dzieci a rozstanie matki z kolejnym facetem

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez AdriannaNW » 20 lis 2008, o 01:18

...no nie do konca, czasem jestem malo konsekwentna, ale napewno zostane tu, tylko chyba przejde na inne forum, bo najpierw musze siebie do porzadku doprowadzic, a wtedy moje dzieci beda szczesliwe - tylko jak ja bede szczesliwa, a bede, musze....tak sobie troche wmawiam....
pozdrawiam wszystkich!
AdriannaNW
 
Posty: 9
Dołączył(a): 17 lis 2008, o 23:58
Lokalizacja: NIEMCY

Postprzez flinka » 20 lis 2008, o 15:04

Znów się uśmiechnęłam czytając Twoje słowa. :usmiech2:

Mam poczucie, że odnajdujesz w sobie siły, to wspaniale! I równocześnie to co napisałaś świadczy o tym, że zyskujesz świadomość sytuacji. Tak, masz rację zadbanie o siebie to podstawa i jestem przekonana, że Ty i Twoje dzieci możecie być szczęśliwe.

Dobrze, że tu zostajesz...

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez AdriannaNW » 21 lis 2008, o 13:14

fajnie, ze tu trafilam....
troche sie wyjasnilo z tym ostatnim...
piszemy do siebie, wczoraj rozmawialismy przez telefon....
on mnie chyba kocha....nie wiem
ale nie rozumie mnie, tez duzo przezyl, jego matka miala taka dziwna chorobe, zbierala wszystko, ale bierze cos tam i jest troche przymulona, ale szczesliwe, normalne dziecinstwo, wydaje mi sie ze przynajmniej normalniejsze duzo od mojego....
no i nie rozumie mnie, probowalam, odpowiadalam mu troche o moim zycie, tzn, te najwazniejsze rzeczy, staralam sie troche wytlumaczyc juz na poczatku znajomosci, ze nie wiem czy bede umiala `byc normalna`` , ze jakies skutki tego sa, ze pracowalam troche nad soba i ze wszystko robie zeby byc inna od mojej matki, ale nie do konca mi wychodzi, teraz po rozmowach z nim, przemysleniu tego wszystkiego okazuje sie, ze wlasciwie to o wiele za malo mi TO wychodzi, nie chce byc taka, nie akceptuje siebie, nie umie sie odnalezc w tym zwiazku, jestem egoistka, nie umiem podejsc jego dzieci, nie wiem jak z nimi rozmawiac, nie umiem okazac czulosci i probuje sie nimi interesowac, probuje,, on twierdzi, ze za malo daje z siebie, ze sie nie interesuje, tak samo nim, tylko pytam, rozmawiam, ale nic nie pomagam, on nie widzi, ze mi zalzy, a tyle dla mnie zrobil, tylko przestal, bo sie wypalil, za malo z siebie dawalam, nic wlasciwie , tylko bralam...
on chce zobaczy ze mi naprawde zalezy, jego dzieci sie nie czuja akceptowane przeze mnie, a ja je o poczotku, akceptuje, tylko nie umie do nich podejsc, ja mam male dzieci, on-duze, ale nie dorosle....i to wsyzstko takie trudne...
moze naprawde jestem egoistka, musi cos w tym byc,
moze to przez to ze zawsze musialam liczyc tylko na siebie, troszczyc sie o siebie itd, nauczylam sie sama sopbie radzic, i dzieci-jest ciezko okazywac im milosc, nieraz krzycze i robie to co moja matka-wyzywam-nienawidze sie za to, nie umie im dac takiej milosci, jakiej bym chciala, atak bardzo bym chciala, jest za bardzo smutna, moja mama sie smiela tylko jak wypila....moje dzieci chca miec usmiechnieta mame, a ja nie nie umie sie nauczyc radosci z zycia, przeciez nie jest teraz u mnie tak zle, ja sie uspokoilam, nie czuje sie bezradna, sfrustrowana, jak w polsce, z mama mieszkajac....i nie umie sie z tego cieszyc....
no i tak nie umiem byc taka matka jaka bym chciala....
nie umiem byc partnerka w zwiazku, narzekam jak matka, jestem ciagle nie zadowolona i malo sie usmiecham...kto chce taka kobiete miec?no i czuje sie winna, bo jestem chyba jednak raczej napewno troche egoistka, nie chce taka byc, moze nie umie dzieciom milosci takiej jak matka powinna dac, wiec tez facetowi, no i jego dzieciom...
ide zraz do rugiej pracy :(
pozdrawiam flinka, fajnie ze jestes :D
AdriannaNW
 
Posty: 9
Dołączył(a): 17 lis 2008, o 23:58
Lokalizacja: NIEMCY

Postprzez ewa_pa » 21 lis 2008, o 20:35

Wiesz dzieci czują i cierpią moja siostra tez ma 2 je juz nastoletnich dzieci przez ich zycie przewinelo sie mase facetów teraz niesety sa problemy z dziecmi są zaniedbane i maja problemy z soba natury emocjonalnej dobrze ze Ty widzisz problem i chwała Ci za To jest to dowód na to ze chcesz byc dobrą matką a chcieć to móc wiec powodzenia życzę
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez flinka » 21 lis 2008, o 22:58

Cześć Adrianna :usmiech2:

Wiesz nie zmienisz się z dnia na dzień, choćbyś nie wiem jak się starała, na to potrzeba czasu. Musisz to zaakceptować i doceniać się za każdą nawet drobną zmianę, bo inaczej wciąż będziesz się skazywać na poczucie winy.

