granica

Problemy związane z depresją.

granica

Postprzez erwin@ » 24 lis 2008, o 13:11

Witam
Ostatnio bardzo bardzo dużo działo się w moim życiu,

w skrócie spałem 10 lat w małżeństwie, 35 w życiu gdy się obudziłem okazało się, że żona mnie zdradzała, nie wie sama czy chce być ze mną czy też chce odejść - i chyba zostanie ze mną ale ja wiem, czuję to że nie dlatego ze mnie kocha. Zniszczyliśmy wszystko w naszym małżeństwie, wiarę, miłość, bezpieczeństwo, przyjaźń i radość z bycia ze sobą. W chwilach trudnych, kryzysowych swietnie się rozumiemy - potrafimy zjednoczyć się przeciwko zdradzie, odrzuceniu ale w codzienności brakuje sił, górę biorą lęki i fobie. Strach przed odrzuceniem...

Co gorsza zacząłem czuć i widzieć plastycznie swoje samobójstwo, coraz mniej rzeczy ma jakieś znaczenie, coraz mniej rzeczy jest przeszkodą.
Gdzieś wyczytałem, że "samobójstwo nie jest kwestią wyboru tylko pojawia się wtedy kiedy cierpienie przekracza siły do walki z nim"

zaczynam czuć, że zbliżam się do tej granicy i że mało co może mnie przed nią powstrzymać.

ps. na psycho chodzę ale nie mogę złapać kontaktu z terap. cały czas gada o własnych potrzebach i seksie :-(
erwin@
 

Postprzez pozytywnieinna » 24 lis 2008, o 13:57

zmien psychoterapeute!
czy probowaliscie szczerze z zona porozmawiac? macie dzieci?

czasem zdaje nam sie, ze swiat sie skonczyl, ze juz wiecej nie damy rade, ale warto zobaczyc co bedzie dalej, warto sprawdzic... mlody jeszcze jestes i wierz mi kazde klopoty da sie rozwiazac... czasem tylko trzeba wiecej czasu... i cierpliwosci.

takie niestety jest zycie, kopie po tylku, kiedy sie nie spodziewamy...

porozmawiaj szczerze z zona, moze ona czeka, czuje sie winna... moze cierpi jak ty..,.
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez erwin@ » 24 lis 2008, o 14:12

pozytywnieinna napisał(a):zmien psychoterapeute!
czy probowaliscie szczerze z zona porozmawiac? macie dzieci?
..,.

Mamy dzieci i chyba szczerze rozmawiamy ale po jej stronie jest jakaś bariera, jakiaś blokada za którą nie mogę dotrzeć. Może sobie to wmawiam ale chyba nie do końca jest ze mną szczera

pozytywnieinna napisał(a):czasem zdaje nam sie, ze swiat sie skonczyl, ze juz wiecej nie damy rade, ale warto zobaczyc co bedzie dalej, warto sprawdzic... mlody jeszcze jestes i wierz mi kazde klopoty da sie rozwiazac... czasem tylko trzeba wiecej czasu... i cierpliwosci.
..,.

Nie mam siły, cierpliwości i czasu, nie mogę dotrzeć poza pewną barierę. Niby wiem, że możemy być ze sobą ale nie chcę TYKLO być ze sobą

pozytywnieinna napisał(a):takie niestety jest zycie, kopie po tylku, kiedy sie nie spodziewamy...
..,.

W sumie to się spodziewałem, chciałem, żebym ją stracił wtedy w spokoju mógłbym odejść...


pozytywnieinna napisał(a):porozmawiaj szczerze z zona, moze ona czeka, czuje sie winna... moze cierpi jak ty..,.

Cierpi, czuje się winna, na pewno tylko raczej względem siebie niż mnie. Mnie brakło już w tym równaniu. Takie przynajmniej mam wrażenie
erwin@
 

Postprzez pozytywnieinna » 24 lis 2008, o 14:25

na drugim czlowieku nie konczy sie swiat, wiem cos o tym, bo jak mnie 3 lata temu maz zostawil, to pieklo jakie przeszlam jest nie do opisania...

ale powiem ci jeszcze jedno, stracilam ojca majac 13 lat, choc od tego czasu minely wieki, nadal mi go brak i tak bardzo za nim tesknie... nigdy sie nie pogodzilam z jego smiercia...wiem, ze moje zycie potoczyloby sie inaczej, gdyby zyl... czy to wlasnie chcesz zrobic swoim dzieciom???

