dzieci a rozstanie matki z kolejnym facetem

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

dzieci a rozstanie matki z kolejnym facetem

Postprzez AdriannaNW » 18 lis 2008, o 01:53

to byl juz trzeci wciagu roku...tym razem milao byc inaczej. to bylo przynajmniej tak to wygladalo z poczatku, z obu stron, jak 2 polowki jablek, mial byc slub, zamieszkanie razem, facet odszedl, tylko, ze pozwolilam, zeby dzieciom mowil, ze je kocha, one pierwsze zaczely jemu to mowic, to moja wina, ze zaufalam i pozwolilam na to, nie ma usprawiedliwienia w tym, ze po pierwszych tych slowach probowalam przekonac go, ze dla ich dobra niech tak nie mowi, slepo zakochana, wyidealizowalam faceta i juz we wzystko wierzylam...i tak dzieiciom brakuje, powiedzialy ze chcialyby go widziec, kiedy przyjedzie, zeby chcialy zebysmy byli rodzina, on ich tata...wiem, to moja wina, ale prosze o pomoc, co im mowic i o krytyke mojej osoby tak, zebym nigdy wiecej nie zrobila tego moim corkom prawie (5 i 6 lat)
AdriannaNW
 
Posty: 9
Dołączył(a): 17 lis 2008, o 23:58
Lokalizacja: NIEMCY

Re: dzieci a rozstanie matki z kolejnym facetem

Postprzez ewka » 18 lis 2008, o 13:37

Przeczytałam Twój post dwa razy wcześniej i nie umiałam nic napisać... widzę, że czujesz się rozczarowana pomocą, której nie otrzymałaś. No to przeczytałam trzeci raz i jedyne, co mi przychodzi do głowy to to, że zafundowałaś dzieciom kalejdoskop facetów (3 w ciągu roku to niezły "wynik" - przy dzieciach wynik tym bardziej imponujący)... kalejdoskop, a one w każdym na pewno widziały potencjalnego tatusia, bo dzieci chcą mieć tatusia na co dzień w domu.

To tyle, jeśli chodzi o krytykę, ale! nie Twojej osoby... ale tego, co nieopatrznie zrobiłaś. Bo wydaje mi się to bardzo lekkomyślne - nie jesteś sama, a wrażliwość dzieci można szybko złamać, szkoda byłoby.

Jeśli chodzi o to, co im teraz mówić... myślę, że taka szczerość "do połowy" - nie przyjdzie, bo nie będzie już przychodził. Wyprowadził się, wyjechał. Myślę, że to lepsze niż jakieś kłamstewka, po których miałyby czekać, czekać, czekać... a błędy ludzka rzecz - dobrze byłoby, gdyby chroniły przed kolejnymi takimi samymi. I nie daje mi to spokoju - dlaczego angażujesz dzieci w swoje historie miłosne?

Pozdrawiam... nie obrażaj się na forum - Twoja sytuacja jest dość skomplikowana i nawet ja, taka rozgadana zwykle, nie umiałam nic napisać.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 18 lis 2008, o 13:54

Mozesz ewentualnie wyciagnac jakies wnioski na przyszlosc,czegos sie nauczyc.....nie da rady uchronic dzieci przed wszystkimi nieszczesliwymi przezyciami.....kierowalas sie dobra intencja a ryzyko jest zawsze.....dzieciom nie musisz wszystkiego tlumaczyc a tylko przedstawic sytuacje w jakiej sie znalazly i pomoc im zaakceptowac......tak mysle.

Pozdrowka :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez flinka » 18 lis 2008, o 16:11

Adrianno, Twoje córki muszę wiedzieć, że On więcej nie przyjdzie, nie ma sensu opowiadać im bajeczek, ale też zbytnio wciągać w swoje sprawy. Zgadzam Tu się w pełni z Ewą. Powinnaś być blisko nich, by miały poczucie, że od Ciebie dostają miłość i Ty ich nie zostawisz. To tyle odnośnie rozwiązania aktualnej sytuacji. Resztę musisz zrobić sama, tak by zadbać o swoje dzieci. Jesteś odpowiedzialna za swoje córki i za obecną sytuacje, odpowiedzialna, nie winna. I mam nadzieję, że tak się zachowasz...

