marcepan z krainy czarów - moje uzależnienie..

Problemy związane z uzależnieniami.

marcepan z krainy czarów - moje uzależnienie..

Postprzez wuweiki » 6 gru 2008, o 21:16

postanowiłam założyć osobny wątek... w którym będę mogła pisać o zmaganiach ze swoimi zaczarowaniami - uzależnieniu od cukru
osobny dlatego, że po pierwsze: będę mogła pisać nie przeszkadzając innym rozwiązywać ich problemy - bo Mariolu -założyłaś wątek od siebie ... o swoim problemie objadania się ...i tak jakoś umknęlo,przytłumione zostało to, o czym pisałaś ...to z czym Ty się zmagasz... aczkolwiek problemy są bardzo podobne
po drugie: to nie ma być tylko mój wątek nie mam takich zapędów ... to jest otwarte forum i każdy niech pisze oczywiście gdzie uważa i co chce...
zwłaszcza niech przychodzą swobodnie do tego wątku Ci,którym przytrafiło się podobnie.... cukrożercy... ściskam Was wszystkich ciepło

~~~~~~~~
jestem uzależniona od cukru
wytrwałam i dziś dzień 3....nie mam apetytu na nic ...i nie jem nic od 2 dni....marzę o marcepanie w czekoladzie... kilogramie marcepana w czekoladzie zagryzanym toną chałwy z orzechami
jest mi trudno ...miałam dziś takiego doła,że nie miałam sił wstać... cieszę się,że mogę prozmawiać tu z Wami... napisać od siebie ...posłuchać co macie do powiedzenia ...to bardzo ważne dla mnie...

bliska mi osoba chce zrezygnować ze swojej terapii... nie wiem co mam robić

...
sił brak... smutno....samotnie
wuweiki
 

Postprzez pukapuk » 6 gru 2008, o 22:31

Witaj x-yam Jest taka zasadza, która nazywa się HALT jeżeli się do niej stosuje jest łatwiej to skrót z angielskiego, nie bądź : głodny, zły, samotny ,zmęczony. Wszystkie te stany są zagrożeniem dla kogoś kto rzuca nałóg. 3 dni brawo ale dwa dni bez jedzenia .. nie ma co klaskać !!! Myślę też że nie ma co myśleć o uzależnieniu jako o zaczarowaniu . Każda magia jest nie wskazana tylko twardy realizm . Nie miej mi za złe, że tak od razu się czepiam :lol: ale czasami spojrzenie z boku kogoś kto jest też uzależniony pomaga .
Napisałaś : ...miałam dziś takiego doła,że nie miałam sił wstać...
A jak jutro nic nie zjesz to myślisz że będziesz miała więcej sił do wstawania ?
.......bliska mi osoba chce zrezygnować ze swojej terapii... nie wiem co mam robić
Na niektóre rzeczy nie mamy żadnego wpływu jedną z nich są decyzje drugich osób . Może ta osoba nie była gotowa na terapie może wcale jej nie chcieć i co zrobisz ? NIC. To jej decyzja .
Myśl o SOBIE !!! piszesz że miałaś doła i nic nie zjadłaś gdzieś tam na dole tak jak by ci się to przypomniało w ostatniej chwili :(
pukapuk
 

Postprzez wuweiki » 7 gru 2008, o 13:18

nie mam Ci niczego za złe,Pukapuk :kwiatek2:

stop ...no hungry,angry,lonely,tired...
tylko że ja nie umiem się do niczego zmuszać,czego nie czuję.... nie czuję apetytu to nie jem....

Pukapuku napisałeś:
Myślę też że nie ma co myśleć o uzależnieniu jako o zaczarowaniu . Każda magia jest nie wskazana tylko twardy realizm .


