Trudny związek

Problemy z partnerami.

Postprzez caterpillar » 15 gru 2008, o 23:42

Witaj Aga!
Przeczytalam Twoj temat i dodam tylko ,ze ciesze sie,ze zaczelas tu pisac,ze ludzie pomogli okreslic Ci Twoj problem..to wazne.

Ja tez proponuje zerknac Ci na watek Aniś.
zycze Ci duzo sily ,dbaj o siebie i dzieci :serce2:
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 16 gru 2008, o 12:52

Aga, Pukapuk wspominał o terapii dla współuzależnionych... myślę, że mogłaby Ci bardzo pomóc. Może pomyśl o tym?

Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nicka » 16 gru 2008, o 18:07

---------- 17:06 16.12.2008 ----------

walcz o siebie! jeśli w tym momencie jedynym sensownym wyjściem jest "odseparowanie się" - a wydaje mi się to najlepszym rozwiązaniem - powinnaś chyba tak zrobić....
Boże, jak bardzo Ci współczuję....
:(

---------- 17:07 ----------

:pocieszacz:
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez aga30 » 17 gru 2008, o 17:23

zwłaszcza, że ciągle kocham tego "barana"!
Patrzyłam wczoraj na niego jak śpi (znowu "nieświeży"), Boższe tak za nim tęskniłam, tak się chciałam przytulić..ale nie zrobiłam nic, poszłam do drugiego pokoju, żeby móc chociaż zasnąć, niestety nie przyszedł po mnie...znów...
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 18 gru 2008, o 00:07

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nicka » 24 gru 2008, o 00:30

aguś, co u Ciebie? dajesz sobie jakos rade?
pozdrawiam mocno
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez aga30 » 26 gru 2008, o 11:43

z piciem się trochę uspokoiło, bo to takie okresy co jakiś czas..
ale ta oschłość :cry:
ciężko mi sobie poradzić, bo strasznie za nim tęsknię! staram się nie narzucać, ale on też nic nie robi. Podeszłam do niego 2x :wink: , to nie był zainteresowany (bo nie będzie na rozkaz)- a ja chciałam go tylko pocałować; innym razem "nie ta pora"- ale ta pora nie natąpiła; a wczoraj byliśmy raz sami (dzieci u dziadków- rzadka okazja) to bez słowa zabrał się do drugiego pokoju :!: Pół nocy ryczałam; dzisiaj przyniósł śniadanie jakby nigdy nic, powiedziałam mu jak się czuję, on że przesadzam, to ja trochę dosadniej, a on że jestem jędzą i będę mieć taki dzień jaki chciałam! i się obraził, zapowiada się cichy dzień świąteczny!
Nie wiem co robić, nawet nie chce mi się wstawać z łóżka
Co mam o tym wszystkim myśleć..
On mnie ma już całkiem gdzieś a ja przed samą sobą udaję że nie widzę czy jak?
Moja znajoma jest w trakcie rozwodu. Nie mogła sobie poradzić bo on po 13 latach nagle powiedział: DOŚĆ i nie dał jej żadnej szansy
Mówi, że jakby widziała swojego męża.. :roll:
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez mahika » 26 gru 2008, o 13:36

witaj Aga, mimo ze z piciem sie "uspokoiło", to powinnas jednak skorzystac z takiej terapii dla współuzaleznionych. tyle mozesz zrobic dla siebie.
Płakałas, było Ci źle.... On nie jest tym kim był przed laty, alkohol powoduje nieodwracalne zmiany w mózgu.
wygląda to tak jakbys musiała dostosowac sie do jego fochów i nastrojów, a to niefajne.
Wyobraź sobie ze jestes w wodzie, a on Cię podtapia, a kiedy chce to ciągnie na powierzchnie zebys odetchneła... nie pozwól mu na to.
To ty jestes kreatorem swojego życia.... a on nie ma prawa cię topic....
w duchu żebrasz o uczucia, żebrasz o odrobinę ciepła....

Co do kolezanki,
on po 13 latach nagle powiedział: DOŚĆ i nie dał jej żadnej szansy


Te szanse były. nie nazywao sie to "daj mi szanse" "daje Ci szanse", ale to codzienne sprawy w których partnerzy sie obserwują....
Sama mysle o tym zeby porzegnac mojego partnera, jakby chciał zebym dała mu szanse, to bym powiedziała DOŚĆ, KONIEC, NARA....
a jakby mi powiedział ze nie dałam mu szansy to bym, go wyśmiała.one są co dziennie....

No. u mnie źle ;) ale nie chce mi sie o tym nawet gadac...
Przyklejam usmiech i zyje dalej :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez nicka » 3 sty 2009, o 13:17

---------- 23:11 27.12.2008 ----------

oj, to jest niestety tak jak napisała mahika- Ty jako żebrająca o uczucia podczas kiedy on nawet na Ciebie nie zechce spojrzec (w najlepszym wypadku) :(
miałaś chyba bardzo smutne święta :pocieszacz:
...
pomysł z terapią jest bardzo trafiony. pomysl sama- idzie nowy rok, może to byłoby jakieś rozwiazanie, postanowienie małe, ale na początek, zrobienie czegoś wreszcie dla SIEBIE- TY też jesteś w tym zwiazku, nie tylko on! musisz walczyc o siebie!
dajesz z siebie wszystko, ale na siłe nic nie zmienisz jeśli on nie zechce z Toba współpracować :( zrób to dla siebie, potem pomyślisz co dalej, ale walcz, nie poddawaj się, zasługujesz na szczęście!

