walczyć czy odpuścić?

Problemy z partnerami.

walczyć czy odpuścić?

Postprzez nicka » 6 gru 2008, o 20:29

jestem na rozstaju... nie wiem czy walczyć jeszcze o ten związek... w przyszłym roku data ślubu, a janie wiem co zrobić :(
niestety chodzi o alkohol... pojawia się u niego na imprezach, mimo moich próśb zazwyczaj bywa tak samo. nie, nie jest potem agresywny, w sumie ma najwyżej "lepszy humor". niestety mam nieciekawe wspomnienia związane z tą używką, które wciąż bolą... on obiecuje, że więcej się to niepowtorze kiedy prosze z płaczem i tłumaczę jak bardzo boję się w takich momentach i jak bardzo to boli, nie czuje się bezpiecznie...
ostatnio ta sytuacja znowu się powtórzyła... tym razem coś się we mnie złamało...
nie wiem co zrobić czy ma sens walczyć...?
to jest alkohol w zbyt dużych ilościach tylko na imprezach, nie wiem może 2 razy do roku... ale tak strasznie boli, że on nie może uszanować moich próśb...
mimo, że dałam mu wolność wypicia z kumplami kiedy mnie z nimi nie ma. wtedy jest ok. byleby mni tam nie było, bo wtedy się boję...
pomóżcie prosze, bo nie wiem czy przesadzam czy powinnam zakończyć ten związek...?
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez aga30 » 6 gru 2008, o 21:57

Nicka a czy masz przykre doświadczenia z alkoholem z domu rodzinnego?
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez nicka » 7 gru 2008, o 01:39

tak, z domu rodzinnego... i nie wiem na ile to co jest teraz w moim związku, ten problem, na ile jest realny a na ile sama go stwarzam... :(
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez Zimna » 7 gru 2008, o 11:55

nicka skoro jest tylko od czasu do czasu a więc bardzo rzadko, i nie jest agresywny to nic nie rób, chłopak od czasu do czasu chce wypic piwo czy łódkę sport. Według mnie nie ma żadnego problemu. Problem byłby wtedy gdyby pił kilka razy w tygodniu. Wszystko jest dla ludzi. I uwierz mi nie każdy zapada w nałód od wypicia czegos mocniejszego kilka razy do roku.
Avatar użytkownika
Zimna
 
Posty: 74
Dołączył(a): 30 wrz 2008, o 15:07
Lokalizacja: z doliny chłodu

Postprzez nicka » 7 gru 2008, o 12:29

więc powinnam zacisnąć zęby i udawać, że wszystko jest ok...? obiecał mi, a teraz nie dotrzymuje słowa... może za dużo wymagam. może to mój, nie jego problem...? czy to naprawdę zabyt dużo kiedy prosze, żeby nie pił za dużo w mojej obecności??? 2 piwka, czy pare kieliszków ok, ale są granice...
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez Zimna » 7 gru 2008, o 12:33

no jeśli zalewa sie w trupa to niedobrze. Porozmawiajcie sobie szczerze, możesz postawić mu konkretne warunki, ale pamietaj - musisz potem być konsekwentna.
Avatar użytkownika
Zimna
 
Posty: 74
Dołączył(a): 30 wrz 2008, o 15:07
Lokalizacja: z doliny chłodu

Postprzez nicka » 7 gru 2008, o 12:42

---------- 11:38 07.12.2008 ----------

no właśnie zimna, warunki postawione i teraz właśnie jestem KONSEKWENTNA. chcę usłyszeć, że już tak nie będzie! doskonale zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób to nie byłoby problemem, ale dla mnie JEST i chyba mam prawo wymagać od niego, żeby to uszanował :(
nie wiem czy to już nazywa się "zalewaniem się w trupa" czy jeszcze nie... nie czuje się wtedy bezpiecznie i to powinno mu wystarczyyć chyba...

---------- 11:42 ----------

już parę razy obiecywał, że to się nie powtórzy a potem idziemy na imprezę a ja kulę się w sobie ze strachu co będzie... na moje prośby, żeby tyle nie pił (nie nie pił nic!) odburkuje, oburza sie itp.
nie jest potem agresywny, plącze mu się język, trzeba go czasem wyciągać z imprezy bo chce jeszcze zostać, ma dobry humor,... nie wiem, może nie brzmi to strasznie, ale dla mnie stwarza problem...
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez aga30 » 7 gru 2008, o 13:52

