A życie toczy się dalej...

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 16 lis 2008, o 00:28

w dodatku Ci ludzie po drugiej stronie mają mase problemów o których lad, wogóle nie masz ochoty wiedziec i nie masz ochoty porozmawiac o nich....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 16 lis 2008, o 00:55

---------- 23:54 15.11.2008 ----------

wielorybica napisał(a):Pisz ile wlezie, jeśli ci to pomaga, ale pamiętaj, że po drugiej stronie kompa siedzą ludzie, którzy mają prawo również poczuć bezsilność, zniechęcenie, a może co poniektórzy nawet irytację.

To mój słaby punkt;))) Trafiłaś Wielorybico w sam środek mojego serca;)

NIKT NIE MUSI odpowiadać na wypowiedzi Lad... Lad ma potrzebę pisać, więc pisze - w końcu po to jest forum, prawda?

NIKT NIE MUSI uważać, że jego wypowiedzi powinny postawić Lad do pionu i ją natychmiast uzdrowić, prawda?

NIKT NIE MUSI czuć irytacji i zniechęcenia - jeśli czuje, to jest to naprawdę jego problem.

Lad, Zizi też się jakiś czas motała i było ciągle (sorry Zizi) to samo i na okrągło... a poczytaj ją dzisiaj - no inna kobieta! I na Ciebie taki czas też nadejdzie... wierzę w to;)

:kwiatek2:

---------- 23:55 ----------

mahika napisał(a):w dodatku Ci ludzie po drugiej stronie mają mase problemów o których lad, wogóle nie masz ochoty wiedziec i nie masz ochoty porozmawiac o nich....

Dlaczego Lad ma się wczuć w inne problemy, skoro nie może dojść do ładu ze swoimi? Hmm?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 16 lis 2008, o 08:37

---------- 07:33 16.11.2008 ----------

Dzien dobry.
Odpowiem na wszystkie wypowiedzi.
Wczoraj zdenerwowala mnie zdanie Sonaty, że za duzo tu piszę, ze mam sie zając czym innym.
I oto mi tylko chodzi, nikogo nie zmuszam do wypowiedzi w moim wątku. Przeciez to naturalne, a ze komus przyszla do glowy taka ocena mnie ,to przykro mi ,że jestem brana za taką osobę.
Wiecie, ze reaguje emocjonalne, wiec wymsknelo mi sie to zdanie. A e sie kręce w kolko. Pewnie jeszcze sie troche pokręce.
Mahika. Mnie obchodzą problemy innych .Nie mow tak prosze ,bo niesprawiedliwie mnie oceniasz. Nawet teraz pisze w innych wątkach. Choc boje sie obecnie tego ,ze moje ocena moze nie byc obiektywna. Jestem w tej chwili chodzaca emocja.
Co do Zizi, ze wyrwala sie z tego kola, to jest nasza slodka tajemnica.
Pomogliscie jej przez ten czas ,a ja pomoglam zrobic jej ten krok dalej, ktory uzdrowil jej zycie i poczuc wlasną wartośc.
Pozdrawiam wszystkich i zyczę milej niedzieli.
Sonata - za chcwile odpowiem na wszystkie pytania, dzic troche lepiej sie czuje i mam sile. Wczoraj bylo tragicznie ,po tej terapii. Ryczalam caly dzien.

---------- 07:37 ----------

Bardzo mi przykro wiec ,ze są osoby ,ktor mysla ze mnie nic nie obchodzi.
Ja juz nie moglam sie patrzec jak Zizi sie miota i musialam jej pomoc.
Zauwazylam ,ze jestem czesto tu postrzegana inaczej niz jest w rzeczywistosci i moje wypowiedzi sa nieprawidlowo interpretowane.
Moze to moja wina, ze glownie tu pisze juz wtedy ,kiedy emocje mnie zzeraja i nie dje sobie rady/ Moze wtedy pisze ,nie wiedzac sama co ?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez sonata » 16 lis 2008, o 11:28

