...

Problemy związane z depresją.

Postprzez flinka » 8 gru 2008, o 23:20

Płomyczku, a jeśli będę Cię codziennie namawiać byś poszła na terapię to się zdecydujesz? Żartuję... Chociaż...

Ja też się bałam wybrać na terapię, a jak. :wink: Przekonała mnie wiara innych ludzi, którzy jej doświadczali, że może mi pomóc. Pierwsze moje doświadczenia były raczej marne, nieskuteczne, ale w końcu trafiłam na świetnego terapeutę. A musisz wiedzieć, że byłam już prawie po drugiej stronie, że były momenty, że nie miałam sił, by wstać z łóżka, można, by mnożyć przykłady, ale krótko mówiąc bagno. A dziś... jasne, że bywa trudno (jak to w życiu), ale emocje mnie już tak nie przytłaczają, uczę się je wyrażać (tak, to trwa), okazało się, że mogę zadbać o siebie, okazało się, że są obok mnie życzliwi ludzie i nie najgorzej sobie radzę, a zamierzam jeszcze lepiej. :usmiech2: To nie jest łatwa i szybka droga, ale ja nie znam innej. A to wsparcie, zrozumienie i wiara we mnie i mój rozwój, które otrzymałam na terapii jest czymś dla mnie ogromnie cennym. Początek jest trudny... Trzeba się nauczyć mówić o sobie, zaufać, zmierzyć się z prawdą, przyjąć na siebie odpowiedzialność... Ale potem przychodzi satysfakcja ze zmian, z własnego życia, z pokonywania ograniczeń, czerpania wiedzy o sobie z doświadczanych emocji, poczucie bliskości z innymi ludzmi... Zaczyna się po prostu nadrabiać własne "braki" i żyć pełniej...

"Strasznie tęsknię za górami-tam odnajduję to wszystko.Tam żyję naprawdę.
Ale niestety nie mogę wyjechać..."
Co Ci to uniemożliwia?

"Dziękuję, że chcecie żebym została"
Czyli zostajesz? :usmiech2:

A co robisz w życiu? Uczysz się? Pracujesz?

Pozdrawiam ciepło :usmiech2:

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wuweiki » 8 gru 2008, o 23:27

Flinko...
pisałaś te słowa do Szaregopromyka, ale i ja podziękuję za nie :)...
właśnie zaczęłam terapię i bardzo się cieszę,że zdobyłam się na ten krok...choć miałam wiele wątpliwości i dotąd niedobre doświadczenia z lekarzami... i bałam się bardzo iść
dopiero malutki kroczek zrobiłam,ale chcę wytrwać... bo czuję że to dobra decyzja :)
pozdrawiam!
wuweiki
 

Postprzez flinka » 8 gru 2008, o 23:34

Ależ nie ma za co... :usmiech2:
Gratuluję Ci odwagi, dzielna z Ciebie kobitka. :usmiech2: Tak sobie myślę, że to najważniejszy i najtrudniejszy krok, zwłaszcza gdy ma się złe doświadczenia. Rozumiem, że tym razem trafiłaś dobrze...
Życzę Ci tej wytrwałości i siły, a także wielu inspirujących momentów w terapii.

Pozdrawiam również!

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez szarypromyk » 9 gru 2008, o 22:04

Jeśli chodzi o terapie - nie ma szans dopóki nie uznam, że może się udać i że warto. A do tego daleko mi ogromnie. Dlaczego akurat mam ratować siebie, zabierać miejsce komuś, kto tego bardziej potrzebuje? Skoro tak jest, widać mam się tak czuć :( Takie dno nie zasługuje na nic lepszego. Nic mi nie wychodzi to dlaczego miało by się udać akurat to? A to, że innym się udało nie gwarantuje, tego że powiedzie się również mnie. Potrzebuję by ktoś uwierzył za mnie...dał 100% pewność, że wszystko pójdzie dobrze ale na to, jak na większość rzeczy też ma szans.
Pracuję i szczerze nienawidzę swojej pracy. Niestety jestem za głupia, by ją zmienić albo się przekwalifikować.
Zmarnowałam całe życie. To przerażające, że nie można nic z tym zrobić.
W góry nie pojadę - z prozaicznego powodu - brak kasy.
szarypromyk
 
Posty: 21
Dołączył(a): 10 maja 2007, o 22:25
Lokalizacja: z nienacka

Postprzez flinka » 10 gru 2008, o 00:37

Promyczku Kochany :pocieszacz:

Zastanawiam się jak Ci pomóc, dodać trochę sił...

