Ktosia napisał(a):Witam wszystkich może ktoś mi powie co mi jest, nie wiem czy to depresja czy uzależnienie od smutku. Sa dni kiedy jestem wesoła, ale więcej jest tych kiedy płacze. Kiedy jestem w stanie radości mam wyrzuty sumienia, że się ciesze, żyje w lęku, bo wiem, że za chwile znów będę płakać, lepiej jest przecież płakać niz się cieszyć. Gdy stan tzw. normalności czyli bez smutku czy radości trwa zbyt długo sama wymuszam na sobie płacz, bo płacz przynosi ukojenie, dlatego bo radosne chwile po nim przyjdą. Mam juz tego dość zaczyna to odbijać się na moim związku i na znajomych. Uwielbiam się zadręczać obwiniać sie o wszystko i szukać dziury w cał. Najgorsze to ze tak jak narkoman czy anorektyczna ukrywają swoja chorobę tak ja swoją. Przy obcych ludziach jestem radosna uśmiechnięta, przychodzę do domu i wtedy oczyszczam dusze. Wiem, że jak pójdę do psychologa to będę udawać. Z reszta raz byłam i Pani psycholog powiedziała, że jestem trudnym przypadkiem, bo jestem cholernie inteligentna i świetnie potrafię grac kogoś kim nie jestem. Jednak w tym wszystkim najgorsze jest to, że są dni takiego spięcia nerwowego, kiedy byle co np. to że prąd mi wyłączyli sprawiają, że robię awanturę, nie panuje nad językiem wyklinam, wyzywam, a potem beczę, bo mam wyrzuty sumienia, że tak się zachowałam. chłopak na mnie patrzy i tego nie rozumie, w rodzinie tez wsparcia nie miałam, bo przecież jestem psychol. Już mi opadają rece te stany paraliżują mi życie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 194 gości