marcepan z krainy czarów - moje uzależnienie..

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez wuweiki » 12 gru 2008, o 23:13

X-yam Tak się zastanawiałem co oznacza twój nick i już chyba wiem duże mniam mniam ?

:lol:
byłeś blisko,Pukapuku ...właściwie trafiłeś,bo ja rzeczywiście jeżeli cokolwiek robię,nie umiem na pół-gwizdka...mam wielki apetyt na "coś"....coś,czego rozpaczliwie szukam przez całe życie....

poczułam się nagle bardzo zmęczona.... pójdę spać

dobranoc wszystkim
:buziaki:
wuweiki
 

Postprzez hespera » 15 gru 2008, o 15:32

pukapuk- nie zgadzam sie ze stwierdzeniem ze nie mozna miec silnej woli w stosunku do nalogu. nie zgadzam sie , bo widzialam jak moj ojciec rzucil palenie i to bylo rzucenie czysto silowe, to byla walka i to byl tez ciezki okres w domu...
nie mam na mysli zastepowania jednego nalogu innym, ale raczej zrozumienie/ skonfrontowanie sie z tym co sie zaglusza (bo wg mnie nalog to jest forma zagluszania czegos) i skupienie sie na robieniu czegos co sie kocha... i wiem, ze jakkolwiek to brzmi bajkowo i nierealistycznie to jest mozliwe.
samo likwidowanienalogu to jest wlasciwie likwidowanie skutkow a nie przyczyn...
tak z cyklu czysto teoretycznych rozwazan :)
pozdrawiam
hsp.
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez pukapuk » 15 gru 2008, o 15:56

hespera :lol: Widzisz tylko nałóg polega na tym że jak by twój tata teraz zapalił papierosa to by mógł wrócić do nałogu. Alkoholik do końca życia nie powinien nawet wąchać alkoholu, gdyby miał silną wolę to mógł by wypić wino do obiadu i kieliszek wódki na dobranoc i na tym koniec . Ale tak nie jest i nie będzie z tego prostego powodu że alkohol jest silniejszy od alkoholika i właśnie dla tego w pojęciu uzależnień nie ma miejsca na silną wolę. Silna wola to poczucie mocy dam radę właśnie taki sposób myślenia powoduje zapicia. To nie są jakieś moje pomysły, tak to działa z pozycji psychologi. W zmaganiu się z nałogiem nie ma miejsca na teoretyzowanie i magiczne myślenie. O pojęciu WALKI pisałem ze 101 razy tu trzeba się poddać i uznać bezsilność nie można wygrać z czymś co jest od nas silniejsze to rodzi ciśnienia. Twój ojciec nie wygrał walki z nałogiem tylko przestał palić i chwała mu za to !!! Ja nie paliłem siedem lat i rzuciłem z dnia na dzień bo miałem motywacje i też nie wygrałem bo znowu pale gdzieś tam zapaliłem pierwszego i jadę z koksem
to kiedy miałem tą silną wolę ? Ja jej nie mam w zestawieniu z alkoholem papierosami i THC gdybym taką miał to mógł bym teraz wypić piwo słownie jedno i nie myśleć jak by tu skręcić drugie. :lol:
pukapuk
 

Postprzez hespera » 15 gru 2008, o 16:20

pukapuk! slonce moje i ptysiu moj mietowy! ale ja wcale nie twierdze, ze wygral, ja twierdze, ze rzucil. i zdaje sobie sprawe , ze nigdy nie bedzie mogl zapalic, tak jak alkoholik nigdy nie wypije, bo przyklady alkoholizmu tez sa w mojej rodzinie, podobnie jak przyklady narkomanii- taka mam fajna familie... rzucanie na silna wole to jest rzucenie takie- nie obchodza mnie przyczyny, ale rzucam objawy. i to jest wg mnie bez sensu... poki sie nie dotrze do tegoco nalog wywoluje zawsze bedzie potrzeba nalogu.
wiem tez, ze im bardziej sie z czyms walczy tym wieksza daje sie temu sile...
fajnie ze Cie rozbawilam :D
i rozumiem Twoje protekcjonalne podejscie.
trzymaj sie cieplutko.
hsp.
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez pukapuk » 15 gru 2008, o 16:47