ja tak widzę i czuję świat,mój świat i moje uzależnienie... nie ma w tym nic magicznego,a jednak wiem,że to zycie w świecie bajek....dla mnie moje uzależnienie jest jak czar- bo osoba,którą jestem gdy się do nieprzytomości obżeram słodkim -to nie jestem ja,nie ma wtedy Natalii -jest "czekoladowy potwór"... mój umysł funkcjonuje jak zaczarowany,bo te złe myśli o sobie,chęć samounicestwienia,pragnienie ucieczki.... wszelkie usprawiedliwienia "to tylko kawałeczek czekolady-zrób sobie miło"... to nie jestem ja... to nazywam moim prywatnym demonem,który czaruje mnie,obiecuje niebiańską ulgę,wynajduje coraz to sprytniejsze argumenty....
nie ma w tym nic magicznego ani czarodziejskiego w sensie podobnym do"łap za guzik,kominiarz idzie" albo "zbite lustro siedem lat nieszczęść"
demon ten to też nie jakiś żywy stwór,który mnie opętał... to mój umysł ze swoimi zakodowanymi programikami z przeszłości, z zakodowanymi słowami tych,którzy mieli mi coś za złe,a które to słowa wzięłam do serca -bo jak nie wierzyć najbliższym,których się kocha?.... "jesteś do dupy"... "do niczego nie dojdziesz"..."co za kretynka"... "beznadzieja...zero kobiecości...totalna porażka"..."i tak nikt Cię nie zechce pokochać"...i wiele wiele....
gdy przez 25 lat się rozrabiało... nie da się tego naprawić w kilka dni


Na niektóre rzeczy nie mamy żadnego wpływu jedną z nich są decyzje drugich osób . Może ta osoba nie była gotowa na terapie może wcale jej nie chcieć i co zrobisz ? NIC. To jej decyzja .
Myśl o SOBIE !!!


wiem,że masz rację....

uściski Pukapuk
wuweiki
 

Postprzez bunia » 7 gru 2008, o 13:40

Twoje uzaleznienie jest z"zakodowane" w glowie....ucieczka i pocieszeniem,znieczuleniem tego co boli,tego co sprowadzilo Cie do poziomu zero samooceny.....polecam terapie i prace nad poprawa tego stanu rzeczy,kiedy nabierzesz przekonania,ze jestes wspaniala,wartosciowa osobka nie bedzie potrzeby szukania ratunku w marcepanach.

Pozdrowka :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez wuweiki » 7 gru 2008, o 14:36

Tak, Buniu.... ja wiem o tym zakodowaniu,ale to jest tak silne,że mi się śnią te marcepany... śni mi się,że jem słodkie i to jest tak realistyczne,że jak się budzę czuję zapach i smak... nie wiem... myślę,że to "normalne" przy odstawieniu... najtrudniejsze jest to,że słodycze,cukier są wszędzie... w kioskach,przy kasach,na stacjach benzynowych... dziś też się trzymam i nic słodkiego ...daję radę
Nie wiem Buniu czy jestem wspaniałą czy wartościową osobą... nie znajduję niczego takiego w sobie... ale nawet nie oczekuję tego ...po prostu chciałabym aby nie pojawiały się skręcające mnie lęki...i panika... kiedy zaczynam się bać nie wiem czego... i ciemności... śpię przy zapalonym świetle... albo leżę skulona i się trzęsę
Buniu, już zrozumiałąm,że potrzebuję terapii.... jutro idę do Al-anonu bo tam terapie indywidualne można... chcę po prostu porozmawiać z terapeutą... po prostu bardzo tego potrzebuję -żywej osoby
myślę że jestem też współuzależniona....
boję się, bo miałam już przykre doświadczenia z lekarzem w tej kwestii ...ładował we mnie środki uspokajające, ale zero rozmowy było... tego nie chcę
ale wiem,że na jednym lekarzu się świat nie kończy...więc idę jutro :tak:

Dziękuję Buniu :kwiatek2: ... i ja Ciebie pozdrawiam ciepło
wuweiki
 

Postprzez bunia » 7 gru 2008, o 15:55

Trzymam kciuki....ciesze sie,ze chcesz z tym "cos" zrobic bo samo nic sie nie zrobi,potrzeba czasu i Twojej wytrwalosci i cierpliwosci....a potem to juz z gorki :ok: .....teraz Cie nie przekonam ale wiem,ze jestes wartosciowa osoba..... kolej na Ciebie abys sama siebie przekonala.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez wuweiki » 8 gru 2008, o 00:47

... i nie udało mi się wytrwać... :(
znów ten nieświadomy odruch :( byłam u znajomej sąsiadki... koleżanka nalewała pepsi... nalała mi do szklanki a ja odruchowo wypiłam ...była taka słodka bardzo.... i zrobiło mi się bardzo przykro,że taka bezmyślna jestem :cry:
a na stole leżały ciastka czekoladowe i nie sięgnęłam po nie... tylko ta nieszczęsna pepsi...

