Trudny związek

Problemy z partnerami.

Trudny związek

Postprzez aga30 » 26 lis 2008, o 22:33

Witajcie!
Jestem tu pierwszy raz i chciałam zapytaż Was,bo zazwyczaj z tej NASZEJ perspektywy wszystko wygląda jakoś "inaczej"...

Co myślicie o tym, że facet (mąż) wyjeżdża na tydzień do pracy nie dzwoni ani razu, i uważa że nie miał czasu, ja się czepiam zamiast okazywać mu wyrozumiałość (bo on ciężko pracuje) i w ogóle robię proble z niczego!!

Ciekawa jestem Waszego punktu widzenia, bo ja już przestaję odróżniać co jest OK a co nie
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez Dziunia » 26 lis 2008, o 22:36

no to napewno NIE jest OK.
a zeby napisac smsa wszystko ok co u Ciebie potrzeba zaledwie pare sekund?
naprawde w przerwie na jedzenie czy cos nie miał czasu na wykonanie głupiego telefonu.
nie podoba mi sie to wszystko.
cos chyba wisi w powietrzu

poza tym witaj na forum :kwiatek
Dziunia
 

Postprzez mahika » 26 lis 2008, o 22:38

hej :)
Wiesz co, 13.10 mój facet wyjechał za granice, mieszkamy i jestesmy razem 5 lat. on uwaza tka jak Twój maz :)

Najpierw sie dołowałam i nie rozumiałam tego że jeden telefon w tygodniu to chyba mało, ale dałam sobie spokuj, żyje sobie całkiem nieźle i czekam do gwiazdki :)

Wiem ze to niemiłe. ale rozmowa jak wróci jest wskazana, bez afer, tylko na spokojnie, ja swojemu wyjaśnie ze potrzebuje cos więcej, moze i Ty porozmawiaj z nim, ale jak wróci, teraz zaciśnij piąstki i żyj dla siebie :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez pozytywnieinna » 26 lis 2008, o 22:46

witaj agnieszko,

troche malo napisalas... czy takie problemy zdarzaly sie wczesniej, jakie jest jego zachowanie na codzien? i czy cos sie zmienilo?

napisz cos wiecej...

jednak na twoim miejscu tez bym sie zaniepokoila, ale mysle, ze wyrzutami nic tu nie wskorasz, bo jesli nic nie zrobil zle to bedzie mial zal, a jesli rzeczywiscie cos naskrobal to i tak sie nie przyzna...
problem moze byc tez zupelnie gdzie indziej niz myslisz... albo poprostu potrzebowal chwili oddechu...

moze szczera rozmowa, nie oparta na wyrzutach by cos pomogla, moze powiedz, ze sie martwilas, albo bardzo tesknilas.. sama nie wiem... fakt jest taki, ze gdybaniem mozna sie zameczyc... i ja jednak staralabym sie spokojnie pogadac...

moze jest cos w waszych relacjach, co trzeba byloby uporzadkowac...
podejdz do sprawy spokojnie, by potem nie zalowac niepotrzebnych ruchow...

trzymam kciuki
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Kaycee » 26 lis 2008, o 22:57

Zgadzam się z mahiką. Faceci już tak mają, że kiedy to my wyjeżdżamy, to mamy obowiązek informować ich codziennie o tym, jak spędziłyśmy dzień, jak to nie możemy przestać o nich myśleć i z każdą chwilą tęsknimy coraz bardziej...

:roll:

Z kolei kiedy oni gdzieś jadą, dzwonią pierwszego dnia, że dojechali, drugiego, że jedzenie jest w porządku i, że myśleli o nas dziś przy śniadaniu... a trzeciego? 'Trzeci' dzień następuje zazwyczaj dzień przed powrotem do domu, wtedy słyszymy w słuchawce coś typu: 'będę jak wrócę, już nie możesz się doczekać? no, ja tak samo...' :D

No wiem, wiem - faceci - przesadzam trochę, przyznaję się do tego, ale ziarnko prawdy jest w tym co piszę, że mężczyznom o wiele łatwiej wytłumaczyć swoje nieodzywanie się, niż zrozumieć nasze tłumaczenia powodów nieodzywania w identycznej sytuacji...

