Witam!
Zastanawiałam się czy powinnam umieścić tutaj swój post, ponieważ w zasadzie nie mam problemu w związku...Z tego powodu,że nie mam nikogo. I to od dłuższego czasu. Zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje. Samotność najbardziej mnie przytłacza właśnie w takie dni - długie weekendy, święta itp.W zasadzie nie wiem z jakiego powodu Wam to piszę, chyba nie mam się komu wyżalić, każdy ucina moje słowa: "e, tam, nie ma czym się martwić, każda potwora znajdzie swego amatora"...
W zeszłym roku zakończyłam bardzo toksyczny związek. Wtedy postanowiłam "wziąć się za siebie", czyli - zadbałam o siebie pod każdym względem - schudłam, rozwinęłam zainteresowania, zafundowałam sobie superwczasy, odnowiłam stare przyjaźnie itp. Odżyłam psychicznie. Ale przez półtora roku nie poznałam nikogo, kto byłby mną zainteresowany. Chociaż ja byłam zainteresowana, mężczyźni nie przejawiali chęci,aby znajomość szła w innym kierunku niż koleżeństwo.Nie pomyślcie,że się narzucałam:):), nie, nie. Po prostu o ten pan nie jest zainteresowany i tyle. Z tego, co wiem nie był nigdy bliżej zainteresowany kobietami, co podobno było spowodowane nieśmiałością...
Moje życie osobiste w tym roku przypomina jakiś durny sitcom.Byłam na kilku randkach, ale, to, co się na nich działo powaliło mnie na kolana: Pan Nr Jeden - jak okazało się w trakcie spotkania ma dziewczynę, ale nie wie czy chce z nią być czy nie, bo to zła kobieta była:). Bardzo zaskoczył go fakt, że nie odzywałam się później do niego oraz, że nie chcę nawet z nim rozmawiać - skwitował, że jestem dziwna...Inny z kolei przyjaźnie zagaił na randce :"To jak masz na imię?", doskonale wiedząc jak....potem w sumie nie odzywał się za wiele (i dobrze:)). I tak można mnożyć tych przypadków...Mam wrażenie,że przyciągam same wyjątkowe przypadki, razem mogliby stworzyć brygadę Commando Special. Ale z drugiej strony - może to jednak ze mną coś jest nie tak? Zarzucam sobie,że nie mogę nikogo znaleźć a innym przecież tak łatwo to przychodzi...Chyba gorzknieję, bo nie mogę patrzeć na uśmiechnięte pary, nie oglądam nawet filmów o miłości i nie słucham romantycznych piosenek. A najbardziej nie lubię pytań znajomych czy rodziny. Tak strasznie się dziwią, że nikogo nie mam, nie biorą pod uwagę,że wcale tak wesoło mi nie jest:(. Każdy chce być kochany, kochać kogoś, wiadomo, korzystać ze wszystkich radości, jakie daje bycie razem...Na zewnątrz się uśmiecham, jestem szczęśliwym i radosnym singlem, ale w środku czasem jest bardzo smutno:(:(....