droga wyjscia z depresji

Problemy związane z depresją.

Postprzez flinka » 16 lis 2008, o 22:58

Andrew coś mam wrażenie, że zaczyna wypływać, że jednak afirmacje nie załatwiły wszystkiego. Lęki, myśli samobójcze i samotność to poważne problemy... I dobrze, że zaczynasz tu o tym pisać. Masz potrzebę napisać o swoim bólu to pisz, stosuj afirmacje, ale równocześnie nie uciekaj przed bólem i nie nakładaj maski zawsze radosnego (może się mylę?).

Co poza afirmacjami robisz dla siebie? Czy jest coś poza nimi w czym masz oparcie?

Przed czym tak uciekasz? Czy Afryka nie będzie kolejną ucieczką? Czego się boisz? Życia? Zmierzenia się ze swoim bólem? Zastanawiałeś się nad tym?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Zimna » 16 lis 2008, o 23:06

andrew gratuluje optymizmu, ale idź jak najszybciej do lekarza;/, jeszcze trochę to zrobisz tu pranie mózgu - tez się afirmacja parałam sama dla siebie i wiesz to jest to kitu, bo to wmawianie czegoś czego nie ma
Avatar użytkownika
Zimna
 
Posty: 74
Dołączył(a): 30 wrz 2008, o 15:07
Lokalizacja: z doliny chłodu

Postprzez Sanna » 16 lis 2008, o 23:27

Z tego co czytałam i jak ja osobiście postrzegam problem to afirmacje są dobre jako motywator, poprawiacz humoru itd. , ale dla osób które osiągnęły już względnie stabilny stan i mają co najwyżej gorszy dzień , a nie dla osób rozrywanych wewnętrznym bólem ( dla mnie tak właśnie kojarzy się depresja). Czytałam, że jeśli osoba ma nie rozwiązane konflikty wewnętrzne ( a one podobnie jak nie wyrażona złość, nie wyrażony żal do depresji prowadzą) to powtarzanie sobie afirmacji które mają się nijak do zakorzenionych i często jeszcze słabo uświadomionych prawdziwych przekonań na swój temat , może zły stan pogłębić przez powiększenie istniejącego konfliktu wewnętrznego. Czuję że teraz mogłabym afirmacje stosować, bo czuję się już spokojna w środku, teraz mogą mi poprawić nastrój, dodać energii, ale wcześniej nie byłabym w stanie.
W mojej opinii afirmacje tak, ale pod kontrolą psychoterapeuty. Choć są osoby którym to pomaga. Mam koleżankę , która była np. zachwycona książkami Louise Hay. Dla mnie historia z tej książki o tym , że pewna kobieta miała stary psujący się samochód, ale codziennie go błogosławiła i wszechświat jej zesłał nowy lepszy samochód to jakaś porażka, jak ze szkoleń firmy Amway. Bardziej ufam filozofii: chcę się dobrze czuć, żeby efektywnie pracować, żeby zarobić pieniądze na nowy lepszy samochód...
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez andrew » 17 lis 2008, o 00:42

---------- 23:34 16.11.2008 ----------

jestem to sa emocje juz nie takie sile ale jednak.

tak dzialaja afirmacje, jakbys zamieszal zupe to co na dnie wychodzi na wierzch. normalnie tego nie widzisz.

intencje ktore juz nigdy sie nie zmaterializuja potrzeba wyrzucic je z siebie zebys sie od niech uwolnic.
i zaprogramowac nowe pelne milosci i bezpieczenstwa. to one powoduje u mnie leki.

to byla udana sesja auto regresingu ( regres to cofanie sie w stecz, do tylu) to sa te emocje ktore sa nagromadzone w nas gdzies gleboko wsrodku.

juz wszytko jest ok , panuje nad sytuacja. Kocham Was

ja wiem ze takie rzeczy nalezy robic pod okiem terapeuty, ale trudno rzeby terapeuta byl z taba 24 godz na dobe. mam w tym doswiadczenie . napoczatku rzeczywiscie robielm to pod okiem terapeuty. teraz sam moge nim zostac.

a co do Louisy Hay , to bardzo madra kobieta, ona zana sile umyslu.
nagrala ostatnio film ale mam go po angielsku, a Jej ksiazki tez znam
nie oceniaj JEJ jesli nie masz wystarczajacej wiedzy.
W to co wierzysz staje sie twoja prawda.

---------- 23:42 ----------

do Peonia:

tak spadlas mi z nieba Kochanie. wlasnie Ty wiesz o czym pisze.!
Leszek Zadlo wlasnie to jego medytacje i jego metody stosuje.
jezdzilem ponad rok na regresing jak bylem w Polsce.

wiesz ze czasami moze byc groznie ale nic zlego nas nie spotka.

od kilku dni zabralem sie za samouzdrowienie medtoda Huny.

ale to juz jest wieksze zaawansowanie. czytalas moje wpisy od poczatku ?

damy rade , dzieki ze jestes.
andrew
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 lis 2008, o 15:50
Lokalizacja: Londyn

Postprzez flinka » 17 lis 2008, o 00:46

Czuję się zignorowana. Mam wrażenie, że wybierasz sobie pasujące do Twojej wizji wypowiedzi. Martwi mnie to...
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez andrew » 17 lis 2008, o 01:23

---------- 23:59 16.11.2008 ----------

przepraszam Cie nie doczytalem

co do Afryki : rzeczywiscie chcialem pojechac kiedys na safari ale to so duze koszta

natomiast w depresji mamy doczynienia z brakiem radosci i milosci, zagubieniem sensu zycia.
co wyzwala w czlowieku RADOSC ? bezinteresowne pomaganie innym

tez ODKRYLEM to niedawno. nie musisz jechac do Afryki mozesz w swojej miejscowosci zrobic cos na przyklad dla chorych dzieci albo w domu pogodnej starosci. DAWANIE MILOSCI drugemu czlowiekowi wzbudza w Tobie uczuczie radosci. to jest pokarm dla twojej duszy. TO CO DAJESZ WRACA DO CIEBIE ZWIELOKROTNIONE.

zobacz jak to dziala. wejdz na strone www.dobreuczynki.com.pl/

posadz zonkila albo wirtualne drzewo, nakarm pajacyka, masz przeswiadczenie ze zrobilac cos dobrego dla potrzebujacych. czy nie sparwilo ci to radosci?? niech kazdy to wyprobuje

---------- 00:03 17.11.2008 ----------

Slyszalem o Kursie Cudow ale nie czytalem, to jest chyba dosc grube, wiem ze polska wersja ukazala sie jakis 2 lata temu.

Louisa przelozyla to chyba na bardziej dostepny jezyk dla ludzi.

---------- 00:23 ----------

DO flinka

ja wiem co jest moim bolem. brak milosci i akceptacji do siebie samego.
to jest od tak dawna, to jest przyczyna wzorcow odrzucenia, niskiej samooceny,

skoro niekochamy i nie akceptujemy samych siebie to jak mamy byc szczesliwi ? jak mamy cieszyc sie zyciem ? to MILOSC do samego siebie
( nie myslic z egoizmem ) jest tu kluczem.

brak milosci jest powodem porazek w naszym zyciu.

co pisze Louisa, cokolwiek bys nie powiedzial Ona i tak to juz slyszala
wszystkie nasze problemy, porazki, dlugi, cierpienia sprowadzaja sie do jednego do NIEKOCHANIA SIEBIE
andrew
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 lis 2008, o 15:50
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Dziunia » 17 lis 2008, o 17:42

cos mi sie wydaje ze zwariuje czytajac te posty, afirmacja, cudy na kiju itd.'
eh
nie potrafie ogarnac tego.
lepiej poucze sie czegos.
Dziunia
 

Postprzez andrew » 17 lis 2008, o 22:11

dawno sie tak nie usmaialem Dziunia jak z twojego komentarza
andrew
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 lis 2008, o 15:50
Lokalizacja: Londyn

Postprzez bunia » 17 lis 2008, o 22:42

Piszesz "Milosc do samego siebie".....a co w tym jest zawarte,co przez to rozumiesz ?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez flinka » 17 lis 2008, o 22:58

"ja wiem co jest moim bolem. brak milosci i akceptacji do siebie samego."
Masz świadomość problemu to bardzo dobrze. Ale możesz mi powiedzieć co robisz poza afirmacjami? Uczenie się akceptacji to pewien często długi proces - trzeba wyleczyć rany, doświaczyć jak to jest być akceptowanym, nauczyć się dostrzegać swoje emocje i potrzeby, uznać za ważne i nauczyć się je zaspokajać, uporać się z uczuciem wstydu i poczuciem winy i pewnie można by jeszcze wymieniać. Jeśli tego zabraknie to afirmacje są trochę jak plaster przyklejony na ranę, która pod nim coraz bardziej ropieje i w końcu da o sobie dotkliwie znać.
Tak to postrzegam. A piszę to nie, żeby kwestionować Twoje poglądy czy doświadczenia, po prostu trochę się niepokoję o Ciebie (zaraz mi napiszesz, że niepotrzebnie, ale ja inaczej to odbieram)...
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez andrew » 18 lis 2008, o 00:14

---------- 23:11 17.11.2008 ----------

Uczenie się akceptacji to pewien często długi proces - trzeba wyleczyć rany, doświaczyć jak to jest być akceptowanym, nauczyć się dostrzegać swoje emocje i potrzeby, uznać za ważne i nauczyć się je zaspokajać, uporać się z uczuciem wstydu i poczuciem winy i pewnie można by jeszcze wymieniać. Jeśli tego zabraknie to afirmacje są trochę jak plaster przyklejony na ranę, quote]

ucze sie kochac siebie , do akceptacji jeszcze nie doszedlem, chociaz przydalo by mi sie za to zabrac,

wiem ze to proces. afirmacje sa dla Was. myslalem ze bedziemy pisac razem ale jakos nikt sie nie pali do tego.

od kilku dni zaczalem stosowac samouzdrawianie metodu Huny to to jest cos podobnego pomiedzy afirmacja a modlitwa

---------- 23:14 ----------

do bunia:
poprostu powtarzam sobie Kocham siebie.

slowa sie materializuja,
andrew
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 lis 2008, o 15:50
Lokalizacja: Londyn

Postprzez bunia » 18 lis 2008, o 00:20

Ja osobiscie nie bardzo widze sens tak skomplikowanej,dlugotrwalego procesu jako samoterapi....moze sa eksperci ktorzy maja jakis kodeks i recepte jak to zrobic ale moja logika mowi mi,ze moze byc to niebezpieczne,wymknac sie spod kontroli a wtedy to juz zostaje "jazda" na calego.

Same slowa "kocham siebie" sa bardzo piekne ale aby czuc,ze odzwierciedlaja rzeczywistosc to dosc dluga droga.
Ostatnio edytowano 18 lis 2008, o 00:24 przez bunia, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Dziunia » 18 lis 2008, o 00:23

Bunia sam ten temat tutaj zaczyna byc jazda jak dla mnie;/
w zyciu nie widziałam kogos bardziej pochłonietego jak Andrew sama afirmacja.'
<szok>
Dziunia
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 70 gości

cron