jak bardzo potrzebuję więcej uważności... kurcze.... jedzenie jest odruchem... jakie to trudne jest.... czy mam sobie na czole przykleić że jestem uzależniona od słodyczy? chce mi się płakać :(:(

jutro idę do ośrodka terapii AN
wuweiki
 

Postprzez flinka » 10 gru 2008, o 01:29

Myślę, że pepsi to nie jest jeszcze taka tragedia... A ciasteczek nie zjadłaś prawda? :wink: To może trochę uznania dla siebie? :usmiech2:

Ciężko jest zerwać z nałogiem, wpadki, upadki się zdarzają... Ale jak znajdziesz na terapii przyczyny to będzie o wiele łatwiej.

Jak się trzymasz? :usmiech2: Co dobrego dla siebie zrobiłaś ostatnio?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wuweiki » 10 gru 2008, o 11:12

Flinko :kwiatek2:
lubię Ciebie czytać... Twoje wypowiedzi są pełne spokoju... takie zrównoważone niesamowicie :) i odrobinkę prowokacyjne ;) ...ale w takim pozytywnym sensie...

trzymam się dzielnie... cały czas poza tą pepsi zero cukru, choć śni mi się wciąż, że jem słodkie... trudno mi gdy spotykam się z rodziną, bo gdy za czasów, jak byłam dzieckiem słodyczy nie było, tak teraz jest ich w nadmiarze w domu rodziców... ze względu na bratanicę uwielbiającą słodycze... pełno pokus na mnie czeka.... ale mam malutkie sukcesy :)
wczoraj np. gdy na chwilkę byłam u rodziców piłam kawę spokojnie siedząc przy stole na którym były moje ulubione pączki serowe... ślinka mi leciała... to wzięłam sama w swoje ręce miseczkę z pączkami,czując ich zapach i schowałam do szafki - to może śmiesznie brzmi i niby nic takiego - dla mnie bardzo wiele... wszystko mi intensywniej pachnie niż dotąd... dziś,będąc w piekarni,z zamkniętymi oczami mogłabym wymienić jakie ciastka upiekli :D
wyluzowałam troszkę - to znaczy,podchodzę do mojego uzależnienia bez napięcia...choć będąc uważną jak tylko umiem... uch,trudne...ale pomalutku... i z pomocą terapii uda mi się ...mam nadzieję

dowiedziałam się ostatnio czegoś jeszcze o sobie...wcześniej nie przyznałam się do tego :oops: ale mam za sobą też doświadczenia z lekami,narkotykami i alkoholem no i fajki były też ....wiem,że słodyczami wyparłam tamto.... jeszcze terapeutce nie mówiłam o tym,choć wiem że powinnam od razu :oops: ....tyle,że ja to wyparłam,bo wydawało mi się,że te sporadyczne zażywanie nie wiąże się z uzależnieniem... a jednak mądra osoba mi to uświadomiła (dziękuję!)

a to,co dobrego dla siebie zrobiłam?....to,że wyszłam ze skorupki.. no i że zaczynam jeść normalne jedzenie... powolutku to idzie,ale dbam na tyle na ile potrafię na razie

dziękuję,Flinko,za zainteresowanie mną :cmok:
pozdrawiam Ciebie ciepło!
wuweiki
 

Postprzez flinka » 10 gru 2008, o 22:54

Dziękuję za te słowa. Wiele dla mnie znaczą. :usmiech2: Powiem Ci w tajemnicy, że często brakuje mi pewności siebie i tu też zdarzało mi się mieć poczucie, że być może moje słowa są mało wspierające i pomocne. Ale ostatnio czuję się tu bezpiecznie i powiem Ci, że bardzo lubię tu być. :usmiech2:

Masz świadomość, że Ty również wnosisz dużo do tego forum? Ciepła, wsparcia, własnych doświadczeń, jesteś bardzo uważna i potrafisz wychwycić to cenne... :usmiech2:

Ja myślę, że to są naprawdę duże sukcesy! :usmiech2: Swoją drogą to ja sama nie wiem czy zdarza mi się jakiś dzień bez słodyczy. :roll: Także czuję jakie to musi być trudne i jestem pełna podziwu! Mogę spytać co Ci uświadomiło, że jedzenie słodyczy stało się problemem? Jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj.

