Witaj kolego!
Pozwolę sobie Ciebie cytować i komentować to co mówiłeś.
Ale na początek powiem Ci... trzymaj się brachu bo nie jesteś sam. Myślę, że jest wielu takich jak Ty (MY). Szczególnie w dzisiejszych czasach.
"Wiem, że mógłbym robić wiele fajnych rzeczy i czuję, że mam jeszcze sporo przed sobą i że mam z jednej strony dużo czasu, z drugiej każdy dzień wydaje mi się zmarnowany w tej samotności."
Myślę bardzo podobnie. Zdajemy sobie sprawę, że stać Nas na wiele ale samotność jest niszcząca, odbiera siły, odbiera sens podejmowania jakichkolwiek działań.
„Jakoś myślę, że mógłbym dużo osiągnąć, ale problem tkwi w tym, że samotność wywołuje u mnie zły nastrój, przywołuje złe myśli. Źle mi z tym”
No właśnie. U mnie jest podobnie. Siedzę bez sensu już piąty miesiąc (na własne życzenie) i niby chciałbym coś zrobić, znaleźć fajną pracę (poprzednią rzuciłem bo mnie zabijała od środka) ale boję się że nie ma takiej która mnie usatysfakcjonuje. To jakieś błędne koło. A czas ucieka. Z tygodnia na tydzień coraz trudniej wstać rano z łóżka, wmówić sobie że ma się jakiś cel na dzisiejszy dzień. Oczywiście są ludzie którzy pomyślą: „człowieku weź się do roboty i nie wydziwiaj!” Ale to nie jest takie proste dla mnie.
„Chyba nie ma takiej rzeczy... hmm... na pewno potrzebuję więcej ruchu na świeżym powietrzu. Tego jestem pewien, ale dziwnie się czuję na zewnątrz.
Nie cierpię mojego miasta, jest takie ponure. Z nikim na ulicy tu nie pogadasz, tylko w zamkniętych pomieszczeniach - klubach, pracy, szkole, instytucjach jakichś.”
Także staram się wychodzić na zewnątrz – to chyba taka dramatyczna próba „wyjścia do ludzi” ale przecież to fikcja. Każdy gdzieś pędzi, każdy ma pracę, szkołę, jakiś cel w życiu i nie ma czasu nawet na Ciebie spojrzeć. No ale siedzieć cały dzień w czterech ścianach to zupełny bezsens, więc człowiek wychodzi w nadziei, że taki spacer dobrze mu zrobi, a może coś się wydarzy?. To wszystko jest śmieszne. Tyle ludzi mijamy na ulicach, a wokół taka samotność. Kontakty internetowe to też fikcja. Nędzna imitacja relacji międzyludzkich.
Na poprawę samopoczucia polecam Ci kolego utwór U2 „Beautiful day”. Zapodaj sobie z rana to może zdołasz oszukać samego siebie i choć przez chwilę poczujesz się lepiej;) Ale ostrzegam po 10tym razie przestało działać;)
„Jest dziwnie. Tak czułem się na studiach, dlatego prawie że uciekłem od tego i bardzo mi wtedy ulżyło, bo na uczelni bardziej czułem się samotny, niż będąc fizycznie samemu w swoim pokoju. Ludzie po prostu mają cię gdzieś, mają swoich znajomych. Próbujesz być wesoły, opowiadasz im różne rzeczy, ale ... to wszystko na nic.”
To prawda, ludzie młodzi są dziś zamknięci w swoich grupach, mało chętni do znajomości. Nikomu nawet nie chce się spotkać po zajęciach. Nie wiem jaka jest tego przyczyna. Ale nie ułatwia to sprawy.
„Czuję, że się tylko wygłupiłem na tych studiach przed - tymi ludźmi Tam, przed znajomymi i rodziną.
Już to wszystko jest za mną, ale boję się, że zawsze będę popełniał gdzieś bardzo poważne błędy i że za jednym machnięciem ręki wszystko schrzanię, no i to mnie jakoś odstrasza od wszystkiego.”
Też tak czuje, ale podstawowa zasada to nie przejmować się co ludzie o Tobie myślą (sam wiesz na co Cię stać) i ponad wszystko zapomnij o błędach w przeszłości. To już za Tobą, zaczynasz od nowa. (łatwo komuś radzić;)
„Niestety takie jest moje podejście do studiów i jeśli miałbym iść na cokolwiek, to tylko na coś, co by mnie pasjonowało, no a z tym może być baaaaardzo ciężko, zdaję sobie z tego sprawę.
No i niestety takie samo podejście mam do pracy... Chyba za dużo od życia oczekuję.”
Mam tak samo. Nie potrafię się zmotywować jak nie widzę w tym sensu. Dlatego właśnie długo nie popracowałem. Może to przerost ambicji nad rzeczywistym stanem. Sam nie wiem.
Wiem, że łatwo doradzać ale zdecydowanie powinieneś jeszcze raz spróbować ze studiami. Oczywiście tym razem z takimi które Cię będą interesować. Choć pamiętaj, że 100% satysfakcji to fikcja. Zawsze znajdzie się jakiś durny przedmiot, wykładowca lub trzeba będzie coś wkuć na blachę. Tak wygląda studiowanie w Polsce niestety. Potrzebujesz celu, a studia dają jakiś cel. Pomyśl o innym mieście. Łódź jest dosyć tania i są dwie duże uczelnie. Jeżeli sytuacja finansowa Ci nie pozwala to zawsze jest socjal, który umożliwia jakąś wegetacje. Ogólnie w tym zakresie mogę Ci pomóc. Jeżeli chcesz zobaczyć miasto czy coś.
„Pozostaje mi wytrwać jeszcze jakiś czas w odosobnieniu i znaleźć tą najbardziej odpowiadającą mi pracę”
Musimy wytrwać! Choć z dnia na dzień coraz trudniej, coraz trudniej się oszukiwać, że wszystko będzie dobrze.
„Ech... na zewnątrz najgorsze są dziewczyny, kobiety... gapią się. Mają wzrok jakby prawie błagały mnie o to, żebym zagadał”
Po tym fragmencie widać, że nie jest jeszcze tak źle, wręcz prawie Narcyzmem to podjeżdża;) Ale nie twierdze, że się nie gapią;) Faktem jest, że tak naprawdę, jeżeli się już nie studiuje i nie pracuje to niby gdzie poznać wartościową dziewczynę. Przecież nie wyjdę na singla do baru bo tak łyso jakoś. A poza tym nie mam przekonania, czy to najlepsze miejsce aby znaleźć kogoś wartościowego.
Generalnie nie jest łatwo, dlatego najlepsza jest rozmowa, to swoista terapia. Najlepiej z osobą która również jest przybita, bo przynajmniej doskonale cię rozumie a nie tylko „próbuje zrozumieć”.
Najlepiej by było żeby osoby odczuwające podobnie - brak sensu, totalny spadek energii, marazm – starały się spotykać i gadać o swoich problemach. A Internet jest doskonałym narzędziem by coś takiego zorganizować. Tak więc jeżeli właśnie czytasz jak użalamy się nad sobą i odczuwasz podobnie to nie krępuj się napisać, a jeżeli jesteś z Bydgoszczy lub Łodzi to możliwe jest również spotkanie – „terapia” w dowolnym czasie i miejscu;)
Pozdrawiam wszystkich osamotnionych, o nędznym samopoczuciu;)
Jeżeli macie problemy to piszcie!
Pozdrawiam Cię nevvorld, odezwij się jak CI źle. Może będę mógł Ci jakoś pomóc. Daj jakiś namiar możemy pogadać na skype gg czy email.