Przyjaciółka...

Problemy z partnerami.

Przyjaciółka...

Postprzez kajunia » 22 gru 2008, o 10:40

Witam wszystkich, jestem nowa na forum, ale śledzę wątki już od pewnego czasu… W zasadzie mój problem nie dotyczy związku, ale nie wiedziałam gdzie umieścić post, tu chyba pasuje najbardziej. Problemem jest moja przyjaciółka. A przynajmniej tak twierdzi moja mama bo ja być może jestem zbyt naiwna. O tym że ma trudny i trochę „wredny” charakter wiedziałam od dawna bo widziałam jak traktuje innych ale w swojej naiwności myślałam że jeśli chodzi o mnie to nie muszę się obawiać. Ale schody zaczęły się pojawiać jak poznałam chłopaka, znalazłam pracę, zaczęło mi się tak jakby lepiej układać (w jej mniemaniu) niż mnie. Najpierw nastawiła przeciwko mnie wszystkie wspólne koleżanki- takie babskie grono. Najpierw przez pół roku wszystkie cierpiały na chroniczny brak czasu- potem praktycznie jednego dnia wszystkie (każda z osobna) zdobyły na szczerość i szczęka mi opadła. Okazało się, że jestem złodziejką cudzych facetów (???), że podrywam ich wzrokiem albo oddechem (bo nie miałam z żadnym okazji zamienić słowa), albo że okłamałam wszystkie (nie powiedziałam od razu o swoich problemach z chłopakiem). Więc postanowiły mnie wykluczyć, zerwać kontakt. W między czasie rozstałam się z chłopakiem i myślałam że jedyne oparcie mam właśnie w mojej kochanej przyjaciółce. Nic bardziej mylnego- chłopak się ocknął i wrócił ale z nowiną, że od razu po rozstaniu wzięła się ostro za niego ona i prawie wylądowali w łóżku. Chyba byłam zbyt słaba wtedy, dziś pewnie bym go pogoniła ale wróciliśmy do siebie, jednak kontakt z przyjaciółką się urwał. I tak by było do dziś, ale z moim charakterem dobrej wróżki i naiwnej dziewczynki. Dałam się przebłagać, przeprosić, tęskniłam i mimo że z początku miałam uważać to widocznie znów się przejechałam. Związek z tamtym chłopakiem się rozpadł- po części z tego powodu że nie mogłam zapomnieć o tamtym incydencie z nią w przerwie i miałam żal. Mam też przyjaciela, jest mi bardzo bliski, w zasadzie przez pewien czas był jako jedyny w moim życiu. I stało się tak że ich ze sobą poznałam bliżej, myślałam że stanowimy paczkę i przez pewien czas tak właśnie było. Nagle okazało się że ten mój cudowny i jedyny przyjaciel nie chce już ze mną tak często rozmawiać, nagle jestem odsuwana od wszystkich spotkań, nagle są jakieś tajemnice, knowania. Nie potrafię grać w te gierki, oszukiwać, ściemniać, wykluczać ją… W dodatku jestem chyba zbyt szczera i nie pochlebiam mu, nie mówię tylko tego co sam chciałby usłyszeć, a ona owszem. Strasznie się boję. Zawsze przegrywam. Poprzednie akcje skończyły się dla mnie depresją. Byłam zdruzgotana i bardzo się na mnie odbiło całe to odsunięcie. Mam wrażenie, że popełniłam mimowolnie okropny błąd, że teraz stracę i jego. Że i on nie wiedzieć czemu zniknie z mojego życia oczarowany osobą tamtej. Nie wiem o co chodzi. Nigdy nie plotkowałam, zawsze wydawało mi się że jestem dobrą znajomą, że można na mnie liczyć i wszystko mi powiedzieć. Co mam robić, pomóżcie bo nie wiem co robić :( Szczera gadka z nim nic nie da- on jak zaczynam temat to zaprzecza, tak jak kiedyś dziewczyny. Jeśli utnę teraz ten toksyczny kontakt- jego tez stracę na pewno…
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Abssinth » 22 gru 2008, o 13:54

hehh

skad ja znam takie 'przyjaciolki'...

bardzo wazne jest, ze widzisz, w jaki sposob ta Twoja 'przyjaciolka' traktuje innych, ze zauwazasz to, iz jest ona nie w porzadku wobec inncyh ludzi...

...teraz pora na wykonanie malego skoku myslowego - jesli ktos tak traktuje wszystkich innych, Ciebie traktuje i zawsze bedzie traktowac tak samo. To wiedza, ktora sie przydaje w zwiazkach nie tylko z przyjaciolmi, ale w kazdych innych.