"wcześniej nie przyznałam się do tego ale mam za sobą też doświadczenia z lekami,narkotykami i alkoholem no i fajki były też ....wiem,że słodyczami wyparłam tamto...."
No tak to działa niestety... A wszystko przez te piekielne, nieoswojone emocje. :wink: Ja zakończyłam różne destrukcyjne działania przeciwko sobie, ale palenie jednak pozostało... :?

"a to,co dobrego dla siebie zrobiłam?....to,że wyszłam ze skorupki.. no i że zaczynam jeść normalne jedzenie... powolutku to idzie,ale dbam na tyle na ile potrafię na razie"
Pewnie, że to jest dobre dla Ciebie, ale myślałam o jakiejś nagrodzie za odnoszone sukcesy. Chodzi mi o jakąś chwilę przyjemności - spotkanie z kimś bliskim, jakieś kino, spacer, pachnąca kąpiel, itp. Co myślisz o tym? :)

Pozdrawiam Cię serdecznie :usmiech2:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez hespera » 10 gru 2008, o 23:26

ja chcialam napisac tylko tyle- gratuluje :pocieszacz:
podobno najgorsza rzecza jest rzucanie czegos-nalogu na silna wole... dobrze jest chyba znalezc cos innego co nas cieszy- ale wlasnie nie na zasadzie zastepowania np. narkotykow alkoholem, ale bo ja wiem... sportem, albo szydelkowaniem... dobra troche wymyslam :D generalnie czyms co sie lubi robic a co nie ma wymiaru wyniszczajacego...

a propos jedzenia- ja sie ostatnio ograniczam, bo zlapalam sie na tym, ze jem tylko po to zeby jesc albo jak mi sie nudzilo... nie wtedy kiedy bylam glodna... i przestalam czerpac z tego przyjemnosc... przestalam nawet skupiac sie na smakach... obled...

pozdrawiam bardzo serdecznie i jeszcze raz gratuluje!!!
hsp.
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez christmas_tree » 12 gru 2008, o 09:41

potwierdzam to, że źle jest rzucać na silną wolę i/lub zastępować innym uzależnieniem!
Podjęcie walki to tak, jakby się cały czas było na ringu... mnie walka wykańczała, aż zdałem sobie sprawę, że jestem skazany na niepowodzenie. To co posał i pisze pukapuk okazało się bardzo celne.
pozdrawiam, chr
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez pukapuk » 12 gru 2008, o 12:04

Witaj hespera Osoba uzależniona nigdy nie będzie maiła silnej woli do tego co uzależnia . A znowu zastępowanie nałogu innym działaniem nawet jak to nie jest coś wyniszczającego z czasem staje się kompulsją czyli zastępuje nałóg i samo staje się formą przymusu to jest właśnie zamknięty krąg uzależnień....
Średnia we wszystkim co robi uzależniony bo taka osoba jest skłonna do uzależniania się od wszystkiego . Mam znajomego nie pije od 3 lat ,ale za to je po 5,6 opakowań tik taków, jeździ rowerem po 30 km dziennie i cały czas jest na ciśnieniu.... Mamy chore emocje i nie można tego głuszyć bo to z reguły się zle kończy . pozdro
pukapuk
 

Postprzez wuweiki » 12 gru 2008, o 22:07

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za słowa i uczucia serdeczne! :serce2:

nie odpisywałam bo byłam wczoraj na wyjeździe....dziś dzień pracy -trochę nadrabiałam

Flinko, jeśli tak jest,że komuś dodam choćby otuchy ...to bardzo,bardzo się cieszę.... bardzo chciałabym,aby ludzie byli szczęśliwi

pytasz: "Mogę spytać co Ci uświadomiło, że jedzenie słodyczy stało się problemem? Jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj." .... wstrząsnął mną stan,w jakim się znalazła bliska mi,uzależniona osoba.... zrozumiałam,że to co robię ze sobą jest moim poczuciem bezsilności wobec problemu tej osoby.... przestałam jeść a objadałam się słodyczami ,zaniedbywałam codzienne sprawy...nie miałam siły na to,żeby wstać....mogłam spać całymi dniami....i byłam okropnie drażliwa....wydarzyła się sytuacja,w której po prostu zobaczyłam -nie umiem tego inaczej określić -co się dzieje,gdzie ja właściwie jestem....to tak,jakbym na barki wzięła całe cierpienie tej bliskiej osoby -po prostu poczułam ten potworny ból duszy :( ...i zrozumiałam,że jeśli sama się nie podniosę to w żaden sposób nie będę mogła choćby słowem wspomóc nikogo.... teraz wiem,że warto przestać być niewolnikiem cukru czy czegokolwiek ze względu na siebie...ale ta opisana przeze mnie motywacja była czynnikiem wyzwalającym... nadal mi trudno i tak jak miałam dzisiaj -nie mogłam nic przełknąć z jedzenia i wciąż kombinacje mi po głowie chodziły jak tu zjeść coś słodkiego ...okropne chwile i mam jakieś przeczucie nadchodzącej katastrofy -że nie wytrzymam... trudno...ale chcę ...chcę bardzo nie zjeść

"myślałam o jakiejś nagrodzie za odnoszone sukcesy. Chodzi mi o jakąś chwilę przyjemności - spotkanie z kimś bliskim, jakieś kino, spacer, pachnąca kąpiel, itp. Co myślisz o tym?"