Teraz odrębna sprawa... Gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Dlaczego trzech facetów w ciągu roku? Odczuwasz lęk przed samotnością? Co się dzieje, że te związki tak szybko się kończą? Masz świadomość, że problem nie tkwi w tym, że kolejny mężczyna odszedł, a w tym, że rozpaczliwie szukasz kogoś i albo źle wybierasz, albo nie potrafisz zbudować głębszej relacji, albo...? Szukałaś przyczyn? Musisz zająć się pracą nad sobą, bo sytuacja będzie się dalej powtarzała. Być może potrzebujesz jakiejś zewnętrznej pomocy.
Więcej nie napiszę, bo nie znam szczegółow problemu.

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez ewka » 18 lis 2008, o 21:13

flinka napisał(a):Musisz zająć się pracą nad sobą, bo sytuacja będzie się dalej powtarzała. Być może potrzebujesz jakiejś zewnętrznej pomocy.

No właśnie... to istotna uwaga. A Adrianna coś nam uciekła...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez AdriannaNW » 19 lis 2008, o 00:29

---------- 22:39 18.11.2008 ----------

dziekuje bardzo za odpowiedzi...
to zaczne od poczatku. tata gornik :P mama w domu, dwoch starszych braci, mama cos zawsze miala nie tak z glowa, nie wiem kto pierwszy zaczal pic, w domu tylko klotnie, oboje pili az nie umieli chodzic, nigdy nie slayszalam zeby sie dobrze, milo do siebie odzywali, mama "probowala" sie nie raz truc, podcinac zyly itd, ja sie przejmowalam, pilnowalam jej od malego, myslalam ze chce to zrobic, wtedy nie wiedzialam ze tylko zeby zwrocic na siebie uwage..., przelalo sie duzo krwi (mojej mamy) - tata ja bil...(pozniej ja w w.10lat) przeprowadzilysmy sie z mama do meszkania je, wtedy, faceta (teraz maz) mial dwoje dzieci, nie byl dla mnie nigdy ojcem, bylo to samo co z matka, ja chodzilam na dyskoteki, olalam dobra szkole po dwoch i pol roku, wazniejsza byla zabawa i...iszukanie faceta, ciepla, bezpieczennstwa, milosci, dowartosciowania, bo czulam sie nikim, nigdy nie czulam sie kochana przez matke, zawsze wyzywana od najgorszych, nigdy za nic nie pochwalona, chociarz uczylam sie bardzo dobrze, tez mi sie zdazalo jak sie postaralam...ale nie ja zawsze najgorsza...wychodzilam z domu sie martwilam, czy jak wroce ze szkoly, czy mama jszcze bedzie zyla...
po zawaleniu szkoly, siedzialam poltora roku w domu, niby szukajac pracy, szkoly, ale ja nie umialam, nie wiedzalam jak szukac, gdzie, co i jak (dlatego zmarnowalam te poltora roku, wiec w sumie wyszlo 4 lata)...
znalazlam szkole-liceum wieczorowe i sie wzielam za nauke, dzieki paru madrym, zmienilam sie kompletnie w przeciagu paru lat...przestalam imprezowac, chociarz nie do konca, ale przestalam cpac, z osoby zawsze chetnej do wszystkiego stalam sie przeciwniczka i probowalam "nawracac" , przestalam pic, pozniej przestalam palic, juz wtedy myslalam o dziecku, tylko nie bylo nikogo konkretnego, ale wtedy sie zakochalam - byl ktos wyjatkowy, idealny, wtedy dla mnie i dzisiaj nawet tez - bardzo dobry czlowiek(wtedy mialam 20 lat dzis-28) spotykalismy sie miesiac, on o 15 lat starszy, ale nie-nie byl jak ojciec, wygladal na 30, mial bardzo dobry charakter, nie wykorzystal mnie, wiedzial ze ja mloda-za glupia, no jasne ze inaczej myslaca, mniej doswiadczona, za wielka roznica, juz wtedy to zrozumialam dlatego nawet nie chcialam sie spotkac po jakims czasie, wiedzialam, ze nie pasujemy....
no i stwierdzilam , ze juz nie chce dluzej czekac, ze obojetnie jaki bedzie nastepny, chce miec rodzine, ktorej nigdy nie mialam, dziecko.....
no i nastepny wydal sie idealny, bo na wyglad nie patrze, nie moze byc gruby, i pare takich tam.....no i chcial miec dziecko, ze starszy po rozwodzie, to sobie owinal mnie...no i szybko przyszlo na swiat dziecko....
zanim jeszcze przyszlo on chcial sie rozstac, ja nie, latalam jak glupia, dzwonilam, sprawdzalam-to pozniej....
nie kochalismy sie prawie wcale, za drugim razem wpadlam...