Martwisz sie, ze jesli zerwiesz z ta falszywa osoba, zerwie sie rowniez przyjazn z kims, na kim Ci zalezy - ale przeciez ta przyjazn juz sie zrywa, juz 'przyjaciolka' pracuje na to, zeby obrzydzic jemu Twoja osobe. I im dluzej przyjaznisz sie z nia, tym wiecej dajesz tej osobie podstaw, by tworzyc nowe klamstwa....

Nauczylam sie z wlasnego doswiadczenia, ze takie osoby predzej czy pozniej pokazuja swoje prawdziwe oblicze i otoczenie poznaje sie na ich oszystwach i klamstwach - co wiaze sie rowniez z wiekszym szacukiem dla tego, kto poznal sie na takiej osobie pierwszy. :)
A jesli ktos wciaz wierzy w klamstwa manipulatora i stawia je ponad to, co wie ode mnie i z wlasnego doswiadczenia ze mna - jak dla mnie nie jest wart, by go nazywac prawdziwym przyjacielem.

pozdrawiam cieplo,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 22 gru 2008, o 14:08

To nie jest przyjaźń, a ona nie jest Twoją przyjaciółką... dla własnego dobra powinnaś to przyjąć do wiadomości. Czy jego stracisz, to nie wiem... myślę, że warto przedstawić swoją wizję całej sprawy i pozostawić mu wybór.

Czy bycie "porzuconą" przez takich ludzi jest rzeczywiście wielką stratą? Jeśli tak - co tracisz? Spotykamy różnych ludzi, czasami wielu... nie każdy "nadaje się" na bliższe relacje - to my wybieramy, kto ma (może) być blisko.

:choinka:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mania » 22 gru 2008, o 14:16

Przyjaźń, to też w pewnym sensie związek. Wróciłam tu też z powodu tzw przyjaźni. Miałam taką przyjaciółkę, do której przez całe życie wyciągałam dłoń, z pomocą, kiedy było jej źle, kiedy wszyscy mieli ją za nic, kiedy wszyscy na nią gadali, wytykali palcami, pluli jej w twarz, ja przy niej trwałam. W połowie sierpnia znów wyciągnęłam do niej rękę. Była po drugim! rozwodzie, bez pracy, siedziała w Siedlcach i próbowała znaleźć pracę, be większego skutku, powiedziałam zostaw te Siedlce, przyjedź do Warszawy, znajdziesz pracę znacznie szybciej, mam mieszkanie, więc też będziesz miała dach nad głową, pomogę Ci. Przyjechała, pomogłam napisać CV, zaprowadziłam ją do najbliższego centrum handlowego. Powiedziałam patrz, ile masz ogłoszeń, ile jest pracy. znalazła. I tak zaczęłyśmy być razem na co dzień. I było dobrze, do czasu. Zaczęłam zauważać, że tylko ja się staram, dla niej był ważny tylko piękny wygląd, tłum wielbicieli. Nie przychodziło do głowy, że jak się razem mieszka, są wspólne obowiązki, za wszystko się płaci, zwracałam uwagę, na to, że jak działają wszystkie sprzęty w domu, to kosztuje, komputer nie musi być włączony, kiedy ona jest w łazience. Działało, ale tylko wtedy, kiedy ja byłam w domu. W tamtym miesiącu powiedziałam, że dokłada się do internetu, skoro z niego korzysta, następnego dnia wyprowadziła się. Zrobiła to bez uprzedzenia, po prostu, przez cały dzień wysyłała do mnie sms-y, pytała o plany na następny tydzień, o plany na wieczór, a kiedy wróciła z pracy z jakimś gachem i kartonem i wyprowadziła się, do dnia dzisiejszego nie oddała mi pieniędzy, nawet nie zamierza tego zrobić, jej matka też się na nią wypięła i nie zamierza brać w tym udziału. A ja nie mam, muszę zapłacić za mieszkanie przed świętami i nie mam!!! Boję się powiedzieć rodzicom, bo zawsze jej nienawidzili, boję się powiedzieć właścicielowi mieszkania, bo to już drugi raz jak mnie ktoś wystawił. Nienawidzę ludzi, nie ufam już nikomu, "przyjaciele", którzy byli jak było dobrze, teraz zniknęli. Mam dosyć, śpię jak zając pod miedzą, biorę jakieś tabletki na uspokojenie, nie jem, a właściwie wmuszam w siebie jedzenie. Próbuję znaleźć w sobie odwagę, i powiadomić właściciela mieszkania o sytuacji, i wymiękam jak biorę telefon do ręki. Chciałam powiedzieć wczoraj rodzicom, nie dałam rady przez telefon. Boję się, że jak pojadę do domu na święta, nie będę miała do czego wrócić. Ta ... za pomoc wbiła mi nóż w plecy, zabrała mi wszystko!!!
Wczoraj poszłam do kościoła, do spowiedzi, i na ten czas spłynął na mnie spokój, zryczałam się jak głupia, ale było mi dobrze. Dziś znów lęk powrócił, nie wiem co mam robić???!!!


