on po raz kolejny obiecuje poprawę

Problemy z partnerami.

on po raz kolejny obiecuje poprawę

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 14:41

Witam Was.
Pisze, bo nie wiem co zrobic. Pare dni temu wyrzucilam meza z domu. Po 10 latach malzenstwa, po 10 latach prob rozmow, tlumaczenia i placzu. Wczesniej, po moich "awanturach" obiecywal poprawe, ale trwala ona krotko. I kolejna rozmowa i kolejna obiecanka. Teraz juz nie wytrzymalam, kazalam mu sie wyprowadzic. Tylko na jakis czas. Chcialam sama z soba dojsc do ladu. Uniezaleznic sie od niego. Wczoraj przyjechal do mnie z placzem, przepraszal, tlumaczyl, ze zrozumial. Wiem, ze postapilam z nim okrutnie, ale nie widzilalam innego wyjscia. Problem w tym, ze on chce wrocic, a ja nie jestem jeszcze na to gotowa. I najwazniejsze: nie wiem czy mu uwierzyc. Tyle razy mnie zawiodl. Czy takie gwaltowne odciecie pepowiny naprawde spowodowalo, ze zrozumial, ze bedzie sie staral. A co ze mna? Mam kolejny raz sie zawiesc? Boje sie, ze jak mu pozwole wrocic, to bedzie dobrze znowu tylko przez jakis czas. Mam po trosze wyrzuty sumienia. Nie widzialam go nigdy w takim stanie jak wczoraj, to byl wrak czlowieka! Ale gdybym teraz pozwolila mu wrocic, to byloby to tylko z litosci... Ja chce tylko troche czasu, a on jest kompletnie zalamany. Co robic?
Ulitowac sie i dac mu jeszcze raz szanse czy byc konsekwentnym?
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez cvbnm » 22 gru 2008, o 14:46

jesli zrozumial, to znaczy ze mozesz mu powiedziec ze nie jestes gotowa, on da ci czas. jesli nie zrozumial a tylko gra na twoich uczuciach, bedzie stawial ultimatum i mowil "nie dajesz mi szansy, a ja sie zmienilem"

czyli,
sluchamy co faceci mowia, ale wierzymy tylko w to co robia

ja jeszcze nigdy nie spotkalam sie z sytuacja, zeby to co mowi facet bylo miarodajne.

moze tacy sa ale ja nigdy nie widzialam
cvbnm
 

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 15:21

No wlasnie. Poprosilam go, zeby zaczal zmiany od siebie. Ze jak je zobacze, to uwierze.
Pod wplywem jego blagan skrocilam czas z pol roku do 3 tygodni. Mysle, ze jezeli naprawde mu zalezy, to nawet w tak krotkim czasie powinno byc widac w nim zmiany.
Tylko czy mi ten czas wystarczy?
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez wuweiki » 22 gru 2008, o 15:26

cvbnm napisał(a):ja jeszcze nigdy nie spotkalam sie z sytuacja, zeby to co mowi facet bylo miarodajne.
moze tacy sa ale ja nigdy nie widzialam


są są tacy :usmiech2:

jakkolwiek,wracając do sytuacji Gigi ...zgadzam się z Cvbnm...jeżeli Twój mąż zrozumiał kwestię,to pozwoli Tobie bez żadnego "ale" na czas,który potrzebujesz dla siebie... jeśli nie zrozumiał to bardzo prawdopodobne,że będzie się szamotał i wydziwiał jednak jakieś "ale.."
Cokolwiek jednak się wydarzy -moje zdanie jest takie,że warto abyś była konsekwentna,bo sama na to sobie właściwie odpowiedziałaś
Problem w tym, ze on chce wrocic, a ja nie jestem jeszcze na to gotowa. I najwazniejsze: nie wiem czy mu uwierzyc.
...nie jesteś jeszcze gotowa.... moim zdaniem jak najbardziej warto dać sobie czas na przemyslenie wszystkiego i Twojego miejsca w tym... i znowu Twoja odpowiedź dla Ciebie:
Chcialam sama z soba dojsc do ladu. Uniezaleznic sie od niego.