"Jeśli chodzi o terapie - nie ma szans dopóki nie uznam, że może się udać i że warto. A do tego daleko mi ogromnie."
Jak szłam na terapię moja wiara w to była bardzo malutka, po prostu nie widziałam już innego wyjścia. Albo nie wytrzymam cierpienia i ..., albo jakoś sobie w końcu pomogę. O tym, że warto człowiek przekonuje się z czasem, kiedy zaczyna dostrzegać zmiany i zaczyna czuć się lepiej.

"Dlaczego akurat mam ratować siebie, zabierać miejsce komuś, kto tego bardziej potrzebuje?"
A czym jest to bardziej? Myślisz, że cierpienie można mierzyć według jakiejś skali?

"Skoro tak jest, widać mam się tak czuć Takie dno nie zasługuje na nic lepszego."
Jest Ci ciężko, odczuwasz wiele negatywnych emocji, potrzebne Ci do tego dokopywanie sobie? Ja widzę wrażliwą, potrzebującą wsparcia i cierpiącą kobietę, która może w pełni rozkwitnąć, zadbać o siebie i dawać wiele ciepła innym ludziom.

"Nic mi nie wychodzi to dlaczego miało by się udać akurat to? A to, że innym się udało nie gwarantuje, tego że powiedzie się również mnie."
A myślisz, że jak trafiłam na terapię to cieszyłam się z całej masy osiągnięć? Jedyne co doprowadzałam do perfekcji to niszczenie własnej osoby. :wink: Wiesz co kiedyś mi napisała bliska mi osoba, wtedy gdy zapierałam się rękami i nogami, by nie iść do psychologa, że każdy kto może i potrafi mówić nadaje się do terapii... Oczywiście wtedy protestowałam, bo przecież nic nie powiem o sobie, nie potrafię, wstydzę się, boję, itd. Po czasie okazało się, że miała rację. Owszem jedni szybciej zaufają terapeucie, szybciej się otworzą, a u innych będzie to trwało dłużej. Ja jestem zdecydowanie w tej drugiej grupie. Robię sobie malutkie kroczki do przodu, ale takie jest moje tempo i nie zamierzam się tym przejmować, zwłaszcza, że tych kroczków nazbierało się całkiem sporo.
Ale jestem przekonana, że nie będzie tak, że nic nie uda Ci się dokonać...

"Potrzebuję by ktoś uwierzył za mnie..."
Ja, ja! Ja wierzę. Masz w sobie dużo sił i możliwości do zmian, chociaż tego teraz nie dostrzegasz.

"Niestety jestem za głupia, by ją zmienić albo się przekwalifikować."
:paluszek: Nie głupia! :paluszek: Potrzeba do tego tylko i aż motywacji i energii i tego Ci teraz brakuje, po prostu.

"Zmarnowałam całe życie."
Masz już 80 lat tak? Całe życie za Tobą?

"To przerażające, że nie można nic z tym zrobić."
Można, można!!! Tylko trzeba pozwolić, by ktoś Ci pomógł, przyjąć tę pomoc...


Pozdrawiam :usmiech2:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wuweiki » 10 gru 2008, o 12:33

Szarypromyku, ja też wierzę!!! wierzę,że Ci się uda!

wiesz... ja studiowałam z przerwami niemal 15 lat jeden kierunek studiów....rezygnowałam,wracałam...tak w kółko...dziś wiem,że to była pomyłka na całej linii...pracuję w zawodzie,ale nie czuję się dobrze w tej pracy,męczę się.... i chcę to zmienić....chcę się przekwalifikować,choć mam już (albo dopiero ;) ) 40 lat.... przez 15 lat nie wiedziałam,czego chcę... nadal nie jestem pewna czy to,o czym marzę będzie tym,w czym się sprawdzę :),ale chcę spróbować,bo wiem,że jeśli nie spróbuję czegoś zmienić,nigdy się nie przekonam...
w międzyczasie spotkały mnie sytuacje,gdy byłam głodna,bo nie miałam pieniędzy nawet na jedzenie.... straciłam w kilka dni dorobek kilkunastu lat.... było bardzo ciężko,nie wyszłabym z tego sama,gdybym nie przyjęła pomocy i wsparcia....potrzebowałam jej, dostałam i przyjęłam tę pomoc.