Kajunia, nie daj się, zapomnij o tej swojej przyjaciółce i całej reszcie, oni nie są Twoimi przyjaciółmi, skoro uwierzyli w jej opowieści, nie są Ciebie warci, a Ty jesteś mądrą, wrażliwą dziewczynką i poradzisz sobie, bez nich!!!
Przepraszam, że w Twoim wątku, uprzedziłaś mnie, miałam napisać o tym samym tytule. Ponieważ jednak wątek dotyczy prawie tego samego, myślę że obecni tutaj pomogą nam obu.
Ostatnio edytowano 22 gru 2008, o 14:27 przez Mania, łącznie edytowano 1 raz
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kajunia » 22 gru 2008, o 14:29

---------- 13:23 22.12.2008 ----------

Macie racje dziewczyny, zdaję sobie sprawę, że to nie jest przyjaźń, tylko raczej wielka rywalizacja i chęć umniejszenia mnie żeby zaleczyć swoje kompleksy, nieustanne porównywanie siebie do mnie. Boję się zostać sama. Wprawdzie jestem z kimś i z nim dobrze mi się układa, ale potrzebuję też innych, przyjaciół, żeby wygadać się, wypłakać. Tym bardziej że z nią znam się od piaskownicy- ponad 16 lat, z nim jakieś 4 lata i bardzo mi na nim zależy jako na kumplu. Nie jestem otwartą osobą, mam niewielu znajomych, potrzeba mi bardzo dużo czasu, żeby się przełamać i zaufać. I nie wierzę że teraz stracę z jej powodu znowu osobę, na której tak bardzo mi zależało :( Nie wiem dlaczego zaczął się ode mnie odsuwać, zawsze do tej pory odpuszczałam i nie stawiałam się nie walczyłam o swoje, ale teraz widzę, że coś musi być nie tak- że to nie ludzie odwracają się ode mnie sami z siebie tylko z jakichś innych powodów jak pomówienia, plotki? Boję się stawiać sprawę na ostrzu noża bo zazwyczaj słyszę że wymyślam, że przesadzam, że ona by w życiu mi nie przeszkodziła... Poza tym obawiam się, że gdy postawię sprawę jasno on albo mi nie uwierzy albo pod groźbą wyboru odpuści sobie naszą znajomość. Może to moja wyobraźnia i strach przed powtórką. Nie wiem sama co robić i jestem załamana... Nie pokazuję nic po sobie, może powinnam grać jak ona i nie zapraszać nie wspominać o wspólnych spotkaniach. Nie umiem ściemniać, nie lubię kłamać ani obgadywać, ale może powinnam jakoś zawalczyć- tylko jak?

---------- 13:29 ----------

Maniu, doskonale Cię rozumiem- wiem co to znaczy wyciągnąć rękę z pomocą i dostać za to kopa... Poradzisz sobie na pewno, obydwie mamy nauczkę na przyszłość. Ciebie wykorzystała tak jak mnie tylko w różny sposób. Sama sobie nie mogę wybaczyć, ze po tym wszystkim nie byłam zbyt ostrożna i ze mogę znów na tym się przejechać bardziej niż kiedykolwiek przedtem.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez wuweiki » 22 gru 2008, o 15:07