tragedia. ciagle mieszkajac u chorej matki, alkocholiczki, ktora miesza alk. z psychotropami pol zycia. ja w jednym malym pokoju z dwojka dzieci. z mama i jej mezem ciagle krzyczenie, zmienne nastroje...ponizanie, obrazanie, a ja nie moglam nic zrobic.....
ojciec dzieci tez byl alkoholikiem, bral mnie na litosc, uzalal sie, obrazal, wychodzil, nie przychodzil, ja dzwonilam darlam sie, on przychodzil jak miala czas, wpadal na chwile, do dzieci, winil mnie, ja probowalam rozmawiac, on sie nie odzywal, zaczal pisac listy....
mama budzila dzieci, czaskala wszystkim po nocach, juz jak bylam w ciazy z drugim dzieckiem, wyzywala mnie od najgorszych, ja nie moglam wyjsc z domu bo gdzie z malymi dziecmi sie szlajac, znajomych stracilam, bo oni jeszcze zyli tym zyciem co ja kiedys, rodziny zadnej
szukalam pomocy w osrodkach roznych, do domu przychodzil dzielnicowy, nic nie pomagalo, pani z osrodka tez wpadla 2 razy, ale trafilam na taka co tez cos nie tak miala z glowa....swietnie sobie pogadala z mama...nic nie dalo, chcialam ja dac na odwyk, dowiedzial sie, ze tez mam problem z soba, juz wczesniej o tym troche czytalam, ale sie balam szukac pomocy w jakichs osrodkach, no i byla sprawa, w domu jeszcze gorzej, jej maz alkoholik ja bronil w sadzie, no i leczenie stacjonarne....byla 2 razy wciagu roku bo sprawdzilam...
szukalam mieszkania, w moim miescie czeka sie conajmnie 8 lat...
bylam u wiceprezydenta miasta w sprawie mieszkania...
ojciec dzieci okradal mnie, moja mame podobno, pil z nia jak ja bylam w szkole, a ja sie do niego przeprowadzilam, wtedy nie wiedzialam ze pije, bo nigdy nie poczulam, nie wiem, jak on cos powiedzial, lykalam od razu....mial jakas prace, ale zawsze sie wykrecal ze nie zarobil nic, ze go oszukali, ze jeszcze nie zaplacili i tak ja mu kupilam ubranko, zeby ladnie wygladal, bo przeciez musial wygladac zeby znalezs prace, zebysmy mogli zamieszkac razem itd., dawalam mu kase, az stwierdzilam, ze moze jednak lepiej jak sprobuje u niego zamieszkac, gdzie trzeba ciepla wode grzac na gazie zeby sie okapac, w jednym duzym pokoju, a wdrugim siostra z facetem i tez 2 malych dzieci...
wtedy wieksza corka miala1 i 4 miesiace, a mlodsza miesiac. nastepny koszmar, facet zrobil zakupy,pobyl chwile z dziecmi, nakarmil raz wciagu dnia i znikal za praca....przychodzil pijny wtedy juz nie dlawalam sie nabrac, w pierwsza noc zostalam okradzona, dowiedzialamsie juz wczesniej ze ta cala rodzinka kradnie, a mimo to w jeszcze wieksze gowno sie wpakowalam, pozniej zaczely znikac ubranka duzieciom, siostrzyczka sie nawet rzucila na mnie, pozniej okradli mnie z wiekszej sumki ktora babcia przyslala z niemiec, pozniej wylalam mu na twarz mleko dziecka, bo nie chcial nawet nakarmic w nocy, a corka miala kolki , bo po misiacu karmienia musialam przestawic ja na mleko, bo nie chcialam pic kawy i karmic dziecko, a musialam pic, bo w tym czasie zdawalm jescze probna mature, no i kiedy mialam sie uczyc jak nie w nocy, a facet sobie spal....wiec po wylaniu mleka zaczal mnie udsiac, wtedy na drugi dzien, mialam kontakt z mama, bo musialam tam zawozic starsza corke jak szlam do szkoly, bo ojciec sobie nie umial dac rady z dwiema...wiec mama juz wczesniej mowila, ze mam wracac, no i na ten drugi dzien wrocilam, jeszcze mu meble zostawila-trwalo to poltora miesiaca....
pozniej matura, studia, oczywiscie choroby dzieci, dowiedzialam sie jeszcze, ze ojciec dzieci narkotyki sprzedawal, sam bral i mnie namawial, chociaz znal moje podejscie, pozniej przyjezdzal czasem, ja 2x na 2 tg nie mialam z kim dzieci zostawiac, ale mialam mame i ojciec dzieci nie pracowal....no i strach, ze znowu nie wyjde do szkoly czy wyjde, o dzieci, nie moglam tego zniesc....wyjechalam do niemiec, do babci, z babcia przej...tez alkocholiczka, moja zreszta cala rodzina, namawia mnie do dzis do picia, co za ....a mowilam jej tyla razy....
