Z nim zle , bez niego jeszcze gorzej, tak sie teraz czuje sama nie wiem co mam zrobic ze soim zyciem. Skonczylam w tym roku studia, mialam (bo teraz chyba juz moge pisac w czasie przeszlym) faceta, z ktorym raz bylo dobrze a raz zle. On jest starszy odemnie o piec lat i sam nie wie czego chce, albo bo prostu nie chce mnie i nawet nie ma odwagi by mi to powiedziec. Bo teraz znowu sie jakos urwalo w glupi sposob, zaczal miec coraz mniej czasu dla mnie, az w koncu odzywal sie naprawde sporadycznie az w koncu stwierdzilam ze tak nie moze byc i przestalam sie do niego odzywac na znak mjego buntu, a on na to nic, czasem cos napisal w ogole nie zwiazanego z nami tak jakby nas w ogole nie bylo.On nigdy nie potrafil rozmawiac o uczuciach i do tego jest zamkniety ale ja juz mam naprawde tego dosc, bo jakby kochal to bylby przy mnie a nie obok. Rozstawalismy sie juz kilka razy i kilka schodzilismy, wtedy to bylo takie bardziej burzliwe niz teraz, nie wiem moze to juz zmeczenie materialu, bo ile mozna, zwlaszcza ze on zmienia sie owszem ale na chwile. Na dzien dzisiejszy nie wiem co tak naprawde czuje , czy to jeszcze jest milosc, po tym wszyskim jak mnie skrzywdzil przez te lata, kiedys bardzo to przezywalam ale wybaczalam mu bo nie wyobrazalam sobie zycia bez niego, on byl poczatkiem i konce, pierwsza i myslalam ze ostatnia miloscia mojego zycia Czuje sie naprawde fatalnie, bo zostalam sama ze wszystkimi problemami, a tak mialam jego, choc nie widywalismy sie zbyt czesto(dwa razy w tyg). Nie wiem moze to zalosne co pisze, ale czuje sie zle, nie wiem jaka droga mam teraz podażać, poradzcie cos prosze