Witam po długiej przerwie...Nie wiem czy pamiętacie moją histroię..ale skoro zaczełam tu pisac wtedy o moim rozstaniu i wielkiej pustce jaka wtedy odczuwałam to chce wam napisac teraz jaki jest THE END mojej histroii...a może to dopiero jej początek?
Oszczedze wam wiekszosc szczegolow, byc moze one nie maja w tej histroii wiekszego znaczenia...
Otóz w ten weekend doszło do spotkania z moim byłym. NIe widzielismy się prawie rok. Spedzilismy razem piekne dwa dni....Mielismy się spotkac tylko na pół godzinki przy kawce, miał mi opowiedziec o swoich problemach itp. Spotkanie trwało i trwało...zaczelismy szczerze rozmawiac....Final tego spotkania jest taki iż mój były chce do mnie wrócic. I teraz moj wielki problem polega na tym, że nie wiem co robic. Oczywiscie go kocham, zle mi bez niego, ciezko...mu tez. ale czy to wystraczy aby byc znow razem? przeciwko temu zwiazkowi jest cały swiat...moi rodzice go nienawidza, cala rodzina...nie akceptowaliby tego zwiazku. Musialabym sie do niego wyprowadzic....poza tym wiele mu skłamalam aby mu zaiponowac..teraz musialabym sie do wszystkiego przyznac...w sumie to był jedene małe kłamstwo...Nie wiem co mam robic, kocham go...ale musialabym stanac na głowie aby pokonac wszystkie przeszkody ktore nie pozwalaja byc razem. Najwieksza przeszkode stanowi tu moja rodzina...gdyby sie dowiedzieli ze do niego wracam to Bog jeden wie co by sie działo Co sadzicie o takich powrotach? czy warto? czy warto z kims byc mimo iz caly swiat jest przeciw?