i tak zaczelam szukac ojca dla moich dzieci i dla mnie kogos, a to polaczyc w jednym kawalku to bardzo trudne....pierwszy lepszy, namietny romans, facet z kamienia, tzw. prawdzwy facet, ale w tym znaczeniu, ze taki macho, przynajmniej za takiego sie uwazala, no i ja szybko zafascynowana, on-alkoholik, po rozwodzie, ale dztieci nie mialy z nim za duzo kontaktu, ja przez miesiac remontowalam mieszkanie, sama, jak on sie pojawil to mi troche pomogl, do poznej nocy siedzielismy i robilismy mieszkanie i in.tez, wiec spedzilismy swieta, sylwestra, oczywiscie z mojej inicjatywy, bo jestem z tych co kochaja za bardzo, ale nigdy nie placze, nie prosze faceta, ale zawsze dzwonie, pisze - narzucam sie-taki ja mam problem chyba....oczywiscie z dziecmi sylwester, swieta i tyle go widzialy, 2 razy pomagaly w mieszkaniu nam cos robic....spotykalismy sie rzadko ,1,2 w tygodniu...
pozniej jeszcze 4 poznalam, poznaje bo nie wygladma najgorzej, zdazylo mi sie tez wyjsc na dyskoteke pare razy, zeby odreagowac, w kafejce internetowaj, sasiad itd, ale bylam raczej niepewna od poczatku, wiedzialam ze to nie to, wiec umiem odrzucac i nie az tak na sile, tak z tym pierwszym tak, byl taki silny, sama nie wiem...ja zauroczona....ale zobaczylam ze go nie ciagnie do moich dzieci....
po jakims czasie poznalam kumpla kumpeli, a ten ze byl sam nudzilo mu sie, chcil sie czasem spotkac jak kolega, ja stwierdzilam od samego poczatku czemu nie maja dzieci miec jakiegos kolege mamy, ktory by byl tylko jak wojek, bo facet kompletnie nie w moim typie, wiec nie zakochama sie, a dzieciom jest potrzebny jakis wojek, ale w doslownym slowa tego znaczeniu, nie bralam pod uwage, ze bedziemy mogli byc razem....
dzieciom potrzebny-tak, zeby chwile pogadal z nimi, moglismy gdzies wyjsc, wszyscy razem i tylko tak, on byl poltora miesiaca dobrym kolega, ale juz po miesiacu zaczelam sie zastanawiac....nad nim jako facetem, dzieci go lubily, mi wiele rzeczy w nim nie pasowalo, ale zaczelam sobie wmawiac, tlumaczyc, probowac przymknac oko na pare rzeczy, wyidealizowalam i stwirdzilam, ze moze to to....i tak 2 razy sie przespalismy, u niego, oczywiscie dzieci niec nie wiedzialy, bo nie chcialam ich narazac, zeby wiedzialy, widzialy, za wczesnie, aja mam 28 tez potrzebuje i lubie seks, i bylo coraz gorzej, bo on chcial tylko mnie zdobyc chyba, a ja nie kochalam, tylko byl ok stwierdzialm, moze byc na ojca moich dzieci, dogadywal sie z nimi, chociarz nie bardzo ze mna inne poglady na wszystko, ale mial dobre serce, a dzieci zadowolone, jak jak obserwowalam to tez, do przezycia....i wydarlam sie o cos 2 razy, zaczal mnie wkurzac, nie wiem, nie pamietam czemu, az wiecej sie nie pojawil, mial przyjechac, nie zadzwonil, nie odbieral przez pare dni od czasu do czasu probowalam sie dodzwonic....i niewiem...ale to nie bylo to szybko zajarzylam....wiem, juz sobie przypominam, nie chcialam zeby u mnie spal, a on chcial, a ja nie chcialam zeby dzieci, widzialy znowu nowego faceta z mama w lozku, poza tym on chcial raz na tydzien, i tylko siedzial, a wdomu od poczatku znajomosci sam z siebie chcial mi wszystko ponawriac-a duzo tego bylo, nie zrobil nic, facet, ktory ma czas, wypachni sie, odwali, usiadzie i siedzi, albo gdzies jedzie, a jemu sie nigdzie nie spieszy wszystko powoli, jak niemcy, ja przeciwienstwo, wiadomo dzieci, nauka zawsze, obowiazki itd wiecznie zagoniona, ktora robi 3 rzecy naraz, on tego nie lubil, mi sie podobalo, ze mnie przychamowuje troche, uspokaja, wycisza...ze byl mily , dobre serce, ale, malo inteligetny, co widac po wszystkim, ubior nie podobalo mi sie, z rozmowy, inne podejscie, sknera, nie placi bylej zonie na dwoje malych dzieci, bo tak jej obiecal...
no i tak chyba 2 miesiace ta nasza cala znajomosc trwala....
zaraz napisze o tym ostatnim konkretnym przez , ktorego nie umie sie pozbierac, ale tym razem to naprawde byl ten wlasciwy idealny, serio...

