Czy to jest miłość?

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez wera » 24 gru 2008, o 15:42

Kochana Flinko, Radek uczy mnie wspólnego życia, partnerstwa. Pierwszy raz w życiu ktoś traktuje mnie na równi z sobą. Wiem, że przy nim nie jestem kimś mniej ważnym bez pragnień, uczuć i myśli. On bardzo liczy się z moim zdaniem. Ale jednoczesnie chciałby mnie ochronić przed całym złem.
Wczoraj powiedyział mi, że chce aby wszystko bło wspólne bez żadnych podziałów. Był na mnie ostatnio troszeczke zły, że nie chciałam wyjąć pieniędzy z jego portela i zapłacić w sklepie za zakupy jego pieniędzmi.

Radek uczy mnie wielu rzeczy. Pokazje mi inny świat, inne wartości. Pomaga mi się na to wszystko otworzyć, otwoerzyć się na niego. Czasami jest tak, że cieżko mi powiedzieć cokolwiek, a nieraz ( ku mojemu wielkiem zdziwieniu), siadamy i ja mowie jakby nigdy nic o tym co mnie cieszy, co smuci, czego się boje. Radek, gdy widz, że ciężko mi mówić przytula mnie i mówi: "Nie chcesz to nie mów. Nic na siłe. Ja Cię nie będe do niczego zmuszał. Będziesz gotowa to sama mi powiesz." To daje mi w pewien sposób poczucie bezpieczeństwa, ponieważ wiem, że nie mam obowiązku mówienia mu wszystkiego.

W domu..masz racje, ja nigdy nie wiem co się za chwile wydarzy. Tu nawet w taki dzień jak dziś dochodzi do spięć i sprzeczek.
Potrzebuje odpoczynku od tego wszystkiego. Muszę nabrac dystansu.
Prawdę mówiąc planuje, że jak wyjade do Anglii to przez jakiś czas nie będę utrzymywać kontaktu z rodziną. Jedynie będe pisać e-amile do brata i czasem rozmawiać z nim na gadu-gadu. Myśle, że takie odcięcie dobrze mi zrobi. Radek mówi to samo...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 25 gru 2008, o 20:47

Podoba mi się bardzo dojrzałość i wyczucie Radka... Gdzie się znajduje takich mężczyzn? Żartuję...
To wspaniale, że tyle ze sobą rozmawiacie, że zwracacie uwagę na swoje emocje, potrzeby, że ustalacie wiele istotnych kwestii...

"Myśle, że takie odcięcie dobrze mi zrobi."
Też mam takie poczucie...

Jak się czujesz po Wigilii?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 26 gru 2008, o 22:04

Flinko, takich mężczyzn znuje się na czatach.Tak...ja Radka poznałam przez internet...I nie żałuje :)
Mnie ogromnie cieszy to, że Radek tak dużo ze mna rozmawia. Jest pierwsza osobą, która mnie tak naprawde słucha i rozumie.

Eh...cieszę się, że te święta się już skończyły. Dzięki Bogu były w miare spokojne. Babcia dziś po dializie została w szpitalu. jest z nią coraz gorzej...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 27 gru 2008, o 19:31

To dobrze, że nic złego się nie działo...

Jak się czujesz w związku ze zdrowiem babci? Jakoś mam wrażenie, że jest Ci w jakiś sposób bliższa niż rodzice, ale może się mylę...
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 28 gru 2008, o 14:08

Flinko, masz racje, babcia jest mi bliższa niż rodzice. W sumie nie wiem dlaczego tak jest skoro ona ich popiera. Jednak ostatnio mnie broniła.
Hmm...jestem przerażona chorobą babci. Wszystko zaczeło się wionsa. Bywało różnie - raz lepiej raz gorzej. Do opieki nad babcią zobowiazali się moi rodzice, ale wiadomo jek jest w domu. Jestem najstarsza i jako jedyna pełnoletnia z wnucząt, więc opieka spada równierz w dużej mierze na mnie. Mój brat trochę mi pomoga. Wiadomo, my z nią mieszkamy.
Obecnie jest bardzo ciężko, ponieważ babcia ma coraz mniej siły. W drugi dzień świąt przeszła udar. Na szczęście sparaliżowało jej tylko prawą cześć twarzy.
Boje się, że teraz będzie coraz gorzej. Nerki nie pracuja, układ pokarmowy wysiada, ma bardzo słabe serce. Może w każdej chwili umrzeć. Boję się każdej dializy.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 28 gru 2008, o 16:06

