Zdradziłem Żonę

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 1 gru 2008, o 18:43

Alkohol jest jednak pewnym wytlumaczeniem poniewaz pozbawia i wplywa na to,ze hamulce wysiadaja....jesli tylko to bylo powodem to "grzech" jest troche mniejszy.....zdrady maja rozny charakter i podloze dlatego jedne jest latwiej wybaczyc i zapomniec inne nie :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez dziwny » 1 gru 2008, o 19:16

---------- 18:04 01.12.2008 ----------

Nie kłamalem Kochanie naprawde Kochałem i Kocham cały czas. Co moge powiedziec PRZEPRASZAm I KOCHAM niestety nic wiecej.No może bardzo Kocham i chcę zebyś uwieżyła raz wemnie jeszcze raz i napewno Cię juz nie zawiodę

---------- 18:15 ----------

A dałem ci linka zebyś zobaczyła że naprrawde mi na tobie zlaezy że cię kocham zzebys nie mówiła ze kłamie. No chyba że uważasz że całe życie byłem dwulicowym %%@%. WIesz dobrze że tak nie było i nie jest.Nigdy Cie nie okłamałem o czym dobże wiesz.I było raz gorzej raz lepiej ale zgórki. Kochanie zabłądziłem Daj mi szanse prosze.

---------- 18:16 ----------

A i najwązniejsz poto tu pisze zeby nam pomóc żeby znaleść jakis rozwiązanie.
dziwny
 
Posty: 11
Dołączył(a): 30 lis 2008, o 15:06

Postprzez Kaycee » 1 gru 2008, o 19:39

elua napisał(a):Kłamał, że mnie kocha i że jestem dla niego ważna, gdyby to była prawda to nie przeżywałabym teraz tego koszmaru


To nie tak, że zdrada jest dowodem na brak miłości, a przynajmniej nie zawsze... Wiadomo, że w Twojej sytuacji od razu pojawia się myśl 'jakby mnie kochał to by mnie nie zdradził', ale to za duże uogólnienie wg mnie. To, że większość zdrad, jaka się dokonuje wynika zazwyczaj z braku 'czegoś', nieporozumień, wygaśnięcia miłości nie oznacza, że za każdym razem tak jest.

No bo gdyby tak myśleć, że wszystko jest albo czarne albo białe, to jakie byłoby na przykład wytłumaczenie słów, które padają podczas kłótni. Nie zdarzyło Ci się nigdy, na skutek silnego wzburzenia, powiedzieć coś, czego tak naprawdę wcale nie myślisz, zranić osobę, na której Ci zależy. Nie było tak, że w momencie kiedy powiedziałaś ostatnie z owych słów, już żałowałaś, że w ogóle otworzyłaś usta?

Wiele jest sytuacji w życiu, kiedy dzieje się coś, czego nigdy nie chcielibyśmy doświadczyć, ale ja za każdym razem staram się sobie przetłumaczyć, że to się stało 'po coś', mimo, że początkowo tego nie dostrzegamy, ale zazwyczaj odpowiedź przychodzi z czasem. Chociaż na samo słowo 'zdrada' cierpnie mi skóra to jednak wierzę, że Twój mąż naprawdę żałuje tego, co zrobił. I mam nadzieję, że z czasem Tobie też uda się w to uwierzyć. Trzymaj się...

:slonko:
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez smerfetka0 » 1 gru 2008, o 19:49