hesperko moje ty słotkości i pyszności całego świata .... :lol: ładnie co ? Mogę tak na całą stronę a co jak ktoś miły jest :kwiatek2:
Jeżeli odebrałaś to jako protekcjonizm to nie chciałem . Wybacz czasami może się i zapędzę....
napisałaś ; . poki sie nie dotrze do tegoco nalog wywoluje zawsze bedzie potrzeba nalogu.
I tu pełna zgoda trzeba mieć silną wolę i pokorę (nie mylić z poczuciem winy )aby stanąć buzią w buzie z samym sobą.
pukapuk
 

Postprzez homosapiens » 16 gru 2008, o 15:18

Nie wiem jak to jest z tym cukrem, no bo... nie wiem. Ciężko mi to w ogóle sobie wyobrazić. Brzmi to dosyć dziwnie, ale wiem że istnieją różne zaburzenia takiego typu, choć osobiście nie miałem z nimi raczej do czynienia. Nie znaczy to że usiłuję zbagatelizować Twój problem, po prostu nie umiem Ci zbytnio nic doradzić. Z tego jednak z czym zaznajomiłem się podczas terapii wysnuwam wniosek że jak w wypadku każdego innego uzależnienia problem tkwi w nałogowym regulowaniu uczuć, a zatem powinnaś się nauczyć je wyrażać, bo widocznie masz z tym problem. Kiedy ktoś Cię wkurwi mów mu o tym prosto z mostu, cha, cha! Ja natomiast będę się obżerał bo mi to nie zaszkodzi, sama skóra i kości.
homosapiens
 
Posty: 11
Dołączył(a): 25 lis 2008, o 13:46
Lokalizacja: kujawsko - pomorskie

Postprzez wuweiki » 17 gru 2008, o 00:26

Dziękuję wszystkim za okazane ciepło,dobre przyjazne słowa :serce:
bardzo piękne jest,że choć wirtualnie jest takie miejsce,gdzie można otworzyć swoje skołatane serce i nie dostać kopniaka prosto w twarz

przepraszam,jeśli komukolwiek sprawiłam przykrość moimi słowami czy arogancją ...to z powodu mojej niewiedzy i niedojrzałości

życzę Wam wszystkim spokoju serca.... jak najwięcej radosnych iskierek w życiu, miłości...

uściski ciepłe i pozdrowienia! :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:

dobranoc
:papa2:
wuweiki
 

Postprzez homosapiens » 20 gru 2008, o 13:00

Zastanawiam się tylko: za co Ty przepraszasz? To brzmi jak takie przepraszam że żyję. Tak jakbyś przepraszała na wszelki wypadek. Wydaje mi się że nie otrzymałaś od nikogo żadnego sygnału że go uraziłaś, więc czemu? To dużo mówi o Tobie i o tym w jaki sposób wchodzisz w relacje z innymi. Wydaje mi się że wychodzi Ci to nie najlepiej. W zasadzie jestem tego prawie pewny. Tutaj jest taki trochę wirtualny klub wzajemnej adoracji, ale w życiu tak się nie da, gdyż prawdziwe życie to coś więcej niż tylko wymiana informacji. Myślę że praca nad sobą, nad tym jak się wchodzi w kontakty interpersonalne i wyraża swoje emocje jest znacznie trudniejszym wyzwaniem niż stosowanie pewnych praktycznych ułatwień takich jak unikanie wyzwalaczy, czy wszelkie sztuczki werbalne w stylu: musisz się poddać swojemu nałogowi i tak dalej. Na dobrą sprawę to tylko taka otoczka. Są ludzie którzy powychodzili z bardzo głębokich uzależnień od amfetaminy czy heroiny, i to stosując bardzo różne szkoły terapeutyczne, więc myślę że całość można sprowadzić do jednego: nauczyć się tak organizować sobie życie żeby było ono na tyle satysfakcjonujące abyśmy byli w stanie oprzeć się pokusie powrotu do uzależnienia.
homosapiens
 
