---------- 02:49 14.11.2008 ----------
cos czuje dzisiaj, ze potrzebuje osobnego tematu...
czuje sie diablo samotna i potrzebuje komus o tym powiedziec i miec iluzje, ze nie jestem sama... mimo, ze pewnie teraz, czyli kiedy naibardziej tego potrzebuje nikt mi pewnie nie odpisze, ale trudno...
wlasciwie to mam dwie kwestie- pierwsza to samotnosc dojmujaca... mam potrzebe bycia z kims i wyjatkowo nie dlatego, ze czuje sie niedowartosciowana (a to duzy krok do przodu), ale brakuje mi ciepla i takiego jakiegos porozumienia bez slow... tak- pamietam, ze mam dziewczyne w ojczystym kraju, ale... mhm... ze tak sie posluze slowami poety: gdzie ci mezczyzni... prawdziwi tacy....
poza tym brakuje mi znajomych... i tutaj tak szczerze mowiac nastepuje paradoks: bo tak naprawde to uwazam, ze ludzie to idioci... dobra- nie wszyscy, aaale tak dziewiecdziesiat procent... jezeli znajduje kogos kto wydaje sie interesujacy, nie wiem co robic i zaczynam sie wycofywac, albo zwyczajnie nic niemowie, zwykle dlatego, ze obawiam sie, ze palne cos bez sensu, albo ze nie znajde odpowiedniego sowka, co jest absurdalne, bo swietnie znam jezyk...
dlaczego znajomi nie rosna na drzewach? glupie...
ale zeby bylo smieszniej- uwielbiam byc sama (sama chodzic po cmentarzach starych, sama po ruinach; mam wrazenie, ze tylko ja mam do wszystkiego nalezny szacunek, ze inni to jacys szaleni barbarzyncy, wulgarne chamy... ech, czasem czuje sie bardzo stara... czasem mam ochote zwocic sie do ludzi w moim wieku per mlody zlowieku... ale mniejsza...)
kwestia druga- jestem kims innym niz udaje, ze jestem, ale juz tak bardzo zzylam sie z rola, ze mam problem zeby z niejwyjsc... troche mi sie to zaczyna udawac- to znaczy mimo calego marudzenie typu" nie umiem nie potrafie nie chce ja nic nie wiem ja sie boje" i tak robie to co chce lub w jakims sensie musze (np wizyty w banku- to pewnie zabawne, ale na poczatku to bylo dla mnie nie do przejscia- w kraju zwykle takie rzeczy zalatwiali rodzice.... ale terz juz umiem)... jestem silna kobieta(albo zadatkiem na kobiete zalezy z jakiego punktu widzenia...), inteligenta, ciepla , pociagajaca, zmyslowa, madra , zaradna, sarkastyczna, zdarza sie ze cyniczna ... wiem to wszystko, ale nie potrafie sie z tym zaprezentowac wsrod ludzi...
ale najgorzej nie lubie tego, ze nie potrafie komus wygarnac prosto w twarz... jak to sie robi? moja rodzina niestety nigdy nie slynela z takich umiejetnosci....
ten moj temat sie tak wlasciwie troche pokrywa z moim poprzednim. po coz wi ec nowy- spyta ktos. otoz poukladalam sobie czesc rzeczy, czesc tych problemow o ktorych pisalam wczesniej sobie jedynie wkrecalam , jak to mowi mlodziez, a zdalam sobie z tego sprawe odpowiadajac na postawione mi pytania...
tak naprawde bardzo dlugo myslalam, ze im bardziej bede pokrecona tym ciekawszym bede czlowiekiem. niedawno zaczel odo mnie docierac z cala moca, ze nie o bycie ciekawszym czlowiekiem czlowiekiem to sie rozbija, a o bycie ciekawszym przypadkiem... psychiatrycznym...
jestem na dobrej drodze, zeby zrobic z zyciem to co chc e zrobic, ale troche sie potykam i potrzebuje wsparcia...
dzieki za przeczytanie i dotrwanie do konca
pozdrawiam cieplo
hsp.
---------- 02:51 ----------
tak to czytam co napisalam i dochodze do wniosku, ze ja sie chyba nie nadaje do zycia w spoleczenstwie...
spoleczenstwu mowie ble