wiem co przezywasz...wiem rowniez jak ciezko ci jest i jak ciezko jest wybaczyc i stlumic ten bol i znowu byc szczesliwa...jednak prawda jest taka ze nie jestes osoba teraz obiektywna...jestes rozzalona i pokrzywdzona..co jest wcale nie dziwne i mysle ze i tak dzielna z ciebie kobieta skoro nie "przegonilas" swojego meza. macie dzieci..zastanow sie czy nie warto pomoc w odbudowie tego zwiazku...pomoc w ten sposob ze sama w sobie zaczniesz zwalczac to ciagle myslenie ze cie nie kocha ze zdradzil...wiele pracy przed wami..moze porozmawiaj z nim? moze wyjedz na kilka dni? albo kaz jemu sie wyprowadzic zeby odetchnac i nie musiec ciagle ze soba przebywac? proponuje jednak twoj wyjazd...chociaz dwudniowy...zastanowisz sie przemyslisz..w tym momencie zwiazek jest najwazniejszy..jak macie taka mozliwosc..nawet pomyslcie o przeprowadzce...zmianie pracy...zaczeciu od poczatkow..mysle ze wcale nie jest tak ze cie nie kocha..byl pijany...i na pewno nie upije sie ani razu wiecej..miedzy wami juz nigdy nie bedzie tak samo..i nie ma wytlumaczenia na to co zrobil. jednak prosze. daj mu szanse. widac ze cie kocha i ze mu zalezy mimo ze ciezko w to uwierzyc. ja sama nie wiem czy dalabym rade na twoim miejscu jednak trzymam za was kciuki! a ty DZIWNY nie pozostawaj bierny. staraj sie cos zrobic! i moze jesli wam to pomoze...odzywajcie sie do siebie i nie rozpamietujcie na sile..wiadomo ze nie zapomnicie...ale ciagle rozmowy o tym i nie odzywanie sie do siebie tylko to poglebia ten zal. pomyslcie o dzieciach..nawet te najmniejsze wyczuja ze cos jest nie tak..wiem to po sobie (moi rodzice tez mieli problemy jak mialam 4 latka..i pamietam swoje odczucia mimo ze bylam malutka to zostaje jednak) znajdzcie sposob na uporanie sie z tym. musi wam sie udac:*
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 1 gru 2008, o 21:46

Bardzo, naprawdę bardzo podoba mi się wypowiedź zagubionej i przyłączam się do jej stanowiska... :)

Ponadto chcę jeszcze powiedzieć coś do Ciebie, elea, jednocześnie odnosząc się do stanowiska Pań, uważających, że o zdradzie nie należy mówić partnerowi. Otóż chcę Ci powiedzieć, elea, że jedna rzecz budzi mój szacunek, jeśli chodzi o Twojego męża i jednocześnie też sprawia, że mimo tego co zrobił, obdarzyłbym go (ja osobiście, jako człowiek) pewnym zaufaniem - mianowicie właśnie to, że przyznał Ci się do tego, że Cię zdradził i że próbuje uczciwie i szczerze z Tobą przejść przez to fatalne dla Was obydwojga wydarzenie...

Dla mnie oznacza to, że owszem zdradził, ale nie kłamie i nie brnie dalej w błędy, tylko maksymalnie stara się naprawić, to co zrobił źle, po drugie, traktuje Cię w tym wszystkim po partnersku a nie jak kogoś kogo można zbajerować, zataić swój zły czyn, udawać "dobrego mężusia", nie ponieść żadnych konsekwencji swojego złego, destruktywnego czynu i cieszyć się dalej bez problemu miłością i zaufaniem nie tylko zdradzonej, ale następnie jeszcze dalej oszukiwanej żony... - no sorry, ale dla mnie to by było po świńsku, po wygodnicku i kompletnie nieuczciwie. Jednak Twój mąż zachował się inaczej - w pewnym sensie można mu jednak ufać i można liczyć na to, że nawet jeśli przydarzy mu się zrobić fatalne świństwo, to nie będzie tego przed Tobą ukrywał, nie będzie Cię oszukiwał i udawał że nic się nie stało i że jest wobec Ciebie w porządku - z tego co widać w tym obszarze możesz na niego liczyć, że aż taką "świnią" (przepraszam za określenie, to on wobec Ciebie nie jest i nie będzie...). Dla mnie to by się liczyło i to w znacznym stopniu.