Posty: 11
Dołączył(a): 25 lis 2008, o 13:46
Lokalizacja: kujawsko - pomorskie

Postprzez wuweiki » 4 sty 2009, o 18:07

---------- 17:27 21.12.2008 ----------

homosapiens napisał(a):To brzmi jak takie przepraszam że żyję. Tak jakbyś przepraszała na wszelki wypadek.


trafiłeś w sedno
to były moje aktualne w tamtej chwili uczucia,jakie się pojawiły pod wpływem ogromnego bólu i rozpaczy...
ale trafiłeś w sedno z tym "przepraszam,że żyję" i ja o tym wiem...

tyle że...

myślę że całość można sprowadzić do jednego: nauczyć się tak organizować sobie życie żeby było ono na tyle satysfakcjonujące abyśmy byli w stanie oprzeć się pokusie powrotu do uzależnienia.


no i właśnie ...logicznie to ja się z tym nawet zgadzam... ale aby to zrobić najpierw trzeba poczuć że się się chce i czego się chce... nauka i wiedza to jedno,urzeczywistnienie tego ...to zupełnie inna sprawa ...i to jest to "ale" ...mogę wiedzieć wiele i znać tysiące recept na rozwiązanie... jednak cały szkopuł w tym,aby znaleźć tę,która jest moją ....niestety,nie umiem inaczej jak tylko metodą prób... nie umiem niczego na siłę,choćby to było najmądrzejsze rozwiązanie na świecie ...jeśli tego nie poczuję,nie zaufam temu i nie zechcę spróbować,nic z tego... tyle
:kwiatek2:

p.s.
Wydaje mi się że nie otrzymałaś od nikogo żadnego sygnału że go uraziłaś, więc czemu?

tego nie wiesz :) bo faktycznie jedynie Ci się wydaje... a rzeczywiście było inaczej... to znaczy -ja jednak w taki sposób coś tam odebrałam,a to,czy rzeczywiście tak było czy nie,to już zupełnie inna sprawa :usmiech2:

a poza tym myślę,że to co dla jednego jest przysłowiową pestką, dla innego może być ogromnym głazem....dlatego nie generalizowałabym tak w kwestii metod
pozdrawiam!

---------- 17:07 04.01.2009 ----------

postanowiłam zrobić małe podsumowanie i do czegoś się przyznać ...dobrze,że jest takie miejsce w którym bez obaw mogę to zrobić :kwiatek2:

