Witam,
mam problem, zresztą chyba jak każdy na tym forum ostatnio mój (teraz już były ) facet zerwał ze mna po roku sielankowego życia. Bez dawania jakichkolwiek sygnałów, że coś się dzieje, Nic kompletnie nie było po nim widać. Nie zauważyłam tego ja, ani nasi wspólni znajomi. Każdy kto nas razem widział mówił, że jesteśmy udaną parą wręcz wzorcem do naśladowania, a on jest zapatrzony we mne jak obrazek. Pare dni temu nie odzywał sie do mnie przez dwa dni. Kiedy zadzwoniłam i sie zapytałam co się dzieje powiedzial, iż pisał do mnie i pewnie sieć komórkowa ma jakieś problemy w dostarczaniu sms'ów. Raczył mnie nawet zaprosić na urodziny Swojego dziadka i kupił sobie starter sieci która mam ja żebysmy mieli do siebie darmowe minuty, a dwa dni później napisał mi, że musimy porozmawiać bo dużo przemyślał. I te jego przemyślenia doprowadziły go do stwierdzenia, że juz mnie nie kocha tak jak na początku( nie wiem czy myślał, że zawesze tak będzie bo to chyba niemożliwe, żeby ludzie zawsze odczuwali do siebie ten "BUM" uczuciowy) tylko mniej, a za chwile powiedział, że jednak mnie nie kocha od miesiąca i, że już sam nie wie co ma myśleć, że sobie z tym wszystkim nie radzi i nie jest gotowy do takiego związku (jakbym mu małżeństwo proponowała, albo go ograniczała). Tylko się zastanawiam dlaczego przez miesiąc potrafił mnie okłamywać mówiąc rzeczy typu "kocham Cię, jesteś jedyną osobą z którą chce spędzić życie że po moich studiach chce żebym za niego wyszła, i takie tam inne kłamstwa. Zrobił nawet na moje urodziny romantyczną kolacje przy świecach. I to mnie ogromnie zabolało, nawet nie to, że nie chce ze mną być tylko, że mnie upokorzył okłamując taki długi czas. A dziś na niego przez przypadek wpadłam ( niestety to nieuniknione mieszkamy niedaleko siebie) a on jakby nigdy nic chciał sie przywitac buziakiem uśmiech od ucha do ucha i mówi że bardzo mu mnie brakuje i że sobie nie radzi psychicznie beze mnie( zwróć się do psychologa nie do mnie) . Moje pytanie do Was drodzy forumowicze: jak się zachowywać w jego obecności, co będzie najlepsze ( mnie już na nim nie zależy już się wyleczyłam) żeby nie wzbudził we mnie jakichś wyrzutów sumienia, albo żebym przypadkiem nie próbowała po raz drugi wejść do tej samej rzeki (wiadomo jak to jest niby już mnie nie obchodzi, ale wspomnienia pieknych chwil mogą powrócić za jego sprawą). Co byście zrobili na moim miejscu i co sądzicie o tego typu czlowieku jakim jest mój ex?
Gorąco pzdrawiam