przez rds » 19 lis 2008, o 16:38
To jest złe.
Przykładowo: dochodzi do zbliżenia z dziewczyną. Jest fajnie, oboje jesteśmy na siebie ,,napaleni", tzw gra wstępna jest bardzo udana.... poźniej przychodzi ta chwila na którą ja tak czekałem.... wtedy pojawiają sie myśli, po co to wszystko, to co jest pomiędzy nami to jest tylko pie....na chemia w mózgu. Zaczynam niepotrzebne rozważanie nad takimi sprawami, oczywiście nie przerywam tego co zaczelem.... ale to już nie to...
Przykład nr2:
Pracuje, dobrze zarabiam, nie jestem szczególnym wykształciuchem, ale mimo tego mam dobrze płatną pracę, takąktórą lubie. Zaczynam dzień w pracy, jest super, w myśli krązy moja stawka godzinowa.... Pięknie ładnie... a tu raptem po co to wszystko, robie i robie przerobie tak do 65 lat kilka lat pożyje i do piachu, jaki jest sens tego... Juz we wcześniejszych postach pisałem jak ja dziele życie na jakie etapy, że dla mnie to jest bezsensowne, nie chodzi mi o to ze za krotko zyje, ze nie chcialbym umierać czy coś takiego, nie o to mi chodzi. Mam świadomość zycia które jest jałowe, od czasu do czasu przyjemności i znowu praca dom i tak wkolko. Dodatkowo pojawiaja mi sie myśli w głowie (te pytania sobie kazdy chyba zadaje) kim tak wlasciwie jestem, skąd ja się wzielem na tej planecie, jak to wszystko powstalo i tak potrafie nad tym myslec godzinami......Z igły robie widły.
Nigdy nie żyłem informacjami którymi karmią nas media, zawsze chcialem wiedzieć wiecej, zawsze duzo czytalem na rozne tematy, zawsze wszystko we wlasnym zakresie bardzo dokladnie wszystko analizowalem, krok po kroku, chocby rozne terie kospiracyjne, najbardziej znana wtc której poświeciłem prawie wszystkie wieczory przez pol roku.... analizy filmów, klatka po klatce, analizy zdjęc..... itd itp.... To taki przykład podałem. Ale jest tego naprwde całe mnówstwo.
Chcąc nie chcąc pamiętam wszystkich znajomych nr telefonów, całego osiedla numery rejestracyjne z samochodów, nr rejestracyjne jeszcze nauczycieli ze szkoly sredniej, wszystko na co patrze czego slucham jest mi bardzo podejrzane, nie potrafie tak jakoś zyć normalnie, nie potrafie zacząc jakiejś roboty i tak po prostu zostawić na następny dzień. Bede robil od switu do nocy az skoncze, wtedy dopiero mam satysfakcje. Nawet jak mam jakies roboty u kogos, robie to bardzo dokladnie. Prawie zawsze slysze jak sie rozliczam z kim za robote, że ja to robie tak jakbym robil to dla siebie, takiej dokladnosci jeszcze ten ktos nie widzial. Podobno ja się nigdy nie uśmiecham, tylko patrze gdzieś w kąt i do mnie nawet nie dociera glos kogos kto w tej chwili do mnie mowi. Czesto tak wlasnie bywa. Tak samo jest w pracy, jak robie to niema nic innego poza praca, tak sie wciągam że po prostu jestem nieobecny dla innych. Zawsze mialem takiego hopla na punkcie dokladnosci. Moze to akurat nie jest zle, ale napewno nie powinienem az tak bardzo w to sie wciagac........