potrzebuje zrozumieć męski punkt widzenia

Problemy z partnerami.

potrzebuje zrozumieć męski punkt widzenia

Postprzez blue66 » 8 gru 2008, o 16:03

Witam serdecznie wszystkich forumowiczów!!!
Jak większosc z Was piszę tu bo potrzebuję rady innego spojrzenia.
Postram się jak najkrócej opisac moja historię, żeby na koniec spytać Was co o tym myslicie.
Zacznę od tego że mam 26 lat i jestem po dość długim związku(7lat) - nieudanym. Zostałam mocno zraniona... przeszłam załamanie. Ma to znaczenie w mojej historii ponieważ podczas mojego "dochodzenia do siebie" pjawił się" ktoś". Poznalam go będąc jeszcze w poprzednim związku.Chwila wspolnej zabawy na jednej z dyskotek nic po za tym. Zdobył moj nr tele i przez rok dzwonil co jakiś czas. Nigdy sie z nim nie spotkałam choc prosił, nigdy nie dałam mu nadzieji. Po roku kiedy zostałam sama spotkalismy sie. Ja byłam załamana, żyłam tamtą miłością. Przyznam się szczerze..potraktowałam go jako wypełnienie pustki, swoistego rodzaju pocieszankę. Sprawiał że uśmiechałam się. Nie potrafiłam jednak kłamac go, patrzeć w oczy i mowic czułe słowa. Myslałam że nie zauważa jak odwracam wzrok, ze nie wazne że toon inicjuje wszelkie nasze kontakty. Przyznam sie że myslałam cały czas o powrocie do dawnej miłości, tym bardziej że kontakt sieodnowił... i nastała ta chwila kiedy wiediząłam że on che do mnie wrócić a ja... a ja nie potrafiłam nie spotkac się z obecnym chłopakiem. teraz wiem że byłam skołowana, targały ,mna przeróne emocje... zachowywałam się dziwnie.. jak nie ja... nie potrafiłam okreslić czego chce..Trwało to krótko.. Zerwał ze mną. Powiedział - dosyć. Powiediał że to moja wina. Że widział jak mało daje z siebie , jak odwracam oczy , zze czekał cały dzień na telefon czy widomość a wieczorem brał tel i sam dzwonił bo wiedizał że sięnie doczeka.. stowierdził że nie zdążył się zakochać i dobrze bo lepiej to teraz zakończyć. Dostałam kopa słusznie, wtedy wiedziałam że chce być znim... Zawalczyłam... nic nie dało... Odpusiciałm bo ile można... Nie roztaliśmy się w gniewie ale kontakt ustał na dwa miesiące po dwu miesiacach odezwał się pierwszy... niewinna rozmowa ale był wstawiony. Spytał dlacego się nie odzywam. Potem sms żę mysli o mnie. Chaciłam być delikatna. kiedy po kilku dniach ja pierwsza się odezwałam potraktował mnie oschle. Odpusiciłam. Kolejny telefon, znowu po alkoholu... i wyznania: że nie może zapomnieć, żę wie że jestem inna niż wszystkie dziweczyny ze uwilbia rozmowę ze mna że myslał że zapomni ... potem ... np rozmowa na gg gdzie nic nie wspomina o nocnym tele.. ja sięnie narzucałam czekałam na rozwój sytuacji.. kolejny telefon... tym razem trzeźwy (albo mi się wydawało); wyrzuty że to on musi się pierwszy odzywać, że wie żę znaczy coś dla mie, że myslał ze bardziej bedę sie starać???? Przełamałam się odezwałam się - nie odebrał telefonu.. potem poprostu nic.. i kolejny telefon- bardzo pijany i znowu to samo ... nie wytrzymałam powiedizłam mu że nie życzę sobie aby telefonował w takim stanie, że mi nie przeszło ii nie może tak targać miomi emocjami... Chyab się obraził... przeprosił i napisał że usuwa mój nr telefonu żeby nie nękac mnie... Co ja mam mysleć ... Czy w ogole kiedykowliek mu zależało? ponieważ teraz mam wątpliwości.. Dlaczego tak sie zachowuje i dlaczego nie może poprozmawiać ze mną kiedy jest trzeźwy??? Dlaczego wycofuje sie ?? Czy to tylko bełkot pijanego??? Prosze piszcei co myslicie!!!czy to co mówił po pijanemu mogę traktować poważnie?
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez szachistka » 8 gru 2008, o 19:34

