""Momentem zwrotnym...

Problemy z partnerami.

Postprzez tenia554 » 11 lis 2008, o 13:06

Dla mnie właśnie ta grupa ludzi jest skrzywiona najbardziej.Są to najczęściej zdrowi mężczyżni z krwi i kości i mają potrzeby seksualne, i w jakiś sposób je rozwiązują.Mają przyjaciółkii przyjacieli,mają prawo kochać tylko nie mogą ponosić odpowiedzialności za swoje czyny.Nie mogą dlatego,że nastąpiłoby dziedziczenie.Religie stworzyli mężczyżni,aby utrzymać władzę i nadal ta grupa rośnie w siłę i nie ma nic wspólnego z miłosierdziem,ani miłością,a sposobem na życie własne.Dla mnie to dopiero jest patologia i hipokryzja.To że skupują ogromne obszary ziemi ,dzierżawią ją rolnikom, a sami zgarniają dopłaty unijne, to też jest w imię miłości do bliżniego.Często przyglądam się swojemu księdzu,a najbardziej bawi mnie ,jak wykorzystuje ludzi do wszystkiego,aby mu się lepiej żyło.Ludzi którzy często są bezrobotni,bez prawa do zasiłku.Sam nie brudząc sobie rąk,nawet nie pomyśli że Ci ludzie nie żyją z powietrza.Oczywiście,że otrzymuje dary,tylko te dary nie trafiają do biednych ludzi,tylko do zaprzyjażnionych.Nie dostrzega chorych,niedołężnych ,samotnych.Może i mam uraz,może nie dostrzegam w nich posłańców Boga,może to przypadek że tylko raz w życiu spotkałam cudownego księdza,którego bardzo szybko wyrzucili,gdyż ludzie go pokochali za jego wielkie serce.Może to przypadek ,że znam trochę dzieci księży,które nie wiedzą co znaczy słowo tatuś.A do swojego domu nie zapraszają przyjaciół,bo może ksiądz spać z ich mamą.Przepraszam,że mnie poniosło,przepraszam że dla nie Ci ludzie nie mają nic wspólnego z Bogiem,przepraszam za to że Ci ludzie są dla mnie najbardziej niekompetentni,aby pracować z dziećmi.Bo cóż oni wiedzą o życiu w rodzinie,o miłości rodzicielskiej,o problemach rodziny,tych przyziemnych ,o dawaniu przykładu.Kim dla nich są pozostawione dzieci przez swoich ojców skoro sami nie potrafią się wywiązać z obowiązku.Więc przepraszam,że piszę co myślę o tych potężnych przedsiębiorcach skazanych na sukces.Wiem że zaraz zmyjecie mi głowę,wiem że jeśli nawet się tak myśli to nie można na głos,tylko ja się pytam dlaczego.Skoro ja nie mam nic przeciwko temu,aby ludzie wierzyli,oddawali swoje głodowe emerytury i renty,żeby utrzymywali te potężne świątynie i dbali o tę część społeczeństwa.Szanuję ich wybór,ale ja zamiast modlitwy nad potrzebującym jako grzesznik mu pomogę.I dlatego nie chcem ,aby Ci ludzie gościli w szkole,a swoich gości zapraszali do swoich świątyń.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez bunia » 11 lis 2008, o 13:23

Na szczescie jest wiele innych pozytywnych przykladow ale te sa zawsze w cieniu bo nie tak "popularne" rowniez dla medii a Koscol jak kazda instytucja nie jest idealna...tworza ja ludzie ktorym daleko do perfekcji.

Pozdrowka :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 11 lis 2008, o 13:50

To jakby powiedzieć, że jeśli żona pana X rzuciła go dla innego - to wszystkie żony są dziwkami.

Jeśli znany polski psychoterapeuta dziecięcy dopuścił się molestowania - to wszyscy terapeuci są zboczeńcami.

