John Gray

Problemy z partnerami.

Postprzez samotna* » 18 lis 2008, o 13:26

nie hesperko to nie wyjątek... :) a mężczyźni są ... gdzie? tego nie wiem ale jak sie dowiem tooo na bank dam Wam dziewczyny znać ;)

wiecie co mnie to sie wydaje ze to chyba troszke nasza wina, ze oni własnie tacy sa.. tak jak ktos już tu napisał.. wyręczamy ich we wszystkim.. a zaczeły - mamusie! ja patrzyłam jak moja mama latała wokół mojego ojca.. zupka pod nosek, koszulka uprasowana.. kawka rano do łózeczka.. i powiedziałam sobie ze nigdy w zyciu nie beda taka i co ? wyszłam za maż i robiłam dokładnie to samo!!1 bo chciałam byc tą idealna zonka tylko ze jak ich nauczymy ze wszystko zrobimy same, ze sobie zawsze poradzimy to będziemy miały problem.. a oduczyć jest truudno bardzo trudno!!
samotna*
 
Posty: 15
Dołączył(a): 7 lis 2008, o 22:42

Postprzez bunia » 18 lis 2008, o 13:43

Generalnie sadze,ze tendencja nas wszystkich jest: skoro ja tak "mysle" to i wszyscy inni powini tez w ten sam sposob myslec....dotyczy to wielu dziedzin, pogladow na zycie.....dlatego tak wiele nieporozumien,konfliktow..... aby tylko przekonac i sklonic do wlasnego sposobu myslenia.....swoich racji.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ważka » 18 lis 2008, o 16:16

Zgadzam sie stąd nieporozumienia.
Ja wymysliłam sobie że bede z moim robic sobie od czasu do czasu takie warsztaty półgodzinne.Stawiam na komunikacje i dojscie do kompromisu bo wiem ze ja z Wenus on Marsa.No ale te nasze planety zderzyły sie i musimy dojsc do kompromisu.Wiez na kazdych warsztatach poruszamy jakiś team.Zaczynamy od krótkiej medytacji,potem kazdy mówi o sukcesach dnia chocby najgłupszych.No i przechodzimy do tematu np.co nas w sobie wkurza,wypisujemy na kartce a potem dyskutujemy.Jedna zasada nie ma obrazania sie .Mamy byc ze sobą szczerzy.Bardzo nas to zblizyło.A ja zrozumiałam ze tak jak ja jestem nastawiona na intuicje,domyślanie sie tak on lubi konkreyu.Kiedy chce zeby cos zrobił to juz teraz nie obmyslam strategii żeby to on sie domyślił tylko mu mówie konkretnie.Kiedy nie chce zeby wychodził mówie o tym .on może oczywiscie odmówic(bo stawiamy na przestrzen równiez) ale wie o tym ze ja tego nie chce.Ja mówie mu o tym szczerze nie dusze tego ale nie obrazam sie bo on nie musi ze mna spedzac 24h na dobe.A po kazdym wyjsciu jest happy co udziela sie pozytywnie w naszej relacji.
Problem z kwiatami i romantyzmem mam ciagle.Ale wiem ze on sie nie zmieni wiec kwiaty kupuje sobie sama a ciesze sie kiedy on ugotuje coś rewelacyjnego i kupi super wino.Wiem że robi to tez dla siebie a nie dla mnie bo to lubi.Za to ja robie rzeczy które lubie równiez dla niego.Np podczas kolacji zapalam świece.
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez paulinka175 » 18 lis 2008, o 18:38

z tym romantyzmem to tez sie zgadzam ze ciezko.... ostatnio powiedzialam swojemu chlapkowi ze dawno juz nie dostalam kwiatka ze od czasu do czasu moglby cos zrobic:) wiecie co mi odpowiedzial:P ja tyle razy chcialem kupuic ci kwuatka ale o tej godz co sie widujemy kwiaciarnie sa zamkniete:):):)
paulinka175
 
Posty: 66
Dołączył(a): 14 gru 2007, o 19:10
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 18 lis 2008, o 18:56

Ojjj... ;P
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Vea » 19 lis 2008, o 07:09

no dobrze, a co zrobic, gdy on wie, ze tesknie. nie odzywa sie caly dzien, wreszcie przysle jakiegos smsa "co slychac itd".