Po pewnych doświadczeniach z alkoholem uważam, że alkohol wywołuje tylko te emocje które są w człowieku. Te prawdziwe; głęboko skrywane lub jawne. Ale na ile poważnie można traktować to, co mówi pijana osoba - nie wiem. Na pewno z tym, co mówi pijany jest tak samo jak z plotką - i w jednym i drugim jest przynajmniej ziarno prawdy;)
Ja bym chyba w takiej sytuacji zamilczała na jakiś czas a po tym zaproponowała zupełnie spontanicznie spotkanie na którym można by było sobie wyjaśnić wiele rzeczy. Aczkolwiek prędzej zastanowiłabym się, czy chcę kombinować cokolwiek z kimś, kto doprowadza się do takiego stanu upojenia alkoholowego.:)
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez aga30 » 8 gru 2008, o 21:54

najpierw poczekaj z jakimikolwiek decyzjami aż się weźmie w garść,
a jak się nie weźmie to UCIEKAJ :!:
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez blue66 » 9 gru 2008, o 12:07

dziękuję Wam.
Ja poprostu nie rozumiem go. Nie chcę podejmować żadnych działań. Wiem że zawiniłam, ale przyznałam się do błedu, chciałam to naprawić, wytłumaczyłam sowje zachowanie. Oboje czuliśmy ze miedzy nami iskrzy, bardzo... Kiedy moje strania ustały chciałam zapomnieć.

Razem byliśmy 4 miesiące, nie jesteśmy 7...Nigdy nie wierzyłam w miłośc od pierwszego wejrzenia.. uczucie na mnie musiałao byc na czyms zbudowane.. żebym coś poczuła potrzebowałam wiele czasu.. Nie wierzyłam że mógł coś do mnie poczuc.. choć wszyscy w okół mówili że widać że mu bardzo zależy... Byłam zimna i nie okazywałam mu uczuć, ale na koniec i on mi powiedział że nie zakochał się, a teraz ?/Mneło 7 miesięcy a On dzwni i mówi ze kiedyś cos poczuł myslał że mu przejdzie a nie może zapomnieć ?? czy to możliwe? Dlaczego potem udaje że nie pamieta..CHoć ja dobrze wiem że pamięta...
Byłam na niego zła kiedy wytrzeźwiał napisałam mu że jest tchórzem..przyznał się ...
Zależy mi na nim. Przez te telefony nie potrafię zapomnieć i nie wiem czy mam robić sobie nadzieję czy też odpuścić

Wylejcie na mnie kubel zimnej wody... zachowuję się jak zakochana nastolatka... nie myslę racjonalnie...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez ewka » 9 gru 2008, o 14:30

A nie możecie się spotkać twarzą w twarz i porozmawiać jak ludzie? Konkretnie i do bólu? Zabawa w pisanie i telefony to chyba nie specjalnie w tak ważnych sprawach... no nie wiem, ale tak mi się wydaje.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez blue66 » 9 gru 2008, o 17:16

Wiem, ale dzieli nas 70 km odleglości, nasze spotkanie nie jest proste.
Ja tez jestem za rozmową i spotkaniem. Chciałam nawet zaproponować, braknie mi odwagi. Jesli inicjowałam kontakt to nie pytałam o to co mówił po pjanemu ( dopiero ostatnio poprosiłam o wyjasnienie, a własciwie przeprosiny za to że dzwoni w takim stanie- chyba poczuł sie urażony) tak zwykle w rozmowie nie wracalam do tego co mówił po alkoholu.

Kiedyś powiedział, że myslał ze ja nie odpuszczę.. ale ja naprawde się o niego strałam dużo... usłyszałam wtedy NIE! Boję się znowu dostać kopa.. tym badziej że zazwyczaj kiedy mówi ze coś czuje jest pijany... a po trzeźwemu .. wycofuje się...

Jest atrakcyjnym mężczyzną. Kobiet za nim.. piszczą- dosłownie... Nie musiał się starać o kobietę...Kiedyś nawet powiedział ze jestem pierwszą do której to on musi wyciągać rękę... Znajomi mówią że on chce żebym za nim latała...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez aga30 » 9 gru 2008, o 20:40

Znajomi mówią że on chce żebym za nim latała...


no chyba nie wejdziesz w to...?! :nie:
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez blue66 » 10 gru 2008, o 00:29

No pewnie, że nie! Dlatego nie mogła pozwolić na dalsze telefony w stanie jaki dzwonił. Jesli mysli że jestem kolejną ... to nie ja. Dobrze wiedział, że jestem inna niż kobiety które poznał, wiele przegadaliśmy na ten temat, wiem że podobało mu się to.


