Kotku! bardzo dobrze, że podjęłaś taką decyzję...odżyjesz na pewno
w zasadzie jestem w podobnej sytuacji... tylko z drugiej strony... Kiedy dowiedziałam się, że mój..w zasadzie były facet...jest z inną dziewczyną, odsunęłam się totalnie. Zero kontaktów, ewentualnie jakiś sms o neutralnym tonie, zero podtekstów, zero wracania do tego, co było między nami.
i myślałam, że tak będzie dobrze (chociaż bolało mnie to, ale postanowiłam zupełnie się od tego odciąć)
okazało się, że to nie takie proste.
on pewnego dnia napisał mi na gg, że nie może tego znieść, że nasz kontakt się urwał, że nie wie, jak ma wyglądać nasza relacja, ale nie chce mnie stracić.
Przegadaliśmy całą noc (dosłownie 7 godzin bez przerwy) i myślałam, że na tym się skończy, że możemy być przyjaciółmi po przejściach..ale nie.
Po kilku takich nocnych rozmowach powiedział, że nie potrafi powiedzieć, co to znaczy "kochać", ale chyba właśnie to do mnie czuje. I wyszło na to, że nie jesteśmy razem przez głupie niedomówienia i "intrygi" osób trzecich.
Niby pięknie. Tylko że on nadal jest ze swoją dziewczyną. Rozmawiamy bardzo dużo, piszemy do siebie smsy nawet w środku nocy... nie mogę mu przecież powiedzieć "wiesz co, zerwij z nią jak najszybciej". Rozumiem to, że jeu też jakoś na niej zależy, nie chce jej ranić itp.
Wiem, że to nie jest uczciwe wobec niej. Ale też bardzo zależy mi na nim i widzę, że jemu na mnie też.
Więc może z twoim facetem Kotku było podobnie?
Nie chcę go usprawiedliwiać, nie znam sytuacji, ale chciałam pokazać, jak może wyglądać punkt widzenia "tej drugiej".