No przecież nie jest tak. Ksiądz nie powinien - ale to też człowiek jak miliony innych ludzi... którzy też nie powinni. I wcale nie chodzi mi o to, by ich bronić w imię czegoś tam... staram się rozumieć, dlaczego dzieje się tak czy inaczej - co nie znaczy, że uważam to za dobre. Nie, to nie jest dobre.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 11 lis 2008, o 15:02

To zupełnie nie o to chodzi ,czy ksiądz powinien czy nie.To są przecież tylko ludzie.Mają prawo się kochać i być kochani,ale nie mogę zrozumieć obłudy i ich seksu bez zobowiązań.Kochają jako mężczyżni,ale kiedy trzeba ponieść odpowiedzialność to kochają tylko Boga.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Megie » 11 lis 2008, o 15:24

ludzie "nie-duchowni" - swieccy tez sa czasem obludni...
tylko moze w przypadku czlowieka duchownego bardzo to razi w oczy...

ale jestem takiego samego zdania jak ewka- nie warto wrzucac wszystkich do jednego worka..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez tenia554 » 11 lis 2008, o 15:55

Ja nie wrzucam wszystkich do jednego worka,chociaż nie znam ani jednego który przyznawałby się do swojego dziecka,a nawet dzieci.Nie miałabym żadnego problemu z zakceptowaniem takiej sytuacji.Sytuacje o których piszę,są szczególnie widoczne w małych miejscowościach i wsiach,gdzie nikt nie jest anonimową osobą.Ale wszyscy wszystkich się boją.A przede wszystkim boją się księdza.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 11 lis 2008, o 16:37

tenia554 napisał(a):To zupełnie nie o to chodzi ,czy ksiądz powinien czy nie.To są przecież tylko ludzie.Mają prawo się kochać i być kochani,ale nie mogę zrozumieć obłudy i ich seksu bez zobowiązań.Kochają jako mężczyżni,ale kiedy trzeba ponieść odpowiedzialność to kochają tylko Boga.

Ja Cię Teniu rozumiem... wiesz jak to widzę? Bogu złożyli śluby i mimo tego wszystkiego chcą Mu służyć dalej (mimo potknięć i słabości) - chcą Mu w dalszym ciągu być wierni. I tak patrząc... są uczciwsi od niejednego męża czy niejednej żony, którzy swoje śluby potrafią mieć głęboko w tyle. Nie chce mi się wierzyć, że ta ich obłuda, jak mówisz, nie ma pokrycia w jakimś rozdarciu duchowym.

A co do seksu bez zobowiązań... no cóż, do tego zawsze jest potrzebna partnerka, która na taki układ się godzi, no niestety.


tenia554 napisał(a):Ale wszyscy wszystkich się boją.A przede wszystkim boją się księdza.

To świadczy raczej o mentalności tych ludzi... no bo dlaczego się boją?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Megie » 11 lis 2008, o 19:31

to ja moze dam przyklad innej sytuacji- tak zeby bylo widac, ze roznie to w zyciu bywa...

urodzialam sie na wsi i mieszkalam tam 18 lat.. Jakos nigdy sie ksiedza nie balam, moze dlatego ze rodzice nigdy mi nie mowili ze mam sie ksiedza bac.. moze juz predzej moglabym sie bac Boga jesli zrobilam cos zlego.. ale nie chce pisac o sobie...

chce napisac o sytuacji jaka miala miejsce w jednej z parafii na malej wiosce, nie napisze gdzie z przyczyn oczywistych.
Ksiadz o ktorym chce pisac sluzyl na tej parafi juz okolo 15 lat. Zostal przyjety z otwartymi rekoma, robil wiele dla parafian,. organizowal spotkania przy ogniskach dla wiejskiej mlodziezy, itp.. naprawde ludzie byli zachwyceni..

Pewnego razu do Ksiedza przyszla kobieta w ciazy- chciala popelnic samobojstwo bo nie wyobrazala sobie jak ma usunac dziecko.. nie miala gdzie mieszkac, nie miala pracy itp..

Ksiadz w koncu przyjal ja i pracowala jako gosposia na plebani. Wszystko OK...

