---------- 17:48 11.11.2008 ----------
Ja tez się bałam. I wiecie co.....przez to moje banie się coraz bardziej sie narzucałam, im więcej pisałam, dzwoniłam, tym mniej go obchodziłam. A im mniej go obchodziłam tym większy strach, że któregoś dnia On odejdzie i znów pisałam. Błędne koło!
Przez to totalnie zaniedbałam siebie, wygląd, pracę, zainteresowania - nie chciało mi się, potrafiłam nie robić nic tylko czekać. Ale na szczęście opamiętałam się. Sama - zobaczyłam co wyprawiam. Hmm powoli wzięłam się za siebie, dalej pisałam ale oczy mi się otwierały coraz bardziej - odpisywał, ale to było takie "na odwal". Kulminacja stało się, gdy mieliśmy się spotkać, on wciąż nie mógł, myślałam, że taki zapracowany, okazało się że ma czas dla swoich znajomych, tylko dla mnie nie. Teraz się nie dziwię, nachalna byłam okropnie. Miarka się przebrała, gdy napisał że możemy się zobaczyć ewentualnie w przelocie. Było to już dla mnie na tyle upokarzające że powiedziałam - nie zasługuję na takie traktowanie i bardzo dziekuję za spotkania w przelocie. Postanowilam sie nie odzywac, wiecie co to był moment kiedy wlasnie powiedzialam sobie dosyc, nawet bylam przygotowana na zerwanie kontaktu i to przez niego, tym bardziej ze wystąpiłam z pretensjami. Widocznie zależało mu trochę na znajomości, bo zareagował natychmiast. Odzyskałam szacunek - potraktował mnie naprawdę super. Ale powiem Wam, że ja sobie wiele rzeczy uświadomiłam przez to wydarzenie
---------- 18:26 ----------
W pewnym sensie się uwolniłam:) Życzę tego Wam dziewczyny z całego serca. To jest kwestia nastawienia. Nawet gdy ten mężczyzna nie zniknie z Waszego życia - ważne jest to jaki Wy macie do niego stosunek. Najlepiej nie oczekiwać. Jeśli jest coś nie tak - nie bać się wyrazić swojego zdania. Jak sie jemu nie spodoba, nie będzie chciał "współpracować" - jego strata. Jeny nie wiem skąd mi się to wzięło hihi