Promyczku,ja w Ciebie wierzę i powodzenie Twoje! :tak: nie ma rzeczy niemożliwych -i w to wierzę
Pozdrawiam Ciebie serdecznie!
wuweiki
 

Postprzez szarypromyk » 10 gru 2008, o 23:22

Źle jest. Dzisiaj nie mam siły nawet pisać. Przepraszam. Dziękuję Wam za wiarę.
szarypromyk
 
Posty: 21
Dołączył(a): 10 maja 2007, o 22:25
Lokalizacja: z nienacka

Postprzez flinka » 10 gru 2008, o 23:27

Chciałabym Cię po prostu przytulić. :pocieszacz:

Jakbyś chciała porozmawiać to pamiętaj, że tutaj zawsze możesz...

Jeśli będziesz chciała napisać coś więcej o swoim samopoczuciu i o tym co się z Tobą dzieje to ja przeczytam...
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez szarypromyk » 12 gru 2008, o 22:00

X-yam jestem troszkę młodsza (31) ale czuję się już jak bym miała co najmniej 80. Tak bardzo jestem zmęczona...
O studiach mówię podobnie ja Ty...a praca jest piekłem.
Przekwalifikowanie...jest naprawdę niemożliwe
Bo chociaż niedawno odkryłam czego chcę...niestety jestem już za stara by móc to robić i z tego się utrzymać. To obiektywna opinia - nie mój smutek. A na robienie czegokolwiek innego jestem naprawdę za głupia...

Ale będę trzymać kciuki za Twoje marzenia!!!

Flinko - dziękuję.
Po prostu nie mam siły...boli mnie każda chwila na tym świecie i wiem, że nie przestanie. Nic dobrego mnie już nie czeka...Na wszystko za późno...Jestem żałosna.
szarypromyk
 
Posty: 21
Dołączył(a): 10 maja 2007, o 22:25
Lokalizacja: z nienacka

Postprzez wuweiki » 12 gru 2008, o 22:30

Szarypromyku...bardzo bym chciała Ciebie pocieszyć...przytulam ciepło jak tylko umiem :serce2:
wszelkie słowa wydają się takie płaskie.... gdy czytam Twoje słowa "boli mnie każda chwila na tym świecie" to wiem...naprawdę....
czułąm tak się też ..Szarypromyku.... i była pustka,nic....nie było niczego,czego mogłabym się uchwycić

teraz wiem,że to stan umysłu... jedynie to mogę Ci powiedzieć...umysł a w nim nasze myśli się pojawiają i wzbudzają w nas emocje,które potrząsają nami do głębi...chcąc uciec przed tym bólem szukamy w myślach rozwiązań...ale jeśli mamy o sobie i świecie niedobre myśli to zamiast się uspokajać...dorzucamy kolejne niedobre myśli,które wzbudzają kolejne fale emocji...do potwornego bólu ....doświadczyłam i ja tego...i myślę,że wiele osób tu tego doświadczyło...że nie pragnie się niczego innego,jak tylko ulgi w cierpieniu....albo żeby zasnąć i się nie obudzić więcej....

ale to mija... naprawdę mija... gdy cierpimy,wydaje się nam,że nigdy to nie minie,że nie ma wyjścia,że to koniec....ale wszystko przemija....każda myśl jest tylko myślą...

nic innego nie umiem powiedzieć ....jak tylko to,że czasami gdy tak bardzo boli jedynym wyjściem jest przyjrzeć się temu....odpuścić zmaganie się z bólem i pozwolić aby popłynęły łzy... i nie wędrować myślami za bólem,nie analizować dlaczego,po co... po prostu być....