dziś spostrzegłam,że minął miesiąc od czasu jak zaprzestałam jeść cukier i słodycze jakiekolwiek ...nie liczę czasu,ale jakoś tak sobie to uświadomiłam gdy spojrzałam na kalendarz
udało mi się wytrwać poza tym incydentem z czekoladką i pepsi wcześniej... no i czymś jeszcze...
bardzo trudno mi nadal ...ostatnimi dniami przechodziłam kryzys bo miałam ogromne ciśnienie na słodkie...
ale jest jeszcze coś... coś co mnie przeraziło, ale jak temu się przyjrzałam to już wiem o co chodzi..
otóż jednak jestem uzależniona także od amfetaminy :( emocjonalnie,psychicznie,jakkolwiek -jestem uzależniona ...już szłam,aby poszukać,kupić i zaciorać...
przeraziłam się tym jak bardzo chcę! byłam podjarana jak diabli... ci,którzy znają to wiedzą o co chodzi...
skończyło się na tym,że wyjęłam na stół wszystkie słodkości jakie znalazłam,cukier,miód... tabakę -która zastąpiła mi kiedyś ten rytuał wciągania ..położyłam na ten stół przygotowaną kasę na działkę ...usiadłam i zaczęłam ryczeć ...albo raczej wyć... pozwoliłam sobie na to całkowicie i do bólu... zwymyślałam siebie od starych głupich bab... od takich,jakimi mnie kiedyś od kiedy pamiętam w dzieciństwie i w nastoletnim życiu nazywano ...no po prostu powbijałam sobie trochę..
teraz o tym piszę bezemocjonalnie ...nawet z lekkim uśmieszkiem
nie wiem ...ale piszę to także po to,aby ktoś może na tym skorzystał? takie zobrazowanie na tyle na ile potrafię tego całego gówna które się mi w głowie miesza...
płacz pozwolił mi się rozładować i uspokoić ...takie to było swoiste katharsis -gapiłam się bezmyślnie na te wszystkie rzeczy na stole i siedziałam i się gapiłam... i pojęłam,że tak naprawdę w tym całym bałaganie chodzi o to,że czuję się potwornie samotna z tym kim jestem i jaka jestem -z moją dziecięco-spontaniczną naturą której nie chcę się pozbyć bo ją lubię ...z moją niezgodą na zakłamanie panujące w pewnych wielu społecznych zasadach....z moją niezgodą na podziały i konwenanse i te wszystkie elementy społeczno-kulturowe,które dzielą zamiast łączyć ...a w gruncie rzeczy z bezsilnością moją wobec tej mojej nieumiejętności przystosowania się do tego ....osamotnienia w poglądach, bezsilnością wobec zaprogramowanych w mojej głowie negatywnych ocen mnie samej ...no i się uspokoiłam :)
nie zmienię mojej natury :usmiech2: mogę zmienić jedynie postępowanie z nią .... tak jak Pukapuk przytaczał kiedyś pewną modlitwę:
"Boże, użycz mi pogody ducha
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego."
[nie wiem czy dobrze -ale sens myślę zachowany]
nie jestem osobą wierzącą ...jednak ta modlitwa jest bardzo trafna i przemawia do mnie ...bo jak inaczej mogę się sobą zająć,jeśli najpierw, bez złości,ale za to z pogodą ducha [ja to rozumiem jako taki spokojny stan umysłu -najbliższy obiektywizmowi na jaki nas stać] -no więc jeśli najpierw z pogodą ducha nie pozwolę sobie na stanięcie twarzą w twarz i poddanie się bez walki z sobą? dopiero wtedy mogę zacząć zmieniać to,co mogę a pogodzić się z tym czego nie mogę zmienić ....dopiero wtedy,gdy nie będą mną kierowały emocje ale trzeźwość :lol: ...paradoks,co? :lol: trzeźwość umysłu i spojrzenia u uzależnionej :lol:

jestem uzależniona ...bo jestem bardzo emocjonalna,nadwrażliwa i te rozbuchane nieuporządkowane emocje i nadwrażliwość i niezgoda wewnętrzna na siebie plus obwinianie się za to jaka jestem, plus ciągłe taplanie się w bolesnych wspomnieniach, plus uciekanie przed teraźniejszością w świat bajek i marzeń ...powodują, że uzależnienie ma mnie w potrzasku
ale przecież to JA decyduję o tym, dokąd i za czym podążają moje myśli, a co za tym idzie -uczucia :) i ja decyduję, czego CHCĘ

uch tyle ....nie wiem co dalej pisać
pozdrawiam wszystkich czytających i piszących i borykających się ze swoimi przyległościami ;)
:slonko:
wuweiki
 

