on po raz kolejny obiecuje poprawę

Problemy z partnerami.

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 22:27

Po jakims czasie refleksji doszlam do wniosku ze to moje poczucie winy, to nic innego jak po prostu uzaleznenie od niego. Ma na mnie tak duzy wplyw, ze nadal (pomimo wyrzucenia go z domu) boje sie jego reakcji i chcialabym aby to on byl zadowolony.
Dzwoni do mnie i placze w sluchawke, tylko ze ja nie wiem czy to prawdziwa rozpacz, czy tylko gra majaca na celu zmiekczenia mnie zebym pozwolila mu wrocic.
Gwoli wyjasnienia: ja mam 2 dzieci. Corke z poprzedniego zwiazku i synka z nim. Synka po prostu uwielbia, a corke lepiej zebym "schowala do szafy" i udawala ze jej nie ma!
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez ewka » 22 gru 2008, o 22:39

Wyrzuciłaś go z domu pierwszy raz czy kolejny?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 22:45

Ja pierwszy. On sam sie wyprowadzil jakis rok temu, ale wrocil po 3 dniach.
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez cvbnm » 22 gru 2008, o 22:49

Dzwoni do mnie i placze w sluchawke,

czy to jest ta jego zmiana?
czy to zmienia twoja sytuacje na lepsza?
w czyms ci to pomaga?
wg mnie jego prawdziwa czy nie 'rozpacz" to jego sprawa. zostaw mu jego rozpacz. masz dosyc swojej wlasnej.
cvbnm
 

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 22:55

Chyba jestem beznadziejnym przypadkiem. A jezeli naprawde zrozumial o co mi chodzi. Jestem osoba o miekkim sercu. Nie lubie jak innym sie dzieje krzywda. A teraz sama ja wyrzadzam. To nie w moim stylu. Zle sie z tym czuje ale nic innego nie pomagalo. Poniewaz od jakiegos czasu nie dawalam mu sygnalow, ze jest zle, to moze myslal ze jest ok?
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez ewka » 22 gru 2008, o 23:01

---------- 21:59 22.12.2008 ----------

giga napisał(a):Ja pierwszy. On sam sie wyprowadzil jakis rok temu, ale wrocil po 3 dniach.

Skoro pierwszy... może to TEN właściwy kopniak, jaki powinien dostać i który może coś zmienić?

Piszesz, że właśnie zdałaś sobie sprawę, że jesteś ofiarą przemocy... skoro zdałaś sobie sprawę teraz to znaczy, że się wcześniej w jakimś sensie i nieświadomie z nią godziłaś (wiem, że to głupio brzmi) - bo jeśli nie protestowałaś, nie buntowałaś się, nie próbowałaś - dałaś mu pełne pole do "działania". Być może jest inaczej, a ja nie doczytałam... jeśli jest tak, jak piszę, to może niech wraca, ale na TWOICH JASNO I WYRAŹNIE OKREŚLONYCH WARUNKACH? I jeśli ich nie dotrzyma... wtedy fora ze dwora, ale BEZ POWROTU.

Czyli potrzebna byłaby rozmowa BEZ TWOJEGO STRACHU.

Coś wg mnie ważnego - pokazałaś mu, że potrafisz wystawić go za drzwi, że jesteś gotowa na życie bez niego. To wg mnie potężny kopniak, który może pozytywnie skutkować... choć nie musi, bo nie ma przepisów jak na piernik w czekoladzie.


:serce2:

---------- 22:01 ----------

giga napisał(a):Poniewaz od jakiegos czasu nie dawalam mu sygnalow, ze jest zle, to moze myslal ze jest ok?

O tym właśnie myślałam, ale nam się wypowiedzi minęły.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 23:07

ewka
wlasnie dlatego go wyrzucilam, zeby pozbyc sie strachu. Zeby sprobowac sie wyciszyc. Jego obecnosc mi w tym nie pomagala. Zaczelam sobie zdawac sprawe co sie dzieje po bardzo dlugiej rozmowie z moja siostra, po kolejnym jego wybryku. To ona mi uzmyslowila, ze ja go sie boje. Ja wczesniej sobie nie zdawalam z tego sprawy. To bylo cos z czym zylam i myslalam ze to ze mna cos nie tak.
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez ewka » 22 gru 2008, o 23:14

Nie chcę go bronić, bo nie w tym rzecz... ja nie chciałabym być wyrzucona za drzwi, bo się mnie ktoś boi. Nie wiem, co nawywijał i może masz 100 powodów, nie wiem tego... ale jeśli powodem jest Twój strach, to jakoś dziwnie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 23:25

Pisalam troche o tym wyzej. Starch nie jest wziety z nikad, ale spowodowany jego zachowaniem
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez ewka » 23 gru 2008, o 00:06

giga napisał(a):Ostatnio, zeby uniknac jego zlych humorow po prostu schodzilam mu z drogi lub probowalam odgadnac jego zachcianki, zeby tylko sie nie czepial...