:cmok:
wuweiki
 

Postprzez flinka » 16 gru 2008, o 23:40

---------- 21:42 12.12.2008 ----------

Promyczku dlaczego nie chcesz o siebie zawalczyć? Skoro tak bardzo boli i nic dobrego Cię nie czeka... to co Ci szkodzi spróbować zdecydować się na zmianę? Przecież jeśli wybierzesz się po pomoc gorzej nie będzie, a może być lepiej. Nic na tym nie tracisz... A jeśli nie zadbasz o siebie to faktycznie nic się samo nie zmieni. Warto tkwić w tym piekle? Mnie aż skręca na myśl, że mogłabym być w tym samym stanie co 2-3 lata temu... Żeby iść na terapię wcale nie trzeba mieć sił, ona jest właśnie po to, by je zacząć odzyskiwać. Nikt tam nie będzie oczekiwał od Ciebie, że będziesz radosna i silna! Przecież takie osoby nie idą tam.

"X-yam jestem troszkę młodsza (31) ale czuję się już jak bym miała co najmniej 80."
W depresji tak się czuje. Ja miałam 17-18 lat i też czułam się jak staruszka i mówiłam, że zmarnowałam swoje życie. Co za absurd!

Kochanie jedyne co musisz zrobić to przyjąć, że nie patrzysz teraz realnie na rzeczywistość i swoje możliwości, Ty widzisz przed sobą tylko czarną ścianę, która wszystko przesłania... Może być inaczej, nie będziesz zawsze czuła tego bólu i nic nie jest jeszcze skończone, ani stracone. Przecież Ty żyjesz! A depresja jest ULECZALNA.

A teraz z innej strony. Jednym z problemów w depresji jest to, że wszystko się uogólnia, to znaczy jeden problem rozciąga się na wszystkie sfery życia, np. zamiast powiedzieć boję się, że sobie nie poradzę z nowym zadaniem w pracy, mówi się boję się życia. Tak właśnie robisz, widzisz to?

"a praca jest piekłem" - Co w niej Cię dręczy? Twój zawód? To konkretne miejsce? Współpracownicy? Jest coś co w niej jest dobre? Wykonujesz powierzone Ci zadania?

"Przekwalifikowanie...jest naprawdę niemożliwe" A dlaczego? Ludzie w tym wieku studiują... Są różne kursy...

"Po prostu nie mam siły..." - Na co?

"boli mnie każda chwila na tym świecie" - Z jakiego powodu odczuwasz ból?

"Nic dobrego mnie już nie czeka..." - To znaczy co? Czego pragniesz, a obawiasz się, że nie zrealizuje się?

"Na wszystko za późno..." - Na co?

"Jestem żałosna" - Ja nie mam takiego poczucia. :usmiech2:

Nie jest łatwo znaleźć odpowiedź na te pytania, ale nie da się walczyć z wrogiem nie wiedząc kim on jest. :wink:


Promyczku szukaj pomocy, nie czekaj dłużej... Po co masz się tam męczyć, skoro nie musisz!

---------- 22:40 16.12.2008 ----------

Promyczku co u Ciebie? Jak się czujesz?
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez szarypromyk » 25 gru 2008, o 14:58

---------- 10:49 25.12.2008 ----------

Przepraszam z zniknięcie - było/jest mi potwornie ciężko. Jak dam radę odezwę się. Przytulam Was cieplutko. I jeszcze raz przepraszam.

---------- 13:58 ----------

Flinko: Zawsze tak będzie. Czarna ściana, ból i bagaż zmarnowanego życia. Czasem nie mam siły wstać z łóżka, a co dopiero iść do lekarza....Nie mam też nikogo z kim mogła bym pójść. (Nikomu z tak zwanych bliskich nie mówię, i nie powiem jak się czuję.)
Praca jest piekłem. Jest koszmarnie wyczerpująca. Fizycznie i psychicznie ciężka. Robię co mogę raz lepiej, raz gorzej. Ale nie sprawia mi to żadnej satysfakcji, nawet jeśli wykonam powierzone zadanie. Współpracownicy są neutralni...

Nie przekwalifikuję się ponieważ nie jestem dość inteligentna by sprostać kolejnym studiom.
Flinko nie mam siły...wstać, uśmiechać się, wyjść. Napisać kilku zdań, złożyć życzeń....Nie mam siły na banalne codzienne rzeczy. Mogła bym siedzieć i gapić się w okno...
Nie mam siły lecz mimo to zmuszam się do pozorów egzystencji. To pochłania całą moja energię. Cóż więc mówić o bardziej ambitnych celach.