---------- 22:42 ----------

przepraszam za bledy, ale nie chce mi sie poprawiac, przeciez nie pisze do urzedu, a tu chodzi o tresc chyba tylko...
i za wszelkie komentarze, opinie, bede bardzo wdzieczna....

---------- 23:29 ----------

po dwoch miesiacah przyjechala mama, zeba mi pomoc, mialam prace, w koncu mialam dostac pozwolenioe na pracve, wiec musialam pokazac, ze jestem dyspozycyjna itd, pracowalam czasem 7 dni wtygodniu od rana, mama miala zakaz picia, babcia ja namawiala itd., a ja poscilam dzieci, bylama tu prawie rok bez ubezpieczenia, na wszystkie badania itd, wszystko pozamawialam, pozalawialam w polsce, mam przedluzyla, bo robila po swojemu z wizytami dzieci u lekarzy itd, i mialy tez spedzic miesiac na wsi, ze wzgledu na zdrowie, a ja musialam pracowac i tak puscialam dzieci z ta chora babcia...prace stracilam, bo szef przyjebany i zrobil mnie w h... z pozoleniem na prace, ja zajazylam, jak to ja wszystko wywalam prosto w oczy, no troche owinelam, bo zalezalo mi napracy, ubezpieczeniu dla dzieci....i tydzien po wyjezdzie dzieci zostalam bez pracy, zaczelam sie znowu uczyc i szukac tego jedynego na symp....i znalazlam, krotki kontakt i przyjechal naprawic mi kompa...tylko! napoczatku, bylo chlodno , rzeczowo, komputer, mnie nie bylo troche rozawialismy spieci, w miare rozmowy, wszystko bylo identyczne, te same przezycia, te same myslenie, na kazdy temat, to bylo niesamowite, we wszystkim sie zgadzalismy, porozumienie w kazdej sprawie, podobne wartosci wyznawalismy, rodzina, my to najwazniejsze...
jutro dokoncze, bo par nocy nie umiem sie wyspac oczywiscie od rozstania, budze sie ciagle, i prawie nic nie jem, juz i tak za chuda jestem, mam jescze obow, rano wczsnie praca...i wielki dol po przebudzeniu, ze juz nigdy to tamto z nim, zreszta wciagu dnia tez, wieczorem, na ulicy nagle nie wytrzymuje i rycze juz przed domem, nie chce sie tak czuc, porzucana, niekochana, sama z dziecmi, ja chyba nie zaluguje na milosc, nie nadaje sie do zwiazku, tylko dzieci przeze mnie cierpia, ja juz nie mam sily....
AdriannaNW
 
Posty: 9
Dołączył(a): 17 lis 2008, o 23:58
Lokalizacja: NIEMCY

Postprzez kręty » 19 lis 2008, o 01:13

Bardzo mnie poruszył twój post.Jestem także rodzicem mojej malutkiej.Niestety nie mamy wpływu na to w jakiej rodzinie sie rodzimy.Przeszłas bardzo wiele.Chciałem Ci tylko powiedzieć ze zasługujesz na miłosc choc pewnie banalnie to brzmi.Napisz coś więcej o tym ostatnim gościu.Pamietaj że dzieci Cię kochają bezwarunkowo.Niech to bedzie dla Ciebie filar. 8) Jestem odwiedzajacym ojcem.Moja była ma jednak kochajacą rodzine która pomaga.Ja także spełniam swoje obowiazki co do córki.Mimo tego że nie mieszkamy razem staram się być dla niej ojcem.Mimo to widzę jak czasem jest jej ciężko i jak parę godzin które ktoś inny spedza z córką potrafi postawić ją na nogi.Widząc to potrafię sobie wyobrazić twoją sytuację.Nie poddajesz się i starasz się iść do przodu.Mam nadzieję że Ci się ułozy w życiu i że spotkasz odpowiedniego faceta. 8)
kręty
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 lis 2008, o 23:31

