jestem na rozstaju... nie wiem czy walczyć jeszcze o ten związek... w przyszłym roku data ślubu, a janie wiem co zrobić
niestety chodzi o alkohol... pojawia się u niego na imprezach, mimo moich próśb zazwyczaj bywa tak samo. nie, nie jest potem agresywny, w sumie ma najwyżej "lepszy humor". niestety mam nieciekawe wspomnienia związane z tą używką, które wciąż bolą... on obiecuje, że więcej się to niepowtorze kiedy prosze z płaczem i tłumaczę jak bardzo boję się w takich momentach i jak bardzo to boli, nie czuje się bezpiecznie...
ostatnio ta sytuacja znowu się powtórzyła... tym razem coś się we mnie złamało...
nie wiem co zrobić czy ma sens walczyć...?
to jest alkohol w zbyt dużych ilościach tylko na imprezach, nie wiem może 2 razy do roku... ale tak strasznie boli, że on nie może uszanować moich próśb...
mimo, że dałam mu wolność wypicia z kumplami kiedy mnie z nimi nie ma. wtedy jest ok. byleby mni tam nie było, bo wtedy się boję...
pomóżcie prosze, bo nie wiem czy przesadzam czy powinnam zakończyć ten związek...?