Nigdy w życiu nie chciałbym, żeby mój partner mnie zdradził i jeszcze na dodatek potem mnie oszukiwał żyjąc dalej ze mną jakby nigdy nic i udając, że nic się nie stało... :? Uważam, że kobiety, które preferują tego typu "model współżycia" popełniają fatalny błąd, bowiem taki zakłamany facecik, który nie przyznaje się do świństwa, które popełnił wobec żony (niby to po to, żeby jej nie ranić i samemu dźwigać brzemię sytuacji...) oraz udawać, że jest wszystko dobrze (podczas kiedy właśnie nie tylko nie jest dobrze, ale właśnie jest bardzo źle!)... no więc taki facecik, który by tak zrobił, to równie dobrze... zdradziłby po raz drugi i trzeci i kolejny, bo nie tylko nie poniósłby żadnych konsekwencji swojej zdrady (dla dobra żony... he he... :P ) ale jakby sobie znowu podpił i ptaszek by go zaswędział, to pewnie znowu by zrobił sobie skok na bok i jeszcze raz może i kolejny, no bo przecież... dla dobra żony i by oszczędzić jej cierpienia można jej o tym nic nie mówić a żyć dalej ze sobą jak gdyby nigdy nic... He he... zastanówcie się kobiety, do czego mogłoby to prowadzić Was i Waszych partnerów...

elea i dziwny, strasznie mi Was żal, obydwojga, i wcale nie będę mówił kogo bardziej a kogo mniej - żal mi całej Waszej rodziny; jednocześnie bardzo serdecznie i przyjaźnie Wam "kibicuję" i trzymam kciuki przyłączając się do zagubionej, której wypowiedź bardzo mi odpowiada i której spojrzenie na sprawę podzielam

trzymajcie się dzielnie i nie dajcie się temu złemu co się już stało... postarajcie się teraz WSPÓLNIE to naprawić, bo przecież... chyba jednak się kochacie... prawda? stawcie czoła temu wyzwaniu razem i poszukajcie wszelkich możliwych i dobrych dróg - bardzo serdecznie Wam życzę, żeby się udało...

ściskam mocno i pozdrawiam Was obydwoje... :pocieszacz: :kwiatek2: :slonko:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ewka » 1 gru 2008, o 22:55

Zdrada pod wpływem chwili, a tym bardziej zaprawiona alkoholem... jest (jak dla mnie) 1/3 zdrady zaplanowanej, perfidnie krok za krokiem realizowanej. To dwie zupełnie inne bajki! Jak i sytuacja, kiedy jest się wabionym i podkręcanym...

I przenigdy nie zgodzę się z tym, że jeśli się zdrajca nie przyzna - zdradzi po raz drugi, trzeci i piętnasty... trzeba KONIECZNIE wziąć poprawkę na tzw. koszty własne, a one w przypadku, gdy się żałuje, gdy się z trudem patrzy w lustro - są ogromne i mogą być doskonałym środkiem ANTY na przyszłość.


elua napisał(a):Kłamał, że mnie kocha i że jestem dla niego ważna, gdyby to była prawda to nie przeżywałabym teraz tego koszmaru Crying or Very sad
alkohol to zadne wytlumaczenie dla mnie!!!

Pomiędzy zdradą a niekochaniem nie zawsze należy postawić znak równości... bardzo Ci współczuję i nie tłumaczę Twojego męża, bo co mi po tym - jeśli jednak zechcesz nie wrzucać na śmietnik Waszej wspólnoty... postaraj się go zrozumieć (że chwila, że zgłupiał) i postaraj się uwierzyć w to wszystko, co mówi i co tutaj napisał. Oczywiście nie musisz... na dzisiaj ja zostawiłabym poważne decyzje na później. Teraz nie jest dobry czas, by decydować w tak ważnej kwestii. Takie jest moje zdanie i baaardzo, baaardzo pozdrawiam :serce2:
Ostatnio edytowano 1 gru 2008, o 22:57 przez ewka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 1 gru 2008, o 22:56

A w czym ma pomoc przyznanie sie do swinstwa.....jesli zakladajac,ze jest to jednarozowe bez znaczenia potkniecie ? czy to zawsze znaczy "powtorke z rozrywki"? czyli stemplowanie na zapas....."udawanie" to czesto przesada ale biczowanie i karanie calej rodziny mysle,ze jest rowniez.

A tak wogole generalnie problem szczerosci w relacjach ludzkich to chyba ciekawy, oddzielny temat.

