Witajcie.
Jestem pierwszy raz na tym forum, na ogół udzielam się po sąsiedzku - forum dla związków. Niemniej mam bardzo poważny problem i dziś pomyślałam sobie, że zwrócę się do Was o pomoc bo szukam jej już wszędzie.
Problem dotyczy mojego partnera a dokładnie tego, że od dłuższego czasu brakuje mu motywacji do pracy, do rozwoju osobistego, do nauki, do wszystkiego praktycznie. Szeroko temat opisałam tu http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=3332
Nie chciałabym tu powielać wpisów bo trochę się już napisałam dlatego mam nadzieję, że zajrzycie tam aby dokładnie poznać mój problem.
Jeśli chodzi o depresję, mam z nią do czynienia - moja mama leczy się na nią już z kilkanaście lat. Z jej opowiadań wiem, że jednym z objawów depresji są myśli samobójcze, ale czy muszę one być aby zdiagnozować depresję?
Mój chłopak nie ma myśli samobójczych. Za to cierpi na permanentne "nic mi się nie chce". Wstaje zmęczony, w ciągu dnia więcej czasu spędza na marnotrawieniu niż na pracy (w ten sposób ucieka od stresujących go problemów), wpakował się przez to w poważne problemy, na horyzoncie szykują mu się kolejne a mimo tego nie może się wziąć w garść. Kiedyś mówił, że motywuje go do działania adrenalina, ale obecnie nie motywuje go nic.
Dodam może krótką charakterystykę jego osoby: jest to chłopak bardzo ambitny, zawsze musi być najlepszy, nie znosi porażek, stawia sobie zawsze wysokie wymagania, jest niecierpliwy dlatego wszystko musi na ogół mieć od razu. Kiedy pojawiły się pierwsze porażki, zaczął się załamywać. Zabrakło sukcesów, więc nie miał sił aby się zabrać znowu do pracy. Okazało się w międzyczasie, że już nie jest najlepszy bo konkurencja go wyprzedziła więc kolejny powód do załamania. Do tego nie rozkręcił od razu swojej firmy tak jak chciał - i znowu dół bo przecież on chciałby wszystko jak najszybciej.
To tak pokrótce. Na pewno przez ten jego charakter i sposób myślenia sam się nakręca w tych swoich niepowodzeniach. Ale z drugiej strony może on po prostu nakręcił się aż do stanu depresyjnego? Mój chłopak zamierza udać się do psychologa a ja dziś zaczęłam się zastanawiać, czy nie lepszy będzie już psychiatra?
Czy ktoś tu może mi pomóc?