---------- 09:39 16.11.2008 ----------

Znowu mnie nie zrozumiałaś ,albo nie czytasz dokladnie tego co piszę i w dodatku ewka tez czyta wybiórczo.........
Opisałam Ci Lady bardzo dokładnie,że równie długo dochodziłam do podjęcia decyzji ,nawet wybaczyłam mu to ,że zaprosił inną kobietę i byl z nia 3 tyg.!!!! Więc rozumiem co przeżywasz i wiem (tu do ewki) ,że wychodzenie z nałogu kochania za bardzo ,czy z obsesji na punkcie ukochanego to dluga droga,boardzo trudna .Ale widać obie czytacie wybiórczo.Napisalam też,żebys skupiala sie na sobie i pisala o swoich emocjach a nie analizowała psychologiczny portret partnera ,ktory wcale nie ma ochoty na te analizy.
napisałam też ku przestrodze ,żebyś miala włączony czujnik i obserwowala uważnie siebie,czy terapeuta Ci pomaga ,czy kazdy dzień przy jego pomocy jest lepszy dla Ciebie,czy robisz malutkie postępy .bo jest łatwo popasc w uzaleznienie od terapeuty czekając na cud ,a nie pracując nad sobą? I co uwazasz ,że moje słowa nie płyną prosto z serca i chęci pomocy?
Poza tym ja tutaj tylko piszę co widzę z zewnątrz mając za sobą takie przejscia .Żeby Ci uwiarygodnić ,ze nei jest łatwo ,to powiem Ci ,ze ja 3-ci raz wybralam niewlaściwego czlowieka .Ale dopóki nie zaczęlam pracować nad SOBĄ to wydawało mi się ,ze to świat sie na mnei uwziął .Dlatego piszę do Ciebie, bo wiem jak trudna to jest droga, ale Ty masz teraz łatwiej niz ja kiedyś ,bo nie miałam takiego forum ,nie mialam żadnej pomocy ,tkwilam w samoudręczniu ,bo nie widzialam problemu w sobie.Dlatego jedno wiem na pewno ......musisz pomóc SOBIE i robisz to i wiem że to reudne i dlugie ....ale trudnosc wlasnie polega na uczciwym powiedzeniu sobie ,że owszem popelniasz jakies bledy ,ale też na zauważaniu swoich malych zwycięstw .Na pewno masz takie bo juz pracujesz nad sobą .Ale tylko jak moge to podpowiem Ci ,ze pisanie do niego lzawych listów ,w ktorych znowu sie obwiniasz to jest krok do tyłu .Jak juz musisz to pisz te listy ,ale mu nie wysylaj. Staraj sie spojrzec na siebie jak na wartosciową kobietę ,ktora zasluguje na wszystko co najlepze ,a nei na ochlapy od alkohlika .Pozdrawiam EWA

---------- 09:43 ----------

warto ODGLORYFIKOWAC I ODBRAZOWIC pana R. i spojrzeć realnie i uczciwie na wszystko,na alkohlo ,na toksyczny zwiazek z mama ,na lekceważenie ciebie milczeniem,na brak uwagfi z jego strony ..........itd itp.

---------- 10:28 ----------

Lady.potrzebujesz spokoju i wyciszenia ........a tylko uczciwy wgląd w sytuację ,w plusy i minusy tego "związku" pozwoli spoglądać Ci coraz realniej ,a to będzie Cię uspokajało. Bardzo bym chciała,żebyś osiągnęła spokój wewnętrzny i przestała się bać samotności. Wiem ,że to możliwe ,też kiedyś mi się wydawało ,że nie ..ale uwierz mi to jest możliwe!!!!!!!!!EWA
sonata
 

Postprzez Ladybird » 16 lis 2008, o 11:32

Ewo,
dziekuje za wszysto i duzo cierpliwosci dla mnie.
Masz racje ,trzeba go odgloryfikować.
Zrobilam ostateczny krok. apislam mu o mojej chorobie ,tak jak wczesniej radzilas. Jesli bedzie milczal dalej i szukal sobie nastepnej panienki (powodzenia, nie wiem ktora to zniesie), to koniec. Nie warto byc z czlowiekiem ,ktory opuszcza w chorobie. Szukajac sobie nowej.
Bede cierpiec, bo chcialabym czegos innego i na cos innego liczylam od bliskiego czlowieka. To tak boli ,jak sie zawiedziesz.
Nie bede odpowiadac na twoje pytania, bo nie ma sensu juz o nim mowic. jesli mnie zostawi milcząc po tym mailu ,to znaczy ,ze jest zlym czlowiekiem ,bez serca. Z takim nie chce byc, bo to samodestrukcja.
To jest moj 4 ,nieudany zwiazek. Wyszlam za maz bez milości ,zmanipulowana przez bylego męza.
Na sympatii mam duzo maili od ciekawych ,wartościowych mężczyzn. Wiem ,ze jestem warta takiego .moze w koncu ,zdecyduje sie na spotkanie.
Milego dnia
Lady
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 16 lis 2008, o 12:23

a to on nie wiedział ze jestes chora, do tej pory mu jeszcze nie powiedziałas??
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sanna » 16 lis 2008, o 15:08

Ladorado, nie poddawaj się,bądź cierpliwa , chodź na tę terapię, nawet jeśli momentami będzie Ci się wydawało że nic się nie zmienia. Czasem nie wiadomo kiedy zaskoczy. Mój psychoterapeuta powiedział mi , że praca na terapii jest jak przebudowa domu łącznie z fundamentami - nie ma się co łudzić że to krótki proces. Mnie bardzo pomogło wyczytanie na forum że to normalne że terapia trwa 2-3 lata , a czasem i więcej. To spowodowało że mimo zniechęceń chodziłam tam uparcie jak wół ( no i dalej chodzę, tylko teraz co 2 tygodnie a nie jak co tydzień jak wcześniej). I jeszcze coś mi się przypomniało. Rozmawiałam z psychterapeutą czy można określić jakiś czas kiedy terapia powinna przynieść efekty, a on opowiedział mi taką historię. Robiąc uprawnienia terapeutyczne bardzo chciał się dostać na warsztaty do słynnej w tej dziedzinie pani profesor. No i dostał się, Rozmawiali o efektach terapii. Ta pani opowiedziała mu, że kiedyś miała pacjentkę z którą wałkowała problem 3 lata, wałkowała, wałkowała i nic. Pacjentka ta w końcu chyba zrezygnowała, a któregoś dnia spotkała swoją byłą terapeutkę i szczęśliwa opowiedziała, że słuchała w radio audycji , no i zrozumiała wszystko, olśniło ją , dotarło do niej itd. Morał z tego taki , pani profesor podsumowała ,, Widzisz, nieraz jest tak że przerabiasz problem z pacjentem latami i przerabiasz i nic, a potem okazuje się że pomogła mu audycja w radio. Tylko nigdy nie wiadomo czy ta audycja dotarła by do tej osoby , gdyby wcześniej nie było tych 3 lat... ". Prosiłabym Cię tylko Ladorado, żebyś nie oczekiwała że terapeuta powie Ci co masz robić w konkretnych życiowych sprawach - tu terapia może tylko dać grunt do podejmowania lepszych dla siebie decyzji. A zauważyłam u Ciebie wielokrotnie pytania ,, co mam robić? co byście zrobili na moim miejscu, itp." Zastanawiam się czy i wobec terapeuty nie masz takich oczekiwań?
Pozdrawiam ciepło.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 16 lis 2008, o 18:06

Olal mnie i szuka mlodych dalej.
zamykam ten rozdzial zycia ,choc z cięzkim sercem i ogromnym zalem.
Boje sie cierpienia, za duzo tego w moim zyciu, z kazdym zwiazkiem jest coraz gorzej.
Te rozstania niszcza mnie.
Samotnosc tez jest trudna.

Jesli chodzi o terapie nigdy nie pytam sie ,co robic. psycholog nie jest od dawania rad ,ale od leczenia.
Nie jestem taka nizrozsadna. Tu sie pytam, bo wiele z nas przeszlo to samo. Moze cos mądrego poradzic. Kto pytanie bladzi.
Teraz pozostaje zapomniec o milosci.
Nic wiecej.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 16 lis 2008, o 18:26

Trzymam kciuki za Ciebie i mocno wierze ze tym razem Ci sie uda zamknąć ten rozdział.
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez sonata » 16 lis 2008, o 20:32

Droga Lady!!!
Rozstania są potwornie trudne,to jest trauma ,dla tego który zrywa i dla tej osoby z którą się zrywa.To boli wiem co czujesz i ja zerwałam dopiero jak stal mi się obojętny poprzez swój stosunek do mnie .Zupełnie mi nie pomógł jak byłam tak jak Ty w potrzebie!!!! I to dało mi siłę,bo stwierdziłam ,że nie mogę na Niego liczyć ,więc po co mi On? Po co? Żebym Go obsługiwała? Teraz jestem zadowolona i lekka ,chociaż mam problemy finansowe ,ale mam nadzieję ,że coś mi się zmieni na dobre. Mam pozytywne patrzenie w przyszłość ,a jeszcze pół roku temu płakałabym tutaj i nie widziała sensu życia.Trzymaj się i pozdrawiam Cię EWA
sonata
 

Postprzez Ladybird » 16 lis 2008, o 22:19

Ewo, dla mnie to jest potwornie ciezkie przezycie. Dla niego nie.
Nie moge sie opanowac przed obsesyjnym podgladaniem go ,co robi na tym portalu.
Jak zauwazylam ma sie dobrze i nawe wypisuje o tym swojej nowej znajomej. Ze nie ma problemow i trzeba z optymizmem patrzec w przyszlosc. Ona pisala ,co innego ,ze zycie nie jest takie prste.
Szkoda mi jej ,szkoda innej ,ktora pozna. Ich cala rodzina i jego znajomi to alkoholicy. Poznalam ich wszystkich, nie ma tam niepijącego czlowieka. Zadnego ,to o czymś swiadczy. W zadnym pokoleniu, czy mlodszym, czy starszym.
Naprawde nie wiem jak sie uwolnic od wchodzenia w jego konto. Jestem wściekla, ze nie zmienil hasla, ze jest takie jak to ktore sam mi podal. Tak nie byloby problemu.
To samodestrukcja, ale nie opanuje sie, Nie spytam sie co robic, bo sama powinnam wiedziec, ale nie daje rady.
Sama sie zadręczam.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 16 lis 2008, o 22:39

moze napisz mu zeby zmienił hasło bo tam zaglądasz i nie mozesz sie powstrzymac i ze czytasz te bzdury co wypisuje....

no ja naprawde nie wiem jak Ci pomóc, a bardzo bym chciała....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez sonata » 16 lis 2008, o 22:49

---------- 21:46 16.11.2008 ----------

Nic kochana nie rób............ja tez podglądam go na skype i nawet dzisiaj mi przeslal zyczenia urodzinowe.Napisalam Mu dziekuję ,a on cos jeszcze ,ale juz sie nie odezwalam.Rzecz polega na tym trochę co napisala Sanna.Przychodzi taki moment ,że dociera do Ciebie samo to co powinno............i u mnei tak się stało. Po prostu przestałam cierpieć ,przestalam czuc cokolwiek do Niego.Udalo mi sie nie odbierac w żaden sposób niczego emocjonalnie od niego. I teraz moze sobie pisać co chce i stawac na głowie ,a mnie jest to obojętne.CALĄ ENERGIĘ,ktorą mialam dla Niego skierowałam DO SIEBIE. I to mnei tak napedza ,daje mi takiego kopa do życia ,że nie wiem co mam jeszcze z nadiaru energii ,lekkosci i radosci zrobić.Mam glowę pelną pomyslów a takie sytuacje jak dzisiaj ,kiedy nie zareagowałam na niego emocjonalnie po prostu dodają mi skrzydel .Jestem od Niego WOLNA!!!!!!!!!!!! radośc mi też daje to ,że mialam siłę zerwać ,że dałam radę i że juz wypelnilam pustke po rozstaniu swoimi pasjami. Wiesz....długo cierpiałam ,będąc z ni mnawet ,że nic mnei w życiu juz nie cieszy jak dawniej,właściwie bardziej niż faceta chciałam odnaleźć w sobie zagubioną dawno pasję życia,radość codzienności,łapanie i zachwyt nad chwilą .I to do mnie wróciło!!!!!! jestem szczęśliwa,bo wypełniam się powoli życiem i radością.Bardzo emocjonalnie wszystko odbieram i zawsze radość mi sprawiało przeżywanie życia w jego pełni.Mam nadzieję ,że to będzie trwalo .Owszem dopadają mnie smuteczki ,ale rzadko i na krotko już ,umiem sobie z nimi radzić.Dasz rade Lady,ale miej na uwadze ,żeby chronić siebie i swoje emocje. Fajna jest afirmacja w ksiazce ktora Ci zawsze polecam
"Rozstaję sie z cierpieniem z przeszłości i witam noweżycie ,radość ,szczescie i spelnienie ,które już mnei nigdy nie opuści"
Pozdrawiam EWA

---------- 21:49 ----------

Jezuuuuuuuuuuu,ale sie zasiedziałam .wciągnęlo mnie to forum:)))))))))
sonata
 

Postprzez Ladybird » 17 lis 2008, o 09:34

Nigdy tak zle nie bylo zemna. Nie daje juz rady, moje cierpieni i bol przeroslo juz mnie. mam zle mysli... gdyby nie dzieci, to nie wiem...
Nie moge jezdzic samochodem, jak jechalam przed chwila, to mialam ciagle mysli ,aby skrecic. Bo nie bedzie tak bolalo. Lzy mnie zalewaly , nie moglam jechac ,jakos dojechalam. Cale zycie mam sie ciagle tak męczyc..
To nie do znesienia...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 17 lis 2008, o 09:37

terapia srapia. :evil:
to ty moze idz do psychiatry i popros o odpowiednie leki :(
A jesli jest problem z psychiatrą tyo idx do lekarza rodzinnego, dostaniesz coś na pewno.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 117 gości