Przyjaciółka mojego faceta...

Problemy z partnerami.

Postprzez Pytajaca » 11 lis 2008, o 01:25

Oj tam, zaraz atak! :D Po prostu uwazam tak jak Ty i wiele innych osob na tym forum, ze Kotek nie powinien wyplakiwac slicznych oczatek na faceta, ktory nie pozwala jej byc Kobieta kochana, szanowana i pelna honoru. I sama do tych "zrzedzacych" sie zaliczam :)

A ze Ty czy ja czy jeszcze inny Aniolek ;) chcemy tlumaczyc, jak to sie najczesciej konczy, to nic nie da. To jakby mama mowila "coreczko, zaloz czapke i szalik, dzis jest zimno i mozesz sie przeziebic". Posluchalabys?

Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez KATKA » 11 lis 2008, o 10:42

No ja niestety byłam wychowywana w myśl zasady...dopóki się nie sparzysz to sie nie przekonasz.....dostałam pełne prawo do popełniania błędów więc je w każdym możliwym przypadku chyba wykorzystałam :P
Wiesz Pytająca....ja tak marudze bardziej żeby Kotek wiedział, ze nie jest sama...że nie tylko ona to przechodzi...że mozna życ dalej...byc szczęśliwą...wiem niestety, ze wpływu an nią nie mamy żadnego, ze musi sama przezyc...ale może będzie jej choc ciut łatwiej? :)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 11 lis 2008, o 10:56

Kociczko, gdzie jesteś? Jak się miewasz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 12 lis 2008, o 20:50

W ostatni weekend zawiesiłam się między poduszką pełną łez a chwilami z nim. Niby zabrał mnie na wycieczkę, ale w trakcie imprezy wysyłam smsy... To wszystko zepsuło, bo wiem, że do niej...
I choć wczesniej tłumaczył, że ta dziewczyna go szantażowała i dlatego tak dookoła niej biegał, to teraz już nie ma wytłumaczenia.
Z płaczem mówi, że mnie kocha, a tak bardzo mnie rani.

Pomóżcie mi jakoś odejść... może nie dam rady bez pomocy psychologa
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez KATKA » 12 lis 2008, o 22:17

No to dalej....tylko jeden kroczek...trzeba sie zapisac :* malenstwo...no....nie chce ci już go obrzydzac...nie umiem...poza tym wiem jak cholernie trudno życ w takim czymś...bo to już nie związek...:( a tego padalca....to....ech...tak bym chciała zeby taki dupek dostał nauczke ;(...mój nie dostał...kiedyś mnie to bolało....ale teraz na szczęscie jestem ponad to...My tu myślimy o Tobie wiesz :)...mogę ci tylko życzyc żeby nie trwało to długo.....
Kotku...a moze jakieś dodatkowe zajęcia :) nie wiem...mnóstwo zajęc :P polecam 5 razy w tygodniu step :P fitboll no i nie wiem...układanie puzli ") co tam jeszcze jest dobre .......poprosze propozycje bo mi się pomysły skończyły...w sumei ajk ja się tym zajmę to już nie mam na nic czasu wiec moze wystarczy :P
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 13 lis 2008, o 11:00

Mały biały kotek napisał(a):Pomóżcie mi jakoś odejść... może nie dam rady bez pomocy psychologa

Takie trwanie wykańcza Cię nerwowo, Kotku... może kolejna separacja? Dłuższa? I warunki TWOJE, na których możliwy byłby Twój powrót?

Psycholog pomógłby Ci przez to jakoś przebrnąć, czy tak - czy siak... na pewno nie zaszkodziłby.

:kotek:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 14 lis 2008, o 23:02

Psycholog uważa, że uwikłałam się w relację podrzędności, że zbyt wiele błędów popełniłam nie reagując wcześniej. Dobrze, ale przecież nie byłam tego świadoma - kiedy ich "przyjaźń" zaczęła przybierać na sile... Potem kłóciłam się, ale byłam pod ręką...
Na razie nie mam ochoty nawet go widzieć ani z nim rozmawiać. Idzie w zaparte, choć wiem, że kłamie mi w żywe oczy. Więc już nie da się ufać...

KATKA rozwód blisko... skoro on sam o tym przebąkuje - że ma mnie dosyć, mojego charakteru, oskarżeń i braku akceptacji dla jego przyjaźni...
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez ewka » 15 lis 2008, o 00:22

Trzymaj się Kociczko :kotek:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 15 lis 2008, o 01:23

Psycholog powinien pomoc, ale Ty sama sobie tez.

Wiesz, tak czasem mysle o takim wlasnie jednym z moich ex, ktory robil identyczne rzeczy i dziekuje teraz Bogu za to, ze nie mam z nim dzieci, nie jestem zalezna finansowo czy uczuciowo. Kiedys kazal mi podpisywac, ze mi forse pozycza, gdy bylam w sytuacji podbramkowej. Uwazam, ze sknery uczuciowe i inne, oszusci i niedojrzali emocjonalnie chlopcy powinni zostac na zawsze wykluczeni z kregu Twoich zainteresowan uczuciowych. Powtarzaj sobie, ze zaslugujesz na kogos o wiele, wiele lepszego, na uczucie, ktore ma odzwierciedlenie w slowach, CZYNACH i w lojalnosci, ktorej sie nie kupi za zadne pieniadze swiata. I nie trzeba na nia zaslugiwac i walczyc . Ona sie pojawia miedy podobnie emocjonalnie rozwnietymi ludzmi.