Pozdrowka :D
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Filemon » 1 gru 2008, o 23:35

Ja Wam się dziwię, że Wy nie czujecie, że ktoś kto zrobił świństwo i nie przyznaje się do tego, tylko pozostaje w relacji do osoby, której to świństwo zrobił tak jakby nic nie zaszło i udaje, że jest wszystko OK, to przecież robi kolejne świństwo, bo kłamie, jest nieuczciwy, unika odpowiedzialności za to co zrobił i poniesienia konsekwencji... I wszystko niby dlatego, żeby oszczędzić tą drugą stronę... :?

No, co Wy.... przecież to jest demoralizacja = "rozbój" w biały dzień, jak to mówią. To jest drugie świństwo dodane do pierwszego - przecież JA MAM PRAWO WIEDZIEĆ, ZNAĆ PRAWDĘ (czy mój partner jest wobec mnie uczciwy, czy też zrobił mi świństwo i mnie zdradził) i TO JEST MOJE PRAWO zadecydować potem czy chcę być z nim dalej czy też chcę odejść i zakończyć mój związek z nim - ON NIE MA PRAWA MI TEGO WYBORU ODBIERAĆ SWOIM KŁAMSTWEM czyniąc mi tym samym następne świństwo... no co Wy :?: :!:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 1 gru 2008, o 23:42

Tak, to jest Twoje prawo, a ja mam prawo nie chcieć wiedziec, bo wiem co to dla mnie znaczy, jak wiem.
DLA MNIE. MAHIKI.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Filemon » 1 gru 2008, o 23:44

Czyli Ty, mahika, wolisz partnera, który po zdradzie jeszcze będzie Cię oszukiwał a ja, Filemon, wolę takiego, który się przyzna, powie mi PRAWDĘ choćby najgorszą i nie odbierze mi swoim kłamstwem prawa wyboru i podjęcia dalej mojej własnej decyzji...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 1 gru 2008, o 23:53

---------- 22:48 01.12.2008 ----------

Baaa, ja wole partnera który mnie nie zdradza.... :(
wogóle nie wiem po co sie odzywam, bo tylko przywołałam te złe wspomnienia :(

Pozdrawiam i mam nadzieje ze ułozy się miedzy dziwnym i eluą, dlatego ze naprawde nie o to chodzi czy mówic czy nie, bo juz powiedział....

:bezradny:

---------- 22:53 ----------

a w dodatku myslałam tak jak Ty Filemon. zanim to sie stało wszystko. teraz jest za granicą, to ja juz wole nie wiedziec, niech sie z tym sam zmaga, ja juz nie chce przechodzic przez to. ufam ze nic nie zrobi... moze głupio.... :(

Ale naprawde nie wiem czy nasze zdanie moze w czymś pomóc dziwnemu i eluii
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Filemon » 2 gru 2008, o 00:01

gdyby to był mój partner, to fakt, że się przyznał byłby jeszcze DLA NAS ostatnią szansą odbudowania związku, gdyż można by go było próbować odbudowywać na PRAWDZIE... natomiast nie wyobrażam sobie budowania dalej na kłamstwie i to w tak zasadniczej sprawie jak zdrada...

gdyby mój partner nie dość, że mnie zdradził to jeszcze mnie potem oszukiwał i ja bym się o tym jakoś dowiedział, to dostałby ode mnie takiego kopa w dupę, że leciałby jak stąd na księżyc... :twisted: :? chyba, żeby mnie na kolanach przepraszał, błagał o wybaczenie i tłumaczył się własnym tchórzostwem i słabością... ale nie wiem czy chciałbym jeszcze z takim tchórzliwym i wygodnym kłamcą i zdrajcą być dalej i czy potrafiłbym mu jeszcze w ogóle zaufać...

natomiast temu co mi się przyznał i wił się jak w mękach, ale prawdę powiedział, to uwierzyłbym jeszcze, że stać go na uczciwość PO dokonanym świństwie, więc może następnego świństwa nie popełni, tylko dalej już będzie uczciwy a nie zakłamany i zdradziecki i wspólnie jakoś przebrniemy przez to co się stało, jeżeli faktycznie się kochamy - tak ja to czuję...