Pozdrawiam!
wuweiki
 

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 16:07

dziekuje wam.
po prostu zastanawiam sie czy nie robie mu swinstwa. Po czesci czuje sie winna jego bolu, rozstania z dzieckiem. Widzialam ze sie zupelnie zalamal. czy moge wlasne "widzimisie" przedkladac nad dobro rodziny? Czy swoim postepowaniem nie popsuje wszystkiego jeszcze bardziej?
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez Orm Embar » 22 gru 2008, o 16:11

Cześć,

Czy ja coś przeoczyłem czy też nie napisałaś czym takim zawodził Ciebie mąż? Na czym polegało to, przed czym tak się bronisz?

Słowem: jakie stawiasz mu wymagania?

Maks :)
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez bunia » 22 gru 2008, o 16:19

Jesli maz nie rozumie dlaczego "cos" ma zmienic i w czym tkwi jego problem a zmienic bedzie tylko z Twego powodu i dla Ciebie aby nie stracic tego gdzie sie czuje bezpiecznie to sytuacje beda sie powtarzac :bezradny: .
Przyczyny meza zachowania sa bardziej zlozone ale to on sam musi dostrzec w czym lezy problem,szukac rozwiazania i pomocy rowniez ewentualnie Twojej.....moim zdaniem mozesz pomoc bedac konsekwentna.

Pozdrowka :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 16:31

---------- 15:24 22.12.2008 ----------

nie napisalam.
Jest tych spraw bardzo wiele... Do niedawna nie zdawalam sobie, ze stalam sie ofiara przemocy psychicznej. Zostalam odizolowana od moich przyjaciol i znajomych, sprowadzona tylko do roli matki. Zaczelam sie bac jego powrotow do domu, ze znowu mu sie cos nie spodoba, ze bede sie musiala tlumaczyc dlaczego tak dlugo bylam w sklepie. Najgorsze zas bylo to, ze nie tolerowal mojego dziecka z poprzedniego zwiazku, i doprowadzil do tego, ze zaczelam z corka tracic kontakt, bo nie podobalo mu sie ze z nia rozmawiam. Musialam ukrywac przed nim zakupy dla niej zrobione, bo podobno ja rozpieszczam. Ostatnio, zeby uniknac jego zlych humorow po prostu schodzilam mu z drogi lub probowalam odgadnac jego zachcianki, zeby tylko sie nie czepial...

---------- 15:31 ----------

bunia napisał(a):Jesli maz nie rozumie dlaczego "cos" ma zmienic i w czym tkwi jego problem a zmienic bedzie tylko z Twego powodu i dla Ciebie aby nie stracic tego gdzie sie czuje bezpiecznie to sytuacje beda sie powtarzac :bezradny: .
Przyczyny meza zachowania sa bardziej zlozone ale to on sam musi dostrzec w czym lezy problem,szukac rozwiazania i pomocy rowniez ewentualnie Twojej.....moim zdaniem mozesz pomoc bedac konsekwentna.

Pozdrowka :)


No wlasnie. Podobno zrozumial. Tylko czy mowi tak bo tak jest naprawde czy mowi to bo ja chcilabym to uslyszec?
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez Abssinth » 22 gru 2008, o 16:55

po tym co napisalas o przmocy psychicznej moge powiedziec szybko i latwo - NIE ZROZUMIAL.

To, co teraz robi, to gra na Twoich uczuciach, kolejna manipulacja . Nie, Ty nie jestes okrutna w zaden sposob - dlaczego tak myslisz? To jeden ze sposobow manipulacji - 'bo ja taki biedny, co Ty mi zrobilas, i to teraz przed swietami samego biedaczka na poniewierke wyrzucilas'...tak Ci wlasnie jeczy, podejrzewam....to, co zrobilas, to ZDROWA REAKCJA NA MANIPULANTA. Podejrzewam, ze jedyna od wielu lat...To, ze go wyrzucilas z domu, on sciagnal na siebie sam. To sie nazywa ponoszenie konsekwencji wlasnych poczynan, a nie zabawa w biednego misiaczka i okrutna krzywdzicielke...

