czuję się źle..
Nieatrakcyjna ,znów powraca chęć głodzenia się ,nigdy nie czułam się idealna pod żadnym względem .
Zaczęłam studia w trybie zaocznym ,i te zjadzy co dwu tygodniowe ..w weekendy mnie wykańczają.. jak wracam z stamtąd dochodzę przez dwa dni do siebie...multum ludzi ,multum zajęć w dwa dni to za dużo wrażęń dla mnie...
..teraz siedzę w domu ,można powiedzieć ,że na L4 ,szukam wciąż pracy ,uczę się .. nie chce oblać sesji w styczniu,zależy mi.. ,ale też pod tym kątem nie wierzę w siebie ,mimo,że wiem,że mogłabym sobie dac radę gdybym jedynie uwierzyła w swój potencjał...zakichane gdybanie...
.....studiuje na uczelnii prywatnej ,mnóstwo tam snobów ,kobiet ala dodzia i mimo,że jest tam też mnóstwo fajnych i wartościowych osób to czuję się tam momentami na maksa zagubiona..
nie wiadomo jaka idealna bym nie była ,porównywanie z innymi wypada przynajmniej w mej glowie zawsze na moją niekorzyść...od lat tak jest...
nie potrafię się wyrwać z tego kręgu własnej nienawiści ,myślach o niedoskonałościach ... czuję się nijako ,grubo ,bo na studiach jedna kobieta stwierdziła ,że ona wazy 48 kg i musi schudnąć koniecznie:)..to ja z moja normalną wagą poczułam się przy niej jak wieloryb...niekomfortowo...
na dodatek walczę z chorobą ..z tarczycą ..po lekach utyłam ,wzięłam sie w garść ,doprowadziłam sie do ładu ,ale za chwile moze sie znów okazac ,ze bede musiała zwiększyc dawkę leków ,a po nich nistety sie tyje.. choćbyś na głowie stanął...tyje się.......to mnie dodatkowo dobija..
na dodatek każdy dzien wygląda podobnie ,on wraca późno ,zazwyczaj to mu się już niczego nie chce,siedzimy w domu albo idziemy po jakies zakupy.. jest poprostu nudno ..nie mam siły cokolwiek zmieniać ,już mi wszystko jedno ,szcxzególnie jak patrzę na to co dzieję się zza oknami..
mam mnóstwo innych zmartwień .. dobija mnie to .....
...nie ,nie jestem szczęśliwa.. jestem zmęczona ,,za chwilę pewnie znów mnie będe czekać kolejne stresy ...to kwestia czasu tylko......to raczej pewne niestety...
chcę odpocząć....momentami widze tylko jedno wyjście...
chciałabym uwolnić się wreszcie od tych myśli ,od tego wszystkiego..
w nutelli znajduje pocieszenie ,długo jej nie jadłam ,ostatnio po nią sięgam ,uspakaja mnie ,koi nerwy ,ale też sprawia ,że nienawidze siebie coraz bardziej ,mam wyrzuty sumienia ,nie chce wyglądać jak prosiak...:-/...
mimo ,że nie jestem gruba ,to ostatnio się taka czuje i krępuje się jadać z innymi bo myślę ,że oni sobie myślą "o boże taka tłusta a żrę":(
....nic mnie nie cieszy..
p.s cóż za chaos wypowiedzi..