Postprzez ewka » 19 lis 2008, o 10:35

Hej Adrianno... no dość mocno poplątane to Twoje życie. Współczuję :serce2:

Jesteś młoda, zdrowa, silna... wszystko może się jeszcze ułożyć całkiem dobrze i trzeba wierzyć, że tak będzie. Niepokojący jest ten Twój stan na dzisiaj... może trzeba się wzmocnić jakąś terapią? Poukładać tę przeszłość, uporządkować ją jakoś? Bo wydaje mi się, że niedobrze jest liczyć na to, że ktoś nadejdzie i będzie „zapewniaczem” szczęścia... to trzeba zbudować w sobie... szanse na dobry i udany związek rosną tym samym również, bo nie zawieszamy się zanadto na „zapewniaczu”, rośnie nasza niezależność i świadomość tego, czego chcemy a czego zdecydowanie nie... nie brniemy „w cokolwiek, aby tylko było”.

Dasz radę Adrianno, wierzę w Ciebie :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez flinka » 19 lis 2008, o 15:36

Wstrząsnęła mną Twoja historia, bardzo dużo przeszłaś i potrzebujesz czasu, żeby to wszystko poukładać w sobie. Zastanawiam się od czego tu zacząć i co mogłoby Ci w tej chwili pomóc...

Uporządkujmy trochę Twoją aktualną sytuację:

1. Czy już uregulowała się Twoja sytuacja odnośnie pobytu w Niemczech (czy zostaniesz tam na stałe/dłuższy okres czasu)?
2. Piszesz, że pracujesz, czy w tym czasie córki zostają z babcią? Rozumiem, że Twoja babcia się nie leczy i dalej pije? To może mieć spory wpływ na Twoje dzieci, tak jak Twoje dzieciństwo na Ciebie. Masz możliwość zapisania dzieci do przedszkola?
3. Czy masz w Niemczech ubezpieczenie? Warto by było pomyśleć o terapii, sama możesz tego nie ogarnąć, za dużo się tego w Tobie nazbierało.
4. Ważne jest byś teraz zajęła się swoimi córkami, z tego co piszesz one też już mają za sobą sporo "przykrych" przeżyć. Nie jest dobrym pomysłem, byś szukała kolejnego partnera. Póki nie rozwiążesz spraw związanych z przeszłością jest mało prawdopodobne, byś zbudowała trwały związek z mężczyzną nie obciążonym patologią (sama pisałaś o niedojrzałych, uzależnionych partnerach), masz w sobie taki wzorzec z dzieciństwa i będziesz go powielała, póki tego nie rozwiążesz.

Masz zapewne świadomość, że sytuacja w Twojej rodzinie wpłynęła na Twoje obecne funkcjonowanie. Rodzice nie przekazali Ci wiedzy, umiejętności funkcjonowania zdrowych relacji w rodzinie i w związku, nie zaspokoili Twoich postawowych potrzeb bezpieczeństwa i miłości.

Słyszałaś o syndromie DDA/DDD? DDA - Dorosłe Dziecko Alkolkoholików - Twoi rodzice byli (są) uzależnieni od alkoholu, DDD - Dorosłe Dziecko z Rodziny Dysfunkcyjnej, to znaczy nie realizowanie podstawowych funkcji rodzica (bytowych, opiekuńczych, emocjonalnych - miłość i wsparcie, pomoc w rozwoju intelektualnym i emocjonalnym), Twoja mama jest osobą z zaburzeniami psychicznymi.

Jest sporo literatury na ten temat, która może pomóc zrozumieć Ci jakie masz trudności i skąd one wynikają, literatura może stanowić podstawę do tego byś mogła coś zmienić.
Książki, które przychodzą mi na myśl to:
„Dorosłe Dzieci Alkoholików” i „Lęk przed bliskością” Janet Woititz
"Gdzie się podziało moje dzieciństwo”, wydane przez „Charaktery”
„Czas uzdrowić swoje życie. Przewodnik do pracy nad sobą. Kroki w stronę zdrowienia Dorosłych Dzieci Alkoholików” Kimmel L. Jermak, Jacques Rutzky
"12 Kroków dla Dorosłych Dzieci z uzależnionych i innych rodzin dysfunkcyjnych"
„Kobiety, które kochają za bardzo” Robin Norwood
„Toksyczna miłość i jak się z niej wyzwolić” i „Toksyczne związki” Pia Mellody

Naprawdę warto poczytać, część tych książek jest dostępnych w wersji elektronicznej (także jakbyś chciała mogę Ci coś podesłać).

