Hei Kochane!
Chce Wam powiedziec, ze dwie ostatnie noce spalam wysmienicie.
Nie bralam tych kropelek, bo nie udalo mi sie znalezc. W tym "sklepie niedaleko" nie bylo a dalej nie chcialo mi sie jechac.
Mam nadzieje, ze najwiekszy stres za mna i ze bedzie juz Ok..
Zeszly tydzien mialam ciezki bo spadlo to tak na mnie nagle..Sama nie moge uwierzyc, ze sie to dzieje..
Zaraz po zareczynach M chcial ustalic date slubu. Wiadomo jak jest- ludzie zamawiaja sale z duzym wyprzedzeniem. Szczerze powiedziawszy myslalam, ze uda sie na lato. Po skontaktowaniu sie z miejscem w ktorym mielibysmy robic wesele i barc slub okazalo sie ze ze wzgledu na miejsca i ceny najlepiej byloby zrobic to pod koniec kwietnia. Ale pani powiedziala ze jest tez wolny termin na Walentynki i jak przedstawila oferte to moj M nie mogl juz sie oprzec i nie chcial sie przekonac zeby z tym poczekac.. Raz wyszlam z domu do biblioteki i poprosilam go zeby w ciszy sie zastanowil, bo lepiej odlozyc wszystko na pozniej, teraz za malo czasu.
Wracam do domu a On juz zalatwil muze na wesele, alkohol i jeszcze z kims cos tam obgadal... Tak sie nagle rozkrecial moj M..
No i tak w ciagu tygodniowych rozmow i dzialan zdecydowalismy sie na te Walentynki a mnie stres strszany zjadl..
Teraz jest juz lepiej, bo udalo nam sie sporo spraw zalatwic... ale jeszcze duzo intensywnych przygotowan przed nami...
mamy swoje marzenia co do tego dnia, bardzo chcecmy miec snieg, nawet juz sanie sa zamowione i jak bedzie snieg to mamy jechac saniami do kosciola 3 km przez las- jak dla mnie marzenie..
milego dnia