Dziękuję Wam bardzo
Napisze w skrócie jeszcze raz o co chodzi- w Nowy Rok, ojciec wśród wyzwisk i tam jeszcze czegoś wywalił mnie z domu ( razem z lubym) ...
Minął od tamtego czasu prawie rok i mimo juz kilkakroitnych moich prób ( i mojej mamy i mojej siostry, i siostry mojego ojca...) pogodzenia się, albo chociażzałatania sytuacji- jest ona niezmienna.
Wszelkie uroczystości rodzinne, które nas zwykle skupiały- odbywały się w dwu etapach- na jednym był mój ojciec, na drugich my z llubym i reszta rodziny.
Przed Wielkanocą ojciec zapowiedział, ze jeśli my przyjedziemy- to on wyjeżdża. Zrobiłam swieta u siebie, na które go zaprosiłam równiez. Nie skorzysta z zaproszenia, twierdząc, zę z chołotą nie będzie siadał do jednego stołu.
Póxniej ( i wcześniej tez) negocjowała z nim mama, co skończyło się wieloma przykrościami dla niej.
Później jeszcze ja kilka razy próbowałam, a efektem w najlepszym razie, była ignoracja.
Czasem mi się ojciec śni- taki dobry kochany ;(
Minęlo już tyle czasu, ze zazyczaj takie wspomnienie wywołuje ściśnięcie w sercu, przedwczoraj jednak było mi tak przykro, smutno i żałośnie, ze nie umiałam sobie poradzić.
Stąd ten wpis.
Ten dzień minął, dalej mi smutno, ale już mniej.
Życie biegnie dalej...
Efekty mojej głupoty jeszcze jakiś czas będą kłuły w oczy, ale miną również.
Dziękuję Kochani