Aga... ja bym się wstrzymała na Twoim miejscu z wyciąganiem pochopnych wniosków. No chyba, że już przed wyjazdem coś nie grało, ale to sama wiesz najlepiej... Wtedy zachowanie Twojego męża może być kontynuacją jakiegoś wcześniejszego nieporozumienia... Jednak jeżeli wszystko było w porządku, to pozostaje Ci czekać na rozwój sytuacji i zachować spokój, wiem, że to niełatwe, ale wierzę, że Ci się uda :)
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez mahika » 26 lis 2008, o 23:02

że faceci to bym sie zastanowiła, poprostu niektórzy tak mają, ale faktycznie z tymi pierwszymi dniami tak było.... co je, gdzie śpi i ileeee roboty.
Potem cisza, myslałam ze zwariuje...

po jakims czasie sam zadzwonił i powiedział ze wcale mu nie jest tam dobrze i pojechał do pracy a nie dla zabawy i tego sie trzymam i powtarzam każdego dmnia. trudno. ten typ tak ma...

a myśli o zdradzie??? obsesyjne. zamnknęłam szczelnie w jakiejś szufladce i wywaliłam klucz... co ma być to bedzie, a rozmowa i tak jak wróci ;)

Nie martw sie na zapas. to tylko tydzień :) mi zaraz 2 miesiace stuknie 8)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez aga30 » 26 lis 2008, o 23:37

---------- 22:32 26.11.2008 ----------

czy tak już było..
nie mogę powiedzieć że jest cudownie a tu nagle..
ani że zawsze taki był- od 5 lat co parę tygodni zdarzają mu się takie wyjazdy z pracy w różne miejsca,
chyba jest tak że granica przesuwa się za każdym razem,
jeszcze 3 lata temu, po 3 dniach tęskniliśmy bardzo razem, potem to już różnia bywało, ale raczej dzwonił; wiele razy przeprowadzałam TĄ ROZMOWĘ o której wszyscy wspominacie, ponad m-c temu wyjechał na tydzień i się nie odzywał bo się wcześniej mocno pokłóciliśmy, teraz nie było kłótni, rozstaliśmy się nawet miło, a on nagle twierdzi, że "jakoś się nie złożyło, zresztą sądził że ja może znowu nie chcę rozmawiać.." [/i][/url][/u]

---------- 22:37 ----------

mahika, a jak Ty sobie z tym radzisz, tzn.piszesz że żyjesz sobie dla siebie- a tęsknota Cie nie dopada??
nawet nie chodzi mi o ten wyjazd tylko o kontakt z nim podczas tego wyjazdu, jakieś rozmowy, ciepłe słowa, dzielenie się tym co się wydarzyło...
mi strasznie tego brakuje, czuję się samotna, ale jak widzę że jemu na tym nie zależy to nie chcę sie naprzykrzać
ale w środku nieraz mnie rozrywa, i on o tym wie, ale nic z tym nie robi
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez mahika » 27 lis 2008, o 00:05

strasznie tesnie :(

Własnie tego mi brakowało. ciepłych słów, przytulania, tej normalności życia codziennego.
JAkoś z czasem wkurzyłam sie tak strasznie ze ja tu płacze, dołuje sie itd ze miarka sie przebrała. zaczełam znów jeździc na koncerty, bawić się, odnowiłam kontakty. co dzień planuje sobie czas od rana do wieczora, nawet jak nie wyjdzie to szybko szukam co by tu robic dalej. szorowałam dywany, malowałam ściany, teraz bede w przypływie smutków gipsować kuchnie :?
mam przyjaciół, o których dawno zapomniałam, spotykamy się często, zaczeli do mnie przychodzić, z czasem nawet sobie myślę że to z M. żyłam jak pustelnik, trzymałam sie go kurczowo.
mam studia, uwielbiam sie uczyc, dodatkowo zagłębiam się w literaturę i piszę sobie wnioski w zeszycie... to głupie chyba :(
no masa jest rzeczy których nie robiłam a teraz robie...

zapomniałam wspomniec ze biore leki na depresje, moze one troche mi tez pomogły...

mam przyjaciela, serdecznego... kiedys jak tylko pojechał M. sobota, wieczór, osiągnełam chyba szczyt rozpaczy. myslałam ze wybiegne na ulicę i bede błagac kogokolwiek o przytulenie :(
zamroziłam uczucia.
spotkałam sie z tym prtzyjacielem. przytulił mnie i opamietłam się. wiem ze moge na niego liczyc, ze jak tylko mi źle to napiszę smsa (do M. nie moge bo rozwalił tel, ale co z tego jak i tak nie odpisywał) a on mi odpisze, sam jest na rozstaju dróg w swoim związku, wspieramy sie, oczywiście w granicach rozsądku, ale potrzebny jest taki ktoś.
mam pieska, malutki, Harry, tyle szczęścia mi daje.
czas strasznie szybko leci, odliczam dni. jeszcze 3 tygodnie. nie wiem jak bedzie, na pewno nie bedzie jak było, bo odzyskuję SWOJE życie.
Ale to moze nie na temat? :?