p.s. i wiecie co...? jak zwykle myślę, że mam rację i dobze godom, he he... :lol: okrrrrrrrrrrropny jestem, co nie? :)

p.s. 2 ale ja chyba rozumiem Ciebie, mahika - tylko, że dla mnie taka postawa jest to rodzaj słabości i to takiej która niestety robi krzywdę osobie, która tę słabość w sobie nosi... :( no i w gruncie rzeczy taki "związek", to życie złudzeniami... :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez bunia » 2 gru 2008, o 00:34

Nie pierwszy raz istnieje dylemat wybrania mniejszego zla.....kiedys bliska mi osoba tez kierowala sie "prawem" szczerosci a ja wolalabym aby wybrala male klamstwo.....nic nikomu nie przyszlo,ze zraniono mnie dokladnie.....nawet nie mialam z tego powodu wiekszego szacunku....moim zdaniem nie wszystko jest czarne i biale :bezradny: ....co nie znaczy,ze nie popieram szczerosci ale czasami dobrze jest sie zastanowic.....nie popieram szczerosci za kazda cene :bezradny: wtedy jest to szczerosc ktora ma tylko za zadanie "oczyszczenie" i uspokojenie wlasnego "ego" bez wzgledu jaka inni placa cene.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez smerfetka0 » 2 gru 2008, o 00:40

mysle ze zaczyna sie odbieganie od tematu. tematem byla zdrada zony i rozterki dziwnego ktory nie wiedzial co zrobic i wlaczenie sie jego zony ktorej tez ciezko i postanowila skorzystac z naszej rady. nie macmy tu bardziej wprowadzajac swoje wywody zyciowe. zalozmy nowy watek do tego. czekajmy az nasze biedne malzenstwo sie odezwie..i bedzie chcialo sie podzielic mamy nadzieje radosna nowina ze jest krok do przodu badz wyzalic czy zapytac o rade. elea..zrob tak zeby tobie bylo dobrze..w sensie zeby ci latwiej bylo sobie z tym uporac. maz z pewnoscia zrobi wszystko. pomysl egoistycznie teraz i ulzyj sobie w jakikolwiek ci pomocny sposob. dacie rade!
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 2 gru 2008, o 00:46

---------- 23:42 01.12.2008 ----------

bunia napisał(a):nie popieram szczerosci za kazda cene :bezradny: wtedy jest to szczerosc ktora ma tylko za zadanie "oczyszczenie" i uspokojenie wlasnego "ego" bez wzgledu jaka inni placa cene.


zgadzam się i też nie popieram takiej "szczerości", tylko że wówczas nie jest to w gruncie rzeczy szczerość a raczej jakiś rodzaj wyrachowania i słabości...

ale tak samo nie popieram podtrzymywania niby-to-związku (który w moich oczach prawdziwym związkiem już nie jest...) za cenę kłamstwa zakrywającego zdradę - taki układ nie spełnia już moich kryteriów miłosnego związku, gdyż u samego jego podłoża, w podstawowym obszarze, leży... kłamstwo (i jeszcze do tego zdrada)... :? :? :?

---------- 23:46 ----------

zagubiona0 napisał(a):elea..zrob tak zeby tobie bylo dobrze..w sensie zeby ci latwiej bylo sobie z tym uporac. maz z pewnoscia zrobi wszystko. pomysl egoistycznie teraz i ulzyj sobie w jakikolwiek ci pomocny sposob. dacie rade!


no tylko aby nie metodą "odpłacę pięknym za nadobne", bo wówczas leżycie rozłożeni na łopatki i do jednego zniszczenia dołożone zostanie drugie - na pewno nie byłoby to wówczas ODBUDOWYWANIE miłosnego związku, tylko raczej wyrównywanie rachunków kosztem przeciwnika (a nie partnera...) :?

nie polecałbym też egoizmu w tej sytuacji - żadnej ze stron... :|
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 282 gości