Dobre pytanie z jakiego powodu odczuwam ból...Odpowiedź znam bardzo dobrze. Przepraszam, że nie odpowiem na forum....Generalnie dobija mnie to, ze zmarnowałam życie i że nie stanie się już nic dobrego. A pragnę zupełnie banalnych rzeczy. Satysfakcji z tego co robię (czyli robienia czegoś zupełnie innego), miłości (chociaż wiem, że to głupie ), przyjaźni...Bycia potrzebnym, dobrym chociaż w jednej głupiej sprawie... Nic wielkiego...

Muszę cierpieć. Gdybym nie musiała się męczyć to bym się tak nie czuła. Skoro tak jest widocznie tak być musi. Zasługuję widać tylko na to co najgorsze.

X-yam: Nie wierzę, że ból przeminie. Łzy płyną i płyną ale nie przynoszą ulgi. Ulgę przyniesie tylko wieczny sen.

Dziękuję Wam za wysłuchanie. Za poświęcony czas.

Nawet nie umiem wyedytować swojego wpisu. dno.
szarypromyk
 
Posty: 21
Dołączył(a): 10 maja 2007, o 22:25
Lokalizacja: z nienacka

Postprzez natali » 25 gru 2008, o 15:30

:pocieszacz: :kwiatek:
natali
 
Posty: 30
Dołączył(a): 3 lis 2007, o 09:05

Postprzez flinka » 26 gru 2008, o 17:35

Promyczku a ja się cieszę, że się odezwałaś, tak autentycznie... Najbardziej niepokoi mnie milczenie...

Kochanie ja naprawdę wiem co przeżywasz... Pamiętam czas kiedy nie wstawałam z łóżka, kiedy nie mogłam znaleźć w sobie sił, by się umyć, kiedy wyjście do sklepu było dla mnie czymś przerażającym... Pamiętam jak po prostu leżałam i wszystko było mi obojętne, pamiętam jak myślałam o tym, że będzie już tylko gorzej, pamiętam jak myślałam o sobie, że jestem nikim, nic nie potrafię i do niczego nie dojdę... Powtarzałam, że nic się nie zmieni, że ból będzie trwał wiecznie aż w końcu mnie zabije... Tkwiłam w samotności, w poczuciu, że nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć i mi pomóc... Brzmi to znajomo?

Kochanie nie masz siły iść do lekarza, a przecież chodzisz codziennie do pracy, to wymaga od Ciebie więcej wysiłku... Tak! W pracy musisz wywiązywać się ze swoich obowiązków, a u lekarza możesz płakać, milczeć, a wreszcie mówić o tym co Cię boli, co przeżywasz... Wiesz ile czasu ja przemilczałam na terapii, jak powoli dukałam pojedyńcze słowa... To jest zupełnie naturalne... Lekarz czy terapeuta nie będzie od Ciebie wymagał, żebyś płynnie opowiadała o swoich problemach, nie Ty przychodzisz do niego, bo sobie z czymś nie radzisz. On nie powinnien mieć wobec Ciebie żadnych wymagań.

Kochanie smuci mnie to, że odbierasz sobie prawo do przyjęcia pomocy... Skoro jest tak źle i czujesz, że nie będzie lepiej to co masz do stracenia? A gdybyś przez pewien czas spróbowała brać leki? Pomogłyby Ci one zmniejszyć ten ból, który przeżywasz, realniej spojrzeć na swoją sytuację i poczuć się silniejszą. Wtedy łatwiej byłoby Ci się zdecydować i zacząć terapię... Czego tak bardzo się obawiasz w wizycie u lekarza? Nazwij swój lęk, a spróbujemy z nim powalczyć, zgoda?

Zawsze tak będzie. Czarna ściana, ból i bagaż zmarnowanego życia.

Rozumiem, że teraz tak to czujesz... Ale to są odczucia kierowane chorobą i ważne, byś o tym pamiętała...

Praca jest piekłem. Jest koszmarnie wyczerpująca. Fizycznie i psychicznie ciężka.

Tym bardziej jestem pełna podziwu, że się nie poddajesz i pracujesz, w depresji jest to bardzo trudne...

Nie przekwalifikuję się ponieważ nie jestem dość inteligentna by sprostać kolejnym studiom.

Nazwałabym to inaczej, w tej chwili nie masz na to wystarczająco dużo sił i zostawmy to teraz...