Też miałam potrzebę wygadania się, dzięki aga za tą mozliwośc :)

U Ciebie jest inna sytuacja, dlatego ze to częste i krótkie wyjazdy. moze wróc do tego czasu kiedy telefony były częste, zastanów sie czego teraz brakuje? moze czułości, moze faktycznie obawia sie wyrzutów, moze zacznij pisać jakies milutkie smsy, takie ciepłe, bez wyrzutów "czemu nie dzwonisz" wtedy zateskni, zadzwoni czy odpisze, no nie wiem. naprawde jest ciężko powiedziec co mozesz zrobic w tej sytuacji. na pewno nie zamartwiac sie i odpędzać wszystkie złe myśli jak najdalej.
Pisz, na forum jest wiele wspaniałych osób, bez których tez nie wyobrażam sobie jak bym funkcjonowała :)
nie jestes sama na tym świecie, dookoła są ludzie :!: :!: :!:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Dziunia » 27 lis 2008, o 00:35

Mahika wielkie brawa dla Ciebie.
Dziunia
 

Postprzez aga30 » 27 lis 2008, o 01:12

To ja dziękuję Mahika, niesamowity list, też chciałabym tak odzyskać swoje życie, tylko nie wiem czy jeszcze pamiętam jak ono by miało wyglądać...
ja wiem czego brakuje w naszym związku- MIŁOŚCI
to zostało już nawet powiedziane podczas kilku kłótni
nasz związek zaczął się ogromną miłością (choć najpierw bardziej moją), potem był coraz bardziej burzliwy..dzisiaj chyba oboje jesteśmy strasznie sobą zmęczeni i tym związkiem- mi zawsze brakowało (okazywania uczuć, miłych słówek, gestów, nawet fizyczności), starałam się o tym rozmawiać, a on miał coraz większe pretensje, że ja znowu czegoś chcę- w efekcie zaczął dawać coraz mniej
ciągle tęsknię za nim sprzed lat i coraz bardziej cierpię bo od 3-4 lat czuję że żyję bez miłości- a nie umiem
dzisiaj bardzo często myślę o tym że chciałabym żeby to się skończyło, dla wspólnego dobra (on też by się uwolnił od takiej świruski) ale są dzieci, kredyty..a na pomoc rodziców nie mogę liczyć
na dodatek pomimo bardzo wielu już dziś żalów (rózne sytuacje się zdarzały i różne słowa padały) ja go chyba ciągle kocham (chociaż chyba tego sprzed lat- teraz jest na zminę nerwowy albo obojętny) i dlatego ciągle mnie ranią takie bzdety jak nie dzwonienie przez tydzień!

czuję się jak w takim potrzasku, chciałabym żeby stało się coś co by to wszystko wywróciło do góry nogami i musiałoby się coś stać
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 27 lis 2008, o 08:37

Brawo Mahiczko... strasznie mi się to spodobało: "na pewno nie bedzie jak było, bo odzyskuję SWOJE życie". Można powiedzieć, że ta tęsknota w sumie bardzo Ci się opłaciła. No super!

Aga, a zamiast tak czekać i czekać, to nie możesz Ty zadzwnoić albo puścić sms-ka?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sonata » 27 lis 2008, o 12:26

dobre są SmS-y w których jest zadane pytanie i wtedy musi odpowiedzieć.Ale temat powinien być tzw. ogólny, nie osobisty. Np. "Witaj kochanie,wczoraj robiłam porządki i zagrzebałam sie w zdjeciach.Oglądałam nasze z ostatnich świąt.Przypomialo mi się,że bardzo lubię zapach pomarańczy na boże narodzenie, A Tobie jakie się kojarzą zapachy związane z tymi swietami?"
Albo....."witaj miły,właśnie spadł pierwszy śnieg i przypomnialo mi się jak uwielbiałam jeżdzić na łyzwach jako dziecko. A Ty mialeś łyzwy, czy wolałeś sanki?'
Nie wiem ...moze to durne ,wymyśl swoje własne,ale ja bym uciekała w normalność ,w poruszanie Jego strun wrażliwości ,jakieś delikatnewspomnienia koloró ,zapachów,wydarzeń. Spowodowałabym smsami takimi od niechcenia,lekkimi ,że będzie musiał odpowiedzieć i odniesc sie do przyjemnych chwil ,zeby Ci odpowiedzieć.oczywiście te smsy pisalabym wieczorem............bo w dzien to niewypał. I zero pretenasji!!!!!!!! I zero problemów!!!!!!!!To działa.......
sonata
 

Postprzez Kaycee » 27 lis 2008, o 13:26

sonata napisał(a):dobre są SmS-y w których jest zadane pytanie i wtedy musi odpowiedzieć


Popieram :) Ale nad treścią bym się zastanowiła. Nie wiem, może się mylę ale wydaje mi się, że do facetów trafiają bardziej bezpośrednie pytania w szczególności dotyczące ich osoby. Jeżeli wykazuje się zainteresowanie tym co robią, w co się angażują, jak się czują, czy ich nic nie boli, to wtedy jest prawie pewne, że odpiszą. Mało tego - zrobią to z przyjemnością... Każdy z nas ma w sobie cząstkę egoisty i mimo, że nieraz podkreślamy, jakimi to jesteśmy dobrymi słuchaczami, to jednak - bądźmy szczerzy - wolimy opowiadać o sobie, o własnych problemach...