Werciu boisz się stracić najbliższą Ci osobę z Twojej rodziny... Boisz się i jesteś bezradna w obliczu choroby babci... Ale możesz zrobić coś bardzo ważnego (jeśli czujesz taką potrzebę i masz w sobie na to siły), możesz towarzyszyć swojej babci, możesz postarać się być blisko niej, na tyle na ile ona Ci na to pozwoli, możesz sprawić, by nie czuła się samotna, by czuła się potrzebna... Możesz jej bardzo dużo dać i możesz dużo dać sobie, jeśli czujesz, że kontakt z babcią jest dla Ciebie ważny.

Werciu :pocieszacz:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 28 gru 2008, o 21:52

---------- 19:03 28.12.2008 ----------

Flinko, wstyd przyznać, ale ja najchetniej bym stąd uciekała. Nie mogę juz patrzec na to jak babcia cierpi. Nie mam siły ani cierpliwości by przy niej chodzić...To nie tak powinno wygladać :!:

---------- 20:52 ----------

Dół... Rozmawiałam z Radkiem o bardzo powaznej sprawie, wyraziłam sowje zdanie ale zrobiłam to w nieodpowiedni sposob i wygladalo to jak atak...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 29 gru 2008, o 15:26

Werciu, ale to jest bardzo trudne do udźwignięcia... A zwłaszcza, że masz jeszcze inne obciążenia, związene z sytuacją w domu... To ja zbyt mało realnie spojrzałam na sytuację i przepraszam jeśli Cię to dotknęło... Werko robisz co możesz, starasz się i to jest bardzo dużo... Musisz w tym wszystkim także pamiętać o sobie i swoim samopoczuciu! Chciałabyś uciec, bo się boisz obcowania z cierpieniem, możliwości śmierci babci, swojej bezradności... Ja mam poczucie, że i tak jesteś w tej sytuacji naprawdę dzielna!

Werko uczysz się wyrażać swoje potrzeby, jest to dla Ciebie nowe i dlatego możesz zrobić coś nie tak jakbyś chciała czy w taki sposób, że druga strona odbierze to inaczej. To nie jest łatwe... Dla mnie też. :wink: A z Radkiem po prostu porozmawiaj, wyjaśnij mu swoje intencje i to, że właśnie dopiero się uczysz. A swoją drogą jak zareagował Radek? Wyszedł z tego jakiś większy konflikt?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 29 gru 2008, o 19:36

Flinko, jako wolontariusz widziałam bardzo wiele cierpienia. Kilka razy widziałam śmierć. W moim domu umierała kobieta chora na raka mózgu. Swego czasu bywałam praktycznie codziennie w hospicjum ( mój dziadek był bardzo ciężko chory i zmarł właśnie w hospicjum). Sama również kilka razy otarłam się o smierć. A teraz...jestem bezsilna. Nie mogę już na to wszystko patrzeć. Każda wizyta w szpitalu to dla mnie koszmar. Wiem, że musze tam iść, więc zaciskam zęby, robie dobrą mine do złej gry i odwiedzam babcie. Robie to zawsze sama. Nie lubie chodzić tam z rodziną. Po wyjściu potrzebuje troche czasu by ochłonąć...Ciesze się, że ten szpital jest położony tak daleko od domu, przynajmniej mam czas by dojść choć trochę do siebie...Radek widzi,że te wizyty mają na mnie bardzo zły wpływ i powiedział, że wolałby bym przynajmniej przez jakis czas nie jedziła. Tłumacze mu, że to nalezy do moich obowiazków, ale on uważa, że nikt nie powinnien mnie zmuszac do odwiedzin babci.