---------- 12:50 07.12.2008 ----------

Nicka, dobrze Cię rozumiem,
i widzę dwa problemy, które sama dobrze znam.
Po pierwsze masz inne podejście do picia, bo pamiętasz strach z domu, kiedy ktoś przeginał z alkoholem.Niestety jest to Twój problem, bo nie umiesz nabrać dystansu do tego że ktoś się upija tylko od razu wpadasz w panikę, że będzie tak jak kiedyś.Moje koleżanki śmiały się ze swoich mężów(czy chłopaków), inne nie reagowały, jeszcze inne się denerwowały, a mnie po prostu paraliżował strach. No i potworne upokorzenie. Potęgowało się to jeszcze bardziej gdy pojawiły się dzieci, bo myślałam że przez niego cierpią tak jak ja kiedyś.Niestety on tego nie rozumiał (choć tłumaczyłam), zarzucał mi że inne kobiety jakoś "normalnie" a tylko ja się tak czepiam.A potem-że takim zachowaniem jeszcze badziej go "zachęcam" do picia.Miał trochę racji bo rzeczywiście przesadnie reagowałam gdy tylko zobaczyłam go jak pije! ale fakt- bo wiedziałam jak się to skończy (też zawsze jak już pił to do końca..).
Drugi problem to "ON".Myślę że gdybyś Ty (lub ja) trafiła na faceta, który troszczy się o Ciebie i interesuje go co czujesz, inaczej by reagował.Jeśli zna Twoją sytuację z domu i wie co czujesz jak pije, to nie powinien tego lekceważyć. A wygląda na to że tak jest. Facet należy do tych, którzy nie potrafią pić. I nie widzi problemu! Teraz jest rzadko, ale co będzie gdy pojawią się problemy, więcej obowiązków, jakieś sprzeczki między Wami, rutyna...Czu będzie próbował je rozwiązywać? Czy nie zacznie topić smutków..
Dlaczego on już teraz nie słucha co do niego mówisz...? :paluszek:

---------- 12:52 ----------

Nicka, BARDZO POWAŻNIE z nim porozmawiaj, zanim podejmiesz decyzję o ślubie.
warto dać mu sznsę, ale niech z niej skorzysta, no :roll:
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez bunia » 7 gru 2008, o 14:17

Moim zdaniem jesli chec picia bez wzgledu na ilosc,miejsce,czas przyslania Twoj problem leku i urazu to cos jest nie tak.....czyzby to miala byc taka ofiara wyrzec sie alkoholu w imie Twojego spokoju i dobrego samopoczucia ?a moze boi sie konfrontacji co ludzie powiedza ?....mnie takie argumenty nie przekonuja i swiadcza o slabosci i egoizmie.....szkoda,ze w tak wielu srodowiskach,spoleczenstwach bycie np. abstynentem lub zwykle "nie dziekuje" jest odbierane jako slabosc i nienormalnosc....rozumiem Twoja rozterke nie mozesz przeciez zyc w leku reszte zycia.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nicka » 7 gru 2008, o 17:52

dziękuję za odpowiedzi..
aga, doskonakle napisałaś to co ja czuje, dokładnie to tak wygląda:

Moje koleżanki śmiały się ze swoich mężów(czy chłopaków), inne nie reagowały, jeszcze inne się denerwowały, a mnie po prostu paraliżował strach.

u mnie jest tak samo. tylko ja jestem tą przewrażliwioną, nikt inny zdaje się tego nie zauważać.
mam też niestety podobne odczucia do Twoich, ta walka o ograniczenie alkoholu wynika po części z uczucia, że jestem nie wysłuchana, że zostaje sama ze swoim lękiem, on odwraca się plecami :(
walczyłaś z tym? próbowałaś to w nim zmienić?

buniu, chyba po części właśnie tak jest, że on wyrzekając sie picia boi się, że stanie się "niemęski", sama nie wiem. mówi mi, że boi się, że jeśli mi obieca nie przekraczanie pewnej granicy to jak tylko sięgnie po piwo będę stała nad nim i zmuszała go do odłożenia butelki, a tak nie ejst, nie jestem jakąś heterą, chcę tylko własnego spokoju ducha... :cry:

to zresztą nie jest takie proste. on ma własne problemy, ma zdiagnozowany ptsd. były wizyty u psychologa, ale niewiele dały.
..............
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez aga30 » 7 gru 2008, o 20:45