Postprzez pukapuk » 4 sty 2009, o 20:19

Witaj x-yam :wink: Z zapartym tchem przeczytałem twój post dosłownie :)
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki krok milowy zrobiłaś !
Pisałaś już o amfetaminie ale to zawsze było tak trochę na boku jak jakaś przygoda minimalizowana a to ścierwo uzależnia w mig ! Przeszłaś taką fazę buntu coś o tym wiem :lol: Miałaś na stole WYBÓR i go dokonałaś. To świetne doświadczenie taka konfrontacja czego ja ku...a mać chcę. Taki krótki film o zabijaniu. Nie ważne od czego jesteśmy uzależnieni jak i gdzie kto wylądował ważne że czujemy w sobie BRUD własnych myśli i przeszłości ten jak ja to mówię obcy mroczny pasażer wyłazi! Ale on wyłazi bo mu na to pozwalamy :evil: Ja też już tak miałem taki wewnętrzny bunt taka chęć pieprznięcia się młotkiem w palec po złości tak na przekór logice BO TAK I JUŻ. I takie momenty wkradają się kiedy mamy trudności z własną emocjonalnością .
Raz reaguję nadpobudliwie i przeżywam nadmierne emocje, innym razem popadam w odrętwienie i w ogóle nie wiem co czuję. Niekiedy dziwnie się czuję z "obłąkanymi uczuciami" bez żadnego widocznego powodu. Zaczynam obawiać się, że wariuję. Targa mną huśtawka nastrojów i często miewam depresję, niepokoje i lęki. W rezultacie nie ufam swoim uczuciom i emocjom i często usiłuję je zlekceważyć, stłumić, albo zapomnieć o nich. Z powodu tej huśtawki nastrojów wynikają oczywiście kolejne problemy.
Zaściela się stół i ładujemy :lol:
Napisałas :.....dopiero wtedy,gdy nie będą mną kierowały emocje ale trzeźwość ...
Nie prawda ! Emocje są pierwotnym instynktem na który nie mamy wpływu , spróbuj się nie zarumienić .... To tak jak byś chciała zostać automatem którym kieruje trzeźwość tak nie da rady. Na emocjach się pracuje przeżywa zostawia na stole i robi się sekcje zwłok :lol:
Jak one z nami tak to my z nimi kurna tak ..... :wink:
Czasami jest też tak że czuję się niezręcznie w związku ze zmianą w moim sposobie myślenia, odczuwania i postępowania. To przykre uczucie pojawia się na krótko i dość szybko ustępuje. Czasem obawiam się, że nie uda mi się wytrwać w trzeźwości, ale nie chcę o tym myśleć. Tak jak bym to nie ja był ale jakiś sztuczny klon.
To jest drugi pasażer ten nie na gapę z miejscówką snuje się po korytarzu i boi się podejść do gościa, który siedzi na jego miejscu i powiedzieć mu wypierdalaj!
I to by było na tyle .
http://pl.youtube.com/watch?v=Q1uwuqTJotU
Jest też korkociąg ku przestrodze
:wink:
http://pl.youtube.com/watch?v=Ng7tzVCIf ... re=related
pukapuk
 

Postprzez wuweiki » 6 sty 2009, o 14:58

---------- 20:52 04.01.2009 ----------

na naszej klasie w pewnym profilu przeczytałam coś takiego:

"LUDZIE.
Nie dajcie się wkręcić.
Narkotyki to wielka kasa.
Dla dilera, sprzedawcy, sklepu internetowego który sprzedaje zielsko jesteście śmiećmi.
Liczy się tylko i wyłącznie wasza kasa i to abyście się uzależnili i zostali stałymi klientami.
Dla nich wasze zdrowie, szczególnie to psychiczne się nie liczy.
Po okresie brania zostaniecie sami ze swoim zrujnowanym zdrowiem i życiem.
(jeśli uda wam się przestać brać)
Będą was nękały choroby psychiczne: lęki, nerwice , depresje, myśli samobójcze.
Nie będziecie mogli normalnie żyć, uczyć się ,myśleć i pracować.
Normalnie przegracie życie."