odpisuje, ze padam juz, bede w domu ok 20.00

jest 20.50, pisze, ze moze gg? zero odzewu

21.40 klade sie spac po dosc trudnym dniu, dzwonie do niego (niepowinnnam prawda? ale jest mi smutno i nie moge sie powstrzymac...) on odbiera i mowi, ze przeciez napisalam,ze bede pozno...nawet nie przeczytal dokladnie mojej odpowiedzi. smsa pozniejszego nie zauwazyl. wiadomosci na gg (a siedzi przed komputerem) tez nie. "bo pracowal"

jestesmy po klotni. on wie, ze ta cisza mnie boli. daje mi znac, ze nie ma ochoty na kontakt, czy jest na tyle bezmyslny, ze nawet sie nie zastanawia, jak sie czuje?
Vea
 
Posty: 43
Dołączył(a): 16 lis 2008, o 13:53

Postprzez bunia » 19 lis 2008, o 09:20

Sadze,ze nie chodzi o to,ze jest bezmyslny.......moze lepiej bardziej sprecyzowac swoj stan duszy niz liczyc,ze sam odgadnie.....brak kontaktu nie zawsze swiadczy o obojetnosci....a moze to jego odreagowanie po klotni....?
Pozdrowka.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 19 lis 2008, o 10:10

Vea napisał(a):jestesmy po klotni. on wie, ze ta cisza mnie boli. daje mi znac, ze nie ma ochoty na kontakt, czy jest na tyle bezmyslny, ze nawet sie nie zastanawia, jak sie czuje?

A może po kłótni jest po prostu wściekły albo po prostu trochę zły?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Vea » 19 lis 2008, o 19:23

no nie wiem. mam coraz czestsze wrażenie, ze jemu sie powoli odechciewa, przerosły go nasze problemy. co nie znaczy, ze kiedys probowal je w ogole rozwiązywac, co to to nie.

najlatwiej nic nie robic i mowic, ze sie tylko czepiam, ze opowiadam glupoty, nie jest w stanie mi tego dac (tego, czyli po prostu szacunku, uwagi i czulosci), ze to ja mam oczekiwania (smiem miec), a on niczego ode mine nie chce przeciez!

najlatwiej sie zamknąć w swojej skorupie. tylo po cholere jest ci wtedy drugi czlowiek?
Vea
 
Posty: 43
Dołączył(a): 16 lis 2008, o 13:53

Postprzez bunia » 21 lis 2008, o 11:35

Nie wiem czy najlatwiej jest zamknac sie w swojej skorupie....pewnie sporo pod nia sie dzieje....reagujemy roznie i lepiej te roznosci zaakceptowac niz z nia walczyc.....a brak okazywania szacunku,uwagi i czulosci byc moze jest czyms inym spowodowane....?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Vea » 22 lis 2008, o 11:35

na pewno spowodowane jest kryzysem w naszym związku, ciągnie się to juz 2.miesiąc :(

nie wiem co robic, spedzamy razem jeden wieczor w tygodniu, po 2 latach związku, caly tydzien praca, krótkie, banalne smsy. Cos sie wypaliło :( coraz czesciej mam wrazenie , ze on nie ma czasu, ani pomyslu na związek. kocha mnie, ale to juz jest chyba tak w nim ukryte, ze to uczucie do mnie nie dociera. dlatego mówie o jego skorupie...latem bylo lepiej, wprawdzie oboje pracowalismy od rana do wieczora, ale byla w nas jakas pasja, chęc bycia razem, po prostu milosc.

teraz nie wiem juz co jest, 95% czasu jestesmy osobno, porozumiewamy sie jak obcy ludzie...a gdy sie juz widzimy, to on jest tak zmeczony, ze nie mam prawa sie odezwac, ze cos bym chciala porobic. tylko ja mowie o tym, ze fajnie byloby sie zobaczyc...nie poznaje go...:(((( jestesmy zaręczeni, ale przez kłotnie z jego matka (toksyczna, nadopiekuncza manipulatorka, on maminsynek) po prostu przestalismy oboje planowac cokolwiek. ciezko zaplanowac spotkanie w weekend, a co dopiero wsoplne mieszkanie itp.

nie wiem co dalej, trace nadzieje, chcialabym, aby to on teraz przejął inicawtye, okazał mi uczucie, tesknote - miedzy nami tli sie, a ja nie mam sily dmuchac w ten nikły płomien by to rozniecic...nie wiem nawet czy on chce, moze satysfakjonuje go ten marazm, moze nie chce nic wiecej.
Vea
 
Posty: 43
Dołączył(a): 16 lis 2008, o 13:53

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 78 gości