Zastanawia się po co to wszystko ... czy jest aż tak wyrachowany??? Czy może boryka się sam ze sobą a po alkoholu nie potrafi nad tym zapanować... nie wiem... nie rozumiem
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez ewka » 10 gru 2008, o 09:03

blue66 napisał(a):Chciałam nawet zaproponować, braknie mi odwagi.

No to może warto byłoby skupić się teraz nad tą odwagą właśnie? I się odważyć w końcu? No bo jak chcesz dalej... może on ma problem z alkoholem i nawet nie jesteś w stanie tego "sprawdzić". I sprawdzić, czy Twoje nadzieje są zupełnie bez szans, czy może te szanse są... będziesz czekać na kolejny, pijany telefon, po którym będziesz dokładnie w tym samym miejscu, w jakim jesteś?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez blue66 » 29 gru 2008, o 15:50

---------- 11:55 10.12.2008 ----------

Tak byłoby najprościej, tylko że ja napisalam mu, że jest tchórzem - On sie przyznał... i stanęło na tym, że napisał mi że najwyraźniej utrzymywanie kontaktu ze mna nie nie wyszło NAM na dobre... Napisał, że usuwa mój nr, żęby wiecej nie dzwonić po pijnemu- odebrałam to jako stwierdzenie żę chyba nie chce ze mną kontaktów... nie wiem obraził się...

Być może to koniec kontaktów...

---------- 21:16 28.12.2008 ----------

Nie radzę sobie...

Siedzę i wyję...sama zastanawiam się dlaczego... to było 4 miesiące a mineło ponad poł roku od kąd go nie widzę a nie ma dnia żeby o nim nie pomyślała!!! Przecież to nie ja!!! JA nie potrafię zakochać się tak szybko! dlaczego jest mi tak źle...??? Dlaczego mysle o tych telefonach i analizuje każde jego zdanie...
Dlaczego żałuję że zabroniłam mu dzwnić po pijanemu???

Spotyka się z kimś... ma prawo. A ja tak bardzo jestem zazdrosna... Jak sobie z tym poradzić?
Siedemnastolatka... wylewna...wiem bo pisze mu komentrze pod zdjęciami... wielka miłość... przecież nic mi nie zrobiła a ja mam tyle złości w sobie.. Nie radzę sobie ze swoimi uczuciami...Wyje jak głupia po 4 miesięcznej znajomości... Dudnią mi w głowie jego słowa: "myslałem że zapomnę a nie porafię" . Chcę być silna!!! a siedzę i wyję jak małe dziecko...

---------- 14:50 29.12.2008 ----------

W zasadzie moje pytanie brzmi co mam zrobic żeby go odzyskać??? Czy ja w ogóle mam jeszcze szanse...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez Abssinth » 29 gru 2008, o 16:36

odzyskac? ale co? cztery miesiace wyobrazen? Przez taki czas nie ma jeszcze szansy na poznanie kogos tak naprawde....

piszesz poza tym, ze tego wlasnie czlowieka poznalas jeszcze zanim tak naprawde skonczylas tamten poprzedni zwiazek...

czy od tego czasu poznalas kogokolwiek nowego? Czy wychodzisz, dajesz sobie szanse na nowe znajomosci, nowe przyjaznie, moze nawet nowe romantyczne uczucie? Jak dla mnie troszke to wyglada, jak rzucenie sie z glowa i nogami prosto w nowy zwiazek-niezwiazek, jakies zastepstwo za to, co mialas lub czego Ci brakowalo z poprzednim chlopakiem...

zastanow sie moze nad tym, w jaki sposob ulepszyc siebie, w jakis spoosb pomoc sobie, zebys juz nie platala sie w zadna toksyke...jak na razie z zaleznosci od poprzedniego 'partnera' wkopujesz sie od razu w zaleznosc od nowego goscia....daj samotnosci szanse, takiej z wyboru - zeby poznac siebie i moc przemyslec, na czym tak naprawde Ci zalezy...na jakich wartosciach w zwiazku, na tym, jak chcialabys, zeby ten idealny zwiazek wygladal....

i jeszcze, tak sie 'czepie' na koniec........pytasz 'jak go odzyskac'....widzisz, odzyskiwac to mozna skradziony samochod....przedmiot, ktory ktos Ci zabral....czlowieka sie nie MA, nie ODZYSKUJE sie go wiec...czy uwazasz, ze go MIALAS wczesniej?
taka tylko poboczna refleksja......
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cvbnm » 29 gru 2008, o 17:43

odzyskac, ale co? ciekawe pytanie

mysle ze relacja z tym facetem ujawnila w tobie pewien brak.
wg mnie ten facet zapelnial jakies miejsce PO eks, miejsce, ktorego nie przepracowalas, tylko zapchalas tym pocieszycielem

jak zniknal, miejsce znow jest puste


jak zrobic zeby nie potrzebowac pocieszaczy, ?

jak odzyskac swoja ..hm..pelnie?

zgdzam sie z abssinth... podstawowe pytanie to: odzyskac, ale CO?
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 30 gru 2008, o 11:55

Tak macie racje. Ja tez uważam że 4 misiące to zbyt krótko... tak był pocieszycielem...