A poza tym zajrzyj także na grupę wsparcia DDA na psychotekscie.

A tak w ogóle to dużo masz siły, więc to co najważniejsze jest w Tobie.


Trzymaj się mocno i jakbyś miała jakieś pytania czy potrzeby to jestem…

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez AdriannaNW » 19 lis 2008, o 17:55

---------- 16:49 19.11.2008 ----------

ewka, bunia, flinka, krety dziekuje bardzo za pomoc, chyba wiecie ile to znaczy dla mnie, jak ktos nie ma nawet z kim pogadac...
jestem od roku w niemczech, na stale zamierzam zostac, praca nielegalna, juz wiem, ze dzieci nie moga zostawac z babcia, bo ma na nie zly wplyw, za duzo im pozwala, one jej kompletnie nie sluchaja, wiec, moge tylko pracowac jak sa w przedszkolu, ale raz w tygodniu, moze teraz 2 musze liczyc na je pomoc, ok. 2 godz musi sie nimi zajmowac....nie bardzo chce jak musi- tak pisze ale wiem, ze nie musi, jak nie musi, to chce np. zeby spaly u nij i takie tam, ale jak trzeba z powodu mojej pracy to jest problem, ale co sie dziwic ma 76 lat, miesza, doluje mnie, ze cos tam w przedszkolu mowia, ze dzieci nerwowe, mowia po polsku, a nie wolno i w urzedach...wiec wczoraj jej wszystko wygarnelam, babcia omalo zawalu nie dostala, ale za chwile jej przeszlo, jak powiedzialam, ze sprawdzilam, ze klamie i wiem i ze mozemy razem sprawdzic...no i dzisiaj sie dowiedzialam, w banku, w przeszkolu, takie mam wsparcie od jedynej bliskiej osoby...
corka idzie w przyszlym roku do szkoly, ja zalatwiam mieszkanie socjalne, narazie czekam na zaswiadczenie do tego potrzebne i jakos zyje....
co do mnie- tarfilam na terapie grupowa, pare spotkan-ogladanie filmikow uzaleznieniu alkoh. i tyle, troche zrozumialam, pozniej jakies 2, 3 miesiace spotkan, najpierw z jedna, potem z druga psychoterapeutka, kiedys od jednej znajomej DDA, dostalam o tym ksiazke, no i wiadomo-szok, to ja dlatego TAKA jestem i TAKIE mam problemy, wiec stad terapia, zaczynalam rozumiec....
terapia nie bardzo pomogla, chociarz troche tak, moglam sie wygadac, i troche sie o dowiedzialam o sobie, ktos mnie wysluchal.... oczywiscie depresja, psychiatra, srodki przeciwdepresyjne....zmienialam 2 razy i po paru miesiacach rzucilam sama, jestem zdecydowana przeciwniczka, wszystko uzaleznia, a ja podatna nalogi, do tego sie jest przymulonym, nie zyje sie prawdziwie, wiec nie widzi sie problemow, lepszy humor, wiec sie pomniejsza, albo i nie zauwaza problemow, np. z dziecmi, do tego sen jest zaj. trzeba wiecej spac, inaczej nie mozna, a ja musialam sie uczyc, widziec problemy, zyc, a nie-wszystko bylo takie piekne, a naprawde nie bylo, wiec zucilam, o pamietam 2 razy rzucilam, wpadlabym pod samochod....nie chcialam tego cale zycie brac, jak matka...
no i zaczelam palic, pale od roku...
uwazam, ze czytanie duzo daje, a ja to troche olalam, skoro nie moge tu miec terapii, tu-w niemczech, ksiazek tez jak nie mam skombinowac, chetnie bym cos poczytala, wiec zostal internet...i tu musze szukac, i czytac, zeby zrozumiec siebie....
a dzieci-maja ubezpieczenie, dzieki temu ostatniemu, przez rok chodzilam z babcia po urzedach, osrodkach, i nic nie szlo zalatwic, on poszukal na internecie, i to tak, ze mialam w czym wybierac, wybralam wiadomo najtansze, jaka babcia byla niezadowolona, stwierdzila, ze po co tyle pieniedzy, a ja bylam rok bez ubezpieczenia, tzn dzieci....tragedia, wszystko tu prywatnie, ardzo drogie....
o tych DDA nie slyszalam, ale napewno z korzystam ze tego co mi wszyscy tu napisaliscie, jeszcze raz dziekuje...
no i tak to wyglada narazie sie zabieram za obowiazki, nie pisalam narazie o tym ostatnim, napisze pozniej, bo to drazliwy temat, a ja nie moge sie teraz rozczulac, bo dzieci sa, zawsze przed nimi ukrywalam dawalam sobie rade, bylam twarda, po ostatnim zwiazku, troche widzialy moich lesz, pierwszy raz im pokazalam, chyba dlatego ze naprawde pierwszy raz az tak kocham....rozczule sie nad soba-najwczesniej wieczorem, mam nadzieje, ze dotrzymam slowa, taki mam cel dzisiaj....wytrzymac...