Piszesz, ze pod jego wplywem odsunelas sie od corki....przeczytaj to jeszcze raz.....pomysl, co bys zrobila, gdyby to Twoja przyjaciolka tak pisala...odsunac sie od wlasnego dziecka, bo jakis pajac tego chce....?

Wiem, ze chcesz dac mu kolejna szanse - wiem, to jest schemat znany az do bolu kazdej osobie, ktora przeszla podobny zwiazek...

ONI SIE NIE ZMIENIAJA.
IM WIECEJ SZANS MU DASZ, TYM BARDZIEJ ON SIE BEDZIE PANOSZYL.


pamietaj to, prosze....

i zajrzyj na to forum:
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800

tam znajdziesz odpowiedzi na wiele pytan, wiele problemow, przez ktore wlasnie przechodzisz...nie jestes sama, jest wiele kobiet, ktore pomimo strachu i wieloletniej manipulacji potrafily sie z tego bagna wydobyc...Tobie sie tez moze udac - o ile bedziesz konsekwentna i posluchasz swojej intuicji...

przytulam,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 22 gru 2008, o 16:57

[quoteJest tych spraw bardzo wiele... Do niedawna nie zdawalam sobie, ze stalam sie ofiara przemocy psychicznej. Zostalam odizolowana od moich przyjaciol i znajomych, sprowadzona tylko do roli matki. Zaczelam sie bac jego powrotow do domu, ze znowu mu sie cos nie spodoba, ze bede sie musiala tlumaczyc dlaczego tak dlugo bylam w sklepie. Najgorsze zas bylo to, ze nie tolerowal mojego dziecka z poprzedniego zwiazku, i doprowadzil do tego, ze zaczelam z corka tracic kontakt, bo nie podobalo mu sie ze z nia rozmawiam. Musialam ukrywac przed nim zakupy dla niej zrobione, bo podobno ja rozpieszczam. Ostatnio, zeby uniknac jego zlych humorow po prostu schodzilam mu z drogi lub probowalam odgadnac jego zachcianki, zeby tylko sie nie czepial...

[/quote]

nie rozumiem dlaczego masz wyrzuty sumienia!!zobacz jak on cie traktowal i nie mial wrzutow sumioenia.moim zdaniem 3 tyg tu nic nie zalwtwi on gra na zwloke ludzie ot tak sie nie zmieniaja..wymaga to ciezkiem dlugiej pracy, zaparcia a moze nawet terapii

pozdrawiam
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 17:07

on wlasnie chce isc na terapie. najlepiej od razu... tylko nie dociera do niego, ze ja nie jestem pewna czy chce. Ten czas jest mi potrzebny, zeby odpowiedziec sobie na pytanie czy chce walczyc. On nie chce mi dac tego czasu, bo boi sie ze go juz nie przyjme z powrotem. Ze spodoba mi sie zycie bez niego.
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez Orm Embar » 22 gru 2008, o 17:11

---------- 16:10 22.12.2008 ----------

giga napisał(a):nie napisalam.
Jest tych spraw bardzo wiele... Do niedawna nie zdawalam sobie, ze stalam sie ofiara przemocy psychicznej. Zostalam odizolowana od moich przyjaciol i znajomych, sprowadzona tylko do roli matki. Zaczelam sie bac jego powrotow do domu, ze znowu mu sie cos nie spodoba, ze bede sie musiala tlumaczyc dlaczego tak dlugo bylam w sklepie. Najgorsze zas bylo to, ze nie tolerowal mojego dziecka z poprzedniego zwiazku, i doprowadzil do tego, ze zaczelam z corka tracic kontakt, bo nie podobalo mu sie ze z nia rozmawiam. Musialam ukrywac przed nim zakupy dla niej zrobione, bo podobno ja rozpieszczam. Ostatnio, zeby uniknac jego zlych humorow po prostu schodzilam mu z drogi lub probowalam odgadnac jego zachcianki, zeby tylko sie nie czepial...


Giguś,

Wbrew wszelkich pozorom to nie on powinienen się przede wszystkim zmienić, ale TY. :)

Nie oznacza to, że masz nagle stać się jeszcze lepszą, dbającą oraz ustępującą na każdym kroku żoną - nie oznacza też, że teraz Ty masz zacząć lać go wałkiem po zakutym łbie i izolować go od jego kumpli.