Jeżeli chodzi o wczorajszą sytuacje z Radkiem to on uważa, że nic się nie stało. Wedłgu niego poprostu wyraziłam swoje marzenia, uczucia. Mówi mi, że bardzo go cieszy fakt, że się przed nim otwieram. W moich odczuciach poprostu go zaatakowałam. Sam już nie wiem na ile powinnam sie przed nim odkrywać. Przeraża mnie ta odległoś. On niby jest ale i tak go nie ma. Cały czas zyje w strachu, ze on sie mna tylko bawi i w koncu mu sie znudze.
Nie mam ani poczucia stabilizacji ani tymbardziej poczucia bezpieczenstwa.
w dodatku jestem strasznie zmęczona tym wszystkim. Nie mam szans na odpoczynek od tego wszystkiego. Spędziłam samotne świeta i Nowy Rok również bede witać sama...To wszystko bardzo boli...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 31 gru 2008, o 16:26

Werciu to chyba jednak inaczej gdy umiera ktoś obcy (choć być może przez ten czas bardzo się związałaś z tymi ludźmi, nie kwestionuję tego...), a gdy jest to Twoja babcia. Poza tym może jest tak, że wracają Ci różne wspomnienia (?) Może chciałabyś, by Twoja rodzina w świetle choroby babci była bliżej siebie. Nie wiem co więcej napisać, po prostu Cię przytulam tak wirtualnie. :pocieszacz:

Werko daj sobie czas na naukę wyrażania siebie, zresztą jak widać idzie Ci to całkiem dobrze, tylko pewnie włączają się stare lęki, ale one z czasem miną gdy już nie będę miały realnego podłoża.

Spędziłam samotne świeta i Nowy Rok również bede witać sama...To wszystko bardzo boli...

Też spędzam w domu... Tak zadecydowałam... Zobaczymy jak będzie...

A przy okazji chciałam Ci życzyć tego, by w przyszłym roku było dane odpocząć Ci od tych trudnych emocji, byś zaznała spokoju i bezpieczeństwa, by nic nie stanęło na przeszkodzie Waszemu wyjazdowi i by odległość Was już nie musiała dzielić, byś mogła w pełni poczuć miłość i ciepło płynące od Radka i byś sama mogła o siebie zadbać.

Trzymaj się mocno :usmiech2:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 5 sty 2009, o 17:47

---------- 22:59 02.01.2009 ----------

Flinko masz troszeczkę racji, że jest innaczej ale mimo wszystko boli. Ja nie jeden raz byłam przy czyjejś śmierci i wiem jak wyglada ten moment...Jedno jest pewne mam nadzieje, że nie bedzie mnie przy smierci babci. To co pisze może wydawać sie okrutne, ale ja poprostu nie jestem na siłach by być z nią w tym momencie.
Tak, chciałabym by moja rodzina teraz bardziej się zjednoczyła...

Wspomnien jest bardzo wiele.Niestety tych złych...Mam problemy ze spaniem - śnią mi się koszmary...Uczucia, które są we mnie - bardzo sprzeczne. Czasem ogarnia mnie poprostu paniczny strach i jest on zupełnie bezpodstawny.

Ojciec wrócił dziś pijany do domu...

---------- 16:47 05.01.2009 ----------

Eh...chwila spokoju nie trwała zbyt długo...
Kolejna awantura... Matka chce poznać Radka, ale on tego nie chce, a ja nie będe go do tego zmuszać. Wcale się nie dziwie, że on nie chce poznać moich rodziców.
Nie rozumiem ich - najpierw nie chcieli bym wróciła do domu teraz nie chcą bym pojechała do Anglii.
Matka mówi mi, że ma dosyć moich wybryków. Nie wiem o co jej chodzi? Przecież ja jade tam żeby pracować i zacząć nowe życie, a nie się bawić.
Od jutra wracam na terapie. Boje się...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 5 sty 2009, o 23:41

Jedno jest pewne mam nadzieje, że nie bedzie mnie przy smierci babci. To co pisze może wydawać sie okrutne, ale ja poprostu nie jestem na siłach by być z nią w tym momencie.