Nie prowadziłam statystyk, ale pokuszę się o stwierdzenie, że większość forumowiczów trafiła tutaj, ponieważ mieli jakiś dylemat, potrzebowali pomocy, opowiedzenia o SOBIE, a ta chęć wypowiadania się w sprawach innych osób, pomagania im, pojawiała się dopiero z czasem...

Wracając do meritum, wciąż mam przed oczami pewną prezentację ppt, którą kiedyś ktoś mi tam przesłał na maila. Stworzona została przez mężczyznę, dla kobiet - mottem przewodnim 'Uwierzcie nam, my naprawdę jesteśmy PROŚCI'. Chodziło generalnie o to, że facet nie doszukuje się w słowach kobiety ukrytego sensu, nie czyta między wierszami, dla niego 'tak' to 'tak', a 'nie' to 'nie' itp

Kończąc ten przydługi wywód - przykłady podane przez sonatę pasują chyba bardziej jako smsy do kobiet, ona lubią rozmawiać o takich nieprzyziemnych sprawach. Mężczyźni twardziej stąpają po ziemi... Chyba, że mają duszę romantyka, ale takich jest akurat niewielu 8) I w sumie dobrze... moim skromnym zdaniem :wink:
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez carita » 27 lis 2008, o 15:42

Dlaczego jak partner wyjeżdża, to musimy mieć z nim ciągły kontakt, taką kontrolę? Myślę, że to kwestia jakości związku, zaufania i szanowania potrzeby bycia samemu ze sobą. Nie wiem, o jaką częstotliwość kontaktu Wam tak naprawdę chodzi, ale czy to nie jest tak, że jeśli czegoś nam brakuje na co dzień, kiedy jesteśmy ze sobą dzień w dzień; kiedy nie możemy "uchwycić" uczucia, zrozumienia, wspólnego dążenia, będąc z kimś blisko, to kiedy ta osoba wyjeżdża, to nam się wydaje, że oddala się jeszcze bardziej i wtedy niemal obsesyjna chęć częstego kontaktu jest po prostu wyrazem lęku przed tym, że teraz to już na pewno nie dostaniemy tego czego potrzebujemy, że partner nas zdradza, nie myśli, zapomniał itp. I zamiast radości z tego kontaktu rodzą się frustracja, a nawet agresja.
Ja jestem kobietą, ale zachowuję się trochę tak jak opisywani mężczyźni. Jak wyjeżdżam, to traktuję to trochę jak czas dla siebie (czasem właśnie dlatego wyjeżdżam i jasno to mówię partnerowi, który nie ma nic przeciw, a czasem rozstania są spowodowane koniecznością). I to, że nie dzwonię zbyt często, nie oznacza braku uczuć itp., ale uważam to za całkiem naturalną sprawę.
Tak sobie myślę, że świadomość, że druga strona zaraz będzie mieć pretensję, że nie dzwonię - chociaż czasem nawet nie ma jak, bo jest taki nawał zajęć - jest destrukcyjna. Zamiast z radością myśleć o tym, że mam czas i teraz zadzwonię i porozmawiamy, to robię to ze złością, bo wiem, że partner i tak będzie niezadowolony. I ta rozmowa zamiast być na zasadzie: "jak fajnie, że dzwonisz", to jest: "dlaczego dzwonisz po takim czasie!".
Nie uważacie, że trzeba czasem dać sobie wzajemnie czas, żeby zatęsknić, dać sobie wzajemnie po prostu trochę świętego spokoju? Przecież gdyby któreś miało zdradzać, to i tak to zrobi, nawet jeśli by rozmawiać ze sobą 5 razy dziennie.
Ponieważ znam niejeden przypadek wyjazdów w różnych celach partnerów i ich reakcje, to jest taka prawidłowość: jeśli związek jest dobry, ludzie potrafią ze sobą rozmawiać o wszystkim i każde z nich czuje się spełnione w tym związku, wzajemnie siebie stymulują do rozwoju, to czas rozłąki jest dla każdego czasem spokojnym, wykorzystywanym dla siebie, bez pretensji. Natomiast największe nieporozumienia są między tymi partnerami, którzy nie potrafią powiedzieć sobie "co ich boli" na co dzień i tak żyją niby razem, ale obok.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Kaycee » 27 lis 2008, o 15:50

carita... pięknie ujęte... Podpisuję się pod tym obiema rękami... :D
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 254 gości

cron