Promyczku a ja się cieszę, że się odezwałaś, tak autentycznie... Najbardziej niepokoi mnie milczenie...
Kochanie ja naprawdę wiem co przeżywasz... Pamiętam czas kiedy nie wstawałam z łóżka, kiedy nie mogłam znaleźć w sobie sił, by się umyć, kiedy wyjście do sklepu było dla mnie czymś przerażającym... Pamiętam jak po prostu leżałam i wszystko było mi obojętne, pamiętam jak myślałam o tym, że będzie już tylko gorzej, pamiętam jak myślałam o sobie, że jestem nikim, nic nie potrafię i do niczego nie dojdę... Powtarzałam, że nic się nie zmieni, że ból będzie trwał wiecznie aż w końcu mnie zabije... Tkwiłam w samotności, w poczuciu, że nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć i mi pomóc... Brzmi to znajomo?
Kochanie nie masz siły iść do lekarza, a przecież chodzisz codziennie do pracy, to wymaga od Ciebie więcej wysiłku... Tak! W pracy musisz wywiązywać się ze swoich obowiązków, a u lekarza możesz płakać, milczeć, a wreszcie mówić o tym co Cię boli, co przeżywasz... Wiesz ile czasu ja przemilczałam na terapii, jak powoli dukałam pojedyńcze słowa... To jest zupełnie naturalne... Lekarz czy terapeuta nie będzie od Ciebie wymagał, żebyś płynnie opowiadała o swoich problemach, nie Ty przychodzisz do niego, bo sobie z czymś nie radzisz. On nie powinnien mieć wobec Ciebie żadnych wymagań.
Kochanie smuci mnie to, że odbierasz sobie prawo do przyjęcia pomocy... Skoro jest tak źle i czujesz, że nie będzie lepiej to co masz do stracenia? A gdybyś przez pewien czas spróbowała brać leki? Pomogłyby Ci one zmniejszyć ten ból, który przeżywasz, realniej spojrzeć na swoją sytuację i poczuć się silniejszą. Wtedy łatwiej byłoby Ci się zdecydować i zacząć terapię... Czego tak bardzo się obawiasz w wizycie u lekarza? Nazwij swój lęk, a spróbujemy z nim powalczyć, zgoda?
Zawsze tak będzie. Czarna ściana, ból i bagaż zmarnowanego życia.
Rozumiem, że teraz tak to czujesz... Ale to są odczucia kierowane chorobą i ważne, byś o tym pamiętała...
Praca jest piekłem. Jest koszmarnie wyczerpująca. Fizycznie i psychicznie ciężka.
Tym bardziej jestem pełna podziwu, że się nie poddajesz i pracujesz, w depresji jest to bardzo trudne...
Nie przekwalifikuję się ponieważ nie jestem dość inteligentna by sprostać kolejnym studiom.
Nazwałabym to inaczej, w tej chwili nie masz na to wystarczająco dużo sił i zostawmy to teraz...
Flinko nie mam siły...wstać, uśmiechać się, wyjść. Napisać kilku zdań, złożyć życzeń....Nie mam siły na banalne codzienne rzeczy. Mogła bym siedzieć i gapić się w okno...
Nie musisz się uśmiechać wiesz? Masz prawo nie mieć teraz siły, to nie jest Twoja wina. A gdybyś tak zrobiła sobie kubek ciepłej herbatki, takiej jaką lubisz i obejrzała sobie jakiś film. Gdybyś tak zamiast szarpać się z sobą zrobiła coś dla siebie. Gdybyś tak spróbowała się decenić za każde dokonanie, bo przecież kosztuje Cię to dużo wysiłku...
Dobre pytanie z jakiego powodu odczuwam ból...Odpowiedź znam bardzo dobrze. Przepraszam, że nie odpowiem na forum...
Ależ nie wymagam tego, rozumiem, że może to być dla Ciebie zbyt osobiste... A w ogóle to jesteś krok dalej ode mnie, ja trafiając na terapię nie miałam pojęcia skąd bierze się ból, który czuję albo szukałam przyczyn zbyt powierzchownie. Skoro znasz odpowiedź to nie warto się zająć źródłem tego bólu? Nie, nie dam Ci spokoju!
Satysfakcji z tego co robię (czyli robienia czegoś zupełnie innego), miłości (chociaż wiem, że to głupie ), przyjaźni...Bycia potrzebnym, dobrym chociaż w jednej głupiej sprawie... Nic wielkiego...
Wiesz, że ja szukam właściwie dokładnie tego samego... Szukam i zdarza mi się znajdować... To takie ludzkie potrzeby.
A zdajesz sobie sprawę, że tu na forum jesteś potrzebna?
Muszę cierpieć. Gdybym nie musiała się męczyć to bym się tak nie czuła. Skoro tak jest widocznie tak być musi.
A jeśli ktoś zachoruje na daj my na to cukrzycę, to powinnien założyć, że zachorował, tak miało być, nie leczyć się i tylko obserwować jak jego stan się pogarsza i czekać na śmierć? A jeśli ktoś się wychował w domu dziecka to powinnien założyć, że nie zasługuje na miłość i już zawsze nie będzie miał rodziny?
Spędzałaś Święta z rodziną? Spotkało Cię coś dobrego?
Odzywaj się proszę...
flinka