ZAGMATWANY związek

Problemy z partnerami.

ZAGMATWANY związek

Postprzez AGULA83 » 27 lis 2008, o 13:55

Mój mąż jest DDA,ma 28 lat i dużą skłonnoś do nałogów-alkohol i trawa,jego specjalnościa są też kłamstwa i manipulacje.Ja też wychowałam sie w rodzinie dysfunkcyjnej mimo ,że umnie nikt nie był alkoholikiem.Kiedys borykałam się z uzależnieniem od jedzenia,chodzę od 4 lat do terapeuty i teraz mom problem są raczej relacje z ludzmi niz nałogi.Myśle ze umiem i często zamrażam w sobie różne emocje,bywam zimna,wymieszana i czesto chyba sama nie wiem czego chcę i co czuję.Wchodze z łatwością w manipulacje męża.
Trzy miesiace temu postawiłam sprawe na ostrzu noża,mąz upił sie (na imieninach w pracy) i robił mi awanture ze ja się czepiam,doszło do szarpaniny i wezwałam policję....poszedł na terapie,chodził miesiąc po czym zaczął pali trawe,dwa tygodnie temu zanlazłam na to dowody i tydzień temu znow zrobiłam awanture i znów wyrzuciłam z domu za kłamstwa i narkotyki...teraz ma skruszona mine i mówi ze bedzie chodził na tą terapie i terapi małżenską..................nie wiem co mam zrobic? wiem ze nie zdaje sobie sprawy ze ma jkiś problem z używkami,sądze ze ja jestem tego świadoma a on minimalnie.......
dodam ze mamy 3,5 letnie dziecko, nie wiem czy dawa mu ostatnią szanę czy to nie ma sensu?
AGULA83
 
Posty: 11
Dołączył(a): 22 lis 2008, o 02:44
Lokalizacja: Kraków

Postprzez ten_z_przeciwka » 29 lis 2008, o 15:32

Nie chcę, żeby to co powiem, było rozstrzygające, bo tylko Ty możesz osądzić w tej sprawie, ale...
Z całą śmiałością mogę powiedzieć, że mój ojciec był postacią destruktywną w mojej rodzinie. Nieustające bibki, popijawy z kumplami i pretensje do żony (czyli mojej matki), że nie przestaje się czepiać. Z tego co wiem, to im bardziej mu ulegała, tym zuchwalsze były jego poczynania. W końcu postawiła sprawę jasno: Albo on dojrzeje do tego, aby być mężem i ojcem, albo ona od niego odejdzie. Nie wziął tego poważnie, więc matka się z nim rozwiodła.
Miałem wtedy 4 lata, ale do tej pory pamiętam niektóre awantury i zapijaczonego ojca. Z perspektywy mogę powiedzieć, że dla mnie, jako wtedy małego chłopczyka, rozwód był czymś lepszym niż dorastanie w aurze tej zepsutej relacji.
Rodzice mojej dziewczyny, pomimo tego, że nienawidzą się szczerze i otwarcie, zostali ze sobą, bo "katolicka rodzina nie może się rozpadać, a dziecko musi mieć ojca i matkę!". Efekt jest taki, że przez cały okres dorastania korzystała z pomocy psychologa, a i teraz, pomimo tego, że jej kontakt z nimi jest ograniczony, ma pewne problemy...

Oboje jesteście dorośli. Jeżeli on nie potrafi postawić pewnych wyraźnych granic, to Ty powinnaś to zrobić....

Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź

Postprzez aga30 » 29 lis 2008, o 18:10

---------- 17:07 29.11.2008 ----------

Agula, mój mąż zachowuję się podobnie jak Twój, tylko zamiast trawy wstawiłabym hazard. Zycie rodzinne zbyt często (zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym nie wiem czego) wygląda tak jak, zacyt.kolegę
Nieustające bibki, popijawy z kumplami i pretensje do żony (czyli mojej matki), że nie przestaje się czepiać

mnie ta sytuacja trwająca kilka już lat okropnie zmienia na niekorzyść, dzieci są starsze niż Twoje (4 i9) i widać po nich jak okropnie coś takiego na nie wpływa (mnie dopada poczucie winy że niszczymy im dzieciństwo)
Zyczę żebyś znalazła spokój i szczęście i żeby ułożyło się dobrze dla Ciebie, ale ja...
...zazdroszczę Ci że możesz takiego drania wyrzucić z domu, bo ja nie mogę i sama też nie mam gdzie pójść

