Czesto myślę, że jak mam ciąg jedzeniowy to nie uda mi sie go przerwać. Czy każdy może go przerwac jeżeli będzie chciał? Nie wiem. O sobie nogę powiedzieć, że jestem wobec tego nałogu bezsilna.
Moje próby kończyły się zawsze fiaskiem, zawsze z kompulsywnym jedzeniem przegrywałam. Nie chcę z nałogiem walczyć bo i tak jestem skazana na niepowodzenia, to coś jest silniejsze ode mnie
myślę,że z jedzeniem jest jeszcze trudniej niż ze słodyczami.... bo tak jak słodycze nie są niezbędne do życia,tak jedzenie jest...
Agatko... ja mogę jedynie Tobie napisać,jak to się u mnie dzieje,że pomimo tego,że ssie mnie i chodzę nerwowo i szukam słodkiego,to jednak udaje mi się wytrwać...
moje kompulsywne jedzenie słodyczy trwało praktycznie 10 lat z krótkimi przerwami... nasilało się z każdym nawrotem kompulsji aż doszło do tego,że nie jadłam praktycznie nic innego poza słodyczami...
byłam już w rozpaczy...bardzo chciałam z tym skończyć... szukałąm w internecie jakichś metod,ludzi z podobnym problemem aż trafiłąm na to forum... od 11 dni nie ruszyłam niczego słodkiego ..poza incydentem z pepsi... zastosowałam metodę Pukapuka -24godzinną,ale z pewną modyfikacją na własny użytek... stwierdziłam,że jeśli chodzi o słodycze.... to ze względu na fakt,że są wszędzie dookoła mnie: w każdym sklepie,kiosku,stacji benzynowej itd. ...konieczna jest większa uważność.... że nie wystarczy mi czas 24 godzin,ale potrzebuję z chwili na chwilę być uważna w tym co robię...
uświadomiłam to sobie gdy sięgając po chleb do chlebaka odruchowo,bezmyślnie chwyciłam sezamki i zaczęłam je rozpakowywać...i w ostatniej chwili załapałam,co robię....
uświadomiłam sobie także coś jeszcze bardzo ważnego dzięki temu o czym mówi cały czas także Pukapuk: że nie może to być walka! nie można siebie oskarżać,że jest się takim łakomczuchem,tylko po prostu poddać się w walce, na zasadzie nie,że odpuszczam sobie,niech się dzieje co chce, ale na zasadzie: nie traktuję swoich kompulsji i uzależnienia,jako wroga i chcę zabić, ale...przyznaję się do tego,zauważam to i postanawiam że to nie rządzi mną ale ja to kontroluję bo chcę... chcę teraz...i tu jest to sedno:
tu teraz w tej chwili jest mój nałóg,ale ja mu nie ulegam,bo nie chcę.... w każdej chwili,gdy spoglądam na czekoladę w sklepie patrzę na nią i czuję,że uwielbiam ją,ale nie sięgam po nią,bo
pamiętam co mnie czeka gdy sięgnę,a ja tego
nie chcę bo chcę żyć wolna od uzależnienia od słodkiego
zamotałam chyba trochę... ale nie umiem tego inaczej opowiedzieć
ja myślę,że niedobrze jest też powtarzać sobie "to coś jest silniejsze ode mnie"... bo to robienie sobie afirmacji negatywnej.... pierwsze,to pomyśleć sobie że to ja decyduję o swoim życiu, ja chcę jeść tyle to a tyle,a nie że jedzenie za mnie decyduje... bo to tkwi tylko w głowie... że coś tam nami rządzi ...
kompulsja jest przejawem naszej głębszej potrzeby ..potrzeby poczucia się szczęśliwym i zaspokojonym w tym poczuciu szczęścia.... i że jest przejawem strachu przed: samotnością,odrzuceniem,różnymi sprawami... u każdego co innego jest tym czynnikiem
Agato ... sama właściwie to stwierdziłaś: "Czesto myślę, że jak mam ciąg jedzeniowy to nie uda mi sie go przerwać." ...to jest właśnie to...
myślę ...to tkwi w myślach,a pomyśleć można inaczej,odwrotnie
"Myślę, że jak mam ciąg jedzeniowy to uda mi sie go przerwać."
I bardzo istotne,o czym przypomniałą mi Flinka: Agatko, czy robisz coś dla siebie miłego?
nie ma co siebie oskarżać i być dla siebie surowym sędzią i katem, ale przytulić siebie samego do swojego serca
Flinka napisała o pachnącej kąpieli na przykład... a może to być coś innego... coś wyjątkowego dla Ciebie -wyjątkowej kobiety
uściski serdeczne!