przez sonata » 18 lis 2008, o 01:11
Kasiorek ............po dwoch tygodniach wzglednego spokoju wewnetrznego nadszedl dzisiaj dzień zły.A spowodowaly to sytuacje w pracy i wracam d domu a tu nie ma komu sie wyzalic..........placz ,smutek...........i wielka chęc zadzwonienia............ale nie zrobilam tego ...........bo wielokrotnie przekonałam się ,że nie potrafi mnie wesprzeć ,że jest skupiony tylko na sobie.......że nigdy nie okazał mi troski i zainteresowania moimi problemami. teraz mam urodziny to i wypisuje na pocztę slodkosci.........ale jakbym sie odezwala poza zwyczajowym dziekuję to i tak by mnie nie ukoił ,tylko zacząl narzekac na swoje życie i na swoje problemy...........jestem tylko konfesjonałem.........nie mogę więcej na to pozwolić...........jak kiedys wyjezdzalam od niego autem mialam 200 km do pokonania ,to mnie wypuscil na noc przez lasy z nadciagającą za plecami nawalnica.......od ktorej zwiewalam szybciutko,żeby zdążyc do domu............jak dojechalam to za 10 minut byla okropna ulewa i lamalo drzewa? Co ja byc zrobila w lasach jakby mnie dopadlo????????100 km same lasy!!!!!! Wiesz ,że nie zadzwonil jak mi sie jedzie ,ani poterm czy dojechalam..........plakalam cala drogę,prowadzilam auto przez łzy.........a jak mu to powiedzialam potem to sie zdziwil i powiedzial ,ze burza byla daleko............i że on nie widzi problemu............i powiedz mi ...czu jest sens z takim nieczułym czlowiekiem utrzymywać kontakt poza zwyczajowymi zyczeniami? Przecież on mi nie da poczucia bezpieczenstwa ,żadnego wsparcia..jemu bylo wszystko jedno czy mnei szlag trafi po drodze czy nie? On sie musial napić z kolegami..........kto kocha alkohol nie kocha nikogo poza tym ...nie maserca do nikogo...........za wodke sprzeda matkę......a tez mowi ,że nie pije.............hahahhaaha od piątku po poludniu do niedzieli po poludniu non stop...........to nie jest alkoholik?
twoj nie jest,ale czułośc ,troska i uwagato jest to co sie nalezy Tobie ,to nie jest jakaś laska od pana.............Ja swojegoteż wspieralam,też plakalam nad jego losem i to trwalo rok.........a on nic nie zmienia w tym kierunku i też nie potrafilam odejśc ,choc wiele razy sie rozstawalismy..........ale zawsze wracal ,bo potrzebowal mojego dobregoserca.i to jest dla nas kobiet pulapka ,bo jesteśmy próżne ...wydajenam sie ,że możemy zbawiać świat i naprawiać ludzi............niestety..........możemy być ,trwać ,wspierać ,ale kogos ,kto sam tego chce............a nie wyżywa się na nas za to ,że mu cos w życiu sie pokiełbasiło............i teraz siedzi z zalożonymi rękami i mówi ...."no cóz taki juz jestem ,nie mialem lekkiego dziecinstwa ,wiec sie nei zmienię"....czyli co? mam być workiem treningowym jego frustracji ?????Nie wolno nam tego robić ..to nasze dobre serca są wykorzystywane na marne....bo z dobrym czlowiekiem mozemy tylko stwarzać dobro ,wychować piękniedzieci ,nieść ludziom ukojenie i radośc naszym pieknym życiem..........a z frustratem tylko wychowamy emocjonalne kaleki ,ktore zasilą gabinety psychologów................myśl kasiu o dzieciach o przyszlosci ...jaki to bedzie zwiazek w ktorym przyjdą dzieci ,a Ty bedziesz ciągle ratowac frustrata ,a dzieci pojdą na bok ,będą osamotnione i przelęknione...........trzeba Tobie dobrego czlowieka na ojca Twoich dzieci ,z ktorym stworzysz dobry związek......i juz go nie usprawiedliwiaj ,bo nei daje sie teog sluchać!!!!!EWA