---------- 17:10 ----------

przepraszam jeśli za ostro, ale ruszyła mnie Twoja historia, bo wiele razy szarpałam się tak ja ty; ciągle jesteśmy razem i jak widzisz ciągle się szarpię, nic się nie poprawiło
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez AGULA83 » 30 lis 2008, o 13:10

Dziękuje serdecznie za wasze zdanie,jest dla mnie cenne bo czsaem trace obiektywne spojrzenie na sprawy:(
Zachwoanie mojego męza,teraz gdy wiem już o trawie i kolejnych kłamstwach,jest takie ze obarczył mnie w połowie winą za te jego "ucieczki",że to ja byłam nie taka jak trzeba(wiem ze nie jestem czysta jak łza,ale nie mam przecież wpływu jak on sobie ztym radzi),że żle reagowałam na niego,nie rozmawiałam z nim o kłopotach,że wysłałm go na terapie i dlatego był na mnie tak zły ze musiał zacząć palić(dodam ze to nie ja mu to nakazałam ale on sam zaproponował po ostatniej alkoholowej awanturze).
Jesgo wypowiedzi są sprzeczne,widzę ze chcę na mnie zrzucić wine za jego uzależnienia......Nie mieszkamy razem tydzień z hakiem,a ja szczerze powiedziawszy mam jakąś wewnętrezną ulgę. Najpierw postawił mi warunek ze wróci ale nie ma mowy o żadnej terapii i chce czasem się napić piwa na imprezach-tak kontrolowanie i absolutnie nie będzie kłamał-dla mnie te jego warunki były szokiem,bo to tak jak bym ja prosiła o jego powrót a tak nie było...po za tym nie wierzę w to co mówi bo przez 4 lata było to samo.

Kiedy zauważył ze ja nie przyjmę tych jego warunków,to zmiękł nieco(nie zmienił zdania w kwesti ze ja w połowie odpowiadam za nasze problemy i jego używki) i powiedział ze ok nie bedziemy narazie mieszkać razem i możemy iść na terapię małżenską,na terapię alkoholowa też może pójść w celu dowiedzenia się czegoś więcej(powiedział ze te 4 tygodnie terapi które przeszedł wyleczyły go i zadł sobie sprawe ze nie może tak pić jak kiedyś).

Ja aktualnie,nie wierze w jego zmianę(zresztą sposób w jaki ze mną rozmawia jest dość agrsywny,wyzywa mnie i dopiero po czasie sie uspakaja ) i szczerze powiedziawszy zastanawiam się czy on jako osba mi wogóle odpowiada,jego poczucie wartości,itp.Pewnie pójdziemy na tę terapię ale ja nie wiem jak mogłabym mu znowu tak naprawdę zaufać.Wiele razy szantażował mnie ze weżmie mi dziecko,podczas awantur brał go i chcial wyprowadzać z domu(z tąd częste nasze szarpaniny)-to był zawsze najgorszy cios i bałam się panicznie. Teraz też boję się ze gdy powiem mu ze nie chce już z nim być i próbować bedzie chciał uprowadzić mi dziecko.
AGULA83
 
Posty: 11
Dołączył(a): 22 lis 2008, o 02:44
Lokalizacja: Kraków

Postprzez ten_z_przeciwka » 30 lis 2008, o 17:46

Jeżeli Twój mąż bywa agresywny i myślisz, że może Ci zagrażać, to podczas prowadzonej sprawy rozwodowej, chyba możesz wystąpić o zakaz zbliżania się Twojego męża do Ciebie i dziecka. Mówię "chyba" bo nie jestem pewny, czy o zakaz zbliżania można wystąpić jedynie podczas prowadzonej rozprawy karnej czy również z powództwa cywilnego.
Poza tym, jeżeli nie jesteś jeszcze pewna co do tego, czy chcesz już definitywnie odejść, to czasami warto zastanowić się nad separacją. Jest ją łatwiej uzyskać niż rozwód (wystarczy udowodnić, ze rozkład pożycia jest całkowity, a niekoniecznie trwały) procedury są prostsze, szybsze i tańsze, a dla niego może to być powód do lekkiego otrzeźwienia i uprzytomnienia, że to co mówisz jest poważne. I co najważniejsze, możecie jeszcze do siebie w razie czego wrócić...

Tyle jeżeli chodzi o suchą i drętwą teorię :)

Pozdrawiam, życzę wytrwałości.
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 92 gości