walczyłam Nicka, mocno, na wiele sposobów (prośbą, groźbą, podstępem, szantażem, rozmowami, płaczem, nawet probowałam mu pokazać jak to jest (i sama podobnie robiłam))...kilka lat!
Kochana, nie pomogło NIC!
Z czasem pił częściej, a mnie częściej nazywał "psycholem" i że go gnębię, chcę zniewolić bo wszyscy mogą tylko on nie itd.
Dałam się w to wciągnąć i płaciłam wysoką cenę..
wszystko się potęgowało, mój strach i jego "numery"z czasem coraz większe.A zaczynało się też tak, że on się czasem upił, a moje uwagi na ten temat obracał w śmiech lub olewał.
Dzisiaj niewiele się to zmieniło, tylko ja straciłam kupę nerwów, zdrowia, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, miłość (takie sytuacje zniszczyły nasze uczucie), i kawałek mojego życia, bo myślałam ciągle o naszych problemach, zamiast o sobie, pracy, przyjemnościach a nawet dzieciach..
Dzisiaj żałuję, że poświęciłam temu tyle czasu, uwagi, serca i starań, na niewiele się to zdało a on nie zdaje sobie nawet sprawy ile mnie to wszystko kosztowało, ile łez... a z piwa i tak nie zrezygnował bo lubi, i pić z umiarem dalej nie umie..ja musiałam nauczyć się z tym żyć- nie polecam..
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez nicka » 8 gru 2008, o 00:21

przykro mi bardzo, że tak potoczyło się u Ciebie...:( to wydaje się takie niewinne "wypić trochę więcej na imprezie", jednak Twoja historia pokazuje niestety jak wiele w przyszłości może to zniszczyć... brak zafania, bezpieczeństwa, pewności, spokoju :(
aga, to jak teraz żyjesz? zupełnie to zostawiłaś, pozwalasz mu robic co chce?
przerażające, że nie zauważył jak dużo zniszczył... do tego nie trzeba być wcale alkoholikiem.
trwam w zawieszeniu, nie wiem co zrobić. kocham go. dawać szansę, wystraszyc go, że odejdę...?
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez aga30 » 8 gru 2008, o 18:30

---------- 17:22 08.12.2008 ----------

ja go ciągle też mocno kochałam, dlatego to znosiłam i walczyłam..teraz już nie umiem...
zaczęłam się zastanawiać, gdy zauważyłam, że się już nie śmieję, ciągle się martwię (to było jak walenie głową w mur! i dołująca bezsilność), a najważniejsze że frustrację przerzucam na dzieci!- zaczęłam "trzeźwieć".Nie mogłam zaakceptować tego co robi, odejść (bo nie mam gdzie), jedynym wyjściem stało się odsunięcie emocjonalne od niego. Długo to trwało, ale dzisiaj już się aż tak nie martwię, co robi z kolegami i w jakim stanie wróci; tylko nie wiem czy jeszcze kocham..i czuję się sama....więc zakończenie jest i tak smutne
nie daj się zwodzić, daj mu szansę, ale nie kosztem Twojego spokoju i szczęścia
gdybym mogła być teraz w Twoim momencie życia...

---------- 17:23 ----------

on musi potraktować Cię poważnie :!:

---------- 17:30 ----------

Nicka, sprostowanie:
kochana ja to odbieram tak jak osoba która coś takiego przeszła, ale..

mam nadzieję, że nie wystraszę Cię swoją historią, nie chcę zniszczyć czegoś co być może takie nie jest!
może potraktuj to jako przestrogę, bądż czujna, zwracaj uwagę na różne symptomy i nie daj się skrzywdzić! miej świadomość, że facet który nie panuje nad alkoholem i nic z tego sobie nie robi może być kiedyś niebezpieczny..

życzę Wam szczęścia i niech się facet po prostu opamięta!
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez smerfetka0 » 8 gru 2008, o 19:53

moim zdaniem powinniscie pojsc na kompromis. nie mozesz mu zabronic picia. nie ograniczaj go...tym bardziej ze to tylko kilka (2) razy do roku!! porozmawiaj z nim...on nigdy nie bedzie czul tego co ty i tak tego nie zrozumie..ale musi zaakceptowac..ustalcie kompromis...moze niech jak chce wypic idzie bez ciebie? albo jak z toba to sprobuj raz mu "zaufac"..chyba nie zalewa sie za przeproszeniem w 4 dupy ze go musisz do domu na rekach zaprowadzac? jak objawem jest tylko lepszy humor i nigdy sie w sumie nie zawiodlas na nim po alkoholu sprobuj sie przelamac..albo wlasnie ustalcie cos innego. kompromis kompromis kompromis - skoro zadna ze stron nie jest winna.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez aga30 » 8 gru 2008, o 21:16

no właśnie, a w jakim stopniu on się upija?
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 81 gości