---------- 23:13 ----------

i ta oschłość, zupełnie jakby to był inny człowiek... :(
wiem, że odnajdziesz swoje szczęście, tylko MUSISZ zacząc coś robić! nawet jeśli nie weidzisz dal siebie rozwiazania spróbuj zrobic pierwszy krok! terapia terapia terapia
przytulam mocno

---------- 12:17 03.01.2009 ----------

jak u Ciebie aguś? jak święta i sylwester???
przytulam
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez aga30 » 22 sty 2009, o 22:53

Nicka dziękuję za zainteresowanie,
święta i Sylwester- ani dobrze ani źle- więc chyba dobrze
z alkoholem dalej jakby względny spokój,
przebyliśmy kilka rozmów... :roll: i wiecie co? on nic już do mnie nie czuje! uważa że wszystko już straciliśmy, minęło bezpowrotnie, zresztą miłość to jakaś bzdura, a wygrywa po prostu ten kto jest silniejszy.Będzie spokój z mojej strony to będzie spokój w domu, czyli mam tolerować wszystko co robi, bo taki już jest..,mam przestać gadać o kochaniu, przestać się go czepiać i ciągle narzekać że czegoś mi brakuje i aceptować np.że w moje imieniny wczoraj nie zamienił ze mną 2 zdań bo był mecz, a dzisiaj w trakcie meczu spotkał się z kumplem na 5 godzin, którego wie, że nie trawię (alkohololik, bijatyka, siedział 2x itp.).Ostatnio powiedziałam, że albo on albo ja (mieliśmy już z jego powodu problemy), a dzisiaj nic sobie z tego nie robił...
bardzo, bardzo chcę się uwolnić, czuję się emocjonalnie od niego uzależniona...

zrezygnowałam 2 tygodnie temu z wyjazdu do Zakopanego, bo się pokłóciliśmy i ON nie chciał jechać w moim towarzystwie! chociaż to ja mu zaoferowałam ze swojej pracy i za swoje pieniądze (a wcale nie musiałam), a sama nie mogłam się zdecydować żeby wyjechać...
mówi że w ogóle nic ode mnie nie chce, że to wszystko moja wina...

a ja ciągle myślę, co on pomyśli...paraliżuje mnie to nieraz, nie jestem w stanie wykonywać codziennych obowiązków, nic mnie nie obchodzi, bo mam głowę zabitą takimi myślami- jak się z tego wyrwać..
teraz i tak jest lepiej, bo przez ostatni tydzień miałam totalną depresję; przydałoby mi się coś na zmianę: na uspokojenie i na pobudzenie..eeh
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 23 sty 2009, o 10:30

aga30 napisał(a):bardzo, bardzo chcę się uwolnić, czuję się emocjonalnie od niego uzależniona...

Myślę, że to jest teraz dla Ciebie najważniejsze. Terapia?
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nicka » 10 lut 2009, o 13:22

aguś i jak u ciebie? zmienia się coś? jak się czujesz?
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez aga30 » 5 lip 2009, o 12:23

było dużo lepiej, po waszych postach bardzo się wzmocniłam, czułam się troszkę wolniejsza, silniejsza, udało mi się wreszcie zdystansować. Niestety to chyba "choroba " przewlekła z nawrotami. Skoro tu znowu zaglądam to znaczy że znów nie mogę sobie poradzić sama...tym razem obwiniam siebie...Napisałam o tym w Depresji. Nie wiem dlaczego się tak czuje i nie potrafię sobie poradzić ze złością i agresją. Zamiast cieszyć się domem, fajnymi dziećmi, latem, to widzę tylko stosy żmudnyh obowiąków, męczące dzieci, a życie rodzinne to jakaś niewola, która mnie ogranicza i z której chcę uciec, rodzina mnie drażni, mąż dołuje, to straszne...jestem potworem! kiedyś to stracę i będę żałować; nie potrafię cieszyć się życiem. A jak ich nie ma to odczuwam samotnośc i tęsknotę, to bez sensu....co mnie tak wyniszcza.....?
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 5 lip 2009, o 15:19

Aga, a jeśli to jest depresja? Ja myślę, że powinnaś coś z tym zrobić, tzn. szukać pomocy u psychologa lub psychiatry. Powinnaś szukać, bo sama nad tym nie możesz zapanować, jak widać. Szkoda życia. Twojego i Twoich dzieci.

Czytałam tamto, co napisałaś... bardzo mi żal Twoich dzieci.

A gdybyś mogła uciec tam, gdzie chcesz uciec... to gdzie by to miało być? Dokąd?
Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aga30 » 5 lip 2009, o 15:27

Gdzie nie ma w ogóle ludzi...jest pięknie ale nie ma nikogo, żebymnie mogła nikogo zranić.....
albo gdzie jest ich tak dużo, że byłabym wśród ludzi ale zupełnie anonimowa, nikt nie zwracałby na mnie uwagi...nikt nie byłby blisko mnie bo nikogo nie jestem w stanie uszczęśliwić
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 249 gości

cron