Kajuniu ...Są takie chwile w życiu,kiedy warto po prostu odważyć się zatrzymać i zostawić wszystko swojemu biegowi... jeśli poddałaś wszystko, co się wydarzyło uczciwemu oglądowi we własnym sumieniu i nie widzisz nic,czemu mogłabyś być winna,że sprawy przyjaźni przybrały taki obrót.... to może po prostu zostawić to właśnie swojemu biegowi? przejmujesz się teraz bardzo,jest w Tobie dużo emocji,strachu,nie wiesz co robić,bo czujesz że jakiego ruchu byś nie wykonała to źle....nie znajdujesz wyjścia z sytuacji...z tego,co napisałas wynika,że to dlatego,że coś się zadziało poza Twoimi plecami i nie wiesz co... dlatego ja myślę,że warto to po prostu zostawić...
przedstawiłaś swój punkt widzenia Twojemu przyjacielowi ...i tak jak napisała Ewa: "Czy jego stracisz, to nie wiem... myślę, że warto przedstawić swoją wizję całej sprawy i pozostawić mu wybór. " i zgadzam się z tym całkowicie.... moje zdanie jest takie,że jeśli poczuwam się do bycia czyjąś przyjaciółką,to w sytuacji gdy usłyszę od osób trzecich jakiekolwiek plotki na temat tej osoby to nigdy nie wierzę temu,dopóki nie sprawdzę u źródła....po prostu -idę do mojego przyjaciela/przyjaciółki, którego/której te plotki dotyczą i mówię otwarcie -jak przyjaciel -że słyszałam to i to,zaniepokoiło mnie to w jakiś sposób i przychodzę do niego/niej,aby opowiedziała mi,jeśli chce,jak się sprawy mają... natomiast myślę,że jeśli ja jako przyjaciółka nie zechciałabym nawet wysłuchać ...no to przepraszam bardzo...ale co to za przyjaźń? gdzie lojalność,szczerość,uczciwość i przede wszystkim szacunek?
Przyjaźń,miłość to bardzo często nadużywane słowa.... a to bardzo trudne i odpowiedzialne relacje,ale jednocześnie najcenniejsze... wiem,że to bardzo boli gdy ktoś,kogo kochamy raptem się od nas odwraca bez słowa wyjaśnienia lub bez dania nam szansy na choćby rozmowę.... ale jednocześnie myślę,że nie warto tracić serca i swoich uczuć dla relacji,która nie jest autentyczną bliskością....
targają Tobą teraz bardzo silne emocje,a to nie są zbyt dobrzy doradcy.... stąd mój pomysł,aby po przedstawieniu przyjaciółce i przyjacielowi swojego punktu widzenia zostawić sprawy swojemu biegowi,jeśli nie ma z ich strony odzewu.... ten czas pozwoli Ci się wyciszyć i może się okazać dobrym sprawdzianem dla relacji...

przeczytałam ostatnio wspaniałą wypowiedź na temat miłości i związku między ludźmi...to słowa Zygmunta Baumana:
"Bieda (bieda?) w tym tylko (tylko!),że komunia dwojga ludzi (znana potocznie i przez poetów opiewana mianem miłości) nie jest przedmiotem znalezionym (choćby i w najbogatszym katalogu!),ale wytworem uszczęśliwiającej a pełnej przeszkód i pułapek,żmudnej pracy dwojga ludzi powodowanych wzajemną troską o szczęście partnera. Pracy dokonywanej co dnia i co dzień podejmowanej na nowo".

Uściski ciepłe Kajuniu :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez kajunia » 22 gru 2008, o 17:00

W gruncie rzeczy tak powinnam zrobić, czyli nie robić nic... Ale zawsze jak tak się dzieje w moim życiu to przegrywam walkowerem. Być może ludzie odczytują to tak że mi nie zależy. A może przesadzam, może całą sytuację wyolbrzymiam. W końcu nikt nie ma wyłączności na przyjaźń, on ma prawo też kumplować się z kim chce. Ale jakoś brak zaufania mnie zabija i staram się myśleć racjonalnie a czuję pod skórą, że coś się niedobrego szykuje. Wiem że ona nie gra czysto- udaje, gra, mąci, miesza, lawiruje w taki sposób, ze ona jest ta dobra a ja ta zła. Nie mam zielonego pojęcia jakich argumentów używa że inteligentni ludzie którym ufałam i ufam mnie po prostu dla niej zostawiają. Z nią w ogóle nie chce o tym rozmawiać, szczerość w tym wypadku nie jest wskazana bo ona to tylko wykorzysta wiedząc, że mnie to martwi. Będzie miała satysfakcję, że czuję się w jakiś sposób zagrożona, że mnie ta sprawa trochę boli i uwiera.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Mania » 22 gru 2008, o 17:19