Po kilku latach ta kobieta znowu zaszla w ciaze nie wiadomo z kim...
Spolecznosc wiejska oskarzyla ksiedza...ze to jego dziecko..
Ksiadz zrobil w koncu badania i wyszlo ze to nie Jego... dzisiaj wszyscy wiedza ze to nie Jego dziecko, zreszta to nie byl tego typu czlowiek zeby mogl sie posunac do tak okropnosci..

Ostatnio rowniez spolecznosc wiejska jest przewrazliwona, bo slyszy sie coraz czesciej o molestwanych dzieciach, ksiedzach i ich kochanakch..Ale musimy pamietac ze nie wszyscy tacy sa...Trzeba byc uwaznym jak sie wypowiada jakies slowo o innych, bo mozna zranic kogos a jednoczesnie
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez tenia554 » 11 lis 2008, o 20:38

To ja opowiem historię z dużego miasta bo z Wrocławia.otóż chodziła ze mną do szkoły dziewczynka,która nigdy z nikim się nie przyjażniła.W klasie nie miała żadnych koleżanek,na podwórku nigdy się z nami nie bawiła.Chodziła zawsze z mamą lub siedziała w oknie swojego mieszkania.Nam jako dzieciom było zawsze jej żal.Kiedy zorientowaliśmy się,że codziennie do jej bramy wieczorem wchodzi nasz proboszcz i nauczyciel religii,zaczęliśmy go śledzić.Okazało się że chodzi do jej mamy.Historię obserwowaliśmy kilkanaście lat.Ja wyprowadziłam się z tej ulicy w wieku 20 lat,a ona dalej siedziała samotnie w tym oknie.Nie wiem czy była dzieckiem księdza czy nie,nawet wówczas o tym nie myślałam,chociaż dzisiaj wcale nie jestem tego pewna.Nie wiem jak teraz żyje,ale pamiętam jej smutną twarz,kiedy przyglądała się naszym zabawom,zawsze stała z boku.Nawet gdy ją zachęcałyśmy do bycia z nami,zawsze odmawiała.Czy jesteście w stanie sobie wyobrazić co ona czuła jako dziecko,bo dla mnie jej życie zostało poświęcone.Wiecie co czułam na lekcji religii u tego księdza,a szczególnie gdy mówił o rodzinie i dzieciach.Chciało mi się krzyczeć i byłam najbardziej niegrzecznym dzieckiem na religii,które ciągle tarmosił i popychał.Patrzyłam mu prosto w oczy i pytałam dlaczego księża się nie żenią.Wówczas mnie puszczał i kontynuował dalej religię,a wiedział,że mieszkam na przeciwko okien jego przyjaciółki.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Megie » 11 lis 2008, o 20:43

no to sie teraz nie dziwie, ze po tym wszystkim piszesz w ten sposob..
mysle ze reagowala bym podobnie, jak bym sie od malego napatrzyla na krzywde tej dziewczynki i oblude tego ksiedza..
przykra historia...
slyszy sie duzo o roznych historiach w telewizji ale jest inaczej jak to sie dzieje bezposrednio na naszych oczach
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez tenia554 » 11 lis 2008, o 20:54

W sierpniu byłam na pogrzebie,a msza odbywała się w małym skromnym kościółku katolicko coś tam.Jest to jakiś odłam chrześcijański,gdzie ludzie modlą się do tego samego Boga,ksiądz może się żenić i spowiedż jest zbiorowa. Wspaniały ksiądż z cudowną żoną witali wszystkich.Serdeczną atmosferę wyczuwało się od wejścia.Wszyscy przepraszali za grzechy i wspólnie modlili się.Następnie komunia ,kazanie i wspólne modlitwy.Po zakończeniu tej mszy,ksiądż wszystkich żegnał,widać było że zna tych ludzi,przyjażni się z nimi i spotyka prywatnie chociażby na rybach.Zwróciłam też uwagę na to ,z jaką miłością jego żona przyjmuje komunię.Byłam pierwszy raz w takim kościele,ale natychmiast zaufałam tej pięknej rodzinie.Ten ksiądz i jego żona ,byli naprawdę z tymi ludżmi,interesowali się ich losem ,współczuli niedoli i podtrzymywali ich na duchu.Takie pożegnanie trwało chwilę i wszyscy z wszystkimi rozmawiali.Byłam zachwycona.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Megie » 11 lis 2008, o 21:10

