homosapiens napisał(a):...sądzę jednak że powinienem szukać wsparcia tam gdzie tylko jest to możliwe...
dokładnie tak!
uważam, że terapia jest w wypadku uzależnień bardzo ważna w początkowej fazie, ale też nie jest to żaden cudowny środek bez którego nie można się obyć później, kiedy ma się już pewien staż trzeźwości ani też nie jest to wcale gwarancja rozwiązania rozmaitych problemów emocjonalnych, bo z nimi tak naprawdę musimy poradzić sobie sami wykorzystując wszelkie dostępne środki, siły własne, jak i wsparcie i doświadczenie innych...
myślę, że w Twojej sytuacji bardzo mogłyby Ci się przydać mitingi, czyli jakaś grupa wsparcia oparta na programie 12 kroków (na przykład grupa AA lub dla narkomanów) - wiem z własnego doświadczenia (chodziłem przez 4 lata na DDA), że takie regularne spotkania i kontakt z ludźmi podobnymi do nas, którzy także zmagają się z tym samym problemem i również szukają kontaktu z drugim człowiekiem w podobnej sytuacji, dają wiele i mogą być bardzo pomocne...
poza tym, tak jak napisałeś, każde działanie, każda aktywność, którą sobie wymyślisz lub możliwość, którą przyniesie Ci samo życie oraz suma tego wszystkiego razem, to właśnie jest, moim zdaniem taki rodzaj życiowej terapii, która w naszym wnętrzu jakby kładzie coś na tej szali pod znakiem "plusa" i im więcej na niej leży, tym bardziej przeważa ona szalę pod znakiem "minusa" czyli naszą uzależnieniową chorobę i wszystko co się z nią wiąże...
pozdrawiam i również Ci kibicuję przyjaźnie na drodze wychodzenia z nałogu... a właściwie nie - nie na drodze wychodzenia, tylko już na drodze utrzymywania się w trzeźwości i wolności od alkoholu i narkotyków - czyli, że kawał roboty masz już za sobą, natomiast wiele też jeszcze przed Tobą zostało - ano takie życie, ale przecież nie Ty jeden masz taki właśnie problem i wielu Tobie podobnym udaje się codziennie, dzień po dniu, iść swoją drogą, która krok za krokiem prowadzi ich ku lepszemu i wolnemu od niszczącej chemii życiu...
spróbuj mitingów - naprawdę polecam