---------- 16:50 ----------

pozdrawiam wszystkich, milego wieczorku!
:wink:

---------- 16:55 ----------

a flinka, ciebie prosze o przeslanie, wszystkiego co myslisz, ze moze mi sie przydac...tak ja czytam, slucham, mowie, ze pozniej polowe zapominam....to :wink:
AdriannaNW
 
Posty: 9
Dołączył(a): 17 lis 2008, o 23:58
Lokalizacja: NIEMCY

Postprzez flinka » 19 lis 2008, o 18:21

Adrianna wysłałam Ci prywatną wiadomość.

Co do terapii to 2-3 miesiące to zbyt krótko, żeby zauważyć większe zmiany. Mówisz, że w Niemczech nie masz możliwość hm... Nie jesteś ubezpieczona? Nie stać Cię na ubezpieczenie? Tak sobie myślę, że w Polsce są takie trochę nieformalne grupy wsparcia AA bądź DDA często gdzieś w salach kościelnych, ale nie tylko... I tam nikt nie pyta o żadne ubezpieczenie, po prostu chcesz to przychodzisz. Może w Niemczech też coś takiego funkcjonuje. Musiałabyś poszukać. Bo myślę sobie, że bez terapii i bliskiej osoby, u której mogłabyś mieć jakieś wsparcie jest Ci po prostu ciężko i musisz czuć samotna.

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez AdriannaNW » 19 lis 2008, o 18:29

tak, jest mi ciezko samej, mam jedna znajoma, ktora miala tez ciezkie zycie, ale z nia to troche nie bardzo, nie umie, albo nie chce doradzic, sama mam problemy z soba..., no i kolejnego faceta, itd, swoje zycie...
moze to za malo-ta moja terapia, tu-jestem ubezpieczona, moge isc na terapie, tylko, ze nie do konca zrozumie, wiec jaki sens? dogaduje sie, na tyle jezyk znam zeby wszystko sama zalatwic, poczytac-ze slownikiem czasem, a terapia-to za maly zasob slow opanowalam o to tylko chodzi
AdriannaNW
 
Posty: 9
Dołączył(a): 17 lis 2008, o 23:58
Lokalizacja: NIEMCY

Postprzez flinka » 19 lis 2008, o 18:55

Terapia ma sens. I mówię Ci to na podstawie własnego doświadczenia, mi bardzo pomogła i pomaga. Będzie Ci łatwiej uporać się ze swoimi emocjami, zrozumiesz swoje postępowanie, jego przyczyny i nauczysz się inaczej reagować, będziesz lepiej mogła zatroszczyć się o swoje dzieci (nie będziesz popełniała tych samych błędów co Twoi rodzice albo błędów wynikających z braków w Twoim własnym dzieciństwie), no i nie będziesz czuła takiej bezradności i samotności, bo będziesz miała wsparcie w osobie psychologa/teraputy. Może spróbuj poszukać terapety znającego język polski, może znajdziesz takiego... Albo spróbuj najpierw podszkolić swój niemiecki. Rozumiem, że to może być spore ograniczenie... Ewentualnie istnieje też możliwość pomocy on-line.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez AdriannaNW » 19 lis 2008, o 19:43

moze masz racje, poszukam czegos, nic nie zaszkodzi, a moze duzo pomoc, to przeciez o nasze zyycie chodzi...dzieki za pomoc
AdriannaNW
 
Posty: 9
Dołączył(a): 17 lis 2008, o 23:58
Lokalizacja: NIEMCY

Postprzez flinka » 19 lis 2008, o 19:44

Cieszę się, że tak myślisz. :usmiech2:

Spokojnego wieczoru
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości