A życie toczy się dalej...

Problemy z partnerami.

Postprzez KATKA » 17 lis 2008, o 09:41

teraz nie do znieisenia...ale bedzie lepiej...tylko nie mozesz stac w miejscu...a co gorsza się cofac....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 17 lis 2008, o 09:46

wmawiaj sobie moze ze ten dziad Ci nie jest do niczego potrzebny...
ze masz go w dupie, ze srasz na to co robi. wmawiaj sobie zamiast tego ze jest chory i te pierdoły co czasem dla ciebie miłe zrobił.
w tej chwili wmawiaj sobie cos złego o nim, bo naprawde zwariujesz.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez wielorybica » 17 lis 2008, o 09:55

Lad idź do lekarza, proszę Cię!

Ściskam mocno!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez ewka » 17 lis 2008, o 10:50

Ladybird napisał(a):Cale zycie mam sie ciagle tak męczyc..

To minie Lad. I ja też myślę, że powinnaś iść do lekarza... trzeba to trochę wyciszyć, uspokoić. Co robisz dzisiaj?
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sonata » 17 lis 2008, o 10:52

DASZ RADE !!!!
Zapewniam Cię,że to minie,ale nie rozczulaj się nad sobą.Jak dopadnie Cię potrzeba płaczu to potraktuj go jako oczyszczanie. Z całą mocą staraj się odsuwać destrukcyjne myśli i rozczulanie się tylko skup się na myśli ,że ten płacz ma CIę oczyścić .Będzie Ci łatwiej zapanować nad emocjami .Staraj się skracać negatywne mysli ,aż przyjdzie dzień ,że będziesz potrafiła zamienić je na pozytywne. To minie........zapewniam Cię.......EWA
sonata
 

Postprzez Megie » 17 lis 2008, o 14:16

Lady - ja tez tutaj od czasu do czasu zagladam..
malo pisze... juz tak wiele zostalo powiedziane...
nie wiem co powiedziec.. nie jestem w stanie pomoc....
ale wiem, ze
Ty jestes w stanie sobie pomoc! Tak Lady-tylko TY..

Nie mozna byc szczesliwym w zwiazku dopoki samego siebie sie nie pokocha i niezaakceptuje...- nie wiem w czym lezy Twoj problem, moze jest bardzo skomplikowany a moze prosty...
wiem jedno terapia jest konieczna - ale i tak terapeuta nic za Ciebie nie zrobi..
To Ty sama musisz sobie ukladac wszystko w glowie..
Ja chodzilam na terapie- nie trwala dlugo, bo okolo 10 spotkan..
ale tak wlasnie bylo, ze praktycznie codziennie robilam sobie analize przeszlosci w glowie.. a potem to opowiadalam na terapi, czasem lampka w glowie sie zaswiecila i sobie cos uswiadamialam, a jak cos sobie uswiadomilam to tak jakby czesc tego calego problemu znikala...az w koncu poczulam sie wolna....
Lady to jest do zrobienia... a R nie jest w stanie Ci w tym pomoc... Na serio, nikt nie jest w stanie rozwiazac naszych problemow psychologicznych- tylko mi sami.. inni ludzie sa obok- tak zebysmy nie czuli sie samotni...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Ladybird » 17 lis 2008, o 16:20

jeszcze jakoś żyje. Przyszla mama , kupila likierek, pogadala. jakos przetrwalam najgorszy czas,choc nie wiem ,co będzie w nocy.
To tak boli . Njagorzej to ,ze on w ogole nic nie czuje po rozstaniu. po nim splywa jak po gesi. Szczesliwy czlowiek.
Jest taki zadowolony z siebie ,jak to pisze panienace, ze nie ma zadnych problemow i z optymizmem patrzy w przyszlosc. Jakja mu zazdroszcze takiego podejscia.
A ja?N ie moge tego zniesc. Chcialabym ,zeby walczyl o mnie. Zeby przynajmniej zakonczyl to jak czlowiek, bez urazy ,bez milczenia. To takie przykre, jaksie okazuje ,ze sie bylo nikim dla kogos, kogo sie kochalo.
Nigdy tak nie mialam przy rozstaniach. zawsze cierpielismy oboje, przeciez to takie przezycie dla obydwu stron.
Sonata ,to bie jest latwiej ,bo on jednak chcial byc z Tobą. jak R. chcial byc ze mną ,to ja odchodzilambez trudu. To tez jest moja choroba , byc gonionym i gonic.
Moze jakos wytrzymam do terapii, tam tez jest psychiatra. No juz nie wiem ,jaksie znieczuklic. Dzisiajwygladam koszmarnie, zapuchnieta, jak stara alkoholiczka. Nic nie zostaloz urody ,kazdy by sie mnnie przestraszyl.
Juz dzisiaj rano chcialam pisac do niego i zebrac o jedno slowo i okruchy zainteresowania. Wziac go na litośc, opisac jak cierpie.
Ktos napisal do mnie na sympatii w tym momencie ,ktos cieply i rozumiejacy ( wdowiec ). I po chchwili zwalczylam ta chcę i skasowalam maila.Cale szczeście.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 17 lis 2008, o 16:41

Ladybird napisał(a): Chcialabym ,zeby walczyl o mnie. Zeby przynajmniej zakonczyl to jak czlowiek, bez urazy ,bez milczenia. maila.


On milczy bo zakończył ten związek, milczy, zalogował się na sympatii, szuka innej kobiety- czy można bardziej zakończyć? To koniec - NIE ZNACZY NIE . Swego czasu czytałam ten własnie rozdział ,, Nie znaczy nie" z książki ,, Nie zależy mu na Tobie" przynajmniej 10 razy dziennie, aż mi się utrwaliło. Bardzo mi to pomogło.
Może mu napisz że masz hasło do jego skrzynki na sympatii żeby je zmienił- nie torturuj się tym.
Trzymaj się , może weź coś na sen na noc żeby przetrwać?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez mahika » 17 lis 2008, o 17:32

Może mu napisz że masz hasło do jego skrzynki na sympatii żeby je zmienił- nie torturuj się tym.


no ja juz wyżej to proponowałam lad, ale nie zareagowała.... chyba jestem jak powietrze :bezradny:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sanna » 17 lis 2008, o 17:47

No widziałam że nie zareagowała....

Nie rozumiem Ladorado, czemu tego nie zrobisz?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 17 lis 2008, o 18:38

---------- 17:35 17.11.2008 ----------

Nie zrobie tak ,bo mi wstyd ,ze juz tyle czasu zagladalam i nic.
Wlasciwie, to nie ma sie czym ekscytowac, tam u niego sie nic nie dzieje. Jakas jedna cos napisala, ale tak beznadziejnie jej odpisywal, ze przerwala ta korenspondencje.
Wlasciwie ,z drugiej strony ,to jak czytam ,co on wypisuej ,jaki jest nieciekawy i plytki ,to licze na to ,ze mi sie w koncu lepiej zrobi.
Jego odpowiedzi sa nie na poziomie i zenujace. Kiedys byl inny ,taki cieply ,czuly i mily. teraz oglupilo go.
Zakonczyl zwiazek ? Tak ,wiem ,ale to nie znaczy ,aby nie cierpiec. Moj poprzedni partner tez odszedl, ale po roku jeszcze dzwonil do sasiadki i wypytywal ciagle o mnie ,chcial mnie odwiedzic. Nikogo nie szukal. Bo mnie kochal naprawde, tylko nie bylismy dla siebie. Bylo latwiej to zaakceptowac i zniesc. Rozmawialismy wielokrotnie po rozstaniu ,wiedzac i tak ,ze nie umiemy zyc ze soba. Latwiej udalo mi sie ten trudny okres zniesc.
Ja nie umiem tak,jak robi R. To koszmar dla mnie. jestem inna.Wole sie rozstawac zachowujac w miare przyjacielskie relacje. Mysle ,ze wtedy byloby mi latwiej. Nie rozumiem takich ludzi, po co czuc wrogość ?
A ja ?

---------- 17:38 ----------

Wlasnie ,aja?jatez jestem na sympatii . A jak sie logowalam do konca nie bylam pewna, czy chce sie rozstac z R.
On napisal tylko 3 maile z jedna kobieta, a ja dostalam 500 i wyslalam ok. 100.
I co? I nic. czy sie zrobilam za wybredna przez to wszystko.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 17 lis 2008, o 18:53

Lad nie "słyszy" czasami...

Ja nie wiem, dlaczego Ty sobie to robisz, Lad. Nie wiem, nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego czegoś nie postanowisz (np niewchodzenie na jego profil) - i nie wkładasz swojej energii w to, by dotrzymać postanowienia i dzięki temu budować szacunek do siebie i rozpocząć kuracje uzdrawiającą. Ty robisz dokładnie odwrotnie - wchodzisz tam i całą energię tracisz na wyzywanie go od gnojków i na swoje cierpienie. I koło się zamyka.


Ladybird napisał(a):Ktos napisal do mnie na sympatii w tym momencie ,ktos cieply i rozumiejacy ( wdowiec ).

To kolejny ciepły i miły... Lad, moim zdaniem - to nie tędy droga, dopóki nie zamkniesz drzwi za panem R.

Ladybird napisał(a):a ja dostalam 500 i wyslalam ok. 100.
I co? I nic. czy sie zrobilam za wybredna przez to wszystko.

:?: :?: :?: :?: :?: I co? I nic? A uważasz, że co powinno się dziać :?: Czego się spodziewasz, Lad :? Chciałabyś, aby co :?: :?: :?:

No przyznam, że jestem pod wrażeniem. Głębokim.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 17 lis 2008, o 19:11

spoko, znów sie uspokajasz, a jak zobaczysz ze jakas laska jest na niego napalona to znów oszalejesz. moim zdaniem powinnas sobie zakazac zaglądania tam w jakikolwiek sposób.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 17 lis 2008, o 19:12

:?
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Ladybird » 17 lis 2008, o 21:11

Musze cos wymysic ,aby nie wchodzic na jego konto. Nie wiem po co mi to. Sama siebie nie rozumiem ,a nie mam na tyle silnej woli ,aby to przerwac.
Przeciez to glupota i masochizm.
Przeciez wiem ,ze to koniec. Z mojej strony tez. Tez zwiazek to byla pomylka. A ten pan niech zyje sobie dalej i robi sobie ,co chce. ja nie mam wplywu na to .i na cale szczescie;
Juz sie zastanawiam ,czy nie usunac mu konta. moze pomysli ,ze co sie popsulo i zalozy na nowo z innym haslem? macie jakies pomysly.Bo jak go nieczyta jest duzo lepiej i zaczynam myslec o swoim zyciu
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 397 gości

cron