...¶wiatełko w tunelu

Problemy związane z depresją.

...¶wiatełko w tunelu

Postprzez Asmodus » 7 maja 2007, o 10:50

... moje zycie, długo pisać .... ale mimo problemów zaczynam widzieć ¶wiatłeko w tunelu, niestety zaczynam się bać bo nie wiem do czego zmierzam i co znajdę na końcu, czy poweidziałem tyle by mnie kto¶ zrozumiał, czy tylko by usprawiedliwić siebie. Czy faktycznie mam 'problem' czy tylko usprawiedliwienie czy mam siłę jeszcze walczyć czy już tylko wegetować. Ktos kiedy¶ powiedział... uważaj na marzenia bo mog± się spełnić... i zaczynam się bać, bo dużo już powiedziałem, więcej zrobiłem, ale czy nie szukam usprawiedliwienia a może boje się spojrzeć prawdzie w oczy
Staczam się i krzyczę ale nikt mnie nie słyszy... teraz krzyczę tutaj więc to objaw dna, tylko takiego od którego się mozna odbić czy takiego co wci±ga ?
Asmodus
 
Posty: 5
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:23

Postprzez kasia-de » 7 maja 2007, o 18:12

to jest objaw chęci pomocy sobie
kasia-de
 
Posty: 46
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:36

Re: ...¶wiatełko w tunelu

Postprzez flinka » 7 maja 2007, o 19:35

"Ktos kiedy¶ powiedział... uważaj na marzenia bo mog± się spełnić..."

Uderzyło mnie to zdanie... Czy boisz się, że je¶li spełni± się Twoje marzenia Ty nie będziesz umiał się z tego cieszyć, tego wykorzystać?
Pytam, bo często mam takie poczucie.

My¶lę, że to nie tylko usprawiedliwienia, przecież je¶li mógłby¶ być szczę¶liwy, miałby¶ zawsze siły to by¶ ich nie potrzebował. Wiesz czasami miałam uczucie, że co¶ wyolbrzymiam, że chowam się za tarcz± z napisem "depresja", ale przecież nie wymy¶liłam sobie cierpienia i lęku. Jasne mógłby mi kto¶ powiedzieć: co to s± za problemy? wiesz jak poważne maj± inni? (i nieraz to słyszałam), ale przecież to nie zmienia prawdziwo¶ci moich przeżyć. Cierpienia się nie wymy¶la... Chociaż oczywi¶cie warto d±żyć do zmian, do odpowiedzialno¶ci za swoje życie, ale we wła¶ciwym tempie, nie za wszelk± cenę.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez bunia » 7 maja 2007, o 22:22

To rzeczywistosc w ktorej sie znajdujesz znasz.....mimo wszystko dlatego czujesz sie "pewnie"......"nowe" jest zawsze nieznane i dlatego niepewnosc i lek ale przyszlosc nie musi byc ani gorsza ani lepsza ....jest zawsze inna....nie boj sie zmian....sa one czescia naszego rozwoju.
Pozdrawiam cieplo.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Asmodus » 8 maja 2007, o 01:32

@flinka --> jestem szczę¶liwy, marzenia się spełniły i nie umiem z tego czerpać, chciałbym zanurzyć się w nich po szyję ale nie potrafię, zawsze w rogu na skraju widzenia czycha na mnie lęk... mam to za co dałbym się zabić... no może nie ideał ale jest na 5-, dom rodzina praca tylko ja gdzie¶ ....

kto¶ kiedy¶ powiedział
bieda to nie stan portfela tylko duszy
- ja jestem emocjonalnym biedakiem, mam wszystko w zasiegu ręki, tylko brać i cieszyć się z tego. Życie pod tym wzgledem naprawdę mnie rozpieszcza... moim bólem i strachem jest to ze mogę to stracić lub zniszczyć i podswiadomie (moze) chce to zniszczyc by uwolnic sie od tego a moze po prostu nie potrafie tego udzwignac, zawsze wychodze obronna reka z wielu opresji, moje błedy sa wybaczane i czasami nawet zostaje na koniec za nie nagrodzony, na serio zycie mnie rozpieszcza, mam wiecej niz potrafię lub potrzebuje ale moja dusza płacze bo trace to kazdego dnia, nie kozystam z tego, nie ciesze sie tym i to mnie pograza i ciagnie w dół
Asmodus
 
Posty: 5
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:23

Postprzez flinka » 8 maja 2007, o 09:50

"bieda to nie stan portfela tylko duszy"

Zgadzam się z tym w pełni... To od nastawienia, odczuwania w dużej mierze zależy czy jeste¶my szczę¶liwi. Można mieć naprawdę mało, być "skrzywdzonym" przez los i czerpać z życia rado¶ć, je¶li znajdzie się w nim t± cz±stkę, która dla danego człowieka jest piękna i ważna. Dla mnie ogromn± warto¶ci± jest miło¶ć, rodzina, w ogóle bliscy ludzie... Ale rozumiem, że maj±c to można czuć tak silny lęk przed utrat± bliskich, że zabija on prawie całkiem rado¶ć płynyn±c± z obcowania z nimi. Ja często mam tak z moimi rodzicami, że moje bycie z nimi często podsycone jest pełn± strachu my¶l±, że przecież ich utracę, że nie s± młodzi, że pewnego dnia się obudzę a ich nie będzie. Nawet pisz±c to paraliżuje mnie strach i napływa rozpacz. A przecież nie powinni¶my zatruwać sobie teraĽniejszo¶ci, z której można czerpać rado¶ć, my¶l± o tym co będzie, bo przecież takim my¶leniem przyszło¶ci i tak nie zmienimy. A wiem też po sobie, że taki lęk potrafi odsuwać od bliskich osób, nie wiem może w pod¶wiadomo¶ci jest jaka¶ ochrona, że skoro tak boimy się utraty to lepiej się a byt mocno nie przywi±zywać.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez kilmax » 8 maja 2007, o 10:00

Asmodus!
Na Twoim miejscu dałbym sobie troche czasu. Nie oceniaj tego wszystkiego predwcze¶nie. Moim zdaniem życie samo przynosi to, co trudne. Dlatego trzeba się zaj±ć tym co trzeba zrobić. "Dosyć ma dzień swojej biedy".

Morze być jeszcze tak, że ten ¶wiat, który Cię otacza jest za mały, zbyt znany Tobie. W takim przypadku wyzwaniem jest ukierunkować swoj± moc we wła¶ciw± stronę, by rozbudowywać nie niszcz±c.

Np.: zastanów się nad swoj± relacj± do Boga - może tego Ci wła¶nie brakuje.
Oczywi¶cie zgaduję - bo za mało napisałe¶ o sobie.
Potraktujcie mój wpis z przymróżeniem oka :wink:
Avatar użytkownika
kilmax
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 19:52

Postprzez smutna16 » 8 maja 2007, o 18:50

rozumiem cię...boisz się przyszło¶ci...ale tak naprawdę ważna jest teraĽniejszo¶ć..bo przeszło¶ci nie zmienisz...a przyszło¶ci nie da się odgadn±ć...więc należy się cieszyć tym co się ma...ale jak... :cry:
smutna16
 
Posty: 101
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:01

Postprzez Asmodus » 8 maja 2007, o 21:21

wiecie... w sumie to jest jak zwykle całkiem inaczej i wszystko jest proste jak tylko proste może być życie

Jestem d* bo co pewien czas robię Co¶ za co się wstydzę i wiem, że To wróci... czy robię to dlatego ze mam doła, czy dołuje się przez to co robię.... kto wie.... z dokładno¶ci± co do minuty co pewnien czas co¶ we mnie pęka i mam ochotę zrobić co¶ takiego jak Jack w Lsnieniu, lub po góralsku posprz±tać dom (przez okno z tym wszystkim) i sam nie wiem co jest pierwsze

Co dzień do czego¶ się zmuszam i z czym¶ się zmiarzam, co dzień robię co¶ czego bym się nie spodziwał....
pierwsza praca - pamiętam pierwszy dzień w stolicy (jestem z prowincji :-), porzyjechałe bez załatwionego noclegu
pierwsza samotna jazda samochodem to Warszawa
dzis pierwsza rozmowa z obcokrajowcem w języku którego nie znam ;-) jutro pierwsze spotkanie na kawie - mam nadzieję ze dobrze zrobumiałem bo to służbowa sprawa - co gorsza na serio - bardzo słabo znam angielski - co¶ w stylu ... 'How are jak to się mówi po angielku się masz' ? I wcale się tego nie boję - może to z głupoty a może po prostu tak trzeba...
zawsze jest co¶ pierwszy raz i zawsze trzeba się z tym zmierzyć... im szybciej tym człowiek krócej się boi. Gwiazdy wiedz± co jest dla mnie - Bóg mnie to tego zmusza, jesli uciekam to i tak mnie to osaczy - tak jak dzisiaj z tym niemiaszkiem - nie było wyj¶cia... albo albo

ale dzisiaj smuci mnie fakt ze jestem tak .... (tutaj cała litania brzydkich słów na mój temat) dla jedynych ludzi na których mi naprawdę zależy... na codzień jest super, przychodzi jednak chwila i co¶ we mnie pęka... może to przez pracę, może stres, może zmęczenie a może ... ale... wtedy nic innego się nie liczy tylko zadawanie bulu, 10 pkt za płacz, 25 jak juz nie che ze mn± rozmawiać, 50 kiedy widzę w jej oczakch pytanie dlaczego...
póĽniej tydzień barykady, twardziela przecież to nie rusza a póĽniej kolana i błaganie o lito¶ć... Jednego dnia nurzam się w odmętach zniszczenia, innego krzyżem leżę i błagam o wybaczenie...

Gdyby kto¶ się mnie spytał dlaczego... nie znajdę w życiu odpowiedzi, je¶li kto¶ się spyta z jakiego powodu... wstyd się przyznać ze to błachostka

Dzisiaj jest dzień refleksji... jutro... (no może w czwartek bo ze strachu jeszcze zaczekam) kwiatów i błagania o wybaczenie... a póĽniej czekania na..... no wła¶nie co było pierwsze kura czy jajko?
depresja czy destrukcja ?
Asmodus
 
Posty: 5
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:23

Postprzez kilmax » 9 maja 2007, o 09:00

Go¶ciu!
Ale jedziesz po bandzie!
Jak Ci ciężko, że żyjesz jak Ci się chce, to olej "chcenie mi się" i żyj jak Ty chcesz!

Chodzi mi o to,
że czasem trzeba dać sobie chwilę czasu, żeby się zastanowić, żeby powrócić do tej najbardziej podstawowej cz±stki naszego "ja". Chodzi mi o to, co stoi u podstaw marzeń i wizji, które potem realizujemy. To obraz, słowo, gest, które staj± się mianownikiem całego sensownego budowania.
Realizacja swoich wizji, intensywne parcie do przodu, przeładowanie życia może zatrzeć pamięć o tym mianowniku, może uczynić go w naszych oczach groteskowym a wtedy zaczyna się dryf.
Wraz z utrat± tej tożsamo¶ci samego siebie ginie sens.
Powracaj±c do pdstaw naszego "ja" można odnaleĽć miło¶ć do bliskich, rado¶ć spełnienia i spokój pełen mocy.

Piszę to troche beznadziejnie, bo widzę, że jeste¶ chłop z jajami i nie dasz się tak łatwo przekonać na códze pomysły. Niemniej lojalnie dzielę się z Tob± moim zdaniem.
Avatar użytkownika
kilmax
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 19:52


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 118 gości