"no i tak nie umiem byc taka matka jaka bym chciala...."
Może spróbuj poszukać w sobie tego jaką matką chciałabyś być, trochę tu o tym pisałaś, ale spróbuj to jeszcze uporządkować. Wiesz może Ci być ciężko dawać miłość, bo sama jej nie otrzymywałaś. Ale przecież kochasz swoje dzieci, więc to jest najważniejsza podstawa.

Piszesz, że krzyczysz na dzieci i je wyzywasz. Wyniosłaś z dzieciństwa taki wzorzec komunikowania swoich emocji. Ale to można zmienić! Musisz tylko nad tym popracować. Gdy Twoje dziecko robi coś co Cię złości to powiedz mu: "Jestem zła, gdy tak się zachowujesz" i wytłumacz mu co robi nie tak. To też jest sposób wyrażania emocji, początkowo będzie Ci ciężko, bo szybciej uwalnia się złość przez krzyk. Ale z czasem nauczysz się, że tak też można likwidować napięcie. A Twoje dzieci wtedy będą czuły się szanowane i łatwiej będzie im zrozumieć czego od nich wymagasz (krzyk i wyzwiska wywołują lęk, a to bardzo utrudnia zrozumienie wypowiedzi, zwłaszcza gdy jest chaotyczna). Mówiąc dzieciom o swoich emocjach, będzie łatwiej zarówno Tobie, jak i one nie będą czuły zagubione w tym co same przeżywają. Jakbyś potrzebowała jakiej rady czy wsparcia to pisz dobrze?

Masz problem z okazywaniem czułości tak? A przytulasz swoje dzieci? Mówisz im, że je kochasz? Chwalisz je za osiągnięcia? Rozmawiasz z nimi? To bardzo ważne, żeby dużo rozmawiać to buduje więź i tym samym Ty uczysz się kontaktu z nimi.

"moje dzieci chca miec usmiechnieta mame, a ja nie nie umie sie nauczyc radosci z zycia"
Nie zadręczaj się tym, to nie jest Twoja wina. Najważniejsze jest, żebyś była wobec nich szczera i mówiła im, że "Tak, czuję się smutna", a nie zapewniała je, że jesteś wesoła i wszystko jest w porządku kiedy tak nie jest, wtedy faktycznie będą czuły się zagubione i przestaną mieć do swoich odczuć zaufanie.

Dobrze to teraz odnośnie sytuacji z Twoim (?) mężczyzną (właśnie jak o nim myślisz?)...
"on mnie chyba kocha....nie wiem "
Nie mówił Ci co do Ciebie czuje? A co Ty czujesz do niego?

Rozumiem, że jemu przeszkadza to, że zbyt mało się angażujesz, tak? Zastnawiałaś się co Ci przeszkadza w tym, by zaangażować się mocniej? To bardzo ważne, byś to wiedziała! Wtedy można coś zmienić! Boisz się, że nie sprawdzisz się w roli jego partnerki? Boisz się, że Cię nie zrozumie, nie zaakceptuje taką jaka jesteś? Boisz się, że zaangażujesz się, a on Cię zostawi?

Myślę, że warto byłoby z nim jeszcze raz porozmawiać o tym czego od siebie wzajemnie oczekujecie (także Ty od niego!), z czym jest Wam trudno (z czym Tobie, a z czym jemu). Ważne jest także, byś mu powiedziała, że chcesz się postarać, że Ci zależy (jeśli tak jest), ale że musi on się liczyć z Ty, że nie zmienisz się od razu, że to będzie trwało.

"nie umie sie odnalezc w tym zwiazku"
Co konkretnie masz na myśli?

"tylko pytam, rozmawiam, ale nic nie pomagam"
Pytałaś go w czym oczekuje od Ciebie pomocy?

"jego dzieci sie nie czuja akceptowane przeze mnie"
Pytałaś go co takiego robisz, że tak się czują?

"kto chce taka kobiete miec?"
Chyba jednak ktoś chce. :wink: Ktoś się do Ciebie odezwał i stara się rozmawiać... Także odpowiedź już masz.

To tyle... Jakbym napisała coś niejasno to o tym napisz.

Pozdrawiam Cię i przesyłam :usmiech2:

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Poprzednia strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 219 gości

cron