Ja to wszystko wiem tylko dzieje się coś czego do tej pory nie doświadczyłam. Byłam 7 lat w związku który od jakiś 3 lat nie miał szans powodzenia... Dodoam że własnie ten facet zostawiał mnie 3 razy by potem wrócić. Nigdy nie prosiłam żeby wrócił, poprostu czekałam... płacząc co noc do poduszki i cierpiąc okrutnie... przerwy były różne... przed ostatnim razem trwało to ponad poł roku. Spotykałam się ze znajomymi i pojawił się ktoś kto przez chwilę sprawiał że zapominałam o nim. Wtedy pomyslałam a może jednak nie warto czekać aż on wróci( bo tego byłam pewna). tylko pomyslałam przez chwilkę... kidy tylko on zechciał wrócić nic się nie liczyło... był wszsytkim...

Tak też miało być ostatnio... do momentu kiedy on nie zechciał wrócić, a ja ... a ja nie chciałam! Przez te 4 miesiące cały czas myslałam o tej chwili kiedy on stanie przede mną i poprosi o kolejną szansę, a kiedy to już się stało ja nie chciałam i nie potrafiłam tego racjonalnie wytłumaczyć...

Jak ten za którym teraz tęsknię pwiedział że nie może tak dłużej, że nie dałam z siebie nic i On nie chce ... pomyslałam ok - przecież się nie zakochałam... ale coś się dzieje czego nie potrafię wytłumaczyć...

Śmiałam się z ludzi którzy deklarowali po kilku misiącach miłosc - nie wierzę że w tak krótkim czasie można się zakochać, dlatego nie potrafię poradzić sobie teraz z tym co czuję...


Zdaję sobie sprawę, że to we mnie tkwi problem, wychodzę spotykam się z ludzmi... ale każdemu mojemu działaniu towarzyszy myśl o nim... Wyrwał mnie z czegoś co niszczyło mnie od wielu lat...

Wasze słowa sa jak zimny prysznic dla mnie. Ja wiem że powinnam teraz skupic się na sobie... pokochać siebie samą.. odbudować te wartości, t\które zniszczył poprzdni związe, zastanowić się czego naprawdę chcę od związku... tylko jak to zrobić... jak nie mysleć że straciałam coś wartościowego? jak pozbyć sie przeczucia że coś mnie ominęło?

Wiem pogmatwane te moje myśli... Chcę sobie pomóc... co mogę dla siebie zrobić, by nie przychodziły te chwile kiedy siadam płaczę i nie widzę już szansy dla siebie...czy to że o nim mysle mam sobie wytłumaczyć tylko tym że uzupełniam pustkę?
Nakrzycie na mnie! Postawcie do pionu!
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 30 gru 2008, o 17:54

jak go kochasz to walcz o niego.
tyle ze ja mam dosc dziwaczny poglad na milosc. uwazam ze zdolne do milosci sa osoby radosne i spelnione.
a ty sprawiasz wrazenie potrzebujacej.
chcesz aby ci "dano" cos. nie ma w tobie potrzeby dzielenia sie swoja wlasna osoba, tylko potrzeba aby cie ktos ukoil. nie jest to wg mnie milosc.
kazdy ma potrzebe bliskosci.
tyle ze czesto ta potrzeba to jakas rozpacz, w wyniku ktorej czeka sie na wybawce.
ten to wybawca ma sprawic, ze zycie bedzie piekne. i ten wybawca jest narkotykiem, ktory potem staje sie nam niezbedny do przetrwania.

jesli wiec go kochasz, to stan sie dla niego osoba silna, pelna radosci i swobodna. pokochaj siebie, a nie oczekuj zbawcy.

wg mnie miedzy wami bylo silne uczucie i sadze ze mielibyscie szanse stworzyc zwiazek. ale oboje musielibyscie zaryzykowac szczerosc ...
cvbnm
 

Postprzez wuweiki » 30 gru 2008, o 19:47

przepraszam za mały OT ale... Cvbnm ... po prostu dziękuję za Twoje słowa!
wuweiki
 

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 178 gości

cron