I tutaj widzę Twoją niekonsekwencję... dlatego o tym napisałam. Rozumiem, że dylemat jest potężny, że widzisz, jak facet łamie się jak zapałka... nie umiem powiedzieć, co masz zrobić. Ja bym zaryzykowała, ale na twardych warunkach... potem dopilnowaniu, by były spełniane.

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Orm Embar » 23 gru 2008, o 00:14

---------- 23:12 22.12.2008 ----------

giga napisał(a):Po jakims czasie refleksji doszlam do wniosku ze to moje poczucie winy, to nic innego jak po prostu uzaleznenie od niego. Ma na mnie tak duzy wplyw, ze nadal (pomimo wyrzucenia go z domu) boje sie jego reakcji i chcialabym aby to on byl zadowolony.


W pogrubionym kawałku masz pewien element układanki, który powinnaś zobaczyć. Jeżeli zaczynasz zmieniać swoje postępowanie tak, żeby to on był zadowolony to coś tu jest nie tak. To, że się boisz jego reakcji tu i teraz to normalne - w końcu postawiłaś go w dość niecodziennej sytuacji. ;)

Poprawny schemat reagowania i radzenia sobie z samodzielnym życiem / byciem z kimś jest taki:

1. jestem samodzielny/na, odpowiedzialny/na za swoje poczucie szczęścia i nie zmuszam nikogo, aby był środkiem do realizacji moich celów;
2. daję ludziom w sposób ani nie zaniżony, ani nie za wysoki (nie można być ani sobkiem, ani Świętą Matką Polką);
3. reaguję na ludzi adekwatne do ich zachowania (jeśli ktoś jest dla mnie dobry - zbliżam się; jeśli ktoś jest zły - wywalam z życia).

W podkreślonym elemencie masz najważniejszą sprawę. On jest odpowiedzialny wyłącznie za siebie i ty jesteś odpowiedzialna wyłącznie za siebie. Koniec, kropka.

Nie musi kochać Twojej córki i być dla niej ojcem, bo to kwestia wyboru. Musi jednak szanować jej obecność i tak układać życie, żeby także ona miała swoje prawa. Jeśli brał Ciebie do życia, brał też córkę.

A może weź kartkę i spisz co do niego masz? Co Ci się nie podoba? Będziesz wiedziała czego chcesz, i nie będzie tak, że jak zaczniecie gadać stracisz głowę i nie będziesz wiedziała o co chodzi.

Aha! To że płacze to jego biznes. Nie trzymasz go w szafie i nie przypalasz pogrzebaczem na dzień dobry. No chyba, że jednak... ;) ;) ;)

Maks

---------- 23:14 ----------

Aha! Nie ma tak, że ludzie albo się zmieniają na full albo się nie zmieniają wcale.

Jest milion opcji od całkowitej przemiany do stanu zero reakcji. Musisz po prostu obserwować co się dzieje i widzieć klarownie czy facet dotrzymuje pewnych umów czy też nie. :)

M.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez giga » 23 gru 2008, o 11:17

wielkie dzieki:)
troche mi sie przejasnilo w glowie. Wiem ze przed nami dluga droga i niestety nie bedzie ona uslana rozami...
Czy ktos moze wie o jakims psychologu lub grupie terapeutycznej z mazowieckiego (warszawa i okolice)?
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez Orm Embar » 23 gru 2008, o 13:53

giga napisał(a):wielkie dzieki:)
troche mi sie przejasnilo w glowie. Wiem ze przed nami dluga droga i niestety nie bedzie ona uslana rozami...
Czy ktos moze wie o jakims psychologu lub grupie terapeutycznej z mazowieckiego (warszawa i okolice)?


Oczywiście, że nie zrobisz tego w jeden dzień. Nie raz i nie dwa potkniesz się i będziesz musiała wracać do pionu. Po pierwsze skoro dla każdego jest oczywiste, że nauczenie się angielskiego to proces zajmujący jakiś czas, dlaczego nie chcą zauważyć, że zmienianie siebie musi zająć także jakiś czas?

Dotyczy to zresztą Twojego faceta. Jeśli się zmieni, to nie zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Musisz też to brać pod uwagę.

Z takimi sytuacjami jest tak, jak z żoną alkoholika. Jak zaczyna z nim żyć, jego chlanie do czwartej rano uważa za nieszczęście. A potem stopniowo się przyzwyczaja, i w końcu uważa za wielkie szczęście (i jest autentycznie wdzięczna!) jeśli facet leje ją tylko tak, że są sińce, a nie tak, że ma połamany nos. Tak to jest, Gigi.

Aha! Pamiętaj jednak, że Twój facet ma też swoje prawa. :) Czyli oceniaj wszystko bardzo twardo i rzetelnie, ale nie zostawaj teraz katem, skoro odkryłaś, że w jakiejś mierze byłaś ofiarą.

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości

cron