Więc nic nie rób, nie przejmuj się, odstaw ją. Jeśli ktoś kiedyś zapyta Cię dlaczego, powiedz że się na niej zawiodłaś, dotarło do Ciebie, że ona tylko udaje przyjaciółkę i nie chcesz mieć z nią nic wspólnego, będą na Ciebie gadać??? Olej to, nie reaguj, nie prostuj, a jeśli musisz, to powiedz tylko jedno zdanie, "to wszystko co mówicie potwierdza tylko kim ona jest, kiedyś sami to zrozumiecie, tak jak ja to zrozumiałam" i odejdź. Idź w swoją stronę, nie daj się wciągnąć w dyskusję, da to niektórym do myślenia.
Ja wiem, że wygram, będzie mnie to jeszcze sporo nerwów kosztowało, ale wygram, i to zaboli ją najbardziej. Bo ja jestem uczciwa, nie niszczę ludzi, nie okradam ich, i wiem, że dobro zwycięży, i muszę w to wierzyć, fakt, że będzie mi znacznie trudniej znów komuś zaufać, ale jak komuś będzie zależało na mnie, postara się. Muszę zadbać o siebie. Ktoś mi niedawno napisał, że to właśnie przez to, że nie zadbałam o siebie, bo ona była ważniejsza, i wykorzystała to w odpowiednim momencie.
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kajunia » 22 gru 2008, o 18:08

I jak tu mieć wiarę w ludzi :( Powracający najgorszy koszmar... Być pominiętym, wystawionym przez przyjaciół. Z tym że mężczyźni wydają się być nieogarnięci w tych kwestiach, nie czują o co chodzi z wbijaniem szpil sobie nawzajem i dogryzkami, a kobiety szczególnie niektóre są w tym mistrzyniami. Maniu, podziwiam Cie za odwage i zdecydowanie... Ja co do niej jestem przekonana ze nie nalezy jej ufac, ale nie chcę przy tym stracić kogoś naprawdę wartościowego a nie wiem jak się potoczy cała sytuacja.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Mania » 22 gru 2008, o 18:13

Jeżeli jest wartościowy, nie odejdzie od Ciebie, a jeśli tak, cóż nie walcz o niego, pozostaw sprawy własnemu biegowi, nie będzie łatwo, wiem, ale pamiętaj, to nie Ty wprowadzasz zamieszanie...
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kajunia » 22 gru 2008, o 18:19

Wiem, że tak jest, ona sama ucierpi na tym najbardziej. Tak było do tej pory. Tamte dziewczyny tez się na niej przejechały, a mój były chłopak olał ją w najgorszy możliwy sposób, przy czym jeszcze się upokorzyła. Została na dnie, sama bez nikogo a mnie ruszyło sumienie. Tylko że ona przy tym niszczy po drodze też mnie i moje relacje z innymi ważnymi dla mnie osobami czy jest blisko czy też jak wtedy będąc daleko ode mnie. Nie umiem się przed tym bronić bo nie zmuszę nikogo do lubienia mnie. Ona jest zawsze ta rozrywkowa, zabawna, roześmiana a ja ta cicha i małomówna. Może ludzie wolą tych popularnych...
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Mania » 22 gru 2008, o 18:36

Więc nie pozwól się niszczyć. Napisz sobie gdzieś na widoku, cokolwiek ona powie lub robi, mnie to nie zaboli. A co do lubienia, jeśli ktoś Ciebie lubi dobrze Cię znając, to nie przestanie Cię lubić tylko dlatego, że ktoś inny tego chce.
A takie osoby, jak ta Twoja "przyjaciółka" są popularne tylko przez jakiś czas, a potem tracą wszystko przez swoje zachowanie. Wiem, nie jesteś mściwa, ale uwierz mi, nie ma sensu się tym zadręczać, i proszę Cię o jedno, nigdy więcej nie wyciągaj do niej ręki, niech zostanie sama, bo na to zasługuje.
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kajunia » 22 gru 2008, o 21:27

Dzięki za wsparcie :) A Ty Mania jak sobie radzisz, nie brakuje Ci jednak jej? W takim sensie... rozumiem że podjęłaś decyzję. że to koniec znajomości ale jak się z tym czujesz? Dawno się to stało?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Mania » 23 gru 2008, o 09:25

Niedawno, nie nie brakuje mi jej. Nic dobrego nigdy mi nie zrobiła, a teraz wbiła nóż w plecy wiedząc, że i tak mam wystarczająco kłopotów finansowych, zrobiła to specjalnie i perfidnie, uważa się za kogoś lepszego, tylko dlatego, że jest ładniejsza, nigdy jej tego nie zazdrościłam, poza tym, nie mam takiej opinii jak ona, a ta nie jest najlepsza. Po prostu wykreśliłam ją z grona swoich znajomych, teraz ma to gdzieś, ale kiedyś będzie ją to bolało, nie dam się jednak więcej. Raz na zawsze wykreśliłam ją ze swojego życia!!!
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: giverofid, itarozun i 23 gości