Nie odbieram tak tego, masz świadomość, że nie masz sił, by to udźwignąć i ja to akceptuję. W pierwszej kolejności powinnaś zadbać o swoje samopoczucie, zdrowie psychiczne i tym najlepiej się kierować. Ty jesteś tu najważniejsza! Nie jesteś jedyną krewną babci, Twoja rodzina może też zapewnić jej wsparcie i obecność, nie przejmuj na siebie całej odpowiedzialności.

Uczucia, które są we mnie - bardzo sprzeczne. Czasem ogarnia mnie poprostu paniczny strach i jest on zupełnie bezpodstawny.

Twój lęk nie ma może podstaw w aktualnej sytuacji, jest za to związany z Twoimi wcześniejszymi doświadczeniami. Boisz się, że ktoś (Radek?) może potraktować Cię jak Twoi rodzice, trudno Ci uwierzyć, że Twoje zdanie i emocje mogą być szanowane...

Ojciec wrócił dziś pijany do domu...

Rozumiem, że trudno kolejny raz przez to przechodzić. Niestety nie masz na to wpływu...

Kolejna awantura... Matka chce poznać Radka, ale on tego nie chce, a ja nie będe go do tego zmuszać. Wcale się nie dziwie, że on nie chce poznać moich rodziców.

Hm... Być może Twoja mama gdzieś w głębi troszczy się o Ciebie albo też czuje się zagrożona (czy wie, że Radek ma o niej niepozytywne zdanie? jeśli nie to może to wyczuwa?) oceną ze strony Radka i tym, że jest odsunięta od Twojego życia, a może jedno i drugie...
Masz jakieś doświadczenia jak traktowała Twojego poprzedniego partnera? Czy to spotkanie może mieć dla Ciebie jakieś znaczenie?

Nie rozumiem ich - najpierw nie chcieli bym wróciła do domu teraz nie chcą bym pojechała do Anglii.

Z jednej strony być może obawiają się, że stracą z Tobą kontakt, że coś Ci się tam nie powiedzie (chyba nie jesteś im całkiem obojętna?), a z drugiej stracą nad Tobą kontrolę i możliwość przenoszenia na Ciebie odpowiedzialności za swoje decyzje i postępowanie.

Od jutra wracam na terapie. Boje się...

Boisz się otwierać, opowiadać o swoich przeżyciach? Boisz się zaufać? Boisz się, że będziesz doświadczać trudnych emocji? A może czegoś jeszcze?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 6 sty 2009, o 00:56

Flinko, Ty tego tak nie odbierasz, ale bracia mojego ojca mają mi za złe, że się "mało angażuje w opieke nad babcia". Szkoda tylko, że zaden z nic nie wie ile razy w nocy wstaje i sprawdzam czy ona żyje, czy czegoś przypadkiem nie potrzebuje...Widzisz moja rodzina uważa, że ja ciągle tylko myśle o sobie, a to nie prawda, bo ja wcale nie myśle o sobie.

Masz racje, boje się, że ktoś mnie znów zrani. Boje się ufać ludzią. Czasem nawet mam problem by zaufac Radkowi. On szanuje i kocha mnie, akceptuje taka jaka jestem. Przed nim nie musze udawać i moge powiedzieć co mysle a on szanuje mnie mimo wszystko.

Wiem, że nie mam wpływu na to czy rodzice piją czy nie, choć chciałabym go mnieć. Pogodziłam już się z tym, że nie moge nic z tym zrobić. Ważne bym kierowała swoim zyciem i wybierała to, co dobre dla mnie a nie cały czas sie winiła za ich pijaństwo.

Moja mama nie wie nawet o tym, że Radek doskonale zdaje sobie sprawe z tego co dzieje się u nas w domu. Zapewno domyśla się, że on co nie co wie, ale ja jej nigdy nie mówiłam dlaczego Radek nie ma ochoty odwiedzić mnie w Szczecinie.
Flinko, mojego poprzedniego partnera nie akcpetowali. Ciagle tylko słyszałam jaki Bogdan jest zły. Fakt faktem później wyszły pewne sprawy na jaw i on sam pokazał jaki jest naprawde, ale teraz to juz bez znaczenia. Rozdział zamkniety w moim zyciu i nie mam ochoty do niego wracac a moja rodzina nie potrafi nawet tego uszanować...
Jeżeli Radek spotka się z moimi rodzicami to będzie wileka awantura, bo on się nie powstrzyma i powie im co myśli o tym jak matka mnie traktuje.