chyba jest powszechnie znana przyczyna wprowadzenie celibatu w Kosciele Katolickim.
W niektorych przypadkach jak widac przymus przeskoczenie porzadania seksualnego prowadza do tragedii,

ale co my zwykli ludzie mamy z tym zrobic.. od nas to kompletnie nie zalezy..

Bardzo lubie, kiedy Msze sw. prowadzi ksiadz, ktory ze tak powiem jest do tego "stworzony" lubie posluchac Dobrego kazania, i slow ktore na dlugo wyryja sie w mojej pemieci do tego stopnia, ze pomagaja mi przezwyciezyc trudnosci dnia powszedniego..

mysle jednak ze warto pamietac, ze do Kosciola chodzi sie dla Boga a nie dla ksiedza, ktory prowadzi nabozenstwo. i skoro urodzilam sie katoliczka to zostane nią do śmierci, no bo wiem, ze w zadnym innym Kosciele nie bedzie idealnie.. Zawsze znajdzie sie cos... bo my jako ludzie nie jestesmy idealni.. Idealny jest tylko Bog.
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez ewka » 11 lis 2008, o 21:41

Teniu, Twoja koleżanka z dzieciństwa miała mamę, która jej taki luksus "załatwiła" - to nie TYLKO wina tego księdza, że tam bywał... postarajmy się jednak być w miarę sprawiedliwi.

Ja też byłam na pogrzebie niedawno... kolega z pracy, bez wielkich "osiągnięć" (w sensie komercyjnym) i do tego dość mocno trunkowy - Mszę odprawiał ksiądz z takim oddaniem i szacunkiem dla nieżyjącego, że aż mi się ryczeć chciało. I w moim Kościele też mam ulubionego, który wyraźnie czuje to, o czym mówi - także Megie wiem doskonale, o czym mówisz.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 12 lis 2008, o 00:54

Czy znalezienie winnego załatwia cokolwiek.Czy magia słów zasłania inne intencje?Mnie życie nauczyło słuchać ,ale przede wszystkim ponosić odpowiedzialność za to co mówię.Kiedy byłam nijaka ,najważniejszą cechą której chciałam się nauczyć to było dotrzymywanie słowa.Była to dla mnie piękna cecha która budzi zaufanie,buduje wartość drugiego człowieka,a przede wszystkim odpowiedzialność.Ja wiem,że w życiu można popełnić gafy,można z różnych przyczyn nie dotrzymać tego słowa ,ale też wiem że wówczas należy przeprosić i wytłumaczyć się.Ja mam inny stosunek wogóle do ludzi niż Wy.Po pierwsze ,jeżeli ksiądz składał przysięgę Bogu,a póżniej o tym zapomina i wiedzie życie wiecznego kawalera,to ja się z tym nie zgadzam,choćby mówił najpiękniej gdyż ja mu już nie wierzę.I wcale nie uważam że jego grzech jest mniejszy niż jakiegokolwiek innego mężczyzny.A to że są jeszcze" gorsi",to dla mnie nie jest żaden argument.Jeżeli odmawia chrztu dziecku samotnej matce ,a sam nie może być uznanym ojcem to już hipokryzja. Dlatego ludzie którzy co innego mówią,a co innego robią nie budzą we mnie zaufania.Nie wiem czy dobrze czy żle,że ludzie mają tyle tolerancji dla nietaktownych zachowań księży.Ale ja czułabym się z tym żle.Uważam też,że od ludzi zaufania publicznego należy wymagać znacznie więcej. Gdyż oni ponoszą większą odpowiedzialność bo są ustawodawcami.I dlatego uważam,że nie powinni w szkole uczyć ,gdyż najbardziej opanowaną mają psychologię manipulacji,a dzieciom jest potrzebna rzetelna wiedza i pomoc w rozwiązywaniu ich problemów,,a często ich rodzin.Natomiast nie mam nic przeciwko religii przy kościele ,gdzie panuje odpowiedni klimat.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Pytajaca » 12 lis 2008, o 01:21