wiem, ze jest ci ciezko, ze lata razem, ze wspomnienia, plany, wiem, ze boli...
a co sie wlasciwie stalo, jaki byl powod, ze cie zdradzila? jestem kobieta, moze moje spojrzenie na twoja sytuacje bedzie inne?
moze gdzies popelniacie blad i przez to mur nie moze runac...
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Zimna » 24 lis 2008, o 14:45

erwin@ tą barierę mozna pokonać, ale na to potzreba czasu, nie da się tak od razu wszystkiego naprawić. A żona powinna się skonkretyzować czy chce być z toba czy z kochankiem, jest dorosła i powinna potrafic podejmować decyzję?. Uważajcie tylko, żebyście ty i twoja żona w tym całym ferworze niepokoju nie zniszczyli dzieciństwa swoich pociech, najlepiej nie mieszać ich w sprawy dorosłych.
Avatar użytkownika
Zimna
 
Posty: 74
Dołączył(a): 30 wrz 2008, o 15:07
Lokalizacja: z doliny chłodu

Postprzez erwin@ » 24 lis 2008, o 14:54

No i tutaj właśnie pies jest pogzebany

Wiem, że nie musimy być razem. Wiem, że możemy i potrafimy być razem. Tylko nie wiem co wybrać. Wiem jak wpłynie to na córę ale wiem też jak teraz jest w domu i jak teraz zyjemy. Wiem to wszystko ale nie wiem co robić.

Gdzieś sobie ubzdurałem, że wyjście jest proste, ale coś cały czas trzyma mnie przy życiu. Coś powoduje, że jestem, ale coraz mniej sił by być. Zawalam pracę, naukę, dom, rodzinę, żonę bo nie mogę się na niczym skupić wciąż mam problem z tym - jak to wszystko odbierać jak sobie z tym poradzić, co wybrać i gdzie zmierzać. Z jednej strony myśl o rozwodzie jest taka płytka, bo nie mówi co będzie dalej, z drugiej bycie w związku po przejściach jest cierpieniem bo to jest wypalone w sercu, umyśle i duszy. Małżeństwo się rozpadło dawno temu, byliśmy ze sobą ona uciekła w jedno ja w drugie. To nic nie znaczy bo każdy radził sobie z nas z bólem w inny sposób. Bardzo długi romans/flirt zakończony zdradą która na pewno nie była dla niej czymś miłym i łatwym do przeżycia, coś co zmieniło jej nastawienie do mnie i do siebie. Coś w niej pękło a ja nie umiem żyć kiedy wiem, że to się stało i nie widzę w niej powrotu do nas. Możę powinieniem odejść a może dać jej dużo czasu by wrócić, by miała szansę na to by poczuć się znów bezpieczna, kochana, akceptowana.

Po prostu za dużo tego może i sam już nie wiem co o tym wszystkim mysleć. Mam wrażenie, że gdybym poczuł, że chce być ze mną to wtedy byłoby łatwiej ale z drugiej strony - jak ma mi to okazać?

Do tego dochodzi pustka we mnie, to uczucie osamotnienia, słabości, braku nadzei, żalu i chęci życia. Tak by się nim zachłystnąć, poczuć, że się żyje. Ze jest warto żyć...

Może czas na farmakologię ?
erwin@
 

Postprzez bunia » 24 lis 2008, o 15:17

Mam wrazenie,ze boisz sie konsekwencji bez wzgledu na to co nie zrobisz....albo myslisz o trzymaniu sie czegos kurczowo co sie skonczylo w nadziei,ze "jakos " to bedzie albo przeraza Cie to co Cie czeka czyli "nowe"......bez wzgledu jaka podejmiesz decyzje musisz wlozyc sporo wysilku aby wyjsc na prosta.
Kryzysy sa po to aby je pokonywac i nikt przez nie nie przeskoczy.....porozmawiaj z lekarzem....moze rzeczywiscie jest Ci potrzebna chemia przez jakis czas ale to nie znaczy,ze do konca zycia.....zycia ktore niesie duzo niespodzianek,rowniez i tych dobrych :wink: a wiec sporo jeszcze dobrego przed Toba....niestety wiekszosc z nas jest raz pod wozem raz na wozie :bezradny: ale to jeszcze nie swiadczy,ze zycia nie warto przezywac.

Pozdrawiam cieplo :slonko:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez erwin@ » 24 lis 2008, o 16:12

Ale gdzie szukać mocy, natchnienia, siły by dać sobie czas i przetrzymać ten zły okres? Przetrzymać złe myśli i nie zrobić nic głupiego, jak walczyć o związek skoro nie mam nadziei dla siebie i nie mam siły żyć?
erwin@
 

Postprzez flinka » 24 lis 2008, o 20:24

Na wstępie to witam Cię ciepło na forum :usmiech2:

Czujesz się przytłoczony i zrezygnowany? Zapewne jesteś zmęczony obecną sytuacją i nie widzisz sensownego (to znaczy chroniącego przed bólem Ciebie i rodzinę) wyjścia.

Pisałeś o myślach samobójczych. Nie będę przekonywać Cię jaką krzywdę, byś wyrządził swojej córce, to wiesz. Mnie przez bardzo długi czas towarzyszyły myśli samobójcze, wynikało to między innymi z przekonania, że ponieważ nie mogę znieść swojego życia (danego czasu, momentu w tym życiu!) to oznacza to, że wyjściem jest śmierć i że to właśnie jej potrzebuję. I wiesz dla mnie bardzo ważne i wspierające było zdanie, które ktoś mi wtedy napisał tu na forum, brzmiało mniej więcej tak: Ty nie pragniesz śmierci, Ty po prostu pragniesz lepszego życia. Takiego życia, które będzie zgodne z Twoimi potrzebami, ale żeby je osiągnąć musisz nad tym poprawować.

Uporządkujmy to trochę...

Czy Twoja żona powiedziała Ci co było przyczyną jej zdrady? Rozumiem, że zakończyła ten romans, tak?

Co jest dla Ciebie motywacją, by dalej z nią być? Z czym jest związany ten strach przed odrzuceniem?

"w codzienności brakuje sił, górę biorą lęki i fobie." - co masz na myśli?

"na psycho chodzę ale nie mogę złapać kontaktu z terap. cały czas gada o własnych potrzebach i seksie :-(" - Ma tu dokładnie takie samo zdanie jak Pozytywnieinna (pozdrowienia :) ), powinieneś zmienić terapeutę, bo to tylko strata czasu i zapewne pieniędzy. A jeśli będziesz go zmieniał i równocześnie chcesz ratować relację z żoną to pomyśl o terapii małżeńskiej!

"W sumie to się spodziewałem, chciałem, żebym ją stracił wtedy w spokoju mógłbym odejść..." - dlaczego wtedy mogłeś, a teraz nie?

Rozmawiacie ze sobą to dobrze, rozmawiajcie jak najwięcej, a jest szansa, że pokonacie tę blokadę. Rozmawiacie także o swoich uczuciach i potrzebach, o możliwości zmian i wspólnym zadbaniu, by je wprowadzić?

"Wiem, że możemy i potrafimy być razem." - Jeśli masz takie przekonanie to się tego trzymaj i walcz o to. :)

"Małżeństwo się rozpadło dawno temu, byliśmy ze sobą ona uciekła w jedno ja w drugie." - O tym w co uciekła Twoja żona pisałeś, a w co uciekłeś Ty?

"Mam wrażenie, że gdybym poczuł, że chce być ze mną to wtedy byłoby łatwiej ale z drugiej strony - jak ma mi to okazać?" - na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam, czego potrzebujesz? jak żona Ci to okazuje?

"Może czas na farmakologię ?"
Przede wszystkim na wspólną terapię z żoną. Jeśli czujesz, że potrzebujesz leków to wybierz się do lekarza, mogą zmniejszyć Twoje negatyne emocje, ale problemów w Twojej rodzinie one nie rozwiążą.

Ja jednak wyczuwam w Tobie nadzieję i mam nadzieję :wink: , że będziesz się jej trzymał
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez erwin@ » 25 lis 2008, o 13:45

Co so mysli samobójczych, nas razie znajduję wytłumaczenie, nadzieję, powody by tego nie robić, czasami jednak zbliżam się to tej cieńkiej granicy i tego się boję. Ze któregoś dnia po prstu nie znajdę sił by się rozmyślić ;-(

flinka napisał(a):Czy Twoja żona powiedziała Ci co było przyczyną jej zdrady? Rozumiem, że zakończyła ten romans, tak?

Romans jak zwykle w takich przypadkach był wynikiem jej, moich i naszych wspólnych problemów. Zakończonył się przed wyznaniem. Bez większych problemów, długi flitr zakończnoy klasycznie seksem ;-(
Boje się jednak, że nasze małżeństwo też w pewnie sposób umarło, na pewno brak w nim wielu rzeczy które dają siłę by walczyć a obecna wiedza jeszcze obojgu nam to utrudnia

flinka napisał(a):Co jest dla Ciebie motywacją, by dalej z nią być? Z czym jest związany ten strach przed odrzuceniem?

Strach przed odrzuceniem, samotność to było motywacją w tracie, teraz wiem, że nie musimy być razem. Ze albo zmienimy wszystko albo się rozstaniemy. Teraz wiem, że nie ma innej drogi, wtedy myślałem, że jest ok, teraz wiem, że zawaliliśmy oboje, że nie umieliśmy unaczej ale jest też szansa że będzie inaczej i teraz taką mam motywację

flinka napisał(a):"w codzienności brakuje sił, górę biorą lęki i fobie." - co masz na myśli?
flinka napisał(a):Lęki i fobie związane z wiedzą o zdradzie, odrzuceniu, rozstaniu - przecież skoro uciekła tak daleko to czy wróci a jeśli wróci to jako kto i po co.
Jak ma doła to myślę negatywnie o tym wszystkim :-(


flinka napisał(a):W sumie to się spodziewałem, chciałem, żebym ją stracił wtedy w spokoju mógłbym odejść..." - dlaczego wtedy mogłeś, a teraz nie?

Odejśc w sensie cielesnym - mysli samobójcze

flinka napisał(a):"Rozmawiacie ze sobą to dobrze, rozmawiajcie jak najwięcej, a jest szansa, że pokonacie tę blokadę. Rozmawiacie także o swoich uczuciach i potrzebach, o możliwości zmian i wspólnym zadbaniu, by je wprowadzić??


Tak ale wiesz, za za mało i za dużo nie można o tym rozmawiać. Potrzeba trochę czasu dystansu, przecież nasze małżeństwo rozpadło się przez nas, to że ona w romans a ja w pracę niczego nie zmienia. Małżeństwo umarło dawno, czy uczucie może się odrodzić - czas pokaże


flinka napisał(a):Przede wszystkim na wspólną terapię z żoną. Jeśli czujesz, że potrzebujesz leków to wybierz się do lekarza, mogą zmniejszyć Twoje negatyne emocje, ale problemów w Twojej rodzinie one nie rozwiążą.


Plan jest taki, rok samodzielnych żeby poukładać sobie w głowie i sercu. Potem zobaczymy tylko, że teraz czasami brakuje siły nadzieji i wiary

flinka napisał(a):Ja jednak wyczuwam w Tobie nadzieję i mam nadzieję :wink: , że będziesz się jej trzymał


Nadzieja jest wielka ale czy się uda? Związek to jedno, myśli i skłonności samobójcze to drugie. Nie chcę się zabić na złość jej że mnie zostawiła, nie z powodu braku nadzieji, nie z powodu zemsty. Brakuje sił by się z tym zmierzyć, brakuje nadziei by walczyć. Brakuje po prostu pary która zamiast napędzać maszynę idzie w gwizdek ;-( Stąd myśl o farmako
erwin@
 

Postprzez flinka » 25 lis 2008, o 23:24

"Ze albo zmienimy wszystko albo się rozstaniemy."
No i bardzo dobra myśl, ale co się kryje pod tym "wszystkim" i jakie działania mogą doprowadzić do tej zmiany? Bo samo założenie to jednak za mało, no chyba, że będziecie bierni i faktycznie się rozstaniecie.

"Tak ale wiesz, za za mało i za dużo nie można o tym rozmawiać."
Ale ja nie miałam na myśli tego, żebyście w kółko "wałkowali" temat zdrady. Ja miałam na myśli po prostu rozmowę z uwzględnieniem i podkreśleniem w niej Waszych potrzeb, emocji, wyobrażeń jak dalej razem żyć i jak to osiągnąć. Chodzi mi o to, żebyście w pełni ze sobą byli.

"Małżeństwo umarło dawno, czy uczucie może się odrodzić - czas pokaże"
Warto poszukać przyczyn i wyciągnąć z nich wnioski...

"Plan jest taki, rok samodzielnych żeby poukładać sobie w głowie i sercu."
W każdym razie dobrze, że oboje jesteście na terapii, pamiętaj jednak o tym, że łatwiej nauczyć się ze sobą rozmawiać i przepracować problemy chodząc razem na terapię, co oczywiście nie daje gwarancji, że odbudujecie Wasz związek. A co z tym Twoim terapeutą?


Swoją drogą jesteś bardzo zagubiony i niepewny w tym co chcesz, ale i w tym co czujesz, być może potrzebujesz nabrać do tego trochę dystansu...

Jeśli potrzebujesz farmakoterapii to nie zwlekaj i wybierz się do lekarza.

Pozdrawiam

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 460 gości

cron