Może i nie jestem im całkiwm obojętna...nie wiem. Jedno jest pewne, matka boi sie, ze jak wyjade to nie będzie sie miała na kim wyzywać. Nie bedzie miała nade mna zadnej kontroli, a to ja przeraża.
Kontakt napewno ze mną stracą ponieważ ja nie będe chciała go utrzymywać. Mam zamiar odzywać się tylko raz na jakiś czas do brata. Potrzebuje spokoju i moze jak zaczne jakies normale życie to za jakiś czas zapragne mieć lepszy kontakt z rodzina, jeszcze tego nie wiem...

Flinko, boje się wrócic na terapie poniewaz znów będę musiała mówić o swoich uczuciach, wyrazać mysli a na to chyba nie mam ochoty, jednak wiem, ze teraz najgłupszą rzeczą, którą mogłabym zrobić jest przerwanie terapi.Trzeba sie przełamać.

Jeszcze dwa tygodnie i znów jade do Radka. Odliczam dni i czekam z niecierpliwością. Naszczęscie czas szybko płynie, a zwłaszcza teraz gdy mam prace dorywczą.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez victoria_dda » 7 sty 2009, o 11:29

Witajcie... Wkleję tutaj to co napisałam w wątku dla DDA:
"Też jestem DDA, o czym wiem od lat kilku, walczę z syndromem, dużo dała mi psychoterapia indywidualna, połączona z chodzeniem na mityngi grup wsparcia dla DDA, na które chodziłam regularnie przez około rok, potem rzadziej. Najwięcej jednak dają mi zjazdy w Zakroczymiu, które chcę Wam z całego serca polecić. Dokładnie nazywa się to Dni Skupienia i Modlitwy DDA. Wystarczy wysłać maila na adres zakroczymiacy@op.pl, najbliższe Dni Skupienia DDA będą w dniach 15-18 stycznia, kolejne dopiero w marcu (4 spotkania w roku). Wspaniała atmosfera, akceptacja i zrozumienie, mityngi o każdej porze dnia i nocy. Przyznam się szczerze, że dla mnie to właśnie Dni Skupienia DDA w Zakroczymiu są najlepszym lekarstwem na syndrom... Wspaniale jest być w miejscu, gdzie wokół siebie ma się kilkadziesiąt osób z tym samym syndromem, a więc świetnie się rozumiemy, jest atmosfera zaufania i bezpieczeństwa, co dla mnie jako dla DDA jest bardzo ważne, a jak dla Was?...
Ściskam ciepło, życzę Wam wytrwałości i dużo miłości wokół... "

Rozumiem problem z relacją z mamą, u mnie jest, a właściwie było, podobnie, a jestem już po 30-tce!... W domu z rodzicami co prawda nie mieszkam już od 10 lat, ale gdy tylko przyjeżdżałam na weekend do nich, okazywało się że moja mama miała już zaplanowane od A do Z co i kiedy będę robiła. Gdy asertywnie broniłam się i oznajmialam że jestem dorosła i mam swoje plany (spotkania ze znajomymi, wyjścia), wtedy były prośby/groźby i szantaże. Udało mi się w końcu radykalnie postawić wyraźne granice... ale było to bardzo trudne... Podkreślam - najbardziej pomogło mi połączenie terapii indywidualnej z wyjazdami do Zakroczymia na Dni Skupienia DDA, gorąco zachęcam wszystkich DDA/DDD - to pomaga :-))))
ściskam wszystkich ciepło, odwagi i wytrwałości, pa
victoria_dda
 
Posty: 3
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 14:48

Postprzez isiaaa20 » 7 sty 2009, o 11:54

wiem jak to jest bo mam tak samo- żyjemy w tych samych poczuciach winy i obowiazku... nie martw się...będzie ddobrze:* jestes dorosla wiec kiedys sie z wyrwiesz ztamtąd.
isiaaa20
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 56 gości