to samo tyczy się alkoholu
przemysł spirytusowy ufnie patrzy w przyszłość ..korkociąg
widziałam takie rzeczy jak na tym filmie ...
dawniej i całkiem niedawno...

~~~~
Pukapuku...napisałeś
"Nie prawda ! Emocje są pierwotnym instynktem na który nie mamy wpływu , spróbuj się nie zarumienić .... To tak jak byś chciała zostać automatem którym kieruje trzeźwość tak nie da rady. Na emocjach się pracuje przeżywa zostawia na stole i robi się sekcje zwłok" -tak :usmiech2: właśnie tak, zgadzam się absolutnie ..ale ja miałam na myśli to:
"Jak one z nami tak to my z nimi kurna tak"
czyli:
"dopiero wtedy,gdy nie będą mną kierowały emocje ale trzeźwość " ...nie miałam na myśli zabicia emocji, bo nie mam zamiaru zostać mistrzynią cynizmu :D ale chodziło mi właśnie o to żeby emocje mną nie rządziły i mnie nie ponosiły w siną dal ;) ...trzeźwość spojrzenia na wszystko z lotu ptaka ...ponad emocjami i burzą w sercu
:serce2:

---------- 20:57 ----------

To jest drugi pasażer ten nie na gapę z miejscówką snuje się po korytarzu i boi się podejść do gościa, który siedzi na jego miejscu i powiedzieć mu wypierdalaj!

:lol: :buziaki:

---------- 13:58 06.01.2009 ----------

nie wytrzymałam napięcia i ciśnienia i zeżarłam ..2/3 czekolady ...cieszy mnie tylko to że nie poleciałam ...potrafiłam zatrzymać

ja też się boję że nie dam rady czasami...i staram się o tym nie myśleć... jestem przy tym taka nadpobudliwa ...czy ja się w ogóle nadaję do życia wśród ludzi -wiele razy się nad tym zastanawiam.-może naprawdę jestem jakimś mutantem popromiennym znalezionym na śmietniku

trudno ze mną wytrzymać ..wiem

może to moje miejsce należy się obcemu pasażerowi...

a może po prostu przestać nad tym rozmyślać... tylko czy ja się kiedykolwiek tego w końcu i do cholery nauczę :(

a najlepiej wychodzi mi schrzanianie najważniejszych dla mnie spraw
wuweiki
 

Postprzez anna maria » 8 sty 2009, o 11:16

X-yamko .nie jesteś żadnym mutantem znalezionym na śmietniku.
Ja rozumiem, że czasem człowiek myśli o sobie różne złe rzeczy ale po burzy przychodzi tęcza.
PAMIĘTASZ JAKA ONA JEST PIĘKNA
Dasz radę. Wiem że jest ciężko ale jedynie nadzieja na lepsze jutro nas trzyma.
:slonko:
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez wuweiki » 10 sty 2009, o 00:36

Anno Mario dziękuję za tęczę :usmiech2: :usmiech2: :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez flinka » 21 sty 2009, o 17:43

X-yam jak tam Twoje samopoczucie i wiara w siebie? :usmiech2:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wuweiki » 21 sty 2009, o 19:48

Flinko ...dziękuję za pamięć :kwiatek2:

cóż ...miewam emocjonalne dołki i górki ...ale coraz mniej ...dążę do równoważenia tego ...choć górki bywają niezwykle miłe :lol:
uczę się siebie i wyciągam wnioski najlepiej jak umiem ...pracuję z emocjami ...staram się być uważna, ale nie spięta ...ogólnie dobrze mi idzie ...uczę się żyć codziennie świeżo bez uciekania w przeszłość czy przyszłość ...zaczęłam nowy rozdział życia ...to chyba tyle o radzeniu sobie ze sobą ;)

wiem, że beze mnie i moich chęci to wszystko by się nie wydarzało, ale dzieje się tak również dzięki temu, że otrzymuję niezwykłe, mądre i przecudne wsparcie przepięknego człowieka i odnalazłam moją motywację :usmiech2:

rzadziej wchodzę na forum, choć nadal czytam i rozmawiam ...ale tak, jak dotąd zajmowałam się życiem nie moim, tak teraz zmieniłam role :lol: czas na mnie ;) ... zachciałam żyć zamiast tylko życie udawać ....na razie otworzyłam drzwi i stawiam pierwsze nieporadne jeszcze, ale coraz bardziej zdecydowane kroki ...to tyle! :D

pozdrawiam ciepło!
wuweiki
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość