Brak mi pomysłów.
http://pl.youtube.com/watch?v=oS9Nk1JkSes
Wszelkie uzależnienia są jak naczynia połączone w powyżej podlinkowanym filmie. Jeśli w jedno z takich naczyń zaczynam mocno dmuchać, żeby wypchnąć z niego płyn, to poziom płynu w nim się zmniejszy, ale automatycznie w pozostałych pójdzie w górę. Kiedy zaczynam walczyć z kilkoma nałogami naraz, to wystarczy że zostanie jedna niewinna "rurka", a zleje się w nią cały "płyn" wypompowany z innych.
A kiedy próbuję jednak dmuchać we wszystkie, czyli pozbawiać się dostępu do wszystkiego, co tylko może sprawić mi jakąkolwiek przyjemność (zero książek, internetu, gier, masturbacji, filmów, muzyki, spacerów, rysowania, pisania, seksu, kawy, snu, jedzenia... no, może prawie zero jedzenia) to przybiera to formę jakiegoś samoudręczania się - pozbawiam się prawa do robienia czegokolwiek, czego nie odbieram jako przykrego obowiązku. To owocuje szybko depresją (przykre obowiązki 24 godziny na dobę albo poczucie winy, do wyboru...) i załamaniem, w efekcie poluzowuję sobie więzy i jazda zaczyna się od nowa.
Więc jak właściwie zastąpić wycofywany nałóg czymś innym w taki sposób, żeby nie stało się to nowym nałogiem?