Porcupine zastanów się jakie umiejętnosci powiedzmy bardziej ogólne dało Ci to co studiowałaś? Skoro to było coś chemiopodobne to pewnie umiejętność analizy i syntezy na bardzie ogólnym poziomie niż tylko cząsteczki itd. itd. Nie wiem czy jasno sie wyraziłam. Ale była jakiś czas temu kampanii mająca poprawić wizerunek młodych matek w oczach pracodawców i tam np. podkreślano, że prowadzenie domu i wychowywanie czy opieka nad niemowlakiem to tak naprawdę zarządzanie kryzysem i chaosem w dużej mierze oraz rozwijanie umiejętnosci logistycznych.
Siądź z kartką i wypisz wszytko to co było Ci potrzebne, żeby móc ukończyc takie studia...np. cierpliwość (potrzebna przy wykonywaniu jednego eksperymentu parę razy), wytrwałość, dociekliwość (bo np. musiałaś odnaleźć przyczynę jakiejś reakcji), dobra organizacja pracy (bo w chemii kolejność ma kluczowe znaczenie), umiejętność analizy i syntezy (o czym pisałam wyżej).
A oprócz tego zastanów się np. czy nie wykonywałaś jakiś innych zajęć podczas studiów, choćby kelnerowanie, które zmusza Cię do rozwijania nadludzkich pokładów cierpliwości, albo szybkość podejmowania decyzji, albo zmysł logistyczny (jak obsłużyć parę duży stolikow w godzinach szczytu).
To nie jest tak, że możesz szukać pracy jedynie w zawodzie wyuczonym. Po prostu zastanów się jak się sensownie zaprezentować, no i poprzeć swoją decyzję argumentami, w postaci konkretnych przykładów, bo to przemawia do pracodawców bardziej niż wyimaginowana lista cech i umiejętności niepopartych niczym.
Napisz na tej podstawie list motywacyjny. Konkretny pod konretnego pracodawcę. Nie ślij seryjnie i bez namysłu. To też jest doceniane.
Zadbaj o dobre CV, a więc też przejrzyste, warto zapisać w pdf-ie, żeby się nie rozjechało, jeśli pracodawca otworzy je w innym programie niż ty je przygotowałaś. Uważaj na literówki-to dyskwalifikuje.
Wrzuć jakieś ładne zdjęcie-niestety ładni (bądź ci co się ładnie prezentują) mają łatwiej.
Z redakcją listu, jesli chcesz mogę Ci pomóc.
P.S.
I przepraszam, za mało kompetentny język, jeśli chodzi o chemię, ale to była moja pięta achillesowa