Troche sie tu politycznie zrobilo ;)

Jedno odroznilabym - Religia/Bog i hierarchia koscielna to nie to samo. Religia moze pomoc (wiara w Boga, rozne odlamy religijne to tylko rozne jezyki na wytlumaczenie tego samego Boga) a hierarchia to wlasnie ksieza. I tu sie zgodze z tenia - jeden psycholog, a ilu ksiezy oskarzonych o molestowanie?... Czu to nie wskazuje na jakis trend?... Mozemy sobie gdybac czy to, czy tamto, ale powszechnie znany jest fakt naduzywania przez ksiezy wladzy, zwlazcza, ze ludzie najmniej wierza w to, ze ktos tak "swiety" moglby sie dopuscic brzydkich/zakazanych/grzesznych czynow. Nie przecze, ze sa ksieza z powolaniem i sercem, ale niestaty, pamietajmy ze nawet oni sa tylko elementem w pewnej wielkiej strukturze wladzy i hierarchii, ktorej celem nadrzednym jest utrzymanie tej struktury...w zwiazku z tym rozne sposoby wykrecania sie od odpowiedzialnosci....Za czeste, Ewka, za czeste by tak spokojnie przechodzic obok tego faktu lub poswiecac wlasne dzieci, gdy niewiadomo, kto taki mlody umysl ksztaltuje. Tenia poruszyla tu bardzo wazny punkt - za slowem ma pojsc spojny czyn. Jesli slowa przecza czynom, to taki czlowiek nie moze byc dobrym pedagogiem, po prostu nie, mam tego niezaprzeczalne dowody w swoim zyciu. Oczywiscie, swieccy nauczyciele sa tez obludni, ale przynajmniej nie przeciwstawiaja slow o czystosci Religii i Boga czynom, ktore sa niewiarygodnie "grzeszne" wedlug Biblii. I "strasza" dzieci o wiele mocniej niz psychologowie. Bo do tego dochodzi jeszcze napiecie ze strony rodziny, ktora rowniez oczekuje wychowania w wierze. Takie dziecko moim zdaniem sie po prostu w tym wszystkim gubi i robi to, co jest spolecznie uznane z norme. Dzieci 8-latki wszystkie tak mocno i z zapalem przezywaja komunie?...Rozumieja cos z tego?...A jesli tak, to czy naprawde wszystkie? Nie sadze.

Ja akurat Ewo pisalam o religii majac na mysli lekcje religii prowadzone przez ksiezy, czesto z dobrodusznoscia i powolaniem ale rownie czesto z jakas slepa indoktrynacja wkladana w glowy malych przeciez dzieci!

Uwazam, ze do religii powinno sie dorosnac, wiare wybierac wtedy, gdy sie jest duzym, a nie malym dzieckiem, bo inaczej to zawsze bedzie lepienie z gliny na swoje wlasne potrzeby,zniewalanie umyslow a nie ich oswiecanie.

Ale, ale, to miala byc dyskusja do cytatu Ewki, ze wszystko sie dzieje po cos... Tak tylko skromnie przypominam...

Jesli pozostawiamy wszystko w tzw, rekach Boga, to musimy poniesc konsekwencje takiego wyboru - czesto sprzeczne z tym, co naprawde chcielibysmy w zyciu robic. Czyli zostawic wszystko Losowi czy samemu rzezbic? Czy moze tez wziac troche tego i tego...? Jak sadzicie?
Ostatnio edytowano 12 lis 2008, o 01:37 przez Pytajaca, łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 68 gości