Pozdrawiam Cie kochana- uwierz w siebie, to i inni (faceci) uwierza. Stac Cie na kogos, kto ma dla CIEBIE uczucie.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Mały biały kotek » 17 lis 2008, o 16:10

Męskie łzy, że mógłby mnie stracić...
Dodam, że to typ twardego faceta...
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez Szafirowa » 17 lis 2008, o 16:13

Kotku ... a tymczasem wcale płakać nie trzeba.
Nie potrzeba Ci do szczęścia żadnych męskich łez, żadnego twardziela ani nawet Jamesa Bonda ...
... a jedynie zerwania kontaktów z tą dziewczyną, pseudoprzyjaciółką.
Tylko tyle.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez KATKA » 17 lis 2008, o 17:30

Maleństwo...skad ja to znam...znam te przebąkiwania....po nich nastąpiło u mnie 2 tygodniowe ozdrowienie stosunków do wręcz idealnych...oczywiscie do przyjazdu tamtej....Wiesz ja nadal pamiętam jakie miałam wyrzuty sumienia...ze za dużo wymagam...ze to moja wina...cholera...wierz mi....za nic nie mogę bardziej teraz dziękowac Michałowi jak za to, ze odszedł...ze się poddał i mni olał...ja miałam jeszcze troche sił więc pewnie bym się wykonczyła....
już nigdy nie pozwolę na taką sytuację...myślałam, ze bedę cierpiec już zawsez a tymczasem mija niedługo rok jak tamtego nie ma...mija prawie rok jak jestem z kims innym...z kim jestem bardzo szczęsliwa...z kimś kto daje mi tow szystko o co musiałam tyle lat żebrac......ufam mu...tak poprostu...myślałam, ze nie bedę umiała...a to tak samo wyszło....wierze bo niby dlaczego nie...to co się dzieje w zwiazku...w uczuciach zależy tylko od nas....
Ja wiem kotku, ze bedziesz szcęsliwa...niczego bardziej Ci etraz życzyc nie mogę...Przyjdzie spokój i ulga choc bedzie to poprzedzone cierpieniem...ale zdrugiej strony...ty już barzdo długo cierpisz....a pomyślec ile szczesliwych chwil jeszcze przed tobą :*
Trzymam kciuki cały czas Kotku :*
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 17 lis 2008, o 18:49

Mały biały kotek napisał(a):Męskie łzy, że mógłby mnie stracić...
Dodam, że to typ twardego faceta...

To niech może twardo coś postanowi i twardo się tego trzyma? No jak prawdziwy mężczyzna. Złamał Cię, Kotku? Co myślisz tak w ogóle?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 17 lis 2008, o 23:00

E nie... powiedziałam, że może teraz trochę lepiej mnie rozumie ale to już nic między nami nie zmieni. Potzrebuję powietrza.
Od dziś chodzę na grupę wsparcia dla kobiet kochających za bardzo - to jest to
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez baka » 18 lis 2008, o 01:51

Dziwna sytulacja co prawda nie jestem do konca w cos podobnego uwiklany ale poniekad wiem co czujesz moja dziewczyna ma tez takiego przyjaciela/kolege a nawet 2. Sytulacja nawet tu sie bardziej miesza oboje mieszkaja na jej osiedlu to praktycznie sasiedzi, z jednym utrzymuje slabe kontakty z drugim lepsze bardziej przyjacielskie. Troche to dla mnie dziwnie wyglada bo rozumiem mozna utrzymywac kontakt z taka osoba ale nie powinno sie drugiej osobie robic sieki w glowie jesli nam na niej zalezy. (moj problem jest bardziej rozwiniety w wątku problem z dziewczyna http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=3118). W tym wypadku tu nie chodzi o nasze zaufanie tylko o to na co wystawia nas druga strona to ona tak jakby testuje na ile pozwala nasze zaufanie, gdy tylko sprzeciwimy sie czemus odrazu podnosi glos ze nie mamy do niej juz takiego zaufania jak powinnismy. Ale czy wogole powinna podnosic w tym wypadku glos gdy moja dziewczyna widzi ktoras moja byla dziewczyne odrazu widac ze zmienia swoje zachowanie jest lekko poddenerwowana i ta osoba ja denerwuje (tak jest w 2 przypadkach). To tak jakby mnie starala sie trzymac w klatce a samej spokojnie spacerowac.

Po prostu musimy w pewnien sposob walczyc o swoje racje jezeli druga strona poniekad tego nie zrozumie to czy jest warto ranic samych siebie wiemy ze to sie nie zmieni jezeli ona nie chce zrozumiec. W moim przypadku zaufanie zostalo nadszarpniete i nie mam juz takiego jak mialem wczesniej to juz nie to samo.
baka
 
Posty: 26
Dołączył(a): 24 lis 2007, o 03:35

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości