sikorkaa napisał(a):cierpliwosci zycze i nie tracenia glowy dla paru chwil przyjemnosci.
Wątpliwe te chwile przyjemności, których pewnie nawet się nie pamięta...
Tak, jak napisała sikorkaa - to, że powiedziałeś o tym żonie zrobiłeś tylko i wyłącznie dla siebie, żeby mieć spokojne sumienie. No chyba, że obawiałeś się, że ona może się tego dowiedzieć od kogoś innego, wtedy to jeszcze jest do zrozumienia...
To, że byłeś pijany nie jest żadnym wytłumaczeniem - człowiek, który się nie kontroluje po wypiciu, powinien przestać pić - nad tym na pewno ma kontrolę.
Błądzić jest rzeczą ludzką, jeżeli naprawdę kochasz żonę, a ona Ciebie to być może Ci wybaczy z czasem, ale musisz zdawać sobie sprawę, że najtrudniejsze dla Ciebie będzie to, co nastąpi potem - czyli odbudowanie zaufania... Wiem z własnego doświadczenia, że kiedy mój - już były [i całe szczęście, że taki właśnie
] facet zdradził mnie i przyznał się do tego, to ja, pomimo żalu do niego, wybaczyłam mu. Jednak potem już nigdy nie było jak dawniej... Ile razy wychodził gdzieś beze mnie, zastanawiałam się, czy jest rzeczywiście tam, gdzie powiedział, że będzie, czy naprawdę robi to, co miał robić... Te natrętne myśli były nie do zniesienia... Zaczęły się pretensje, podejrzenia, kłótnie... W końcu rozstaliśmy się [co prawda nie tylko przez to, ale w dużej mierze].
W moim obecnym związku są jasno postawione granice - zdrada oznacza koniec. I to nie tak, że nie kocham K. na tyle, żeby mu wybaczyć, bo na to byłoby mnie stać, ale zaufać komuś w pełni, na nowo po tym, jak dopuścił się zdrady, jest dla mnie raczej niewykonalne... A jak można budować z kimś związek bez zaufania?
Mimo wszystko nie wykluczam, że komuś może się to odbudowanie zaufania udać. Tego Wam życzę...