Po prostu musisz zrozumieć czego Ty sama chcesz, po drugie twardo postawić mu jasno przed nosem czego TY chcesz od życia i jak TY chcesz życ, a po trzecie twardo bronić swego.

Najlepszym testem na to, na ile stałaś się samodzielna jest sprawdzanie, jak często mówisz mu "nie". Nawet jeśli trochę przesadzisz na początku ;) to trudno, facet musi sobie z tym poradzić.

Jeśli chodzi o wyrzucenie go - na Twoim miejscu nie odpuściłbym tak łatwo. :) Odpocznij sobie od niego, a i on niech poczuje jak to jest bez domowych pieleszy.

Jedna dobra rada: nie znam się za bardzo, może ktoś Ci coś tutaj jeszcze doradzi, ale pomyśl nad sposobem udokumentowania tego co się dzieje. Cholera wie - może jakaś mediacja zawodowego doradcy rodzinnego, może niech to będzie na piśmie na co się umawiacie... Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć. Na pewno jednak skoro przez 10 lat nie zauważył, że jego żona się go boi, to istnieje możliwość, że nie zauważy tego nadal. Oczywiście facet może zmądrzeć - bywa i tak. Bądź jednak mądra przed szkodą, i gdyby przytrafiło się tak, że za jakiś czas będziesz z nim walczyć o dzieci, mieszkanie i alimenty, bądź przygotowana.

Może przesadzam, inni mogą mnie skrzyczeć, nie sprawy. Niemniej jednak nauczyłem się, że należy dawać szanse ludziom, ale jednocześnie bardzo twardo pilnować swego.

trzymam kciuki :)

Maks

---------- 16:11 ----------

Zuważ zresztą jedną rzecz:

CAŁY TWÓJ POST TO PYTANIE, CZY ON SIĘ ZMIENI

ZAMIAST PYTANIA, CO TY MASZ ZMIENIĆ, ŻEBY BYŁO CI FAJNIEJ.

Zauważasz tę cieniutką, ale bardzo ważną różnicę?

M.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez giga » 22 gru 2008, o 17:33

---------- 16:23 22.12.2008 ----------

masz racje Maks
Chyba podswiadomie oczekiwalam od Was odpowiedzi lub wrecz zapewnienia, ze on sie zmieni, ze do niego dotarlo ze jest mi zle
I caly czas sie zastanawiam czy czlowiek jest w stanie az tak bardzo sie zmienic?

---------- 16:33 ----------

Abssinth
to bylo mocne...
i nie pozostawia nadzieji na poprawe
giga
 
Posty: 12
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:22
Lokalizacja: w-wa

Postprzez bunia » 22 gru 2008, o 17:49

Mysle,ze to zalezy czy maz wie co ma w sobie zmienic aby zwiazek funkcjonowal no i czy sam chce zmienic.....same slowa nic nie zmienia....on sie przyzwyczail,ze na Ciebie dzialaja a on pewnie w dalszym ciagu chce byc jaki jest.....nie Ty masz sie "przystosowac" do jego chcienia tylko on powinien zrobic cos konkretnego w tym kierunku...np. zaakceptowac Twoja potrzebe bycia teraz samej a jesli nie potrafi tzn,ze nic nie chce.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez caterpillar » 22 gru 2008, o 17:56

Witaj!
za rada Maksa..
..ja tez bym nie czekala czy sie zmieni czy nie raczej warto pomyslec co TY mozesz w tym wszystkim zmienic.Zwlaszcza to by nie byc nadal ofiara manipulanta..
mnie bardzo zaintrygowalo to Toje poczucie winy :?
i wyrzuty sumienia a nawet na chwile nie pomyslalas o tym,ze facet bez skrupulow niczczy co zycie i odsowa od dziecka a kiedy zaczynasz sie buntowac co sie dzieje..?
kolejna manipulacja i gra na poczuciu winy.
Nie daj sie!Ktos tu madrze napisal ..ludzie sie nie zmieniaja z dnia na dzien to wymaga czasu i czasem terapii(pozwole sobie powtorzyc)

Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 99 gości

cron