Flinko nie mam siły...wstać, uśmiechać się, wyjść. Napisać kilku zdań, złożyć życzeń....Nie mam siły na banalne codzienne rzeczy. Mogła bym siedzieć i gapić się w okno...

Nie musisz się uśmiechać wiesz? Masz prawo nie mieć teraz siły, to nie jest Twoja wina. A gdybyś tak zrobiła sobie kubek ciepłej herbatki, takiej jaką lubisz i obejrzała sobie jakiś film. Gdybyś tak zamiast szarpać się z sobą zrobiła coś dla siebie. Gdybyś tak spróbowała się decenić za każde dokonanie, bo przecież kosztuje Cię to dużo wysiłku...

Dobre pytanie z jakiego powodu odczuwam ból...Odpowiedź znam bardzo dobrze. Przepraszam, że nie odpowiem na forum...

Ależ nie wymagam tego, rozumiem, że może to być dla Ciebie zbyt osobiste... A w ogóle to jesteś krok dalej ode mnie, ja trafiając na terapię nie miałam pojęcia skąd bierze się ból, który czuję albo szukałam przyczyn zbyt powierzchownie. Skoro znasz odpowiedź to nie warto się zająć źródłem tego bólu? Nie, nie dam Ci spokoju!

Satysfakcji z tego co robię (czyli robienia czegoś zupełnie innego), miłości (chociaż wiem, że to głupie ), przyjaźni...Bycia potrzebnym, dobrym chociaż w jednej głupiej sprawie... Nic wielkiego...

Wiesz, że ja szukam właściwie dokładnie tego samego... Szukam i zdarza mi się znajdować... To takie ludzkie potrzeby. :) A zdajesz sobie sprawę, że tu na forum jesteś potrzebna?

Muszę cierpieć. Gdybym nie musiała się męczyć to bym się tak nie czuła. Skoro tak jest widocznie tak być musi.

A jeśli ktoś zachoruje na daj my na to cukrzycę, to powinnien założyć, że zachorował, tak miało być, nie leczyć się i tylko obserwować jak jego stan się pogarsza i czekać na śmierć? A jeśli ktoś się wychował w domu dziecka to powinnien założyć, że nie zasługuje na miłość i już zawsze nie będzie miał rodziny?

Spędzałaś Święta z rodziną? Spotkało Cię coś dobrego?

Odzywaj się proszę...
:pocieszacz:

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez szarypromyk » 28 gru 2008, o 19:22

Jeśli chodzi o lekarza to boję się, że zmiesza mnie z błotem. Przeraża mnie to,że może być jeszcze gorzej. obawiam się pań w rejestracji, które będą robiły łaskę, że istnieją. Boję się leków, tego że ciężko dobrać właściwy, skutków ubocznych. Nie chcę chemicznego szczęścia. bo co będzie gdy go zabraknie?
I nie wierzę, że terapia mogła by coś zmienić...

A praca...nie ma co podziwiać. Idę tam ze łzami w oczach...

A gdybyś tak zrobiła sobie kubek ciepłej herbatki, takiej jaką lubisz i obejrzała sobie jakiś film. Gdybyś tak zamiast szarpać się z sobą zrobiła coś dla siebie. Gdybyś tak spróbowała się decenić za każde dokonanie, bo przecież kosztuje Cię to dużo wysiłku...


Czasem robię sobie dzień dobroci...Ale to mnie nawet nie cieszy...
A dokonania...nie ma żadnych.

Święta - dobrze, że się skończyły. Chociaż z rodziną były smutne. Pełne niespełnionych marzeń.

A jeśli ktoś zachoruje na daj my na to cukrzycę, to powinnien założyć, że zachorował, tak miało być, nie leczyć się i tylko obserwować jak jego stan się pogarsza i czekać na śmierć? A jeśli ktoś się wychował w domu dziecka to powinnien założyć, że nie zasługuje na miłość i już zawsze nie będzie miał rodziny?


Tylko, że życie innych ma sens, moje żadnego...

Proszę niech mnie ktoś dzisiaj przytuli...

Dziękuję Flinko
:pocieszacz: :buziaki: [/quote]
szarypromyk
 
Posty: 21
Dołączył(a): 10 maja 2007, o 22:25
Lokalizacja: z nienacka

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 391 gości

cron