile...niszczyłm się....ginęłam..a teraz gdy zaakceptowałam zmiany....pogodziłam sie z tym,że rozwodzimy się....jest mi lżej....zauważam innych ludzi....wiem,że największą miłoscią są dzieci....ta miłość jest na zawsze....wiem też ,że są inni ludzie.....znajomi..przyjaciele....dzieki którym mogę smiać się....


znalazłam w sobie niesamowitą siłę....na prawdę podziwiam się....
.....oddycham....uśmiecham się...widzę słońce...


wiem...jestem po tej drugiej stronie...po innej niz ty...
byłam tą ....niedobrą żoną..

wiem,że nie łatwo jest rozmawiać....
fajnie jest udawać....

super jest romansować.....uwodzić....to miłe....podniecające.....to dodaje skrzydeł.....
.....łatwo być super na randce.....a potem wrócić do niby życia....
Nie mam pojęcia jak niby romansowanie miało by polepszyć małżeństwo....może ja właśnie jestem nie dzisiejsza...nie postepowa...ale myślę,że jak sie spi z jednym...to odstawia sie drugiego..!!!!!...kaktus własnie odstawił mnie.(tu był szczery)..i jego romansowanie rozwaliło naszą rodzinę....

każdy człowiek jest jednak inny....

teraz juz nic mnie nie zdziwi.....

troche sie zdenerwowałam...życie cholera..życie....


Lena ty i tak zrobisz co zechcesz.............on też :cry:

jak wam tak źle w małzeństwach....to zakończcie jedno....a potem zaczynajcie nowe życie..............

porozmawiajcie z partnerami..................należy im sie szczerość.............
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Lena000 » 28 gru 2008, o 14:46

Dziękuje Wam wszystkim za mądre słowa. Potrzebowałam tego. Boże jakie to wszystko trudne. Rozmawiałam z mężem i porozmawiam z tym "drugim". Właściwie ja sama nie wiem na czym stoję. Kocham męża ale on jak by się ode mnie oddalał. Ma swój swiat ale zaakceptowałam go i wzięłam takiego jaki jest... czego ja właściwie oczekuje, moze sama się zmieniłam?
Lena000
 
Posty: 4
Dołączył(a): 27 gru 2008, o 01:06

Postprzez caterpillar » 28 gru 2008, o 17:09

---------- 16:01 28.12.2008 ----------

Lena
Masz prawo do szczescia tylko czy w takiej relacji bedziesz na prawde szczesliwa?

mozna to inaczej rozwiazac
zycze powodzenia!

---------- 16:09 ----------

tak sobie mysle ,ze to chyba normalne ,ze sie zmieniamy (podobno zreszta co 7 lat :wink: )i sa takie momenty,ze rozmijamy sie w tych naszych zwiazkach niczym tory na rozjazdach kolejowych...i caly w problem w tym aby w takich chwilach kazdy dal cos z siebie(kompromis :D )zeby moc sie znowu "spotkac"..to tyle
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 30 gru 2008, o 10:43

Zawsze znajdzie się dla siebie wytłumaczenie i zawsze jest jakaś racja... uczciwiej byłoby zostawić męża (skoro taki do niczego) i budowanie nowego życia.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

do LenY

Postprzez myszka2 » 3 sty 2009, o 22:48

Witaj !!!

Pewnie czytałaś wypowiedzi i słowa .....innych a Zizi jest tutaj autorytetem!!!!!!!!!!

Weż sie w garś dziewczyno!!!!
Wiecej szacunku i godnosci i dla siebie i dla męża
a także tej drugiej rodziny!
Wiem co mówie delikatnie mówiac mam w domu takiego Pana ...ktoremu taki układ pasuje ...( tchórz) ....panienka romans kwitnie a dom czemu nie nie gdzieś tam sobie będzie i mały chłopczyk ( którego Tata podobno najbardziej kocha na świecie ) a żona z długoletnim stażem ....którą też kochał jak nikt nikogo na świecie ( podobno jego słowa ) już jest obca !!!
Wiesz czym się kierują takie osoby to nie jest miłość tylko egoizm....i niedojrzałość emocjonalna...pozdrawiam serdecznie...
i dużo szczęścia...
myszka2
 
Posty: 12
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 22:04


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 85 gości