właśnie wczoraj wyjeżdżając zrobiłam sobie wielką radość :)... i spotkałam przy okazji dawno nie widzianych przyjaciół ...wspaniale spędziłam czas... dziękuję Flinko za Twoje słowa i Twoją obecność ...ja też bardzo lubię,gdy tu się pojawiasz i jesteś :slonko:

Hespero,bardzo dziękuję za przytulaska :cmok: i gratulacje... troszkę trafiłaś z szydełkowaniem :D lubię,choć nie mam zbyt czasu,aby zrobić coś hmmm...konkretnego :D...ale czasami coś tam dziergam....uwielbiam za to malować,to coś co mnie niezmiernie wycisza i sprawia radość....sport też bardzo lubię...zawsze lubiłam...ale teraz wracam z powrotem po długim "nicnierobieniu"
myślę,że jeszcze długa droga przede mną do sukcesu

"a propos jedzenia- ja sie ostatnio ograniczam, bo zlapalam sie na tym, ze jem tylko po to zeby jesc albo jak mi sie nudzilo... nie wtedy kiedy bylam glodna... i przestalam czerpac z tego przyjemnosc... przestalam nawet skupiac sie na smakach... obled..." ...bardzo to rozumiem...dla mnie smaki słodkiego też stały się zupełnie nieistotne,ważne aby jak najbardziej słodkie było ...i ja Tobie życzę,abyś na nowo zaczęła smakować :serce2: ....mam takie ulubione powiedzenie pewnego nauczyciela zen: "zacznij przeżuwać swoje życie,zanim je skonsumujesz" ....ja też się się uczę celebrować życie na nowo :usmiech2:

christmas_tree "Podjęcie walki to tak, jakby się cały czas było na ringu... mnie walka wykańczała" -mnie też wykończyło walczenie z ogromnym bólem i bezsilnością,z emocjami.... pozdrawiam Ciebie serdecznie :kwiatek2:

Pukapuku .."zastępowanie nałogu innym działaniem nawet jak to nie jest coś wyniszczającego z czasem staje się kompulsją czyli zastępuje nałóg i samo staje się formą przymusu to jest właśnie zamknięty krąg uzależnień.... " dziękuję,że jesteś :cmok:
wuweiki
 

Postprzez pukapuk » 12 gru 2008, o 22:26

X-yam Tak się zastanawiałem co oznacza twój nick i już chyba wiem duże mniam mniam ? Tak mimochodem jak to zwykle bywa w stanach głodu napomknęłaś co następuje :nadal mi trudno i tak jak miałam dzisiaj -nie mogłam nic przełknąć z jedzenia i wciąż kombinacje mi po głowie chodziły jak tu zjeść coś słodkiego ...okropne chwile i mam jakieś przeczucie nadchodzącej katastrofy -że nie wytrzymam... trudno...ale chcę ...chcę bardzo nie zjeść .
No a potem już normalnie zagadałaś to . Miałaś wczoraj ważne wydarzenie spotkanie na które jechałaś ileś kilometrów stres , spotkałaś znajomych w pracy nadrabiałaś itp. To są właśnie takie sytuacje które sprzyjają zajadaniu opadają endorfinki i trzeba nadrobić warto na to zwracać uwagę . :wink:
pukapuk
 

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości