przez aga30 » 15 gru 2008, o 11:01
Ewuś, u mnie bez zmian, jeśli chodzi o męża..tyle że znowu nie rozmawiamy, ale to już norma..
podłożyłam mu stronę podaną przez Mahikę, bo tam było bardzo trafnie opisane jak funkcjonuje "taka" rodzina i jak się czujemy, musiał to widzieć, ale nie czy się wczytał, bo nie było żadnego odzewu, a wczoraj cały dzień znowu słychać było otwieranie i zginanie puszek..
Dużo czytam i się zastanawiam- przynajmniej nie płaczę już, nie rozpaczam..Zaczęłam ćwiczyć jogę, żeby uspokoić nerwy i szukam w sobie siły, jak nie dam rady to wiem już gdzie i kiedy są spotkania..
najchętniej bym odeszła, ale jak już pisałam nie mam gdzie i przede wszystkim wiąże nas duży kredyt hipoteczny, który spłaca a jak go zostawię to wiem że go oleję i ja będę się mordować z Komornikami, zrujnuję nas, mnie zupełnie..
tak się zastanawiałam..
wszyscy radzicie, żeby się wyprowadzić od alkoholika, zostawić go samego itd. A jeśli przeszkodą jest ten kredyt, to czy może się jakoś udać, jeśli maks.odizoluję się od niego mieszkając z nim?Wykluczanie go w pewnym sensie z życia rodzinnego, spędzanie czasu tylko z dziećmi, bez niego, nie zwracanie na niego (zero dyskusji, jedynie np.dopóki pijesz i sam nie zechcesz przestać), wyjścia tylko z dziećmi, wakacje też, rodzina uprzedzona- zero ukrywania problemu...A jeżeli on się nie zmieni, to przynajmniej ja spróbuję się od tego "odciąć" i pokazać dzieciom normalność. Czy może mnie to choć trochę uratować (i maluchy), jeśli będę silna i nie ustąpię czy to może mieć sens?
Wiem, że chodzi trochę o coś innego, bo dzieci i tak go będą widzieć w takim stanie, ale kredyt nas związał, rodziców i pomocy brak, a dzieci może chociaż zobaczą, że tego nie wolno akceptować i ile przez to można stracić, miłość, uwagę, udział w życiu rodzinnym, izolacja itp.
Proszę napiszcie co myślicie o takim wyjściu..